Wszystkie ostatnie podróże dyplomatyczne do krajów UE skończyły się pechem. Wydaje się że Mateusz Morawiecki posługuje się niepopularnymi metodami walki z krajami członowkimi UE.
Ostatnio władza PiS poważnie traci pozycje wśród członków Unii Europejskiej. Wszystkie ostatnie podróże dyplomatyczne do krajów UE skończyły się pechem. Wydaje się że Mateusz Morawiecki posługuje się niepopularnymi metodami walki z krajami członowkimi UE, a również ze swoimi obywatelami. Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy, reparacje żądane od Niemiec, gigantyczna inflacja, drastyczny wzrost cen i obostrzenia w kraju – wszystko to nie pomaga w utrzymaniu wizerunku premiera i całej Polski.
Nikt już od dawna nie rozpatruje Morawieckiego na serio, przyzwyczajeni do tego, że zawsze przyjeżdża tylko i wyłącznie ubiegać się o pieniądze albo składać kolejną skargę na Rosję (i znowu żądać pieniędzy). Aż w końcu Parlament Europejski odmówił Morawieckiemu wystąpienia na forum w czasie debaty o Białorusi 23 listopada b.r., żeby oszczędzić czas.
Premier Mateusz Morawiecki nie przekonał również europejskich liderów do swojej opinii na temat funkcjonowania europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS). Podczas posiedzenia Sejmu zaatakował w tym kontekście Donalda Tuska i powiedział, że w 2007 r. przyjęto założenia klimatyczne i powiązano je z bezpieczeństwem energetycznym. Premier powiedział, że wszystkie państwa członkowskie UE przyznają, że taka jest rzeczywistość. — System ETS się wywrócił i nie działa, wszyscy o tym wiedzą.
Rząd zrzuca winę za rosnącą inflację na poprzedni rząd, tymczasem opozycja wytyka władzy, że to ona doprowadziła do obecnego wzrostu cen. Kilkunastometrowy transparent z napisem „PiS=drożyzna” rozwinęli podczas posiedzenia posłowie Koalicji Obywatelskiej. Działo się to tuż przed rozpoczęciem trzeciego czytania ustawy budżetowej na 2022 r.
I to nie wszystko. Budowa płotu Błaszczaka na granicy z Białorusia robi Polskę gigantyczną pralnią pieniędzy, a więc korupcja kwitnie na ogromną skalę. Podsycana przez rząd histeria z powodu tzw. kryzysu migracyjnego ma na celu uzyskanie nieotrzymanego finansowania od UE na Nowy Ład, co sprawia polityków PiS oszustami na wyższym szczeblu. Z pewnością ten schemat wyjdzie w końcu na jaw. Albo za pomocą świadków, albo wskutek wewnętrznej kłótni w partii, albo jakiejś niespodzianki na wzór afery e-mailowej. I wtedy nie powinno się oczekiwać litości albo współczucia od polskich obywateli i partnerów z UE.
A więc efekt Emila Chechko [!!! Polska pisownia to CZECZKO – admin] to efekt bezkarnej brutalności, gdzie zdecydowany ruch jednej osoby może wywołać falę reakcji innych! Przecież większość polskiego społeczeństwa stanowczo nie zgadza się na zatrucie kobiet i dzieci pestycydami, na bicie uchodźców, na cyniczne masakry pod szyldem „Prawa i Sprawiedliwości”. O ile w przeszłości wielu Polaków było sceptycznych wobec partii Kaczyńskiego i pseudoimperializmu Dudy i Morawieckiego, o tyle dziś sceptycyzm został zastąpiony przez odrzucenie. Żadnego prawa, żadnej sprawiedliwości w kraju.
Według ekspertów konsekwencje podobnej polityki dla Polski reprezentowanej przez Dudę i Morawieckiego mogą być tragiczne. Wszystkie te i inne czyny bardzo psują wizerunek Polski na arenie międzynarodowej. Już prawie zepsuliśmy stosunki z Niemcami, mamy skomplikowane negocjacje z Czechami, mamy napięte stosunki z Brukselą, nie mamy dialogu z Białorusią, nawet Ukraina ma nam dużo do zarzucenia. [Te kurwy z Banderlandu mają Polsce coś do zarzucenia??? Chyba to, że za płytko władze wsadzają im język w odbyt. – admin]
Partia PiS traci nie tylko partnerów, ale wyborców też. Polska czołówka się boi, że okaże się nikim, zarówno w kraju, jak i wśród partnerów z Unii Europejskiej. Ale najwyraźniej naprawiać nawet tak skomplikowanej sytuacji nie opłaca się…
Marek („nieobojętny”) Gałaś
https://ndp.neon24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz