Wielu Szanownych Czytelników oburzyło się na mój tekst w kwestii „spontaniczności Konwoju Wolności” i uznało, że jest przesycony defetyzmem. Że skazałem Konwój Wolności w Kanadzie na porażkę. Niestety i z przykrością i bez żadnej satysfakcji muszę dopisać ciąg dalszy, który być może nie będzie tak ponury jak sobie niektórzy tłumaczą.
Otóż jest tak jak przewidziałem, kanadyjska władza podpierając się argumentem „przerw w łańcuchach dostaw” spowodowanych blokadą ciężarówek Ottawy wprowadziła stan wyjątkowy. Co też było do przewidzenia.
Stan wyjątkowy to i czas wyjątkowy w którym to czasie władza w sposób niemal magiczny może mocno ograniczać swobody obywatelskie kierownikom zamieszania jak i zwykłym, przypadkowym ludziom. Władza kanadyjska idzie też za ciosem i uruchamia banki, aby te przejrzały konta i zgłaszały policji każdą chęć pomocy dla konwojentów. Mało tego, banki mają nakaz zablokowania kont firm przewozowych, które uczestniczą w proteście…
Cyt: „Zostaliście ostrzeżeni. Jeśli twoja ciężarówka jest używana w blokadach, twoje firmowe rachunki zostaną zablokowane. Zostanie też zawieszone ubezpieczenie twojego samochodu” – mówiła w poniedziałek minister finansów Chrystina Freeland.
I to by był Szanowni w zasadzie już tzw „gejm ołwer” w kwestii „Konwoju Wolności”. Konwój Wolności, który przez swoje niewolnictwo finansowe wpadł we własne sidła. Pozostało tylko uganianie się po ulicach najbardziej opornych z pustymi kanistrami do paliwa, bo policja dostała nakaz surowego karania tych, którzy dostarczają paliwo protestującym kierowcom…
Pisałem, że konwój jest kompletnie nieprzygotowany, tzn wielu kierowców, (jestem o tym przekonany) uczestniczy w dobrej wierze, natomiast organizatorzy najprawdopodobniej mają inny cel.
Szanowni, kilka dni temu wielu się oburzało, że neguję najprawdziwszy zryw wolności jaki kiedykolwiek miał miejsce na ziemi, że neguję jak to nazywano „iskrę z Kanady”, która rozleje się na cały świat, czyli tzw Konwój Wolności.
A ja Wam mówię… zostaliście oszukani i omamieni działaniami, które były dla mnie do przewidzenia. Nie jestem w tym jakiś nadzwyczajny, dużo czytam, dużo wertuję stron, ale przede wszystkim potrafię dopasować sytuację do pewnych szablonów, które już od dawna istnieją i są wdrażane niemal regularnie przez ośrodki władzy w każdym niemal państwie.
Na przykład w tym akurat przypadku (Konwoju Wolności) jest to drugi punkt strategii według amerykańskiego lingwisty Noama Chomskiego z jego listy „10 strategii manipulacji” przez sprawujących władzę… czyli „stwórz kryzys i zaproponuj rozwiązanie”…
Na przykład: pozwól na rozprzestrzenienie się przemocy, lub zaaranżuj krwawe ataki tak, aby społeczeństwo przyjęło zaostrzenie norm prawnych i przepisów za cenę własnej wolności…proste? Bardzo proste…
Powolutku dochodzimy do sedna: „Stwórz konwój, zablokuj miasto, a potem zaproponuj rozwiązanie” … pamiętajmy, że działania banków w wyszukiwaniu i blokowanie kont darczyńców na konwój dotknąć może też wielu przypadkowych ludzi, którzy wpadną w pułapkę zablokowania konta, jeśli rząd uzna to za stosowne.
W tym przypadku kanadyjski Neron chce zrobić wszystko, aby gniew ottawskiego Rzymu skierować na kierowców, którzy najprawdopodobniej w lwiej większości zupełnie nie kumają o co „kaman”…
Także i dziewiąty punkt z listy zasad manipulacji Chomskiego świetnie pasuje… „zamień bunt na poczucie winy”, co niedługo zapewne w Ottawie będzie kolejnym etapem scenariusza…
Teraz jeśli bym miał coś doradzić kierowcom tam protestującym… to powinni czym prędzej spierdalać z Ottawy zanim pojawią się smutni panowie od robienia prowokacji, czyli od tzw operacji „false flag”, operacji fałszywej flagi. Niechby z rąk smutnych panów zginął jakiś policjant, lub „ważny notabl”, to kierowcy po prostu się dowiedzą, skąd im nogi wyrastają i chyba nie ma co się tutaj w tej kwestii rozpisywać…
Teraz optymistycznie, choć w przypadku Konwoju Wolności raczej już pozamiatane.
Uczestnicząc w marszach, konwojach, czy innych protestach tak de facto uczestniczymy w teatrach, które reżyserują ci sami przeciw którym skierowane są protesty i to musimy sobie szybko i jasno uzmysłowić. Czynny opór, bo taki właśnie reżyserzy uwielbiają, aby swoimi działaniami doprowadzić do majstrowaniu przy zapisach prawnych ograniczeń wolności jednostki powinien być odrzucany w zarodku.
Należy poszukać lepszej i skuteczniejszej metody, czyli zupełnego przeciwieństwa czynnego oporu… mianowicie bierny opór.
Nie spotkałem się jeszcze, aby dobrze zorganizowana grupa ludzi zastosowała opór bierny… no może w kwestii bojkotu BDS Boycott, Divestment and Sanctions, czyli Bojkotu, Wycofania Inwestycji i Sankcje. Jest to międzynarodowy ruch pokojowy, który tak w zasadzie miał pomóc Palestyńczykom w odzyskiwaniu niepodległości spod okupacji izraelskiej… dotyczyło to sfery konsumpcyjnej, kulturalnej, akademickiej i sportowej, pisałem o tym 5 lat temu, ale nie wiem w jakim stadium i jaka skuteczność odnosi ta akcja…
Ale wróćmy do tematu Kanady. Minister finansów pani Freeland (nomen omen bardzo szyderczo brzmiące w tym przypadku nazwisko) oprócz bolesnej listy sankcji dla protestujących dodała także wskazówkę. Powiedziała coś w stylu, że kierowcy mają pracować, aby rozwijać gospodarkę Kanady a nie strajkować, dlatego między innymi wprowadzane są owe restrykcje…
I tak trzeba było postąpić… nic nie jest boleśniejszego dla sytemu jak odcięcie ich od pieniędzy, które łupią na podatnikach. Należało zrobić bierny konwój wolności… ciężarówki odstawić na place parkingowe przy firmach, wyciągnąć kanapę przed chałupę jak murzyn w Bronxie i powiedzieć, „pierdolę, nie jeżdżę”.
Taka akcja oczywiście musi być poprzedzona wyciągnięciem jeśli to możliwe wszystkich środków pieniężnych z kont bankowych, aby po pierwsze wytrącić broń bankierom. Przygotować się na przeżycie pół roku bez dochodów, ale w swoim domu, patrząc spokojnie jak przez ciebie przerwane „łańcuchy dostaw” i gniew ludu Ottawy przeradza się w realny gniew przeciwko władzy. Dżastinek nie zmusił by żadnego kierowcy, aby ten dowoził żarcie do stolicy, a każdy świadomie protestujący kierowca mógłby mu wysłać z domu widokówkę z napisem „Fak ju Trudoł, kis maj es”.
Więc sami rozumiecie, skuteczny protest nie może być szybki, spontaniczny. Musi być przygotowywany długo i w najdrobniejszych szczegółach. Samo wyciąganie kasy z banku nie może być „masowym runem na banki”, bo te zaczną blokować i ograniczać wypłaty środków (już to w Polsce miało miejsce), ale musi być mocno odwleczone w czasie.
Ale żeby bierny opór mógł się powieść musi być spełniony jeden warunek… oprócz tego, że protestujący muszą być niesamowicie zgrani i zjednoczeni, to nie mogą być jednak niewolnikami finansowymi… nie mogą pokładać oparcia na finansjerze, która działa w świecie wirtualnym. Prawdziwy wolny człowiek pieniądz musi czuć w ręce… a jak nie pieniądz to realne rzeczy, które mógłby posłużyć, jako realne dobro w handlu wymiennym, czyli w barterze…
Różnica pomiędzy czynnym a biernym oporem jest zasadnicza. Z historii wiemy, że np Polacy na przestrzeni wieków uwielbiali czynny opór często podżegany przez zagranicznych prowokatorów, a jak się on zawsze kończył i jakie powodował konsekwencje to świadomy i zdroworozsądkowy mieszkaniec tego kraju doskonale wie… i teraz też się nic nie zmieniło w tej materii i długo nie zmieni. Czynny opór bardzo często doprowadza do powstawania antagonizmów nawet pomiędzy samymi protestującymi i właśnie o to chodzi zawsze w tego rodzaju spektaklach… (divide et impera).
Bierny opór oczywiście też wymaga jednomyślności w społeczeństwie i nie jest to tylko „nic nie robienie”. Bierny opór to szereg zorganizowanych działań, o których nie chciałbym akurat w tym wątku się rozpisywać, ale uprzedzam pytania… nie mam absolutnie tutaj na myśli założeń pacyfistycznych, bo to jest droga donikąd…
Najpierw, jak już wspominałem aby walka o wolność była udana, trzeba mieć w sobie poczucie owej wolności. Nie można skutecznie walczyć o wolność, będąc uzależnionym od pieniądza, który istnieje tylko w postaci zapisanych plików na bankowych dyskach. Wpierw należy oddać Cezarowi, co należy do Cezara. To jest trudne, dla wielu niemożliwe, ale to jest warunek jako niemal genessis skutecznego początku…
Gdyby Konwój Wolności w Kanadzie przerwał biernością „łańcuch dostaw”, dziś Dżastinek Trudoł pakowałby manatki.
Analogicznie, gdyby Polacy założyli, że przez pół roku nie będą płacić zusów, podatków i innych danin rządowych i samorządowych, a wcześniej wyciągnęliby z banków swoje depozyty i konsekwentnie by to wprowadzili w czyn, to dziś oglądalibyśmy jako zwycięzcy piękny krajobraz po bitwie.
Oczywiście nie jest to cel, bo w naszym akurat przypadku nie mamy zrębów nowej władzy i nowych, propolskich liderów, ale i problemem jest nadrzędność prawa unijnego, oraz sama UE, która jest tak de facto naszym sutenerem, czyli czynnym, ale nie jedynym ośrodkiem kreowania przestrzeni politycznej, ustawodawczej jak i wykonawczej… ale to już Szanowni temat na inną opowieść…
Autor: Kogut Dyrektor
http://trybeus.blogspot.com
Pomyślałem o Cristeros…
Admin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz