Ostatnio stała się głośna sprawa kapłana, który został aresztowany za płatne pośredniczenie w uzyskiwaniu fałszywego poświadczenia o wiadomym zabiegu. Nie znam szczegółów, ale sprawa jest oczywiście bulwersująca.
[Mniej chyba bulwersująca, niż dawanie świadectw chrztu żydowskim dzieciom podczas okupacji – admin]
Z drugiej strony niestety mamy ze strony przedstawicieli hierarchii nachalne zachęcanie czy wręcz naleganie na poddawanie się wiadomemu zabiegowi. To jest nie mniej skandaliczne pod każdym względem, zarówno zdroworozsądkowym, jak też moralnym i teologicznym. Przygotowuję właśnie swoją teologiczną wypowiedź w tej kwestii.
Tymczasem na szybko pragnę przedstawić rozwiązanie, o którym się właśnie dowiedziałem, a które w Polsce jest chyba jeszcze nie znane. Prezentuje je austriacka telewizja internetowa AUF1.
Pokrótce zasady:
1. Przede wszystkim bardzo zachęcam każdego do zapoznania się z ulotką przypisaną do danego preparatu, wydaną przez producenta. Bez jej uważnego przeczytania i zrozumienia, nie należy przyjmować preparatu. Lekarz czy osoba podająca preparat ma obowiązek wyjaśnić wszelkie niejasności i wątpliwości. Tym bardziej nie należy przyjmować preparatu, jeśli osoba podająca go nie okazuje ulotki czy jej nie potrafi wystarczająco wyjaśnić.
2. W każdej ulotce medycznej przypisanej do danego preparatu jest podane, że nie należy go stosować u pacjentów z alergią na któryś ze składników preparatu. Te składniki oczywiście muszą być również podane. Jest ich zwykle spora ilość. Jeśli nie wiemy, czy nie mamy alergii na którykolwiek składnik – a tego nie wiemy bez specjalistycznego badania, wówczas powinniśmy i mamy prawo odmówić przyjęcia preparatu.
Lekarz wydaje wtedy skierowanie na specjalistyczne badanie alergologiczne, za które powinno płacić NFZ. Dopiero gdy zostanie ono wykonane, wówczas może zostać wydana opinia lekarska orzekająca, że dana osoba nie ma alergii na dane składniki i jest tym samym zdolna do przyjęcia danego preparatu. Taka opinia oznacza, że dany lekarz bierze na siebie odpowiedzialność za ewentualne niepożądane skutki przyjęcia preparatu. Raczej trudno będzie znaleźć lekarza, który wyda taką pozytywną opinię popierającą przyjęcie preparatu.
3. Dopóki nie ma pozytywnej opinii, wystarczy wydane przez lekarza zaświadczenie, że pacjent jest w toku badania zdolności do przyjęcia preparatu. To zaświadczenie chroni prawnie przed przymusem przyjęcia preparatu. W razie groźby utraty pracy czy jej wypowiedzenia mamy w ręce mocne narzędzie dochodzenia swoich praw w sądzie. [… ale uny mają pały – admin]
Rozwiązanie to jest oferowane w kilku językach na stronie internetowej Liberation Express. Niestety nie ma jej jeszcze w języku polskim. Wzywam polskich lekarzy i prawników do stworzenia tego typu pomocy dla tych, którzy nie chcą się poddać przymusowi przyjmowania wiadomego preparatu.
Wersja do posłuchania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz