Powiedzenie „karma wraca” jest dość popularne w naszych stronach, a gdy byłem młodszy, przeżywało chyba szczyt popularności. Ludzie używali go jako wiary w to, że jak będziemy dobrzy dla innych, sami otrzymamy dobro. Zaś za zło otrzymamy zło.
Problem w tym, że to jest wymysł własny oparty na błędzie, zaś karma w hinduizmie, z którego ta idea się zrodziła, jest iście diabelskim wymysłem.
Pojęcie karmy zostało stworzone w hinduizmie i jest ściśle związane z tą pogańską religią oraz dwoma aspektami, które się na nią składają: Systemem kastowym oraz wiarą w reinkarnację.
Wiara w reinkarnację oczywiście jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem, niemniej wspomnieć o niej należy, by zrozumieć temat. Zależnie od tego, jak będzie człowiek żył, tym lepsze lub gorsze wcielenie będzie miał w przyszłym życiu. Pojęcie „dobrego życia” odnosi się tutaj właśnie do karmy. Ta uwaga jest niezwykle ważna, o czym za chwilę.
System kastowy polega zaś na tym, że uznaje się, że są ludzie lepsi i gorsi. Zaznaczę tutaj, że nie jest to „coś podobnego” do społeczeństwa klasowego w średniowiecznej Europie. O ile rzeczywiście niejednokrotnie wyższe warstwy z niechęcią czy nawet pogardą traktowały chłopstwo, o tyle nie wynikało to z założeń, lecz ludzkiej słabości i zawiści.
Teoria społeczeństwa klasowego zakładała po prostu, że – zależnie od tego, do której grupy się należy – musi się wykonywać swoją powinność. Chłopi uprawiali ziemię i zajmowali się zwierzętami, mieszczanie handlowali i zajmowali się drobną produkcją, duchowieństwo modliło się, zaś rycerstwo broniło ziemi i umacniało męstwo.
Podkreślić należy, że założenie społeczeństwa klasowego nakładało na klasę wyższą obowiązki – zarówno wobec społeczeństwa jak również wobec samego siebie, by doskonalić się dla dobra własnego, umacniania ducha społeczeństwa oraz na chwałę Boga. Społeczeństwo kastowe nie ma takich założeń – są po prostu lepsi i gorsi. Są ci, którym należy się szacunek i ci, którymi można pomiatać. Bo tak.
Wracając do karmy i reinkarnacji – „dobrym” zachowaniem będzie czynienie zła wobec osób „gorszych”. Za złe zaś będzie uchodziło czynienie im dobra. Karma tutaj wprost staje w sprzeczności z wiarą chrześcijańską, która nakazuje czynienie dobra wszystkim, szczególnie tym najbiedniejszym i w najbardziej beznadziejnej sytuacji. Karma zaś nakazuje przysparzanie im cierpień.
Podczas rekolekcji lata temu, w których brałem udział, ksiądz salezjanin opowiadał o swoim pobycie w Indiach. Przybył do niego jeden z miejscowych – hinduista z najniższej kasty – który żalił mu się, że pracował u jakiegoś innego miejscowego, ale z klasy wyższej i po kilku tygodniach pracy powiedział mu, że nie da mu pieniędzy za pracę. I narzekał, w jak fatalnej sytuacji się znajduje. Kapłan zasugerował mu, żeby udał się z tym na policję, że może uda się coś z tym zrobić. Hindus wówczas oburzył się na to i odpowiedział, że nie, bo jeśli wyrządzi zło tamtemu człowiekowi – w jego mniemaniu z lepszej kasty – to karma do niego wróci po śmierci i będzie żył jeszcze gorzej, niż teraz.
Jak widzimy, faktyczna karma i wiara w nią nie ma nic wspólnego z używanym w Polsce powiedzeniem „karma wraca” czy podobnymi określeniami w innych językach. Błędnie bowiem zakładamy, że rozumienie czy to dobra i zła czy podejścia do człowieka jest w hinduizmie takie samo albo bardzo podobne, jak u nas. A nie jest tak.
Według Feliksa Konecznego – polskiego historiozofa i twórcy oryginalnej koncepcji cywilizacji – Indie i region należy do cywilizacji bramińskiej. My zaś – choć coraz mniej – należymy do cywilizacji łacińskiej. To nie są tylko „kosmetyczne różnice”. W ramach jednej nawet cywilizacji może istnieć wiele kultur, które będą w pewnych aspektach różne od siebie, w niektórych kwestiach nawet bardzo różne. A co dopiero inna cywilizacja, która ma zupełnie inne podstawy?
Dla cywilizacji bramińskiej – według Konecznego – system kastowy czy despotyczna władza, której nie należy się przeciwstawiać, to norma. Oznacza to, że ludzie traktują to jako coś zwykłego i w pełni akceptowalnego. Łatwo zaś wywnioskować, że jeśli uznaje się despotyczne prawo za coś normalnego, przy jednoczesnym braku zrozumienia, czym są prawa publiczne, to efektem będzie ustrój społeczny, w którym jakąś grupą nie tylko można, ale należy pomiatać. I właśnie do tego m.in. służy pojęcie karmy.
Zanim więc ktoś znowu użyje tego powiedzenia niby „niewinnie”, niech się zastanowi, czy chce popularyzować pojęcia związane z tak bezdusznym i iście diabolicznym wierzeniem, które zachęca do tego, by prześladować najsłabszych.
Dominik Cwikła
https://prawy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz