Przejdź do głównej zawartości

Pojedynek – arystokratyczna droga honoru?



Sąd Boży

Rytuał pojedynku, podobnie jak pasowanie na rycerza, był elementem etosu wojownika. Przywracał metafizyczny ład, naruszony przez występek lub zbrodnie i stanowił zadośćuczynienie dla osoby skrzywdzonej bądź całego rodu.

Potwierdzają to słowa Starego Testamentu: „I prawie wszystko oczyszcza się krwią według prawa, a bez rozlewu krwi nie ma odpuszczenia” (Hebr 9; 22). W taki sam sposób dawni Słowianie rozumieli pojęcie „zemsty”.

We wczesnym średniowieczu stan rycerski przejął dawne pogańskie prawo zwyczajowe, nakazujące rozstrzygać spory przy użyciu miecza. Duński król Fronthon III głosił: „każdy spór powinien rozstrzygać się mieczem, bo szlachetniej jest dla mężów bronią, jak słowami rozprawiać się”.


Manifesto Disfida di Barletta

Średniowieczny światopogląd pełen był odniesień religijnych i metafizycznych. Pojedynek był wtedy uznawany za Sąd Boży (łac. ordalium). Według dostępnych źródeł historycznych pierwsze ordalium miało miejsce w 501 r. według zasad określonych przez króla Burgundów, Gunebalda. We wczesnośredniowiecznym Państwie Franków zwycięstwo w ordalium było uważane za dowód sądowy. Wierzono, że o wyniku walki decyduje Bóg i nigdy nie pozwoli On, by dobro przegrało.

Pojedynek przestał być uznawany za Sąd Boży wraz z końcem średniowiecza, jednak w zsekularyzowanej formie przetrwał jako sposób rozwiązywania spraw honorowych aż do połowy XXw. W XIX i XX w. pojedynek był definiowany jako „sposób załatwiania zatargów honorowych za pomocą walki dwóch przeciwników na broń sieczną lub pistolety w obecności sekundantów”.

Rycerski honor

Społeczeństwo w średniowieczu miało strukturę stanową. Obowiązywał podział na oratores, bellatores i laboratores (duchowieństwo, rycerzy i lud pracujący). Każdy stan posiadał inne prawa i obowiązki. Rolą duchowieństwa było sprawowanie Najświętszej Ofiary, kontakt z Bogiem i zapewnianie Jego łask dla całej społeczności. Zadaniem rycerstwa była obrona Ładu i Porządku w państwie. Natomiast mieszczaństwo miało zajmować się pracą zarobkową i troską o dobrobyt materialny społeczeństwa.

Dla mieszczan i chłopów stanem naturalnym był pokój, ale dla rycerzy wojna stanowiła stan naturalny i pożądany. Cnotą, którą poważali oni najbardziej, był honor. W 1020 r. biskup św. Fulbert z Chartes (ok.960-1028) wyróżnił następujące obowiązki rycerza wobec seniora:

  • Niedopuszczenie do krzywdy na ciele pana
  • Szkody w jego posiadłości
  • Uszczerbku na jego honorze
  • Straty w jego stanie posiadania
  • Ograniczenia jego wolności i swobody

Całe życie wojownika podporządkowane było służbie królowi lub seniorowi, wybrance serca i całemu społeczeństwu. Honor był jedynym, co posiadał on na własność. Dlatego był zdolny do najwyższych poświęceń w jego obronie. Średniowieczna maksyma rycerska głosiła: „Moja dusza Bogu, me życie królowi, serce mej damie, a mój honor dla mnie”.

Szwajcarki historyk sztuki Jacob Burckhardt (1818-1897) określa rycerski honor jako „zagadkową mieszaninę sumienia i egoizmu”. Nie bez powodu mottem II krucjaty było: „Salus et gloria!” (Zbawienie i chwała”).

Specyfika turnieju rycerskiego

Szczególnym rodzajem pojedynku był turniej rycerski. Największą popularnością turnieje cieszyły się na początku XII w. Stanowiły nie tylko zaprawę bojową dla rycerstwa, lecz były także przeżyciami mistycznymi.

Początkowo turnieje polegały na starciu dwóch chorągwi rycerskich w umówionym miejscu, zwanym „dobrym polem”. Nie było jeszcze ścisłego podziału na jazdę i piechotę. W walce jednocześnie brali udział rycerze piesi i konni.

Cały turniej poprzedzał skomplikowany rytuał. Na długo przed turniejem herold ogłaszał imiona rycerzy. Jeżeli ktoś podał dowody na niehonorowe zachowanie jakiegoś rycerza, był on wykluczany z turnieju. Dzień przed turniejem w miejscowym kościele odbywały się modły i poświęcenie broni. Wiele zwyczajów turniejowych takich, jak wręczanie leszczynowej gałązki, wywodziło się jeszcze z epoki pogańskiej. Oddawano też honory przeciwnikom, królowi, damom i seniorom. W czasie walki herold objaśniał jej przebieg i przybliżał zgromadzonym sylwetki najlepszych wojowników. W trakcie takich turniejów wielu rycerzy ginęło bohaterską śmiercią.

Dopiero pod koniec XIII w., gdy Kościół zaczął wypowiadać się przeciwko turniejom i odmawiać zabitym w ich trakcie rycerzom pogrzebu kościelnego, zaczęto używać tępej broni kurtuazyjnej.

W XIV w. wprowadzono nową formę turnieju, w której jednocześnie walczyło ze sobą tylko dwóch rycerzy. Prawdopodobnie taka forma walki była stosowana już dużo wcześniej. Polski kronikarz Jan Długosz (1415-1480) opisuje, że w 1155r. podczas jednej z krucjat książę śląski Bolesław I Wysoki (1127-1201) stanął w obronie honoru cesarza Fryderyka I Barbarossy (ok.1122-1190) i przy pierwszym podjeździe pokonał znamienitego rycerza z Mediolanu.

Bitwy w XIV w. stanowiły serię pojedynków poszczególnych par rycerskich. Taki charakter miała przykładowo wygrana przez polskie rycerstwo bitwa z Krzyżakami pod Koronowem w 1410 r. W jej trakcie pojedynki toczyły się w przyjaznej atmosferze przy suto zastawionych stołach i zachowaniu wszelkich rycerskich zwyczajów. Tę konkretną bitwę udało się rozstrzygnąć w cywilizowany sposób pewnie dlatego, że po stronie polskiej nie uczestniczyli w niej pogańscy Litwini.

W Polsce największą sławę na turniejach zdobyli rycerz Zawisza Czarny z Grabowa (ok.1370-1428), który w 1415 r. jednym pchnięciem kopii pokonał późniejszego króla Jana II Aragońskiego (1398-1479), kasztelan wojnicki Dobiesław z Oleśnicy (1360-1440) i młody król Władysław IV Jagiellończyk (1427-1492).

W XVI w. nastąpiły daleko idące zmiany w sztuce wojennej, które zrewolucjonizowały i „zdemokratyzowały” pole walki. Wojna przestała już być wyłącznie zajęciem stanu rycerskiego i stała się bardziej masowa. Piechota okazała się bardziej skuteczna niż jazda. Duże znaczenie odegrało też rozpowszechnienie się broni palnej. Bitwy przestały być rozstrzygane przez serie rycerskich pojedynków. Zamiast tego wprowadzono zmasowany atak w szyku zwartym. Rytm marszu wybijały werble. Pomimo to, do końca XVII w. każdą bitwę rozpoczynały tradycyjne tzw. harce czyli konne pojedynki najlepszych rycerzy. Kościół przeciwko pojedynkom

Kościół Katolicki od początku wyrażał swój negatywny stosunek do pojedynków i turniejów rycerskich. Piętnowano je jako przejęte z epoki pogańskiej. Pod koniec XIV w. anonimowy mnich z Saint-Denis pisał, że obecność dam na turniejach sprawia, że wielu rycerzy dopuszcza się wiarołomstwa małżeńskiego. Nie było to jednak głównym powodem kościelnego sprzeciwu wobec pojedynków. Sprzeciw ten był uzasadniany przede wszystkim V przykazaniem. Pojedynki i turnieje były uznawane za niepotrzebne przelewanie krwi bliźniego i lekkomyślne narażanie własnego życia.

W 855 r. papież św. Leon IV (790-855) określił pojedynki jako „zuchwałe kuszenie Boga”. Zostały one potępione także na Soborze Laterańskim II w 1130 r., Soborze w Reims w 1149 r. i Soborze Laterańskim III w 1179 r.

Sobór Trydencki (1545-1563) głosił, że pojedynek to „bezecny i zgubny dla dusz ludzkich zwyczaj”, który „powinien być w całym świecie chrześcijańskim wykorzeniony”. Papież bł. Pius IX (1792-1878) pisał w konstytucji „Apostolicae Sedis” z 1869r.: „Wyklinamy wszystkich tych, co się pojedynkują albo po prostu na pojedynek wyzywają lub takowy przyjmują i wszystkich tych, co w jaki bądź sposób współdziałają lub pomocą służą albo pobłażliwość okazują, nie mniej tych, co rozmyślnymi są świadkami, co nań przyzwalają lub mu wedle sił nie zapobiegają, bez względu na to jaką godność piastują, choćby ta była królewska lub cesarska”.

Jeżeli katolik zostanie wyzwany na pojedynek, powinien odmówić i jednocześnie zaznaczyć, że powodem takiej decyzji nie jest tchórzostwo, lecz posłuszeństwo Kościołowi.

Również poszczególni władcy kierując się doktryną Kościoła zakazywali w swoich państwach pojedynków. Cesarz Karol Wielki (742/747-814) próbował ograniczyć zwyczaj ordaliów. W 1156 r. cesarz niemiecki Fryderyk I Barbarossa na mocy specjalnych przywilejów zwolnił rycerzy z obowiązku uczestnictwa w pojedynkach. W 1566 r. król Francji, Karol IX Walezjusz (1550-1574), wydał edykt uznający pojedynek za „zbrodnię obrazy majestatu”, zagrożoną karą śmierci. Ludwik XIII (1601-1643) w 1627 r. skazał na śmierć dwóch szlachciców za „morderstwo popełnione w pojedynku”.

Sprzeciw Kościoła wobec pojedynków na pewno nie wynika z założeń humanitarno-pacyfistycznych. Wręcz przeciwnie, Kościół zawsze głosił apologię „wojny sprawiedliwej”. Humanitaryzm i pacyfizm to ideologie bezbożne, które zawsze były przez Kościół potępiane.

Kościół sprzeciwiał się pojedynkom głównie dlatego, że dochodziło do nich zbyt często i z błahych powodów. Potępienie dotyczy jedynie pojedynku regulującego prywatne krzywdy i konflikty. Dopuszczalny jest natomiast pojedynek w sprawach wagi państwowej. Wtedy staje się on wręcz obowiązkiem. Takim szlachetnym pojedynkiem, od którego zależały losy całej wspólnoty, była biblijna walka Dawida z Goliatem i pojedynek Achillesa z Hektorem w „Iliadzie” Homera.

Pojedynek w kulturze sarmackiej

Pojedynki były powszechnym zwyczajem także w sarmackiej kulturze Polski. Według pamiętników Albrychta Radziwiłła (1593-1656), Jana Chryzostoma Paska (ok.1636-1701) i Jędrzeja Kitowicza (1728-1804) podczas szlacheckich biesiad, pijatyk i sejmików często chwytano za szablę.

Pojedynki były w Polsce traktowane jako metoda rozwiązywania sporów politycznych. Podczas obrad szlacheckiego parlamentu często dochodziło do grupowych bójek. Przykładem może być pojedynek Kazimierza Rzewuskiego (1750-1820) z księciem Hieronimem Sanguszką (1743-1812) w 1791 r. Sejm próbował wtedy uchwalić deklarację zakazującą szlachcie protestów przeciwko Konstytucji 3 Maja. Gorąca debata przemieniła się w wielką bitwę. Posłowie walczyli ze sobą na szable, kije i pięści. Pisarz polny koronny Kazimierz Rzewuski wyzwał wojewodę wołyńskiego księcia Hieronima Sanguszkę na pojedynek. W trakcie walki Rzewuski lekko zranił Sanguszkę w rękę i sam otrzymał szramę na twarzy.

Skomplikowany rytuał pojedynkowy nie był w Polsce szeroko znany. Wśród szlachty dochodziło do pojedynków zazwyczaj spontanicznie, pod wpływem gniewu. Dopiero fascynacja modą zachodnią w czasach Stanisława Augusta Poniatowskiego (1732-1798) spowodowała, że w kwestii pojedynków przyjęto rozwiązania, które od dawna funkcjonowały w Europie Zachodniej – jak umawianie walki dużo wcześniej, postępowanie pojednawcze i obecność sekundantów. Pod koniec XVIII w. popularne stały się w Polsce także pojedynki na pistolety, które wcześniej były uważane przez szlachtę za niehonorowe.

Humanitarne oświecenie

O ile wspomniani wcześniej władcy średniowiecza i okresu nowożytnego zakazując pojedynków motywowali się żarliwą wiarą katolicką, to cel podobnych zakazów w oświeceniu był inny. Przykładowo w Rosji zeuropeizowany i „oświecony” car Piotr I Wielki (1672-1725) podporządkował sobie Cerkiew i prześladował najbardziej nieprzejednane środowiska prawosławne. Ten niechętny religii monarcha wydał w 1710 r. ukaz zakazujący pojedynków w całej Rosji.

Dla biurokratycznych państw oświeceniowych pojedynki oznaczały przede wszystkim duże koszty. Pojedynkowali się głównie oficerowie, których życie było szczególnie cenne.

Monarchowie oświecenia, tacy jak Piotr I, nie byli już, tak jak w średniowieczu, właścicielami swoich państw, lecz raczej zarządcami biurokratycznego aparatu państwowego. Monarcha musiał utrzymywać dwór, armię i cały aparat urzędniczy. Kształcenie korpusu oficerskiego w nowopowstałych akademiach wojskowych było kosztowne. Dodatkowo monarcha musiał wypłacać rentę rodzinie każdego poległego na wojnie oficera. Dlatego w interesie władców było to, żeby oficerowie ginęli przede wszystkim w boju, zamiast lekkomyślnie tracić życie na „ubitej ziemi”.

Jednocześnie w oświeceniu zaczyna narastać sprzeciw wobec pojedynków, motywowany względami humanitarno-pacyfistycznymi. Takie stanowisko było widoczne już wcześniej. Z tych pozycji pojedynki i turnieje krytykował XIV- wieczny poeta Francesco Petrarka (1304-1374). Główny teolog braci polskich Faust Socyn (1539-1604) w swoim „Katechizmie Rakowskim” potępiał zarówno pojedynki, jak i wszelką wojnę. Głoszono, że „Pan Jezus zakazał wszelkiej pomsty, nie tylko prywatnej, ale też przez urząd”. Z tych powodów pojedynki zostały surowo zakazane w państwach protestanckich. Oświeceniowi intelektualiści odrzucali pojedynek jako barbarzyński zwyczaj wywodzący się z mroków średniowiecza. Wraz z nim odrzucali samo pojęcie honoru jako część znienawidzonej kultury arystokratycznej. Znany francuski komediopisarz i zaciekły wróg monarchii Philippe-Antoine Grouvelle (1758-1806), który w 1793r. odczytał wyrok na króla Ludwika XVI (1754-1793) twierdził, że honor jest „arystokratycznym przesądem”, który „powinien być wymazany ze słownika”.

Oświecenie w dużej mierze zdemokratyzowało kulturę pojedynków. Prawo do satysfakcji otrzymali też mieszczanie i arystokraci, których homoseksualne skłonności były powszechnie znane. Wcześniej takie skłonności dyskwalifikowały szlachcica jako człowieka honoru. Co więcej, zaczęły zdarzać się nawet pojedynki pomiędzy kobietami.

Zmierzch epoki honoru

Pierwsze pisane reguły pojedynków pojawiły się w drugiej połowie XVIII w. W 1777 r. angielska szlachta z kilku hrabstw w Irlandii przyjęła 25 zasad pojedynkowych. W 1836 r. w Londynie ukazał się kodeks Travellera. W tym samym czasie w Paryżu hrabia Chateauvillard stworzył pierwszy francuski kodeks honorowy. W Polsce w 1881 r. ukazała się broszura Józefa Naimskiego pt.”O pojedynkach”, określająca zasady postępowania w sprawach honorowych.

Prawdziwym przełomem było jednak opublikowanie „Polskiego Kodeksu Honorowego” autorstwa Władysława Boziewicza (1886-1946) w 1919 r. To właśnie on stał się najsłynniejszym dziełem, traktującym o pojedynkach w Polsce. Kodeks Boziewicza, tak jak większość kodeksów honorowych w Europie, opierał się na zasadzie egalitaryzmu. Przyznawał zdolność honorową wszystkim mężczyznom bez względu na pochodzenie społeczne. Oznaczało to koniec arystokracji jako warstwy uprzywilejowanej. Pojedynek przestał być rytuałem elitarnej kasty wojowników. Papierowy spis reguł zastąpił wielowiekową tradycję.

W dawnych społecznościach pojedynek był mistycznym rytuałem związanym z elitarną kastą. Traktowano go w jako Sąd Boży i sposób rozwiązywania konfliktów politycznych, a nawet religijnych. Przykładowo w XI w. Król Kastylii Alfons VI Mężny (1040-1109) przez pojedynek zdecydował, że iberyjski Kościół ma przyjąć liturgię łacińską zamiast mozarabskiej.

Pojedynki przestały być traktowane jako ordalia wraz z końcem średniowiecza. Pomimo to, zwyczaj ten w zsekularyzowanej formie przetrwał jeszcze kilka wieków. Wyginął całkowicie wraz z nastaniem społeczeństwa egalitarnego.

Era pojedynków zakończyła się ostatecznie po II Wojnie Światowej. Ostatni znany w historii pojedynek odbył się we Francji w 1967 r. W Polsce po 1945 r. znane były jeszcze dwa pojedynki. Pierwsze zajście opisał Jerzy Waldorff (1910-1999) w swojej książce „Fidrek”. Miało ono miejsce w 1947 r. w mieszkaniu mecenasowej Kotockiej. Mediacji pomiędzy zwaśnionymi stronami podjął się ksiądz i do pojedynku ostatecznie nie doszło. Drugim wydarzeniem był pojedynek Stanisława Cata-Mackiewicza (1896-1966) z Melchiorem Wańkowiczem (1892-1974) w latach 60-tych.

We współczesnych społeczeństwach demokratycznych nie ma już miejsca na pojedynki. Nie ma już kasty wojowników i pojęcia honoru. Sprawy, które powinny rozstrzygać się przy użyciu miecza lub szpady są rozwiązywane typowymi „kobiecymi” sposobami, kłamstwami, intrygami i manipulacjami. Rycerską drogę honoru okrył mrok zapomnienia.

Jakub Ignaczak
https://myslkonserwatywna.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas