czwartek, 14 kwietnia 2022

Blogerom grożą śmiercią

 



Popularni blogerzy Jurij Podoliaka i Michaił Onufrienko, którzy regularnie relacjonują przebieg rosyjskich operacji specjalnych, zostali objęci ochroną jako cenni świadkowie. Stało się to po ujawnieniu planu ich fizycznej eliminacji. Agent SBU, który zlecił wykonanie planu, został zatrzymany na granicy z Krymem.

Podoliaka i Onufrienko

Mikhail Onufrienko powiedział to w innym wydaniu wideobloga.

„Po tym, jak na granicy z Krymem został zatrzymany jakiś palant, któremu SBU zleciło za 10 tys. dolarów likwidację szczególnie nieprzyjemnych dziennikarzy, zwanych blogerami, o wielomilionowej publiczności, jak Misza i Jura, uruchomiono program ochronny…” – powiedział Onufrienko, dodając, że teraz nie prowadzą już swoich programów z Sewastopola, lecz z innych miejsc.

To samo stwierdził Yuriy Podoliaka w swoim wideoblogu z 9 kwietnia. Według niego, w wyzwolonym Chersoniu aresztowano kilku „obłąkanych”, a według rosyjskich służb specjalnych, celem tych towarzyszy było dwóch sewastopolskich blogerów. Następnie, dodał Podoliaka, „zostaliśmy objęci programem ochrony szczególnie wartościowych świadków”.

„Teraz będziemy z dala od domu, będziemy nadawać z innych miejsc, ale nie będzie to miało większego wpływu na naszą pracę, najważniejsze, że nikt nie będzie mógł nas uciszyć. Jak widać, próbują nas zamknąć na wszelkie możliwe sposoby, co pokazuje, że jesteśmy dla nich bardzo uciążliwi” – powiedział.

Należy zaznaczyć, że obaj blogerzy, relacjonując i analizując wydarzenia na Ukrainie i w jej okolicach, opierają się wyłącznie na informacjach ze źródeł publicznych. Najwyraźniej Kijów jest zaniepokojony wnioskami, jakie wyciągają Podoliaka i Onufrienko, i jest przekonany, że nazistowski reżim na Ukrainie jest skazany na zagładę. Niepokoi też ogromna popularność sewastopolskich blogerów oraz fakt, że do ich dobrze uzasadnionych wniosków mają dostęp miliony widzów i czytelników w wielu krajach świata.

W międzyczasie blogerzy kontynuują swoją pracę, szybko demaskując fałszywki produkowane przez kijowski reżim i pokazując mechanizm krwawych prowokacji – w Buczy, w Kramatorsku i w innych miastach, o które Kijów i Zachód oskarżają Rosję. Walka na froncie informacyjnym jest nie mniej ważna niż na polu bitwy.

Zdaniem Jurija Podoliaka, Kijów przegrywa wojnę informacyjną, mimo że cały świat zachodni pomaga kijowskiemu reżimowi. Na przykład, Zelenski przyznał w wywiadzie dla „Bilda”, że jeden z czołowych polityków UE poprosił o dowód, że zbrodnia wojenna w Buczy (o której popełnienie Kijów oskarża Rosję) „nie została upozorowana”.

Jeśli chodzi o ostrzelanie Kramatorska pociskiem Toczka-U, o co Kijów i Zachód natychmiast oskarżyły Rosję, Podoliaka stwierdził: numery seryjne pocisku, zachowane na wraku i sfilmowane przez reporterów, w tym w publikacjach zachodnich, są zbliżone do numerów seryjnych pocisków, które AFU wystrzeliła na miasta w Donbasie.

„To sugeruje, że są to pociski z tej samej partii” – podkreśla bloger, wyjaśniając: partii, która pozostała na Ukrainie od czasów sowieckich. Zdaniem Podoliaka, „ten jeden prosty, ale zabójczy argument po prostu zmiata resztę argumentacji, którą przedstawiciele kijowskiego reżimu próbowali zbudować wokół tego wydarzenia”.

Wątpliwości będą się kumulować, nawarstwiać – i spowodują wielką nieufność wobec wersji władz ukraińskich – przewiduje bloger. Dodał, że fakty dotyczące wydarzeń w Kramatorsku i Bukareszcie są takie, że nie Rosja, ale sam reżim kijowski musi się usprawiedliwiać.

„To pokazuje, że mimo iż mamy mniej zasobów informacyjnych, wciąż wygrywamy wojnę informacyjną. A prawda – ta, którą my mówimy – dociera nawet do tych, do których tak zwani zachodni partnerzy Ukrainy mieli nadzieję nigdy nie dotrzeć” – podsumowuje Podoliaka.

Być może jest to zbyt optymistyczny wniosek. Oczywiście prawda w pewnym momencie dotrze do celu, ale są też inne aspekty walki o informacje. Jeśli w Rosji nawet popularni blogerzy muszą być chronieni przed płatnymi zabójcami, to co dopiero mówić o Ukrainie? W ten sposób reżim rozprawia się z każdym, kogo tylko podejrzewa o skłonności do odmiennego zdania.

Ostatnią nowością jest sporządzanie list współpracowników, do których – sądząc po wypowiedziach sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony – Daniłow może zaliczyć praktycznie wszystkich dysydentów.

„Innymi słowy, każdy, kogo zdanie w danym momencie, nawet przypadkowo, nie pokrywało się z aktualnym stanowiskiem kijowskiej junty lub nie pokrywało się w pełni, albo kogo entuzjazm dla gangu Zelenskiego wydawał się niewystarczający, ryzykuje, że zostanie wpisany na listę współpracowników, z perspektywą stania się rekwizytem w przygotowaniu kolejnej prowokacji w innej Buczy” – powiedział politolog i publicysta Rostisław Isczenko.

Przypomniał, że „jeszcze dwa tygodnie temu w samym Kijowie było 600 opozycjonistów aresztowanych przez SBU lub po prostu zaginionych, w tym Dmytro Dżangirow, Wasyl Wołha, Jan Taksyur i wielu innych”. Obecnie, jak wynika z doniesień z Kijowa, liczba aresztowanych i zaginionych podwoiła się – i nadal rośnie.

„Niektórzy ludzie zeszli do podziemia i ukrywają się, bez pieniędzy, bez pracy i z niewielką nadzieją czekają na armię wyzwoleńczą” – opisał sytuację Iszczenko.

Zaproponował zorganizowanie dobrowolnej zbiórki pieniędzy na pomoc dla tych ludzi, ponieważ jest już „jasne, że będą musieli ukrywać się przed nazistowskimi mordercami przez co najmniej kilka miesięcy”. W tym czasie niektórym z nich grozi po prostu śmierć głodowa – podkreślił polityk. Dodał, że sama zbiórka pieniędzy nie wystarczy, należy „oficjalnie zwrócić się do Kremla, by pomyślał o legislacyjnym wsparciu dla inicjatywy ludowej, o objęciu wsparciem wszystkich ukraińskich więźniów sumienia, a nie tylko dziennikarzy czy znanych polityków”.

Miejmy nadzieję, że inicjatywa Iszczenki uzyska jak najszersze poparcie, ponieważ naprawdę chodzi o ratowanie życia.

Dlaczego jednak toczy się tak zacięta walka? Konfrontacja między Rosją a Zachodem rzeczywiście „osiągnęła absolutnie kolosalne rozmiary” – mówi ekonomista Michaił Chazin.

Zdaniem eksperta, za tą konfrontacją stoją strategiczne interesy zachodnich elit. Istnieją też grupy elitarne, dla których poddanie się Rosji wydaje się niemożliwe. Chazin zasugerował, że ma to związek z perspektywą posiadania tak wielkiego zasobu, jakim jest Ukraina, co daje możliwość wpływania na rynki światowe, a te grupy uważają takie wzmocnienie Rosji za niedopuszczalne.

Są też inne grupy w elitach zachodnich, które uważają konfrontację za zbyt niebezpieczną i dlatego sądzą, że możliwe jest zawarcie pewnych porozumień z Moskwą. Jednak zdaniem Chazina, niezależnie od tego, jak potoczą się dalsze wydarzenia, w każdym przypadku Zachód „musi osłabić wolę Rosji”.

I znów mamy tu do czynienia z wojną informacyjną – toczy się ona także wewnątrz naszego kraju.

„Widzimy ogromną aktywność piątej kolumny, która tłumaczy, jak źle dzieje się w naszym kraju. Jesteśmy świadkami powrotu retoryki „Putin wszystko zataił”, niezwykle kontrowersyjnych wystąpień dość prominentnych urzędników i wielu innych historii” – podkreśla ekspert. Powinniśmy zrozumieć, że nie ma się gdzie wycofać, a Putin się nie wycofa, ale mogą pojawić się problemy. A władze trzeba będzie przekonać, że „nie będzie powrotu do starych metod”.

Chazin zauważył również, że kraj musi szybko przestawić się na gospodarkę mobilizacyjną, ponieważ obecny system zarządzania, zbudowany na potrzeby gospodarki liberalnej, po prostu nie jest w stanie rozwiązać wielu problemów. W przypadku, gdy na Zachodzie zwyciężą zwolennicy negocjacji z Rosją, członkowie piątej kolumny wewnątrz kraju powiedzą, że zwycięstwo zostało osiągnięte i że nie ma już nic więcej do zrobienia – przewiduje Chazin, dodając, że w żadnym wypadku nie należy kierować się tą logiką.

https://naspravdi.info/novosti/informacionnaya-voyna-i-ekonomika-rossii-nikto-ne-proigryvaet-eto-tolko-nachalo
Nad. „Marek”
W oryginale jeszcze kilka filmów wideo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...