Propaganda prawdy
Zamieszcza się tu tylko teksty ze źródeł zachodnich, wg. propagandy polskiej zawierających “prawdę i tylko prawdę”.
Ukraińscy ochotnicy na wschodzie czują się opuszczeni
Źródło: Washington Post
Sudarsan Raghavan
Zaktualizowano 26 maja 2022 o 17:38 EDT
Opublikowano 26 maja 2022 o 14:46 EDT
DRUŻKIWKA, Ukraina — Zablokowani w okopach ukraińscy ochotnicy żyli z ziemniaków codziennie, gdy siły rosyjskie waliły w nich artylerią i rakietami Grad na kluczowej wschodniej linii frontu. Mniejsi liczebnie, niewyszkoleni i trzymający w ręku tylko lekką broń, mężczyźni modlili się o zakończenie ostrzału – i o zaprzestanie przez własne czołgi atakowania Rosjan.
„Oni [Rosjanie] już wiedzą, gdzie jesteśmy, a kiedy ukraiński czołg strzela z naszej strony, zdradza naszą pozycję”, powiedział Serhi Lapko, dowódca ich kompanii, wspominając niedawną bitwę. “I zaczynają strzelać ze wszystkiego — gradów, moździerzy.
„A ty po prostu modlisz się aby przeżyć”.
Ukraińscy przywódcy projektowali i pielęgnowali publiczny obraz nienaruszalności militarnej – ich ochotniczych i zawodowych sił triumfalnie przeciwstawiających się rosyjskiemu atakowi. Filmy z atakami na rosyjskie czołgi lub pozycje są codziennie publikowane w mediach społecznościowych. Artyści tworzą patriotyczne plakaty, bilbordy i koszulki. Poczta wydała nawet znaczki upamiętniające zatopienie rosyjskiego okrętu wojennego na Morzu Czarnym.
Siły ukraińskie zdołały udaremnić rosyjskie zamiar zdobycia Kijowa i Charkowa oraz odniosły zwycięstwa na polu bitwy na wschodzie. Ale doświadczenie Lapko i jego grupy ochotników daje rzadki i bardziej realistyczny obraz konfliktu i walki Ukrainy aby powstrzymać rosyjskie postępy w niektórych częściach Donbasu. Ukraina, podobnie jak i Rosja, podała co nieco danych o zabitych, rannych lub stratach sprzętu wojskowego. Ale po trzech miesiącach wojny ta kompania licząca 120 ludzi spadła do 54 z powodu zabitych, rannych i dezercji.
Ochotnicy byli cywilami przed inwazją Rosji 24 lutego i nigdy nie spodziewali się, że zostaną wysłani na jedną z najniebezpieczniejszych linii frontu we wschodniej Ukrainie. Szybko znaleźli się na celowniku wojny, czując się porzuceni przez wojskowych przełożonych i walcząc o przetrwanie.
„Nasze dowództwo nie bierze odpowiedzialności” – powiedział Lapko. „Przypisują sobie tylko nasze osiągnięcia. Nie dają nam wsparcia”.
Kiedy nie mogli tego dłużej znieść, Lapko i jego porucznik Witalij Khrus wycofali się w tym tygodniu ze swymi towarzyszami do hotelu z dala od frontu. Tam obaj mężczyźni rozmawiali z The Washington Post, wiedząc, że mogą stanąć przed sądem wojskowym i więzieniem wojskowym.
Serhi Lapko, po lewej, i Vitaliy Khrus dzielą się historiami o walkach, z jakimi spotkali się ich ludzie na pierwszej linii frontu na Ukrainie.
„Jeśli mówię to w moim imieniu, nie jestem dowódcą na polu bitwy” – dodał. „Ale chłopaki będą przy mnie, a ja będę przy nich do końca”.
Dowódca batalionu ochotników, Ihor Kisileichuk, nie odpowiedział na wezwania ani pisemne pytania z The Post na czas publikacji, ale wysłał późnym czwartkiem lakoniczną wiadomość: „Bez tego dowódcy jednostka chroni naszą ziemię”. jakoby odnosząc się do Lapki. Rzecznik ukraińskiego wojska odmówił bezpośredniego komentarza, mówiąc, że udzielenie odpowiedzi zajmie „dnie”.
„Wojna niszczy ludzi”, powiedział Serhiy Haidai, szef regionalnej administracji wojennej w obwodzie ługańskim, przyznając, że wielu ochotników nie zostało odpowiednio przeszkolonych, ponieważ władze ukraińskie nie spodziewały się inwazji Rosji. Utrzymywał jednak, że wszyscy żołnierze są pod opieką: „Mają dość zaopatrzenia medycznego i żywności. Jedyną rzeczą jest to, że są to ludzie, którzy nie są gotowi do walki.”
Ale obawy Lapko i Khrusa zostały ostatnio powtórzone przez jeden pluton 3. Batalionu, 115. Brygady, stacjonującego w pobliżu w oblężonym mieście Siewierodonieck. W filmie przesłanym do Telegramu 24 maja i potwierdzonym jako autentyczny przez doradcę Haidai, ochotnicy powiedzieli, że nie będą już walczyć, ponieważ brakuje im odpowiedniej broni, wsparcia z tyłu i przywództwa wojskowego.
„Zostajemy wysłani na pewną śmierć” – powiedział wolontariusz, czytając przygotowany tekst, dodając, że podobne wideo nakręcili członkowie 1. Batalionu, 115. Brygady. „Nie jesteśmy tak samotni, jest nas wielu”.
Żołnierze ukraińscy błagają ze strefy walki o „odpowiednią ochronę”
W niedatowanym nagraniu wideo żołnierze ukraińscy w rejonie Donbasu apelowali o „odpowiednią ochronę” i powiedzieli, że od tygodni czekają na posiłki. (Wideo: 3 batalion, 115 brygada)
Siły zbrojne Ukrainy zaprzeczyły domaganiom ochotników w ich własnym filmie opublikowanym w Internecie, mówiąc, że „dezerterzy” mieli wszystko, czego potrzebowali do walki: „Oni myśleli, że przyjechali na wakacje”, powiedział jeden z członków służb. „Dlatego opuścili swoje pozycje”.
Kilka godzin po tym, jak The Post przeprowadził wywiad z Lapko i Khrusem, członkowie ukraińskiej wojskowej służby bezpieczeństwa przybyli do ich hotelu i zatrzymali niektórych z nich, oskarżając ich o dezercję.
Mężczyźni twierdzą, że to oni zostali opuszczeni.
Czekając na śmierć
Przed inwazją Lapko był wiertnikiem szybów naftowych i gazowych. Khrus kupował i sprzedawał elektronarzędzia. Obaj mieszkali w zachodnim mieście Użhorod i przystąpili do sił obrony terytorialnej, cywilnej milicji, która powstała po inwazji.
Lapko, zbudowany jak zapaśnik, został dowódcą kompanii w 5. Oddzielnym Batalionie Strzelców, dowodzącym 120 ludzi. Podobnie krzepki Khrus został dowódcą plutonu pod dowództwem Lapki. Wszyscy ich towarzysze pochodzili z zachodniej Ukrainy. Dostali karabiny AK-47 i przeszli szkolenie, które trwało niecałe pół godziny.
„Wystrzeliliśmy 30 kul, a potem powiedzieli:„ Nie możesz dostać więcej; za drogie” – powiedział Lapko.
Otrzymali rozkaz udania się do zachodniego Lwowa. Kiedy tam dotarli, kazano im udać się na południe, a następnie na wschód, do prowincji Ługańska w Donbasie, której część była już pod kontrolą wspieranych przez Moskwę separatystów, a teraz jest okupowana przez siły rosyjskie. Kilkudziesięciu jego ludzi odmówiło walki, powiedział Lapko, i zostali uwięzieni.
Ci, którzy zostali, stacjonowali w mieście Łysychańsk. Stamtąd zostali wysłani do Toszkiwki, wioski przyfrontowej graniczącej z obszarami separatystów, gdzie siły rosyjskie próbowały nacierać. Byli zaskoczeni, kiedy otrzymali rozkazy.
„Kiedy tu przyszliśmy, powiedziano nam, że będziemy w trzeciej linii obrony” – powiedział Lapko. „Zamiast tego znaleźliśmy się na linii zerowej, linii frontu. Nie wiedzieliśmy, dokąd idziemy”.
Obszar stał ogniskiem wojny, ponieważ Moskwa koncentruje swoją potęgę militarną w celu zajęciu regionu. Miasto Siewierodonieck koło Łysychańska jest otoczone przez siły rosyjskie z trzech stron. W ciągu weekendu zniszczyli jeden z trzech mostów prowadzących do miasta, a dwa inne nieustannie ostrzeliwują. Ukraińskie oddziały w Siewierodoniecku walczą aby uniemożliwić Rosjanom całkowite okrążenie miasta.
Takie też jest zadanie ludzi Lapko. Jeśli Toszkiwka upadnie, Rosjanie mogą posuwać się na północ w kierunku Łysychańska i całkowicie otoczyć Siewierodonieck. To pozwoliłoby im również zdobywać większe miasta w regionie.
Kiedy ochotnicy przybyli po raz pierwszy, ich wymiany do i z Toszkiwki trwały trzy lub cztery dni. W miarę nasilania się wojny przebywali tam minimum tydzień, czasem dwa. „Jedzenie jest dostarczane codziennie, z wyjątkiem ostrzałów lub sytuacji, gdy sytuacja jest zła” – powiedział Khrus.
A w ostatnich tygodniach, powiedział, sytuacja znacznie się pogorszyła. Kiedy ich łańcuchy dostaw zostały przerwane na dwa dni przez bombardowanie, mężczyźni zostali zmuszeni do zaspokojenia się jednym ziemniakiem dziennie.
Większość dni i nocy spędzają w okopach wykopanych w lesie na obrzeżach Toszkiwki lub w piwnicach opuszczonych domów. „Nie mają wody, nic tam nie ma” – powiedział Lapko. „Tylko woda, którą przywożą im co drugi dzień”.
To cud, że Rosjanie nie przeforsowali ich linii obronnej w Toszkiwce, powiedział Khrus, gdy Lapko skinął głową. Oprócz karabinów i granatów ręcznych, jedyną bronią, jaką otrzymali, była garść granatów do granatnika przeciwpancernego, które miały stawić czoła dobrze wyposażonym siłom rosyjskim. I nikt nie pokazał ludziom Lapko, jak korzystać z granatnika przeciwpancernego.
„Nie mieliśmy odpowiedniego treningu” – powiedział Lapko.
„To około czterech RPG dla 15 mężczyzn” – powiedział Khrus, potrząsając głową.
Powiedział, że Rosjanie używają czołgów, transporterów piechoty, rakiety i inne formy artylerii – kiedy próbują przenikać do lasu z piechotą lub pojazdami piechoty, mogą łatwo zbliżyć się na tyle „aby zabić”.
Po części wynika to z faktu, że Lapko nie otrzymał radia – powiedział. Brak więc kontaktu z przełożonymi w Łysyczańsku uniemożliwia mu wezwanie pomocy.
Mężczyźni oskarżają Rosjan o używanie bomb fosforowych, broni zapalających, która jest zabroniona przez prawo międzynarodowe, jeśli jest używana przeciwko cywilom.
„Wybucha na wysokości od 30 do 50 metrów, opada powoli i spala wszystko” – powiedział Khrus.
„Czy wiesz, co mamy przeciwko fosforowi?” – zapytał Łapko. „Szklanka wody, kawałek materiału do zakrycia ust!”
Zarówno Lapko, jak i Khrus spodziewają się śmierci na froncie. Dlatego Lapko nosi pistolet.
„To tylko zabawka przeciwko nim, ale mam ją tak, że jeśli mnie zabiorą, zastrzelę się” – powiedział.
Przeżycie
Mimo trudności jego ludzie walczyli odważnie, powiedział Lapko. Wskazując na Khrusa, oświadczył: „Ten facet jest legendą, bohaterem”. Jego dowódca powiedział, że Khrus i jego pluton zabili ponad 50 rosyjskich żołnierzy w bitwach z bliska.
Powiedział, że w niedawnym starciu jego ludzie zaatakowali dwa rosyjskie pojazdy opancerzone przewożące około 30 żołnierzy, zastawiając na nich zasadzkę z granatami i karabinami.
„Ich błędem było nie ścigać nas” – powiedział Lapko. „Gdyby to zrobili, nie rozmawiałbym teraz z tobą”.
Lapko zarekomendował 12 swoich ludzi do medali męstwa, w tym dwóch pośmiertnie.
Wojna zebrała wielkie żniwo w jego kompanii, a także w innych siłach ukraińskich w okolicy. Dwóch jego ludzi zginęło, spośród 20 ofiar śmiertelnych w całym batalionie, a „wielu jest rannych i wracają teraz do zdrowia”, powiedział.
Są też tacy, którzy mają traumę i nie wyzdrowieli.
„Wielu doznało szoku po kanonadzie. Nie wiem, jak ich zaleczyć” – powiedział Lapko.
Ofiary tutaj są w dużej mierze utrzymywane w tajemnicy, aby chronić morale wśród żołnierzy i ogółu społeczeństwa.
„W ukraińskiej telewizji widzimy, że nie ma strat” – powiedział Lapko. „To nie jest prawdą”.
Dodał, że większość zgonów była spowodowana nadmierną zwłoką ewakuacji rannych żołnierzy, którzy często czekali nawet 12 godzin na transport do szpitala wojskowego w Łysychańsku, oddalonego o 15 mil. Czasami żołnierze muszą nieść rannego na noszach na odległość do dwóch mil pieszo, aby znaleźć pojazd, powiedział Lapko. Powiedział, że dwa pojazdy przewidziane dla jego kompanii nigdy nie dotarły, a zamiast tego są używane przez ludzi w kwaterze głównej wojska.
„Gdybym miał samochód i powiedziano mi, że mój towarzysz jest gdzieś ranny, przyszedłbym w każdej chwili po niego” – powiedział Lapko, który własnym zdezelowanym samochodem jechał z Łysychańska do hotelu. „Ale nie mam niezbędnego transportu, aby się tam dostać”.
Wycofać się
Lapko i jego ludzie są coraz bardziej sfrustrowani i rozczarowani przełożonymi. Jego prośba o nagrody nie została przyjęta. Jego dowódca batalionu zażądał, aby wysłał 20 jego ludzi na inną linię frontu, co oznaczało, że nie mógł rotować swoich ludzi z Toszkiwki. Odmówił wykonania.
Ostateczny zniewaga miała miejsce w zeszłym tygodniu, kiedy po dwóch tygodniach pobytu w Toszkiwce przybył do kwatery głównej w Łysyczańsku. Powiedział, że jego dowódca batalionu i zespół przenieśli się do innego miasta, nie informując go o tym, zabierając żywność, wodę i inne zapasy.
„Zostawili nas bez wyjaśnienia,” powiedział Lapko. „Myślę, że wysłano nas tutaj, aby wypełnić lukę i nikogo nie obchodzi, czy przeżyjemy, czy umrzemy”.
Tak więc on, Khrus i kilku z ich kompanii przejechali 60 mil do Drużówki, aby zatrzymać się w hotelu na kilka dni. „Moi chłopcy chcieli się umyć po raz pierwszy od miesiąca” – powiedział Lapko. „Wiesz, higiena! Nie mamy tego. Śpimy w piwnicach, na materacach, a wokół biegają szczury”.
On i jego ludzie nalegali, że chcą wrócić na front.
„Jesteśmy gotowi do walki i będziemy walczyć dalej” – powiedział Lapko. „Będziemy chronić każdy metr naszego kraju — ale z odpowiednimi poleceniami i bez nierealistycznych rozkazów. Złożyłem przysięgę wierności narodowi ukraińskiemu. Bronimy Ukrainę i nie wpuścimy nikogo, póki żyjemy”.
Ale w poniedziałek ukraińskie służby bezpieczeństwa wojskowego przybyły do hotelu i zabrały Khrusa i innych członków jego plutonu na dwa dni do aresztu, oskarżając ich o dezercję. Lapko został pozbawiony dowództwa, zgodnie z rozkazem przejrzanym przez The Post. Jest przetrzymywany w bazie w Łysychańsku, jego przyszłość jest niepewna.
W środę skontaktował się telefonicznie, powiedział, że dwóch kolejnych jego ludzi zostało rannych na linii frontu.
Jewhen Semekhin przyczynił się do powstania tego raportu.
Ppp:
Nie łudźmy się, gdyby dopuścić dziennikarzy WP do żołnierzy rosyjskich, to pewnie bez trudu znaleźli by podobne opowieści, wszakże za prawdziwość relacji WP bloger nie odpowiada. Spolszczone nazwy miejscowości nie muszą odpowiadać polskim nazwom geograficznym miejscowości. Tłumaczenie własne.
28.05.2022
https://pppolsku.wordpress.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz