piątek, 6 maja 2022

T. Graczowa: Święta Ruś przeciwko Chazarii (1)

 

T. Graczowa: Święta Ruś przeciwko Chazarii (1)


Aleksander Newski

ZAMIAST PRZEDMOWY

STANIEMY DO WALKI O WIARĘ I ZWYCIĘŻYMY!

Bracia, niewiele nas, a wróg jest silny, ale nie w sile Bóg, a w prawdzie.
Nie ulękniemy się mnogości wrogów,
wszak z nami Bóg!+

Św. Błogosławiony Książę Aleksander Newski

Temat tajnego panowania nad światem został odsłonięty i ujawniony z nieoczekiwanego punktu widzenia przez Tatianę Graczową w jej poprzedniej książce „Niewidzialna Chazaria”. W niej to mianowicie autorka dokonała odkrycia, nieomal sensacyjnego dla ma­sowego rosyjskiego czytelnika; dzisiejsi żydzi amerykańscy, europej­scy, rosyjscy, kaukascy oraz inni to etniczni, czystej krwi potomkowie koczowników Turków-Chazarów, którzy w VIII wieku zwrócili się ku judaizmowi i utworzyli jednolitą różnoplemienną populację na czele z pozostałościami Judejczyków pokolenia Dana, wygnanych z Pale­styny i stanowiących oligarchiczną władzę państwa Chazarii.

Tego samego, proszę zwrócić uwagę, pokolenia, z którego, według Biblii, od jawnogrzesznika urodził się Antychryst, syn bezprawia. Ale co naj­ważniejsze: praktycznie wszyscy tak zwani żydzi to wyłącznie du­chowi Judejczycy, nie tylko nie mający wspólnych korzeni etnicznych z Wybranym Narodem Izraela, z jego dwunastoma pokoleniami, ale i nie mający żadnego związku z samą ziemią Palestyny!

Odkrycie to, uznane i przez autorytety żydowskie, wiele wyjaśnia w postępowaniu dzisiejszych Chazarów, ubywających swoje pocho­dzenie pod różnymi narodowościami. Szczególnie staje się zrozu­miałe: ich organiczne odrzucenie chrześcijaństwa, jego kultury i mo­ralności, ich nieludzki, okrutny stosunek do narodów, w których śro­dowisku sami też żyją, pogarda do ziemi, na której urodzili się i któ­rą zamieszkują.

Potomkowie koczowników z plemion barbarzyńskich, którzy przyjęli judaizm i wraz z nim kult uwielbienia dla złotego cielca, zgodnie z religijną ideą panowania nad światem, zmierzają do celu, jakim jest zbudowanie światowego Globalnego Kaganatu według swoich reguł, obcych większości narodów. Chazaria obecnie jest wodzirejem w polityce światowej. Podporządkowane są jej prak­tycznie wszystkie rządy i parlamenty świata… I w tej oto nowej książce T. Graczowej fakt ten jest poważnie i przekonywująco argu­mentowany.

Chazaria to pojęcie głównie dotyczące świata duchowego, jedno­czące w sobie elementy judaizmu i syjonizmu; jej najwyższe centrum kierownicze, formujące „kulisy świata”, jest zmaterializowane w kilku, mających wiekowe korzenie, klanach bankierskich, które skupiły we własnych rękach większą część światowego złota i, co więcej, uzyskały prawo do drukowania dolarów, euro i funtów bez kontroli i tym samym do rządzenia gospodarką większości krajów rozwiniętych.

Na przykładzie jednej z najbardziej wpływowych rodzin bankierskich – Rothschildów, której protegowanym głównie jest i obecny prezydent USA Barack Obama, jak i dziesięć kluczowych postaci jego drużyny, Tatiana Graczowa przedstawia jasny obraz tego, w jaki sposób praktycznie wcielane są we współczesnej polityce interesy Chazarii. Przy czym autorka specjalnie podkreśla ukryty przed świa­tem charakter religijny zadań i celów Chazarii.

Przeciwko Rosji prowadzona jest wojna religijno-ideologiczna

o panowanie nad duszą i świadomością jej obywateli, czemu winni­śmy stawiać opór przy użyciu właśnie broni religijno -ideologicznej, opartej w naszym przypadku na Prawosławiu jako wierze i trady­cjach, które historycznie zjednoczyło narody Rosji w jedną państwowość imperialną.

Zrozumienie tego jest bardzo ważne dla rosyjskich czytelników, szczególnie dla tych, którzy dzisiaj stoją u władzy w naszym kraju, zapewniając mu ogólnonarodowy rozwój i bezpieczeństwo. Wszak naród nasz w wielu sprawach utracił i siłę ducha, i poczucie religii, które poprzez tradycję umacniały jego soborowy, państwowy rozum o jedność mocarstwową. Dzisiaj wiele osób bardziej wierzy w „swój własny rozum” i siłę pieniądza, w horoskopy i magię niż w istnienie duszy i świata duchowego, w którym przeważają inne priorytety oraz jest inna Najwyższa Władza…

Książki Tatiany Graczowej, stanowiące wzorzec bezstronnej duchowej analizy polityki współczesnej i węzłowych problemów geopolitycznych to ogromna rzadkość, jeśli w ogóle nie wyjątek, wśród niezliczonych badań analitycznych, prognoz i różnorakich wysoce intelektualnych rozważań na aktualny temat. Zadziwiający jest sam fakt dogłębnego duchowego uświadomienia sobie przez politologa jawnych i ukrytych aspektów globalnego urządzenia świata. Za­prawdę, „Duch objawia się tam, gdzie chce”…

Tylko dzięki błogosławieństwu działania Ducha Świętego, widzialnym przejawem niewidzialnego, można wytłumaczyć i naturalność języka, którym Tatiana Graczowa przedstawia subtelności poważnych geopolitycznych procesów, teologicznego uzasadnienia nieprzejedna­nia Prawosławia i Judaizmu, i zadziwiającą zgodność prowadzenia narracji, siłą rzeczy przez autora świeckiego, z duchem i literą ko­ścielnej teorii Prawosławia, dotyczącej ostatnich czasów w historii rodzaju ludzkiego przed Antychrystem. W tej płaszczyźnie w obu książkach T. Graczowej, stanowiących nowoczesną dylogię duchowo- polityczną, występuje jeszcze jedna godna uwagi osobliwość – pło­mienny kaznodziejski ton, wzywający do jedności narodowej poprzez wszechnarodowe zwrócenie się ku swoim korzeniom religii, poprzez wszechnarodową percepcję i wcielenie w życie idei prawosławnej państwowości jako idei odrodzenia się Świętego Imperium.

„Jak poprzez odejście narodu od wiary Imperium upadło – pisze autorka – i zostało pozbawione zwierzchnictwa miłego Bogu, tak i poprzez pozyskanie wiary narodu Imperium odrodzi się i uzyska tak pożądane obecnie zwierzchnictwo patriotyczne, zdolne do poprowadzenia kraju miłą Bogu drogą… Zbudowanie państwa rosyj­skiego, Imperium Prawosławnego, zdolnego obronić siebie oraz inne narody przed jarzmem globalnym i niewolą Chazarii, po­winno stać się naszym głównym celem narodowym, duchowym, politycznym i ekonomicznym albo, jak obecnie się mówi, ideą narodową…”

Rosja ma tylko jedną przyszłość i jest to przyszłość państwa prawosławnego, przyszłość Świętej Rusi, Imperium, ponownie odrodzonego na tradycjach naszych wielkich przodków, wspólnie stworzonego pra­wicą Stwórcy i pokornym talentem Jego poddanych. – Jak twierdzi Ta­tiana Graczowa – „Wiara to początek, jej siła uruchamia fizyczne i poli­tyczne procesy zjednoczenia i tworzenia. Jej słabość jest przyczyną pro­cesów rozkładu i rozpadu”.

W tych prostych słowach zawarty jest klucz do zrozumienia zło­żonego. Jeśli potrafimy posłużyć się nim – Rosja odrodzi się jako Wielka Dzierżawa, strażniczka wiary Prawosławnej, powstrzymująca światłem Prawdy zmierzch historii świata.

Duszą żądamy tego, co niebieskie – otrzymamy w pełni i ziem­skie. W ciągu określonych lat szybko odrodzimy i umocnimy gospo­darkę, naukę, rolnictwo, oświatę, armię, zwielokrotnimy poziom ży­cia. Bowiem już tak opowiedział się rosyjski człowiek co do wzorca życia codziennego, pracy twórczej i moralności ludzkiej.

W imię tego wszystkiego, w imię naszych wiekowych świątyń po­winniśmy zjednoczyć się, stanąć jak jeden mąż, wzgardzając wszyst­kim małostkowym i osobistym, małodusznością i strachem – w imię godnej przyszłości naszych dzieci! Do tego mianowicie, w swojej istocie, wzywa książka Tatiany Graczowej, której napisanie jest z jej strony czynem bohaterskim, jakiego dokonanie doprawdy wymaga najwyższej nieustraszonej dzielności, patriotyzmu i godne jest posta­wy narodowej.

ŚWIĘTE IMPERIUM ALBO DYKTATURA ANTYCHRYSTA

Dwa sakralne centra opozycji światowej.
Jaki będzie nasz wybór?
Bicie serca utwierdza mnie, że nie jestem zabity,
Przez wypalone powieki widzę brzask.
Otwieram oczy – stoi nade mną ogromne przerażenie,
dla którego imienia brak
Przyszli jak lawina, jak potok czarny,
Najzwyklej nas złamali i wdeptali nas w błoto.
Wszystkie sztandary, proporce tkwią w piachu na marne.
Zrujnowali wszystko, zabili wszystkich nas.
I można cicho spełznąć po wypalonym ściernisku,
I nad rzeką postarać się o łódź i uciekać,
I być jedynym ocalałym w tej wojnie,
Ale ja pluję im w twarz i mówię sobie: „Wstać!”+

Siergiej Kaługin

Na długo przed rewolucją Święty Joan Kronsztadzki przepowiedział klęski i napaści, które czekają Rosję za grzech odwrócenia się od Boga i carobójstwa. Ale powiedział też, że miłosierdzie Boże nie dopuści do ostatecznej zagłady państwa rosyjskiego. „Przewiduję – twierdził Ojciec Joan – odnowienie potężnej Rosji, jeszcze bardziej silnej, przepotężnej. Na kościach męczenników, jako mocnym fundamencie, zostanie wzniesiona nowa Ruś – według starego wzorca, silna swoją wiarą w Chrystusa i Trójcę Świętą; i będzie, zgodnie z testamentem księcia Władimira – jako jedna Cerkiew”

Obecnie od nas zależy, żeby owo proroctwo się spełniło. Dołóżmy wszelkich sił cielesnych i duchowych, wiejmy w potężne dzieło Rosyj­skiego Zmartwychwstania wszystek żar swojego serca, wszystką wia­rę swojej duszy! Tedy – wiemy Boże! – nie będzie na świecie siły, zdolnej powstrzymać nas w tym świętym i miłym Bogu czynie.

Niech się tak stanie! Amen+.

Joan, metropolita Sankt-Petersburski i Ładożski („Samodierżawije i Rosija”).

Obecnie na świecie istnieją tylko dwa imperia metafizyczne – Święta Ruś i zawzięcie prowadząca przeciwko niej wojnę Chazaria.

Nowa Jerozolima i Jerozolima, która ukrzyżowała Chrystusa. Trzeci Rzym jako obraz państwowości prawosławnej i Rzym Bogobójczy, który bezlitośnie wytępił chrześcijan.

Tylko te dwa jądra imperialne – jedno, napełnione duchem Chrystusa, drugie – skoncentrowane wcielenie ducha Antychrysta.

Wszystkie procesy: gospodarcze, polityczne i duchowe są kształtowane wokół nich. Właśnie te dwa jądra przyciągają do siebie narody i państwa narodowe na zasadzie wyboru.

Wybór ten dotyczy nie tylko krajów chrześcijańskich, ale i mu­zułmańskich. Muzułmanie mówią: „Kto nie uznaje proroka Isy, ten nie jest muzułmaninem”, ponieważ, zgodnie z islamską doktryną wiary, zanim świat się skończy, winien przyjść Jezus Chrystus – pro­rok Isa i pokonać Antychrysta – Dadżala.

Ten wybór jest oczywisty nie tylko dla chrześcijan i muzułma­nów, ale i dla Judejczyków, i jest skierowany do tych właśnie nie­licznych potomków Dwunastu Pokoleń Izraelskich, które według pro­roctw uwierzą w Chrystusa i tym samym uratują się.

Zatem, istnieją te dwa jądra imperialne. Trzecie nie jest dane, po­nieważ w duszy może istnieć tylko Bóg albo Jego przeciwieństwo.

Wybór ten ma wielopłaszczyznowy charakter. Po pierwsze, oczywiście to wybór duchowy, którego winny dokonać narody i każdy pojedynczy człowiek. Po drugie, to wybór polityczny i eko­nomiczny, którego winny dokonać państwa, po określeniu się, będą czy nie będą rezygnować ze swojej politycznej i ekonomicznej suwe­renności, zrzekać się państwowości i wchodzić w skład globalnej Chazarii, kierowanej przez rząd światowy. Albo będą skupiać się wokół Świętej Rusi, tworząc z nią koalicje, zdolne do przeciwsta­wiania się niewidzialnej Chazarii, która stanowi dla nich kolosalne zagrożenie.

Jednakże najważniejszego wyboru winien dokonać nasz naród i nasze państwo. Po czyjej jesteśmy stronie, do jakiego bieguna zdążamy.

I w tym miejscu zadadzą Państwo słuszne pytanie: jak można zdążać do bieguna, który pozornie nie istnieje, który istnieje tylko metafizycznie.

Zaczniemy od tego, że Chazaria też pozornie nie istnieje, ale zawsze istniała metafizycznie. Chazaria silna duchem tych, którzy służą Anty­chryście. I przez tego ducha ona się materializuje, przeobrażając się z duchowej w postać polityczną i ekonomiczną – imperium globalne.

Wiara to początek, jej siła uruchamia fizyczne i polityczne procesy zjednoczenia i tworzenia. Jej słabość jest przyczyną procesów rozkładu i rozpadu.

Imperium rosyjskie, będąc mocnym ekonomicznie i politycznie, padło z tego powodu, że wiara prawosławna w narodzie osłabła. Duch Antychrysta Chazarii okazał się silniejszy od ducha naszego narodu, i Chazaria zwyciężyła drogą rewolucji i carobójstwa.

S. Nilus w swojej książce „To, Co Bliskie, Jest tuż za Naszymi Drzwiami” przytacza następujący cytat z ukazanego 15 sierpnia 1871 r. programu działalności masonów, który kojarzy się z osobą antypapieża lucyferiańskiego masoństwa Alberta Pike’a: „Kiedy samodzierżawna Rosja zostanie ostatnią twierdzą chrześcijaństwa, spu­ścimy z łańcucha rewolucjonistów-nihilistów i bezbożników i wywo­łamy wyniszczającą klęskę społeczną, która zademonstruje całemu światu w całej swojej grozie ateizm absolutny, jako przyczynę zdziczenia i najkrwawszego nieładu”*.

Zatem, osłabienie i rozpad ducha narodu jest praprzyczyną tragedii rozbicia państwowości rosyjskiej.

Jest to klucz do zrozumienia, dlaczego Chazarowie, walcząc przeciwko narodowej państwowości w świecie, by na jej szczątkach zbudować swoje globalne antypaństwo, najmocniej uderzają w ducha narodu, żeby wykorzenić z niego wiarę i wszystko to, co związane jest z jego obroną w tradycji historycznej.

Dlatego pokolenie Dana, dokonując swego czartowskiego, bluźnierczego czynu, robiło i robi wszystko co możliwe, by ludzie nie pozyskali klucza do zrozumienia przyczyn strasznych kataklizmów światowych. Wszak za zrozumieniem następuje działanie i sprze­ciwienie się złu.

Obawiając się uzyskania przez nasz naród tego klucza do zrozu­mienia i idących w ślad za tym działań, Chazarowie od razu po rewo­lucji lutowej zniszczyli cały nakład książki Nila. Wiadomo, że lu­dzie, u których podczas rewizji znajdowano tę książkę, byli rozstrze­liwani bez sądu i śledztwa.

Dlaczego rozpad ZSRR stał się możliwy? A z tej samej przyczyny – z braku wiary. Było to martwe ciało sztucznie utworzonej pań­stwowości. „Ciało bez ducha jest martwe”+ (List Św. Jakuba Apo­stoła 2, 26). Zamiast wiary wodzowie wiary chazarskiej podsunęli nam idola: pieniądze i rynek, inaczej mówiąc, mamonę. A Pan uczył – „nie można służyć Bogu i mamonie”. To odwieczna globalna opo­zycja. I wybraliśmy wartości zachodnie i mamonę, zapominając o Bogu. Duchem przystaliśmy do Chazarii i pokolenia Dana, więc w ten sposób mogło ono dokonać swego czarciego dzieła.

Jednakże nie należy zapominać, że duch jest pierwotny i jego energia może stać się impulsem silnych, twórczych procesów poli­tycznych i ekonomicznych. Rozpalając w swoim sercu, w sercu każdego z nas naszą wiarę, możemy osiągnąć to, co przepowiadał Świę­ty Joan Kronsztadzki – „odnowienie silnej Rosji, jeszcze bardziej silnej i przepotężnej”. I „będzie wzniesiona nowa Ruś – według sta­rego wzoru, silna swoją wiarą w Chrystusa i Trójcę Świętą; i bę­dzie, zgodnie z testamentem księcia Władimira, jako jedna Cerkiew”.

Zatem, warunkiem i podstawą siły „nowej Rusi” winna stać się wiara Prawosławna. Jeśli chcemy, żeby Ruś materializowała się jako państwo, pozyskała swoją byłą siłę i wielkość, żeby stała się jak dawniej mocnym imperium „według starego wzoru”, jest potrzebne, żeby naród był, „zgodnie z testamentem księcia Wła­dimira, jako jedna Cerkiew”.

Ojciec Joan wspomina w swojej przepowiedni świętego, równego Apostołom Księcia Władimira Wielkiego, przeprowadzając paralelę historyczną między tamtym czasem a tym, w ten sposób określając symetrię epok. Chrzest Rusi na długie lata zabezpieczył wzrost rosyjskiej państwowości imperialnej, której Chazaria nie mogła poko­nać, ponieważ siła naszego ducha prawosławnego była nieporówna­nie większa. Obecnie gotowość naszego narodu do powrotu do na­szej wiary stanie się symbolicznym drugim chrztem Rusi po przeminięciu epoki jej dechrystianizacji, haniebnego powszechnego odstęp­stwa, odrzucenia wiary i zdrady wobec niej. I jak pierwszy chrzest był przyjęty za panowania Władimira i jego drużyny, tak i drugi chrzest winien powziąć swój początek w naszym wojsku, które zaw­sze było awangardą wojny z Chazarią.

Ojciec Joan pisał w przededniu rewolucji i rozpadu Imperium Ro­syjskiego o tym, że „przestali rozumieć rosyjscy ludzie czym jest Ruś: a jest ona stołem ofiarnym Pana”. Ale sprawiedliwa jest i odwrotność: odnajdziemy to zrozumienie, odnajdziemy i Świętą Ruś, zdolną do stawienia oporu Chazarii, zdolną do obrony na­rodów tradycyjnie zamieszkujących Ruś i narodów usiłujących jej bronić.

W tej chwili powinniśmy odpowiedzieć na najważniejsze pytanie – czy chcemy, zdradziwszy niezwykły czyn wielu pokoleń naszych przodków, którzy oddali życie w walce z widzialną i niewidzialną Chazarią, znowu oddać się w niewolę Chazarom, skazując siebie i Ruś na zagładę? Czy wybierzemy drogę godności, honoru, oddania i ofiarności w walce o wiarę i Ojczyznę, o zwycięstwo nad Chazarią.

Jeśli wybieramy drogę Świętej Rusi, to jest to droga imperialna. Chazarskiemu Globalnemu Kaganatowi może przeciwstawić się tylko imperium, i tylko imperium silne potrafi się obronić. Demokratyczny projekt otwartego społeczeństwa rynkowego, narzucony przez Chazarię wszystkim krajom, nastawiony jest na podporządkowanie i zniszczenie. Święte Imperium i demokracja jak „geniusz i nikczemność to dwie rzeczy sprzeczne”.

W Ewangelii nie ma ani liberalizmu, ani demokracji. Są to bowiem ucieleśnienia sieci opartej na podziale i policentryzmie, „sieci łownej” wciągającej w siebie i manipulującej chwiejne dusze. Wiara oparta jest na hierarchii, a ta z kolei na zasadach jedności i monocentryzmu, dlatego świadomość religijna zawsze jest hierarchiczna i sprzeczna ze świadomością sieci.

Alfred Nobel dokładnie określił demokrację: „Demokracja to władza szubrawców…”+ Można jeszcze dodać: „…która jest na­rzucana przez szubrawców”. Myśl tę potwierdza W. Churchill, który w swoim wielotomowym dziele „Druga wojna światowa” na­pisał: „Historia demokracji zachodniej to nieprzerwane przestęp­stwa przeciwko ludzkości”+.

Święte Imperium Rosyjskie istnieje.

Narzucając nam to komunizm, to demokrację, Chazarowie z po­kolenia Dana wciąż usiłują nie dopuścić, byśmy powrócili do Impe­rium Rosyjskiego. Odizolowali nas od niego i drżą ze strachu, że doń wrócimy.

Amerykański historyk pochodzenia chazarskiego Richard Pipes wszak oświadczył: „Rosja dla Europy jest bardziej niebezpieczna niż Bin Laden”.

Podczas swojej prezydenckiej kampanii przedwyborczej McKenn dowodzi, że „niebezpieczeństwo Rosji” polega na „rosyjskiej nostalgii za Imperium”. Przy tym najważniejszą groźbę dla Zachodu upatruje on oto w czym: „Jest oczywiste, że celem Rosji jest odno­wienie starego Imperium Rosyjskiego. Nie Związku Radzieckie­go, lecz Imperium Rosyjskiego”+. (Ben Schmidt „Długa wojna McKenna przeciwko Rosji”+, Politico 12.08.08 r.).

Problem w tym, że pan McKenn i wielu innych polityków-rusofobów na Zachodzie nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, że Rosyjskiego Imperium nie trzeba odnawiać, ponieważ ono istnieje i nie przestało istnieć zgodnie z wszelkimi kanonami prawa międzynaro­dowego i rosyjskiego.

Przede wszystkim należy podkreślić, że ustawa o dziedziczeniu tronu w Imperium Rosyjskim nie przewidywała zrzeczenia się władzy. Dlatego aktu zrzeczenia się władzy nie należy uznawać za zgodny z prawem. Poza tym był on sporządzony pod naciskiem i w wyniku kłamstwa, oszustwa i zdrady, to znaczy szalbierstwa. Co jest potwierdzone istnieniem dokumentów historycznych i zeznań świadków oraz uczestników tych wydarzeń. Monarcha sam pisze o „zdradzie, tchórzostwie i kłamstwie”.

Zgodnie z obowiązującym prawodawstwem Federacji Rosyjskiej umowa (porozumienie) uznana jest za nieważną w przypadku:

– jeśli jest podpisana w wyniku kłamstwa, pod naciskiem, w celu świadomie przeciwnym podstawom porządku prawnego albo moral­nego;

– jeśli druga strona wiedziała albo świadomie powinna była wie­dzieć o jej nielegalności;

– jeśli została zawarta pod wpływem kłamstwa, przemocy, zagro­żenia, ugody w złej intencji przedstawiciela jednej strony ze stroną drugą albo zbiegu trudnych okoliczności, na skrajnie niekorzystnych dla siebie warunkach w porównaniu z warunkami przyjętymi przez stronę drugą.

To znaczy, akt zrzeczenia się władzy jest sprzeczny nie tylko z ustawami Imperium Rosyjskiego, ale i ze współczesnym prawo­dawstwem Federacji Rosyjskiej, więc dlatego nie należy uznawać go za legalny. Czyli że, de jure Imperium Rosyjskie istnieje. Zgodnie z normami prawa międzynarodowego Imperium jest państwem, które czasowo utraciło swoją zdolność do czynności prawnych.

Są jeszcze inne argumenty. Gazeta „Russkij wiestnik” opublikowa­ła 06.10.2008 r. artykuł „Abdykacji imperatora nie było”+. Autor, Andriej Razumow, w drodze dokładnej analizy podpisu na Manifeście o abdykacji przekonywująco udowadnia, że był on sfałszowany. Na podstawie tego można twierdzić, że tekst Manifestu był zmienio­ny i został rozpowszechniony jako oficjalny dokument sfałszowany.

W rezultacie Andriej Razumow dochodzi do następujących wniosków.

„1. Tekst abdykacji sporządził nie Monarcha. Brudnopis zrzecze­nia się władzy przez panującego był napisany i przekazany do Psko­wa z Dowództwa Naczelnego 1 marca w formie telegramu Aleksiejewa, Łukomskiego i Bazylego, a więc ktoś go podrobił w formie znanego zestawienia słów.

Tekst abdykacji nie był napisany przez Monarchę odręcznie. Wszystkie znane egzemplarze zrzeczenia się władzy przez panującego były napisane na maszynie. Mówią o tym: Szulgin, Mordwinow, generał Daniłow. Naczelnik kancelarii polowej generał Naryszkin w »protokole abdykacji« pisze bardziej podstępnie: Monarcha rozka­zał »go przepisać«, co jednakowoż świadczy o tym, że tekst abdyka­cji nie był napisany przez Monarchę osobiście.

Trzej świadkowie: Mordwinow, Szulgin i Daniłow, podają, że tekst był napisany na maszynie na blankietach telegraficznych, mimo to, że wojskowa kancelaria połowa Monarchy strzegła wszystkich blankietów, w tej liczbie ma się rozumieć i blankietów Carskich Ma­nifestów. Przy czym Daniłow pisze o dwu blankietach telegraficz­nych, a Szulgin o trzech.

Z tekstu zrzeczenia się władzy przez panującego widać, że zo­stał on sporządzony w szczególny sposób: z uwzględnieniem sensu i liczby wersów został podzielony na trzy akapity, czyli »trzy ćwiarteczki«, które opisał Szulgin. Część środkowa »abdykacji« pod względem liczby znaków absolutnie zgadzała się z blankietem tele­graficznym. To znaczy, że konspiratorzy przewidywali wariant fał­szowania: »wrzucenia« albo zamiany środkowej ćwiarteczki do tele­gramu podpisanego przez Monarchę, z idącą w ślad za tym neutrali­zacją Monarchy Nikołaja II.

Podpisy na przechowywanych w Państwowym Archiwum Federacji Rosyjskiej zrzeczeniach się (albo zrzeczeniu się) Tronu przez Monarchę, a także faksymile w znanych nam bolszewickich edycjach są sfałszowane.

Zgodnie z opisem dokumentu abdykacji, sporządzonym przez Państwowe Archiwum Federacji Rosyjskiej, notatka poświadczająca (kontrasygnowana) Ministra Dworu Imperatora hrabiego Frederiksa na abdykacji wykonana jest ołówkiem, a potem obwiedziona piórem. Oryginalnego podpisu Frederiksa na dokumencie Państwowego Ar­chiwum Federacji Rosyjskiej brak”.
Reasumując, okazuje się, że „Wszechrosyjski Samowładca Monarcha Imperator Nikołaj II nigdy nie sporządzał wyrzeczenia się prawa do władzy, nie pisał takowego odręcznie i nie podpisywał. Dokument również nie był poświadczany przez Frederiksa. W taki to sposób, Monarcha nie ma żadnego związku z własną abdykacją”.

W swoim pamiętniku Monarcha zostawił następujący zapisek: „Ciężko jest czytać w gazetach opis tego, co się wydarzyło… w Piotrogrodzie i Moskwie! O wiele gorsze i haniebniejsze od wyda­rzeń Czasu Smuty!”.

Sołoniewicz w swojej pracy „Wielki falsyfikat Lutego” pisał: „Rewolucja rosyjska nie miała żadnego usprawiedliwienia – ani mo­ralnego, ani socjalnego, ani ekonomicznego, ani politycznego… Ta zdrada, ten podstęp nie jest niczym »usprawiedliwiony«. I nawet nie istnieją żadne okoliczności łagodzące winę: przeniewierstwo w naj­bardziej jawnej formie. Jednakże mówiąc o przeniewierstwie, winni­śmy wiedzieć kto, jak i po co zajmował się tą profesją, poczynając od egzekucji Carewicza Aleksieja Pietrowicza, a kończąc na Lutym. Jeśli nie będziemy tego wiedzieć, zostaniemy sprzedani jeszcze i jeszcze, i jeszcze…”.

Bezprawie jest kontynuowane. Komitet Wykonawczy Rady Piotrogrodzkiej od razu 3 marca 1917 r. postanowił aresztować dynastię Romanowów i zaproponował Rządowi Tymczasowemu przeprowa­dzenie aresztowań.

Zarządzenie aresztowań nie było usankcjonowane prawnie, ponieważ nie było poprzedzone żadnymi śledztwami. Rząd tworzy ko­misję nadzwyczajną w celu zbadania materiałów dla oddania pod sąd Nikołaja II i jego małżonki pod zarzutem zdrady państwa. Komisja, mimo wszelkich starań znalezienia dokumentów potwierdzających zdradę, niczego nie znalazła.

Po aresztowaniu Cara rozpoczyna się trwonienie ziem cesarskich i dochodzi do zawarcia przez nielegalną władzę bezprawnego i ha­niebnego Traktatu Pokojowego w Brześciu.

Zgodnie z Traktatem Brzeskim Rosja utraciła 780 tys. metrów kwadratowych terytorium wraz z ludnością 56 min (około 1/3 całej ludności byłego Imperium Rosyjskiego); na tym terytorium znajdowała się 1/3 sieci kolei kraju, wydobywano 73% żelaza i 89% węgla kamien­nego (A. Czubarian Pokój brzeski*, M., 1964, s. 189-190). Granice zachodnie Republiki Rosyjskiej przesunęły się w obręb Guberni Kurskiej (S.G. Puszkariew Polityka zagraniczna Lenina 1914-1923 r. Le­nin i Rosja*).

Stosunek samego Monarchy i Monarchini do Niemców jest do­brze znany. „Nigdy bym nie uwierzył – mówił Nikołaj II po podpi­saniu przez Niemców Brzeskiego Traktatu Pokojowego – że Cesarz Wilhelm i państwo niemieckie mogą poniżyć się do tego stopnia, żeby uścisnąć rękę tych niegodziwców, którzy zdradzili swój kraj”.

Kiedy Monarcha dowiedział się o przedsięwzięciach Niemców w celu uratowania Rodziny Carskiej, wykrzyknął: „Jeśli to nie zosta­ło przedsięwzięte w tym celu, żeby mnie dyskredytować, to jest to dla mnie zniewaga”, a Aleksandra Fiodorowna dodała: „Wolę umrzeć w Rosji, niż być uratowana przez Niemców”. (Władimir Ławrow, zastępca dyrektora Instytutu Historii Rosyjskiej RAN. Niech spoczywa w Bogu…+, „Ogoniok” 2008, No 28).

Car i jego rodzina byli niewinni. Ponieśli karę nie w oparciu o podstawę prawną, lecz z przyczyn innego charakteru. Podkreślę to jeszcze raz, że egzekucja Cara miała dla Chazarów z pokolenia Dana szczególny sens sakralny.

Jeszcze przed rewolucją drukowali oni kartki noworoczne, na któ­rych rabin trzyma dla rytualnego mordu koguta ofiarnego z głową Monarchy Nikołaja II, z podpisem: „Oto moja ofiara”.

Американская открытка, которая ходила и в России в 1905—07 годах, изображающая раввина, держащего в руках ритуального петуха с головой Николая II. На открытке имелась фраза на иврите: «Да будет это моим искуплением, да будет это моей заменой, да будет это моей искупительной жертвой». Сравни иудейский ритуал «капарот» (очищение). Накануне иудейского праздника Йом-Кипура лицо, приносящее в жертву петуха или курицу, вращает их над головой и говорит три раза: «Это — замена мне, это — вместо меня, это — мой выкуп! Пусть уделом этого петуха станет смерть, а моим уделом — благополучная долгая жизнь и мир!» (по материалам хасидского сайта).
Американская открытка, которая ходила и в России в 1905—07 годах, изображающая раввина, держащего в руках ритуального петуха с головой Николая II.
На открытке имелась фраза на иврите: «Да будет это моим искуплением, да будет это моей заменой, да будет это моей искупительной жертвой».
Сравни иудейский ритуал «капарот» (очищение). Накануне иудейского праздника Йом-Кипура лицо, приносящее в жертву петуха или курицу, вращает их над головой и говорит три раза: «Это — замена мне, это — вместо меня, это — мой выкуп! Пусть уделом этого петуха станет смерть, а моим уделом — благополучная долгая жизнь и мир!» (по материалам хасидского сайта).

Trzy dni przed egzekucją w Domu Ipatiewa odbyło się nabożeń­stwo dla rodziny carskiej. Nagle duchowny, sam tego nie chcąc, zaintonował pieśń „So swiatymi upokoj…”. Służebnicy Pańscy: Niko­łaj, Aleksandra, Aleksiej, Maria, Olga, Tatiana, Anastazja upadli na kolana i śpiewali pieśń pogrzebową we własnej intencji.

Patriarsze Tichonowi powiedziano, że został zamordowany tylko car, a jego małżonka i dzieci są ewakuowane w bezpieczne miejsce. Jakież słowa mógłby powiedzieć patriarcha wiedząc, że bolszewicy zamordowali dziewczynki a następnie rozebrali w celu dokonania gwałtu i ograbienia?… (Ławrow W. Niech spoczywa w Bogu+…).

Garstka potworów i przestępców, Chazarów z pokolenia Dana, kłamstwem i intrygami zmusiła zbłąkanych poddanych do zdrady Cara i porzucenia Imperium. I niewidzialna Chazaria, jak dawniej, czarowała nasz naród i wpędziła go w niewolę, metodycznie realizu­jąc ludobójstwo.

Nasza państwowość była zniszczona drogą okropnych prze­stępstw i bezprawia. Zatem uwzględniając to, odnowienie Impe­rium przez nasz naród będzie z naszej strony aktem prawnego uznania – odnowienia legalności, porządku prawnego i sprawie­dliwości.

Jednakże tęsknota za Imperium, tak samo, jak tęsknota za Prawdą, żyła w sercach narodu, i ten podstępnie, wypierając Chazarów z zarządzania krajem, utworzył imperium sowieckie, które, będąc silnym fizycznie i politycznie, było skrajnie słabe duchowo i bez wiary pa­dło pod kolejnym naciskiem Chazarów. Zasadnicza różnica pomię­dzy Prawosławnym Imperium Rosyjskim a Imperium Radziec­kim polega na tym, że to pierwsze było w sposób naturalny natchnione Bogiem, nie uczynione ręką ludzką, a to drugie było sztuczne, bezbożne i było dziełem ludzkich rąk. Był to swego ro­dzaju fantastyczny uniwersalny robot, ożywiany przy pomocy silne­go programu, ale jak tylko przeciwnik uzyskał do niego dostęp, prze­chwycił pulpit sterowania poprzez garstkę zdrajców oraz sprzedaw­czyków i przekształcił tego robota w stertę żelastwa.

Imperium nie zostało zniszczone, wszak wspierało się i do tej pory wspiera się na Bogu. Stworzenie nie może zniszczyć tego, co chronione jest przez Stwórcę.

Reasumując, rozwiązanie ZSRR też było nielegalne, ponieważ w 1991 roku narody Związku Radzieckiego podczas referendum wy­powiedziały się za zachowaniem państwa związkowego. Jednakże ZSRR bez fundamentu duchowego okazało się „domem zbudowa­nym na piasku”.

Ignatij Kalinnikowicz Wolegow, oficer Białej Armii, który pozo­stał wiemy przysiędze: „Za wiarę, Cara i Ojczyznę”, uczestnik Wiel­kiego Syberyjskiego Marszu Lodowego, w wyniku wielu przemyśleń na emigracji, u schyłku życia w latach sześćdziesiątych napisał „Wspomnienia o Marszu Lodowym”+.

W tych swoich wspomnieniach dokładnie napisał tak: „Być może miał rację Kozak orenburski mówiąc, że za grzechy Pan ukarał Ro­sję. Wszak mądrość prostego narodu bliska jest prawdzie. Ci Kozacy mówili o grzechach, popełnionych przez naród rosyjski wobec Boga. To znaczy, że byli nauczeni poznawać Bożą Siłę Cerkwi Chrystusowej, w której zawarty jest wszystek sens życia narodu. Ona jest pierwiastkiem powstrzymującym od nierozsądnych i szko­dliwych skłonności, ona jest prawem moralnym, i rozdzielić Jej od państwa nie można! Rozdzielenie Jej od państwa może złamać w ludziach świadomość moralną i doprowadzić do wypaczonych form, co też stało się u nas, w ojczyźnie”+ (25 kwietnia 1965 r. Geelong, Australia).

W Ewangelii według Św. Mateusza jest powiedziane o dwu budowniczych – roztropnym i nierozsądnym. Pierwszy zbudował dom na kamieniu, drugi na piasku. Jezus Chrystus powiedział: „Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. I spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki”+ (Ewangelia według Św. Mateusza 7, 24-27).

Związek Sowiecki był domem zbudowanym na piasku ideologii ateistycznej, i dlatego udało się go zburzyć ostatecznie, totalnie, i odnowieniu on nie podlega. „I upadek jego był wielki”.

Rosyjskie Święte Imperium, w swojej istocie, początkowo było jak dom zbudowany na kamieniu wiary prawosławnej i dlatego oca­lało. Według prawa zostało ono państwem, jeżeli nawet czasowo utraciło swoją zdolność do czynności prawnych.

I.A. Ilin w latach 30. ubiegłego wieku swój projekt rosyjskiej Ustawy Zasadniczej rozpoczynał od słów: „w trybie Bożej woli, powstałe z Bożego Zamysłu od wieków znanego, Państwo Rosyj­skie umacnia się…” itd. (I.A. Ilin, Zbiór opracowań*, T. 7. s. 510).

Nie wolno skasować, zlikwidować państwa, które „powstało z Bożego Zamysłu”, to znaczy ma Boską naturę.

Odchodząc od wiary, odrzuciwszy ją, naród Imperium odszedł od tego państwa, porzucił je, pozostawiwszy je w pustce. Chazarowie zrobili wszystko, żeby zmusić naród do zapomnienia o nim i o swoim przeznaczeniu, o tym talencie państwowości, danym nam przez Boga, w oczekiwaniu, że „wprawimy go w ruch”.

W naszym Prawosławnym Imperium naród wierzący zawsze ponosił odpowiedzialność za cesarską państwowość przed Bogiem. Ten krzyż państwowości jest bardzo ciężki. Wymaga ofiarności i chęci służenia. „Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój, i niech mnie naśladuje”+ (Ewangelia według Św. Mateusza 16,24).

Droga zaparcia się samego siebie i droga naśladowania Chrystusa to droga mozolna, ale najpiękniejsza, ponieważ tylko ona daje prawdziwą pełnię szczęścia w zjednoczeniu z Chrystusem i nadzieję na ocalenie.

Gdy naród nasz zszedł z drogi niesienia krzyża rosyjskiej państwowości carskiej, trafił w niewolę Chazarii i stał się jej zdobyczą. Wraz z utratą Imperium stracił polityczną, ekonomiczną, i co naj­ważniejsze, duchową obronność, którą ono zapewniało.

Archimandryta Konstantin (Zajcew) o tych czasach pisał tak: „Hi­storia uległa samolikwidacji. To był bunt przeciwko Historii”+.

„W Rosji Historycznej można doszukiwać się ciemnych stron w każdych czasach, w szczególności w czasach ostatnich. Ale jedno można z przekonaniem powiedzieć: chociażby nawet proces zuboże­nia moralnego rozpowszechniał się, ale póki trwała Rosja Imperatorska, to ona nie tylko nie zmuszała do kłamstw, ale służyła Praw­dzie, siłą rzeczy reprezentując sobą wciąż tę wzniosłym duchem rozświetloną Historyczną Rosję. Uosobieniem jej był olśniewającej urody nasz Ostatni Car”.

Obecnie przed nami jak nigdy gwałtownie pojawił się ten wy­bór – wrócić do cesarskiej świętej państwowości czy iść na stra­cenie do Chazarów. Czasu na rozmyślanie zostało bardzo mało…

To przykryte Imperium sakralne, państwo porzucone przez nasz naród, Trzeci Rzym, Nowa Jerozolima trwa i czeka na powrót swo­ich poddanych, a dokładniej wiernych poddanych.

Oto lękliwie tam zaglądamy. Nie ma tam ani ludu, ani rządzących. Na razie, kiedy brak cara ziemskiego, ma je w opiece Car Niebieski: Berło i Władza w rękach Jego Przeczystej Matki Przenajświętszej Bogurodzicy. Imperium to istnieje majestatycznie i jest strzeżone przy pomocy wiary i modlitwy naszych przodków, którzy oddali swoje życie służbie Imperium, złożyli swoje głowy na polach walk o Wiarę, Cara i Ojczyznę. Nasze byłe i przyszłe święte Imperium stoi i czeka w jaskrawym świetle majestatu i blasku sławy ich czynów bohaterskich i zwycięstw w bitwie za państwowość, w walce prze­ciwko Globalnemu Kaganatowi.

Kroczymy po jego ziemi, nie, nie kroczymy, lecimy nad nią. Bowiem przestrzenie jej są nieogarnione. Nie ma tam sztucznych gra­nic, zakrojonych w wyniku działań chazarskich parcelatorów. Wszak Imperium było budowane na podwalinach przyjaźni i pokoju narodu rosyjskiego z narodami innoplemiennymi.

„Od Omska, Pietropawłowska i Czelabińska na południe zamieszkują Kirgizi, Kałmucy. Od Irkucka również na południe – Buriaci, Mongołowie. Z tymi wszystkimi narodami nasz rosyjski chłop i Kozak żyt w przyjaźni, ich wzajemne stosunki opierały się na peł­nym zaufaniu. W wyniku dobroci, właściwej narodowi rosyjskie­mu, odbywało się zrastanie wszystkich narodowości w jedną wspólną rodzinę, i ta rodzina składała się na Imperium Rosyj­skie”.

Na uwagę zasługują stosunki z Tatarami. W ciągu prawie 300 lat naród nasz był w mongolsko-tatarskim jarzmie, jednakże mimo wszystkich najazdów i wojen zachował z nimi dobre stosunki i nie mścił się za przeszłość. I, co jest godne uwagi, początkowo Prawo­sławie istniało w ramach państwa islamskiego, a później, kiedy Rosja stała się Wielka, Islam zaczął zgodnie istnieć w ramach Imperium Prawosławnego. Te dwie religie istniały obie i stały się najważniej­szymi historycznymi subiektami historycznej budowy państwowości imperialnej.

Jednak Chazarowie po swojej porażce nie przestali przeciwko niej występować. Wkroczyli na destrukcyjną drogę nienawiści, zemsty, rewanżu i wojen, na drogę totalnej zagłady. Chazarowie są opętani mściwością nie tylko w odniesieniu do Prawosławia, ale i Islamu.

Przypomnijmy, że właśnie przedstawiciele tych dwu religii, połączywszy się, wzniecili swego czasu powstanie przeciwko władcom Chazarii, którzy przyjęli judaizm agresywny, oznaczający odejście od starotestamentowej tradycji. Powstanie to, jak już wcześniej było powiedziane, zostało stłumione w jak najokrutniejszy sposób, uto­pione we krwi prawosławnych i muzułmanów. I wtedy właśnie zo­stały założone podwaliny historycznego związku tych dwu religii w wielowiekowej walce przeciwko Chazarii, która pragnęła ich zniszczenia.

Dobrotliwość rosyjskiego narodu w stosunku do Tatarów nigdy nie wygasała. I. Wolegow przytacza ciekawe tego dowody: „Na przykład, w guberni ufimskiej Tatarzy korzystali z dużych nadziałów ziemskich. Ziemi tej sami nie obrabiali, lecz dawali w arendę naszym chłopom rosyjskim. Nasi Rosjanie obrabiali tę ziemię i nawet zamieszkiwali ją, a kiedy przyjeżdżał gospodarz tej ziemi Tatar do naszego rosyjskiego chłopa, żeby dostać arendę, ten sadzał Tatara przy stole, częstował herbatą i nazywał go księciem. Należy powiedzieć, że Tatarzy bar­dzo lubili, kiedy Rosjanie nazywali ich książętami, wtedy za arendę niczego nie wymagali, tylko prosili »na herbatę«. »Moja lubi czar- ga«. I w ten sposób wieki trwały ich dobre stosunki, nie było między nimi żadnych konfliktów i nie podnosili między sobą kwestii histo­rycznych, także samo nie istniała nienawiść narodowa jednych do drugich”.

Zakryte, porzucone Imperium, gdzie zamieszkuje duch dobra, wielkoduszności, przebaczenia i pracowitości naszych przodków. Jego pola stoją puste, nikt na nich nie pracuje. Czekają one na swo­ich rolników, chłopów-patriotów, rozumiejących, że ktoś powinien pracować na ziemi, by karmić matuszkę-Rosję.

To Imperium sakralne trwa w oczekiwaniu na swoich, odpowie­dzialnych przed Bogiem i ludźmi, prawosławnych władców, zdol­nych do rozwiązania jednego z głównych problemów tj. kwestii agrarnej, która postawiła dzisiejszą Rosję w sytuacji bez wyjścia. Bowiem nikt nie chce pracować na ziemi.

Przyszli władcy imperialni niewątpliwie zwrócą się ku kwestii agrarnej, ponieważ jest to problem życia i śmierci narodu i państwa. Przypomną sobie, jak nieugięcie i konsekwentnie rozwiązywali tę kwestię władcy państwa carskiego, którzy, jak pisze I. Wolegow, „przedsiębrali środki i stosowali przesiedlanie narodu z biednych regionów na zasobne ziemie syberyjskie, ludziom tym udzielano pożyczek pieniężnych na rozwój rolnictwa. Kwestia agrarna była gorąca i była rozpatrywana przez komisję nadzwyczajną składającą się z wykształconych ekonomistów… Wszystko to odbywało się planowo, więc droga ku poprawie bytu i sytuacji społecznej narodu ro­syjskiego mieściła się w ramach prawa ewolucji.

Rządzący państwem carskim nie zajmowali się demagogią, nie krzyczeli z trybuny o dawaniu różnorakich korzyści, nie obiecywali krainy mlekiem i miodem płynącej, lecz kreowali silną Wiel­ką Rosję, to znaczy taką Rosję, w której mógłby spokojnie żyć i pracować każdy człowiek – i już tym samym była ona Wielka”.

A i liczby mówią same za siebie: „Dane statystyczne za rok 1904 pokazują, że Rosja w tym czasie posiadała: koni – 26 milionów, by­dła rogatego – 36 milionów, owiec – 52 miliony, świń – 22 miliony. Tuż przed pierwszą wojną światową w 1913 roku, według danych ministerstwa rolnictwa, stan liczbowy drobiu w Rosji w porówna­niu z 1904 rokiem wzrósł prawie dwukrotnie.

Zboże eksportowała Rosja do Europy, do wszystkich państw, zgodnie z ich zapotrzebowaniem. Eksportowano dużo mięsa, masła krowiego, które było przygotowywane w dużych ilościach. Mieszkańcy miast rosyjskich nie byli w stanie zjeść tych produktów, po­nieważ było ich bardzo dużo. Dla wykorzystania wszystkich produk­tów istniały artele produkujące masło, a wspomagały je państwowe kasy kredytowe. Produkt ten nie tracił na wartości, mimo że rynku zbytu dla niego w Rosji nie było. Zbyt na rynki zagraniczne nie po­zwalał dokonywać szybkich obrotów handlowych w wyniku nagro­madzenia dużych partii dla wysyłki za granicę, pieniądze zaś były potrzebne chłopu na życie i na rozwój rolnictwa, dlatego kasy kredy­towe były niezbędne”.

Nawiasem mówiąc, na tle tej obfitości rewolucjoniści chazarscy, chcąc wzniecić bunt w narodzie, posłużyli się ulubioną meto­dą – kłamstwem. Zaczęli rozpowszechniać jawne oszczerstwa, że jakoby w Rosji wszystkie zapasy zostały wyczerpane na zaopa­trzenie armii, więc naród jest już na granicy głodu. I udało im się osiągnąć tyle, że robotnicy pietropawłowscy przychodzili do Du­my z plakatami: „Precz z wojną, dajcie narodowi chleb!”.

Chleba było pod dostatkiem – na Syberii, nad Wołgą i w guber­niach Pasa Czarnomorskiego było dość dużo punktów skupu i elewa­torów.

„Przed pierwszą wojną światową już nie było u nas chłopów z epoki Czechowa, mieszkających w kurnych chatach z łuczywem. Nie było również ziemian: Famusowów, Cziczikowów i Pluszkinów. Chłop na wsi oświetlał swoje mieszkanie lampą naftową, a w więk­sze święta albo wtedy, kiedy miał dużo gości, zapalał lampę »błyskawicę«. Już trudno było znaleźć taki dom, w którym byłby jeden pokój. Sochą już na wychudzonej szkapinie chłop nie orał pod za­siew, lecz zaprzęgał do pługa parę dobrych koni albo byków”.

Wolegow wspomina: „Nasza armia w tym czasie była wyposażo­na we wszystko co niezbędne, lepsze niż w pierwszych latach wojny. Intendentura główna zapewniała, że Rosja była w stanie kontynuo­wać wojnę jeszcze pięć lat. Między Rosją a Niemcami powstał kon­trast. W Rosji sytuacja w transporcie i wyposażeniu armii poprawiała się z każdym rokiem wojny, a w Niemczech na odwrót – im dalej, tym więcej wyczuwało się braków w żywności. W początkach 1917 roku zostały już wprowadzone racje żywnościowe dla ludności cywilnej. Stanowiło to dla Niemiec najważniejszy czynnik, decydu­jący o tym, aby zakończyć jak najszybciej wojnę. Rosja w tym czasie była w przededniu zwycięstwa i miała wszelkie możliwości, by zwy­ciężyć”+.

Zdawałoby się, że już wcześniej pisałam o wielu osiągnięciach rosyjskiej świętej państwowości. Jednakże myśl nieustannie, jakby z czyjejś wyższej woli, znowu i znowu wraca do tych dni byłego majestatu Imperium, zmuszając jeszcze raz napisać o tym, zwrócić uwagę mojego szanownego czytelnika na naszą sławną historię. Z pewnością jest to niezbędne i ważne po to, żebyśmy po wielu la­tach cierpień i niedostatków, osiągnęli nie tylko zrozumienie, ale i głębokie przekonanie, że lepsza państwowość dla Rosji niż Impe­rium Prawosławne nie istnieje. Rosja może istnieć tylko jako Im­perium. W przeciwnym razie jest ona skazana na śmierć.

Model imperialny stwarza kolosalny zapas wytrzymałości, pozwa­lającej państwu nie tylko przetrwać, ale i rozwijać się, oraz pomyśl­nie bronić w warunkach takich najbardziej nieludzkich kryzysów, jak wojny światowe.

Kwestia imperialności to bardzo ważna kwestia naszej tożsamości, będącej trzonem, główną podstawą naszej narodowej świadomo­ści i godności. Żeby je zachować, naród nasz powinien pamiętać, że „jest synem i córką historycznej Wielkiej Rosji i z dumą może uważać się za Rosjan”.

Kontynuując swoją podróż po przysłoniętym Imperium, mkniemy nad ogromnymi przestrzeniami Syberii, którą w obecnej Rosji okupanci-Chazarowie przeobrazili, zrealizowawszy marzenie Trockiego, w „bezludną pustynię, zasiedloną białymi Murzynami”, głównie mi­grantami, pracującymi tam metodą wachtową i nieuważającymi tej ziemi za swoją.

I szybujmy nad inną Syberią, imperialną, bogatą, zasobną, która pa­mięta to, o czym pisał w swoich wspomnieniach I. Wolegow: „Syberia to bogactwo Rosji. Określenie tego bogactwa w obecnych czasach jest absolutnie niemożliwe, wszak ono jeszcze leży nietknięte i niezbadane. Chłopu syberyjskiemu przyroda dała wszystko, dzięki czemu mógł się wzbogacić. Ziemię, która dawała bogate plony, pola dla hodowli bydła, rzeki dla rybołówstwa i tajgę dla polowań – wszystko to przynosiło syberyjskiemu chłopu korzyści.

Bywało, że pojechało się z miasta na wieś na letni wypoczynek z pięciu czy sześciu rublami (honorarium robotnika w 1913 roku wy­nosiło 20 złotych rubli miesięcznie, a nauczyciela ludowego 25 – 30 złotych rubli -przypis Autorki) i za te pieniądze otrzymywało się dobry, czyściutki pokoik i całomiesięczne wyżywienie bez ograniczenia. Po­dadzą człowiekowi placek syberyjski, bliny albo racuszki, około dzie­sięciu sztuk ugotowanych jajek na twardo, miskę śmietany, masło to­pione w glinianej maselnicy, wielki dzbanek mleka, no i herbata ko­niecznie – to na śniadanie. Podczas obiadu podawano nie mniej niż pięć dań, prawie wszystkie mleczne, a z mięsnych – jedna zupa z mięsa pe­klowanego. Ze świeżyzny była tylko kura albo gęś. Kiszonek do obiadu podawano dużo: grzybki bielaki, ogórki, rzodkiew, a na deser na koniec były podawane świeże owoce lasu – czarne jagody, poziomki albo maliny z mlekiem. Na kolację jadło się to, co zostało z obiadu, a do popicia dawano herbatę wieczorną z brusznicą i domowymi kruchymi ciasteczkami”+.

Imperialna Syberia pamięta, że tętniła mocną energią życiową i była przepełniona mieszkańcami. „A Kozactwo Zabajkalskie dum­ne było z tego, że w przypadku napaści wroga na Rosję, przy ogło­szeniu powszechnej mobilizacji, mogło wyprawić 14 pułków. Każdy Kozak wiedział o tym i patrzył na to jak na podstawowy obowiązek walki o Wiarę, Cara i Ojczyznę. Kozacy Zabajkalscy żyli jak zie­mianie”+.

Oto tryb życia prostego narodu… Ducha takiego życia zachowało odrzucone przez nas Imperium. Oto jak o nim napisał w swoich wspomnieniach A. Wertyński: „Żyli sobie bez pośpiechu. Zawierali związki małżeńskie, rodzili dzieci w więcej lub mniej spokojnych warunkach, chorowali w szczególny sposób – leżąc w łóżku całymi miesiącami, nie śpiesząc się z wyzdrowieniem, i prawie niczym, oprócz prowadzenia gospodarstwa, się nie zajmowali. Bez lekarzy, bez uciążliwych analiz, bez ankiet.

Nasza niańka, gdy zachorowała, na pytanie »Co z tobą?« odpo­wiadała zawsze jedno: »Cosik mnie w piersiach piecze«. Choroby bywały różne.

Umierali też spokojnie. Zdarzało się, że jakiś dziadek w wieku około dziewięćdziesięciu pięciu lat nagle postanowił, że będzie umierał. Bo i pora już. Dzieci dorosłe, wnuki już duże, czas, by zie­mię dzielić, a on żyje. I zjadą się krewni z różnych stron. Stoją. Wzdychają. Czekają. Dziadek leży na ławie pod obrazami w czystej koszuli dzień, dwa, trzy… nie umiera. Wezwą popa, udzieli komunii świętej, udzieli ostatniego namaszczenia… nie umiera. Czwartego dnia napieką blinów, ciasta, nagotują galarety mięsnej, z myślą o wyprawieniu stypy po nim, gorzałki przywiozą dwa wiadra… nie umiera… Szóstego dnia włożą mu do rąk gromnicę. Wszyscy już ze zmęczenia słaniają się na nogach. Nie umiera. Siódmego dnia zapala­ją świecę. Dziadek długo i surowo patrzy na nich, potem zdmuch­nąwszy świecę, wstaje ze śmiertelnego łoża i powiada: »Nie! Nic z tego nie będzie!« I idzie na podwórze rąbać drwa”+.

W miastach na nowo odkrywanego sakralnego Imperium Rosyjskiego, po którym nieśmiało podróżujemy, jest pusto, ale na razie. Cała jego atmosfera jest przepełniona oczekiwaniem i trwogą. Impe­rium ma tę świadomość, że naród, który je porzucił, jak syn mar­notrawny na pewno powróci, po długiej przechadzce, przehulawszy wszystko, co miał, wszystko, co mu pozostawiono w spadku, przeszedłszy przez biedę, głód i cierpienia. Znów przyjdzie doń ze skru­chą, prosząc je o obronę i pomoc. A Imperium go przyjmie i przeba­czy mu. Właśnie ten powrót narodu do Imperium Rosyjskiego po­przez odnalezienie wiary będzie symbolizował ogólnonarodowy akt żalu i gotowości do wkroczenia na drogę walki o Ojczyznę w nieu­niknionej i nieprzerwanej wojnie z atakującą Chazarią.

Jakże wspaniale napisał Wolegow: „Przywódcy narodowi i dykta­torzy przychodzą i odchodzą, a naród pozostaje zawsze, jak pozosta­je i nazwa jego ojczyzny – Rosja. Nadejdzie chwila, kiedy minie i ten smutny czas, jak przemijały wszystkie inne, i znowu naród bę­dzie wolny, przyjąwszy Bożą moc Cerkwi Chrystusowej”+. Będzie to znamionować nasz powrót do imperialnej Rosji, do Trzeciego Rzymu, do Świętej Rusi.

„Nie zhańbimy rosyjskiej ziemi”

Z twardą wiarą w miłość Bożą niezachwianie przeświadczeni w ostatnim zwycięstwie będziemy spłacać nasz święty obowiązek obrony Ojczyzny do końca i nie zhańbimy rosyjskiej ziemi.

Car Nikołaj II

Podczas jednego z licznych bankietów generał armii rosyjskiej, bohater wojny rosyjsko-tureckiej (1877- 1878) Michaił Dmitrijewicz Skobelew wystąpił ze wspaniałym przemówieniem: „Doświad­czenie ostatnich lat przekonało nas – jeśli człowiek rosyjski przypad­kiem przypomni sobie, że dzięki historii mimo wszystko należy do narodu wielkiego i silnego, jeśli, zachowaj Boże, ten sam czło­wiek przypadkiem przypomni sobie, że naród rosyjski tworzy jedną rodzinę z plemieniem słowiańskim, obecnie rozdzieranym i depta­nym, wówczas w środowisku innoplemieńców domorosłych oraz zagranicznych podniosą się krzyki oburzenia, że ten człowiek rosyj­ski znajduje się wszak pod wpływem przyczyn nienormalnych, pod wpływem jakichś bachanaliów… Przedziwna to rzecz, i dlaczegóż to nasze społeczeństwo ogarnia jakaś dziwna bojaźliwość, kiedy do­tkniemy problemu dla rosyjskiego serca w pełni słusznego, będącego wynikiem całej naszej tysiącletniej historii… Serce się ściska bole­śnie. Jednakże wielką pociechą jest dla nas wiara i siła historycz­nej misji Rosji!”.

Za:
http://gazetawarszawska.com/2014/02/15/swieta-rus-przeciwko-chazarii/
http://gazetawarszawska.com/2014/02/15/swieta-rus-przeciwko-chazarii-cz-1/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...