T. Graczowa: Święta Ruś przeciwko Chazarii (2)
„Nie zhańbimy rosyjskiej ziemi”
Z twardą wiarą w miłość Bożą
niezachwianie przeświadczeni
w ostatnim zwycięstwie będziemy spłacać
nasz święty obowiązek obrony Ojczyzny do końca
i nie zhańbimy rosyjskiej ziemi.
Car Nikołaj II
Podczas jednego z licznych bankietów generał armii rosyjskiej, bohater wojny rosyjsko-tureckiej (1877- 1878) Michaił Dmitrijewicz Skobelew wystąpił ze wspaniałym przemówieniem:
„Doświadczenie ostatnich lat przekonało nas – jeśli człowiek rosyjski przypadkiem przypomni sobie, że dzięki historii mimo wszystko należy do narodu wielkiego i silnego, jeśli, zachowaj Boże, ten sam człowiek przypadkiem przypomni sobie, że naród rosyjski tworzy jedną rodzinę z plemieniem słowiańskim, obecnie rozdzieranym i deptanym, wówczas w środowisku innoplemieńców domorosłych oraz zagranicznych podniosą się krzyki oburzenia, że ten człowiek rosyjski znajduje się wszak pod wpływem przyczyn nienormalnych, pod wpływem jakichś bachanaliów… Przedziwna to rzecz, i dlaczegóż to nasze społeczeństwo ogarnia jakaś dziwna bojaźliwość, kiedy dotkniemy problemu dla rosyjskiego serca w pełni słusznego, będącego wynikiem całej naszej tysiącletniej historii… Serce się ściska boleśnie. Jednakże wielką pociechą jest dla nas wiara i siła historycznej misji Rosji!”.
Krótka historyczna informacja o Skobelewie opowiada o tym, że żołnierze nazywali Skobelewa „białym generałem”, ponieważ jeździł na białym koniu, w białym mundurze i białej furażerce, będąc doskonałym celem dla przeciwnika. Prezentował się tak nie dla przechwałki, lecz przyuczał wojska do odwagi… Pod jego dowództwem było odniesione znakomite zwycięstwo pod Łowczą, dokonane dwa szturmy Plewny, zimowy marsz przez Bałkany, bój pod Szejnową i zajęcie San Stefano pod Stambułem, które to przyniosły zdecydowane zwycięstwo w działaniach wojennych.
Skobelew był świetnym dowódcą i patriotą imperialnej Rosji, przenikliwie wyczuwającym jej światową misję.
Dzisiaj historyczny wybór narodu Rosji to wybór gdzie pójść, a dokładniej – wrócić – czy do Imperium Rosyjskiego, do „nowej Rusi według starego wzoru”, zbudowanej jako ,jedna Cerkiew”. Czy, wyrzekłszy się swojej państwowości, wrócić w niewolę do Chazarii, do archaicznej niepaństwowej struktury rodowo-plemiennej, skazując siebie i swoją wiarę na całkowitą zagładę. Pierwsza droga to droga Życia, druga to droga śmierci i historycznej zdrady pamięci przodków, którzy wieki całe budowali i ochraniali państwowość imperialną.
Imperium Chazarskiemu może przeciwstawić się tylko Rosyjskie Imperium Prawosławne, jako nosiciel pierwiastka Chrystusowego, który jedynie zdolny jest zwyciężyć Antychrysta. Uznaje to również Islam, który w tym przypadku okazuje się naszym obiektywnym sojusznikiem.
W.N. Łosskij w swojej pracy „Na obraz i podobieństwo”, w rozdziale pod tytułem „Panowanie i Carstwo”+ (studium eschatologiczne) pisze, że walka, którą winniśmy pod zwierzchnictwem Chrystusa „toczyć tu, na ziemi, za to Carstwo, które nie pochodzi od tego świata, możemy prowadzić tylko orężem Chrystusowym«, »…bowiem walka nie przeciw krwi i ciału, lecz przeciw… pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich«” (List do Efezjan 6, 12).
Imperium Prawosławne w sojuszu z Cerkwią prowadzi tę walkę, nie może jej nie prowadzić, bowiem Cerkiew jest podstawą jego istnienia i posłannictwa, określającą sens jego polityki we wszystkich sferach działania państwa i narodu. Dlatego walka, którą toczy Cerkiew, jest też walką Imperium. W Imperium Prawosławnym nic innego być nie może. I ta walka powinna trwać nieprzerwanie.
„Nie należy zapominać – pisze Łosskij – że spełnianie się Królestwa Bożego, które jest także osiągnięciem pełni świętości, jest dokonywane na różnych poziomach i w różnych płaszczyznach, które możemy dostrzegać tylko po części. Wypełnienie naszej najwyższej misji głównie odnosi się do losu ziemskiego kosmosu, gdzie ludzie stworzeni na obraz i podobieństwo Boga są przejawionymi postaciami tego kosmosu. W tym planie, który jest także planem teologii, Cerkiew będzie toczyć swoją walkę do końca wieków”.
Imperium Prawosławne, w ramach swoich możliwości i pełnomocnictw politycznych, ekonomicznych i socjalnych, okazuje Cerkwi różnoraką pomoc, uczestniczy w tej walce i w ten sposób znacznie przyczynia się do jej sukcesu. Imperium Prawosławne stanowi więc ogromną siłę i zagrożenie dla Globalnego Imperium Chazarskiego, które funkcjonuje w oparciu o ten sam schemat tylko na podwalinach odwróconego podobieństwa, opierając się nie na Cerkwi Chrystusa, lecz na cerkwi szatana, i prowadzi walkę w jego interesach.
I oto wychodzi na to, że siły na razie nie są równe. Z jednej strony, Cerkiew Prawosławna bez państwowego wsparcia jej walki (nasze współczesne państwo na różne sposoby kokietuje Zachód i próbuje dogodzić jemu, oddanemu pod kontrolę Cha- zarii). A z drugiej, Cerkiew szatana, korzystająca z bezgranicznego wsparcia i całego arsenału Globalnego Imperium Chazarskiego, prowadzącego wojnę przeciwko ludzkości, poddającego tę ludzkość złu i przygotowującego do przyjęcia Antychrysta.
Otóż wybór jest oczywisty. Ma on jednocześnie charakter religijny i polityczny. Podkreślę, że jest to wybór między życiem i śmiercią. Zatem wyboru jako takiego w istocie nie ma. Tylko szaleniec i samobójca może wybrać tyranię chazarską zamiast Świętej Rusi.
I rezultatem tego wyboru powinien być nasz zwrot ku wierze Prawosławnej i ku Imperium Prawosławnemu, ku jego tradycjom historycznym, a także napełnienie wszystkich jego zakątków i sfer życiem, początkiem bohaterskiego czynu bezgranicznego i bezinteresownego służenia mu.
To budowanie Cesarstwa, zdolnego do obrony siebie oraz innych, i przeciwstawiania się Chazarii winno stać się, jak w czasach odległych, naszym przewodnim narodowym celem duchowym, politycznym i ekonomicznym albo, jak obecnie się mówi, ideą narodową.
Jak przez odejście narodu od wiary Imperium padło i zostało pozbawione zwierzchnictwa miłego Bogu, tak i poprzez odzyskanie wiary przez naród Imperium odrodzi się i uzyska tak pożądane obecnie zwierzchnictwo patriotyczne, zdolne do poprowadzenia kraju miłą Bogu drogą. Zatem wiara w istocie naszego ocalenia to czynnik pierwiastkowy. „Niech wam będzie zgodnie z waszą wiarą”. Należy pamiętać, że czasu na rozmyślanie i rozkręcanie się w warunkach totalnego i jak na razie pomyślnego rewanżu Chazarii pozostało nam niewiele. W takiej chwili nie należy przejawiać małoduszności, zwątpienia i strachu przed przeciwnikiem i ogromem naszych planów. „Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo”+ (Ewangelia według Św. Łukasza, 12, 32).
Po określeniu się w wyborze kierunku na państwowość imperialną winniśmy określić naszą dalszą strategię.
Na pierwszy rzut oka może okazać się, że należy wybrać strategię izolacji i, zamknąwszy się w sobie, zajmować się wyłącznie tworzeniem wewnętrznej struktury. Jest to strategia minimalna.
Jednakże jest i strategia maksymalna, która proponuje wychodzenie poza granice terytorialne i tworzenie stref obrony imperialnych interesów Rosji oraz jej sojuszników w walce z nową Chazarią. Chazaria rozzuchwala się coraz bardziej. Posługując się swoim bezprawiem, jest stroną aktywną w przejmowaniu panowania, zagarnia albo bierze pod kontrolę wciąż nowe i nowe terytoria, prowadzi wojny napastnicze, otacza nas bazami wojskowymi, a my siedzimy i czekamy, kiedy na nas napadnie. To nie jest cesarskie, defetystyczne zachowanie narodu, odmawiającego walki, tchórzliwie czekającego na okupanta w nadziei na to, że po potulnej kapitulacji zlituje się on nad swoją ofiarą. Przykład Jugosławii oraz Iraku pokazał, że nie zlituje się, lecz zniszczy. Najpierw państwo, a potem naród.
Imperium potrzebna jest aktywna, nie reaktywna, ofensywna polityka, strategia maksymalizmu, która w odróżnieniu od strategii minimalizmu, stwarza obszar życia i bezpieczeństwa. Minimalizm hołduje zasadzie: to nic, że życie ściśnięte jest w wąskim futerale. Jesteś trochę uwięziony i zależny, co ważniejsze, nie jesteś wolny w swoich czynach. W futerale przeegzystujesz tylko czas ograniczony, potem jesteś zgubiony.
Jak stwarzać tę strefę buforową, tę przestrzeń do życia? Tak samo, jak stwarzało ją Imperium Rosyjskie – drogą polityczną, gospodarczą albo wojenną. Tak, tak wojenną. Mamy do czynienia z uzbrojonym po zęby, wyrywającym się do rewanżu i, planującym wojnę przeciwko nam, przeciwnikiem. Nasi wewnętrzni Chazarowie-demokraci zwykle wpadają w histerię, zaczynają bić głową o mur i krzyczą, nie mamy przeciwników. Oni oczywiście nie mają. Chazaria jest dla nich bratnia, a dla nas wroga i prowadzi wojnę przeciwko nam aż po zagładę. Dlatego zastosowanie środków wojennych przez Imperium jest normalnością i ratunkiem.
W.N. Łosskij pisze: „Otrzymaliśmy carskie namaszczenie Ducha Świętego, ale jeszcze nie panujemy z Chrystusem. Jak młody Dawid, który po namaszczeniu przez Samuela winien był do swojego wstąpienia na tron ścierpieć nienawiść Saula, powinniśmy zmagać się z zastępami szatana, pozbawionego jak Saul władzy, ale wciąż jeszcze pozostającego »panem świata tego«”+.
Historycznie, imperialna idea państwowości prawosławnej to idea obrony i wyzwolenie narodów spod panowania Chazarii.
I ogromną rolę w tym odgrywa armia rosyjska. Generał P.N. Wrangel, który objął dowództwo nad Armią Ochotniczą 22 marca (według starego stylu) 1920 r., rozkazem z 28 kwietnia zmienił jej nazwę na Armię Rosyjską.
Sewastopol. Rozkaz 3580 z 26 sierpnia 1920 r. Głównodowodzącego Armii Rosyjskiej głosi:
„Wielkość Państwa Rosyjskiego opierała się na potężnej armii i flocie. W okresie zamętu, jaki przeżywaliśmy w naszym państwie, nieliczebne, lecz odradzające się i silne duchem armia rosyjska oraz flota własną piersią bronią przed czerwoną Międzynarodówką ostatni skrawek nieogarnionej kiedyś naszej Ojczyzny. Wierzę, że nastanie czas i armia rosyjska, silna duchem swoich oficerów i żołnierzy, wzrastając jak bryła lodowa, potoczy się po ojczystej ziemi, wyswabadzając ją od potworów, nieznających Boga i Ojczyzny. Przyszła Rosja będzie ukształtowana przez armię i flotę, natchnione jedną myślą: »Ojczyzna jest wszystkim«. Natchnąć armię tą myślą mogą przede wszystkim panowie oficerowie – dusza armii” (P.N. Wrangel Zapiski”*: w 2 cz. Cz. 2. M., 1995, s. 224).
Znany rosyjski dowódca, też znakomity „Biały generał” Siergiej Leonidowicz Marków napisał pracę „Pamięci M.D. Skobelewa”.
4 maja 1917 roku Marków pisze: „Łatwo jest być odważnym i uczciwym, pamiętaj, że śmierć jest lepsza niż haniebne życie w oplutej i poniżonej Rosji”.
Skierujmy swoją uwagę na niedużą, ale istotną pod względem treści książkę o Skobelewie, w której została przytoczona taka oto wypowiedź Michaiła Dmitrijewicza:
„Każdy naród ma prawo i obowiązek rozszerzać swoje terytorium do granic naturalnych. My, Słowianie, na przykład, powinniśmy wziąć Bosfor i Dardanele, inaczej utracimy jakiekolwiek »znaczenie historyczne«. Jeśli nie uda się nam położyć ręki na tych cieśninach, to udusimy się, choćby nie wiem jak obszerna była nasza ziemia. Czas skończyć z sentymentalnymi oświadczeniami i widzieć przed sobą tylko nasze interesy. Napoleon rozumiał je właściwie, kiedy w Erfurcie i Tylży proponował Aleksandrowi I wspólne wykonanie na nowo mapy Europy. Proponował nam Turcję, Mołdawię i Wołoszczyznę, ale tylko pod tym warunkiem, że pozwolimy mu rozprawić się według własnego uznania z Niemcami i Anglikami. Nie potrafiliśmy go zrozumieć. Innymi słowy, zaproponował nam zniszczenie największych naszych wrogów i na dodatek obsypanie nas różnorakimi dobrodziejstwami w ramach podziękowania za takie pozwolenie”.
Historia Rosji to historia wojen, ponieważ Rosja nigdy nie przestawała być celem Chazarii, która sama albo za pośrednictwem państw przez siebie kontrolowanych dążyła do zniszczenia naszego kraju i narodu.
Pokolenie Dana oraz kierowana przez nie Chazaria nie znało i nie zna „drogi pokoju”. Jak napisał Apostoł Św. Paweł: „Grobem otwartym jest ich gardło, językiem swoim knują zdradę, jad żmijowy pod ich wargami, ich usta pełne są przekleństwa i goryczy; ich nogi szybkie do rozlewu krwi, zagłada i nędza są na ich drogach, droga pokoju jest im nie znana”+ (List do Rzymian, 3, 13 – 17).
Wojna to najważniejszy i jedyny nieprzerwanie używany instrument Dana – „żmija”, w stosunku do Rosji.
Dlatego historycznie Imperium Rosyjskie nie miało wyboru walczyć albo nie walczyć, lecz w jaki sposób, przystając na mniejszą liczbę ofiar, uniknąć ofiar kolosalnych rozmiarów. To narzucony nam przez Chazarię wybór, wybór bardzo sztywny i dramatyczny – między niewielkim przelewem krwi w ofensywie i zwycięstwie a dużym przelewem krwi w odwrocie i klęsce. Trzeciego wyjścia nie ma. Właśnie to jest sedno wypowiedzi Skobelewa.
Z końcem wojny, w liczbie wojsk rosyjskich, pozostawionych dla okupowania Bułgarii, był też 4 korpus armijny, którym dowodził Skobelew.
Ludność Bułgarii czciła Skobelewa, a on wiemy swojej naturze, działał w kierunku utworzenia tu kohorty ludzi, zdolnych do obrony swojej niezawisłości i rozprawienia się z Turkami bez pomocy wojsk rosyjskich. „Jeśli trzeba, oddajcie żony, dzieci, dobra, ale strzeżcie swojej broni” – oto testament zostawiony swoim mniejszym braciom przez Skobelewa.
Od takich, jak Skobelew, powinniśmy uczyć się odwagi i siły ducha w boju z wrogiem w imię zwycięstwa i sławy Rosji. Warto przypomnieć słowa artysty W.W. Wereszczagina o Michaile Dmitrijewiczu:
„Kto nie był w ogniu ze Skobelewem, temu trudno wyobrazić sobie jego pozytywny spokój i opanowanie pośród kul i granatów – opanowanie tym bardziej nadzwyczajne, że, jak sam mówił mi, nie była mu obojętna śmierć. Przeciwnie, zawsze podczas każdego działania bał się, że zostanie zabity i, co za tym idzie, w każdej chwili oczekiwał śmierci. Jakaż siła woli potrzebna jest, jakież bezustanne napięcie nerwowe, żeby pokonywać strach i nie okazać tego”.
Generał Marków pisze, że Skobelew był tym przywódcą, który powinien był poprowadzić pułki rosyjskie, a z nimi pobratymczych Słowian na wroga i osiągnąć zwycięstwo, jakikolwiek byłby mocarny ten wróg.
Podczas nabożeństwa nad trumną 38-letniego generała Skobelewa przewielebny Ambroży powiedział:
„Łzy płyną z oczu, ciężko i przykro nam, Ojczyzna traci drogiego syna, a my – wielkiego człowieka epoki. Płacz rosyjska włościanko, on był ojcem twoich dzieci, który stanął pod bronią przeciwko wrogom Ojczyzny. Płacz narodzie rosyjski, straciłeś w nim światłego orędownika rodzimej ziemi i wyraziciela twojej wspaniałej sławy”.
Dzisiejszej Rosji jak nigdy potrzebny jest człowiek, któremu jak swego czasu Skobelewowi można byłoby powierzyć siłę narodu – armię i jej przyszłe sukcesy.
Imperium potrzebni są obrońcy takiego męstwa i odwagi. Winniśmy znać takich bohaterów, uczyć się od nich miłości do Ojczyzny i gotowości do oddania za nią życia. Na razie wewnętrzni Chazarowie, opanowawszy liczne nasze agencje informacji międzynarodowej oraz kanały telewizyjne, robią wszystko, by naród nie znał swoich bohaterów – przykładów ofiarnego oddania Ojczyźnie. Naród karmiony jest ochłapkami informacyjnymi, poniżającymi go, ubliżającymi jego godności, zmuszającymi do zapomnienia historii i wstydu za nią.
Nawet pamięć narodowa o takich bohaterach, jak Skobelew, rozumiana jest przez Chazarów jako zagrożenie. Rozumieją oni, że „misja człowieka, takiego, jak Skobelew, nie kończy się wraz ze śmiercią”. Potomni pamięć o nim strzegli jak świętych relikwii, a z jego ofiarnych czynów czerpali nowe siły w czas próby.
Dlatego właśnie, żeby podważyć ducha w narodzie poprzez niewiarę i zaślepienie tuż po rewolucji Chazarowie-bolszewicy wydali dekret o likwidacji pomników carów i bohaterów rosyjskich.
Czwarty punkt dokumentu brzmiał: „Rada Komisarzy Narodowych życzy sobie, by w dzień 1 maja były już zdjęte niektóre najbardziej szkaradne bałwany, a ustawione pierwsze modele nowych pomników na osąd mas”+. W tej liczbie „najbardziej szkaradnych bałwanów” znalazł się najpierw właśnie pomnik Michaiła Dmitrijewicza Skobelewa.
Nazwa Placu Skobelewa została zmieniona na plac Radziecki, a miasto Skobelew zostało Ferganą.
Na pewno może zrodzić się w nas myśł, kto docenił ten imperialny czyn Imperium Rosyjskiego obrony i oswobodzenia bratnich narodów, kto przypomniał sobie, że to właśnie ono pomogło im stać się państwami. Kto podziękował mu za to? I dlaczego w odpowiedzi spotkało się nie z wdzięcznością, lecz ze zdradą? Choćby ten przykład z Bułgarią i Ukrainą. I dlatego, czyż nie warto sprzeciwić się tej strategii maksymalizmu?
W odpowiedzi na te kontrargumenty przytoczę wstrząsającą swoją głębią przenikliwości proroczej i aktualności wypowiedź F.M. Dostojewskiego z jego „Pamiętnika pisarza”:
„Nie będę się rozgadywał, ale wiem, że nam stanowczo nie wolno żądać od Słowian wdzięczności, do tego winniśmy przygotować się z góry. Rozpoczną oni po uzyskaniu wolności swoje nowe życie, powtarzam, od tego, że wyproszą sobie u Europy, u Anglii i Niemiec, na przykład, rękojmię i opiekę dla swojej wolności, i chociaż w koncercie europejskich mocarstw będzie grać i Rosja, to oni właśnie w obronie przed Rosją zrobią to mianowicie. Zaczną niewątpliwie od tego, że wewnątrz siebie, o ile nie na głos, obwieszczą dla siebie i nabiorą przekonania o tym, że nie są zobowiązani wobec Rosji do najmniejszej wdzięczności, przeciwnie, że od żądzy władzy Rosji ledwo uratowali się podczas zawierania pokoju przy ingerencji koncertu europejskiego, a gdyby Europa nie wtrąciła się, to Rosja, odebrawszy ich Turkom, natychmiast połknęłaby ich, mając na uwadze rozszerzenie granic o założenie Wielkiego Wszechrosyjskiego Imperium na jarzmie Słowian dla chciwego, chytrego i barbarzyńskiego plemienia wielkorosyjskiego.
Długo, bardzo długo jeszcze nie będą oni w stanie uznać bezinteresowności Rosji i wielkiego, świętego, niesłychanego w świecie podjęcia przez nią sztandaru największych idei, spośród tych idei, dzięki którym człowiek żyje i bez których ludzkość, jeśli idee te przestaną w nim żyć, kostnieje, ulega kalectwu i umiera od zarazy i niemocy. Na przykład, ogólnonarodową wojnę rosyjską z carem na czele, podjętą przeciwko potworom o wolność nieszczęśliwych narodów – czy tę wojnę zrozumieli wreszcie Słowianie ten raz, jak sądzicie?
Ale o takich momentach nie będę się wyrażać, wszak jesteśmy: jeszcze potrzebni Słowianom, wyswabadzamy ich, jednakże potem, kiedy ich wyswobodzimy i oni jakoś się urządzą – czy uznają tę wojnę za ogromny ofiarny czyn, podjęty dla uzyskania swojej wolności, to rozstrzygnijcie sami? Otóż, za nic w świecie nie uznają! Przeciwnie, wysuną prawdę polityczną a potem i naukową, że gdyby podczas tych całych stu lat nie było wyzwolicielki Rosji, to sami by już dawno potrafili uwolnić się od Turków dzięki swojej waleczności albo przy pomocy Europy, która – znowuż gdyby nie było Rosji – nie tylko nie miałaby nic przeciwko ich wyswobodzeniu, ale i sama by ich wyswobodziła.
Tą sprytną teorią z pewnością kierują się oni już i obecnie, a w efekcie nieuchronnie przeobrazi się ona w aksjomat naukowy i polityczny. Co więcej, o Turkach zacznie się nawet mówić z większym szacunkiem niż o Rosji. Możliwe, iż całe stulecie, albo i dłużej, będą oni nieprzerwanie drżeć o swoją wolność i bać się żądzy władzy ze strony Rosji; będą schlebiać państwom europejskim, będą rzucać oszczerstwa na Rosję, zniesławiać ją oraz robić intrygi przeciwko niej.
O, nie mówię o pojedynczych postaciach: będą tacy, którzy zrozumieją co znaczyła, znaczy i będzie znaczyć Rosja dla nich wszystkich. Pojmą oni całą wielkość i całą świętość czynu Rosji oraz wielkiej idei, której znamiona zasieje ona w ludzkości. Jednakże ci ludzie, szczególnie na początku, wystąpią w tak żałosnej mniejszości, że będą narażeni na ironię, nienawiść a nawet prześladowania polityczne.
Szczególną przyjemność wyzwolonym Słowianom sprawi mówienie i trąbienie na cały świat, że są plemionami wykształconymi, zdolnymi do najwyższej kultury europejskiej, podczas gdy Rosja to kraj barbarzyński, ponury północny kolos, nawet nieczystej krwi słowiańskiej, prześladowca i wróg cywilizacji europejskiej.
Ma się rozumieć, w tych państwach pojawią się od samego początku organy konstytucyjne, parlamenty, odpowiedzialni ministrowie, oratorzy, przemówienia. Będzie im to wyjątkowo sprawiać radość i będzie ich zachwycać. Będą upojeni, czytając o sobie w gazetach paryskich oraz londyńskich depesze obwieszczające całemu światu, że po długiej burzy parlamentarnej padło wreszcie w Bułgarii ministerstwo i powstało nowe spośród większości liberalnej i że jakiś ichni Iwan Cziftlik zgodził się przyjąć tekę prezesa Rady Ministrów.
Rosja musi poważnie przygotować się do tego, że ci wszyscy wyzwoleni Słowianie upojnie rzucą się w Europę, do utraty swojej osobowości zarażą się wzorcami europejskimi, politycznymi oraz socjalnymi, i w ten sposób będą musieli przeżyć cały i długi okres europeizmu, zanim osiągną chociaż co nieco w swoim słowiańskim znaczeniu i w swoim szczególnym słowiańskim powołaniu w kręgu ludzkości. Między sobą ziemice te będą wiecznie się kłócić, wiecznie będą nawzajem sobie zazdrościć i jeden przeciwko drugiemu będzie intrygować.
Ma się rozumieć, że w chwili jakiegoś poważnego nieszczęścia wszyscy niewątpliwie zwrócą się do Rosji o pomoc. Choćby nie wiem jak nas nienawidzili, rzucali oszczerstwa i oczerniali nas w Europie, kokietując ją i zapewniając ją w swojej miłości, to zawsze będą czuć instynktownie (oczywiście w chwili nieszczęścia, nie wcześniej), że Europa jest wrogiem naturalnym ich jedności, była nim i pozostanie na zawsze, a że jeśli one istnieją na świecie, to oczywiście dlatego, że trwa ogromny magnes – Rosja, która, nieprzeparcie przyciągając ich wszystkich ku sobie, tym samym utrzymuje ich jedność i jednolitość. Nawet zdarzą się takie chwile, kiedy będą oni w stanie niemal świadomie godzić się z tym, że gdyby nie było Rosji, wielkiego centrum wschodniego i wielkiej siły nadającej bieg, to jedność ich w mgnieniu oka uległaby rozwaleniu, rozerwaniu na strzępki, nawet do tego stopnia, że sama ich narodowość znikłaby w europejskim oceanie, jak niknie kilka pojedynczych kropli wody w morzu.
Rosji na długo przypadnie w udziale smutek i troska o pojednanie ich, pouczanie, a nawet, bardzo możliwe, dobywanie miecza w ich obronie w razie konieczności…”.
Gdy obecnie obserwujemy zacięte pragnienie, takich krajów jak Gruzja i Ukraina, wejścia do NATO, przystania do niewidzialnej Chazarii w osobie dostrzegalnego Zachodu, winniśmy uświadomić sobie, że nie przemawia przez nie dążenie do niezawisłości albo samookreślenia narodowego, lecz głęboka chęć znalezienia mocnego ośrodka, jądra imperialnego, na którym można by się wesprzeć.
Kraje te przywykły do życia w Imperium i korzystać z jego przywilejów. Kiedy Chazaria, zrujnowawszy ZSRR, pozbawiła ich owych przywilejów, zmusiwszy do odejścia z Imperium, zaczęły one poszukiwać innego Imperium, które tak samo by się o nie troszczyło. A ponieważ poza chazarską nie pozostała żadna inna imperialność, kraje owe poszły tam, naiwnie myśląc, że to będzie kontynuacja poprzedniego dobrego życia. Jednakże wkrótce okaże się, że przyjęto ich tam dla rzezi, to znaczy w celu zniszczenia, głównie jako nosicieli wiary prawosławnej – najważniejszego celu Chazarii.
Rosji nie może to być obojętne. Bóg dał jej nie tylko dar świętej państwowości imperialnej, ale i nałożył na nią obowiązek obrony wiary prawosławnej i narodów – jej nosicieli, i narodów, gotowych stanąć z nią w szeregu do walki przeciwko Chazarii. Dla stworzenia mocnej przeciwwagi Chazarii i wypełnienia tej swojej powinności Rosja winna ponownie stać się Imperium, skoncentrować w sobie pozytywne jądro imperialne. Innego wyjścia Rosja i nasz naród nie ma. Wszak, jeśli ktoś nie sprzeciwia się złu, to znaczy toleruje zło, wspomaga, tym samami „uczestniczy w działaniach pomroki”, czynionych przez Chazarię.
Według wypowiedzi I.A. Ilina, „kto nie sprzeciwia się złu, sam burzy ściany własnego duchowego kremla”. I biada temu narodowi, który „utraci wolę i zdolność do tej walki (ze złem): albo wskrzesi w sobie tę wolę, albo zginie, bowiem złoczyńcy wytępią jego najlepszych synów, a pozostałych obrócą w swoich posłusznych sług…”+.
Jeżeli Rosja nie wykorzysta danego jej przez Boga daru prawosławnej imperialności, to upodobni się do tego samego sługi z ewangelicznej przypowieści o talentach, który przez gnuśność i obłudę zakopał swój talent. Los jego, jak wiadomo, był smutny. Tego „nieużytecznego »sługę kazano wyrzucić« w ciemność na zewnątrz; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”+ (Ewangelia według Św. Mateusza 25, 30).
Wszak na Sądzie Ostatecznym Chrystus będzie sądził również narody. W liczbie narodów, oczekujących odpowiedzi w Dzień Sądu, będzie i Rosja.
W „Słowniku Encyklopedycznym Brockchausa i Efrona” czytamy: „Tak oto w naszej odsłonie na Sądzie są przedstawione nie pojedyncze postacie – grzesznicy: heretycy, prześladowcy itp. …, lecz są ukazywane narody całe”. To znaczy będzie nie tylko Sąd nad ludźmi, ale i Sąd nad narodami. I należy liczyć się z tym, że od tego, jak każdy człowiek służył swojemu narodowi, będzie zależał i Sąd indywidualny.
Święty Ignacy Brianczaninow w „Doświadczeniach ascety”+ tak pisze o Sądzie Ostatecznym:
„Majestatycznie jest przedstawione w Ewangelii według Św. Mateusza drugie, słynne Objawienie się Pana, sprawiedliwy i ostateczny sąd Jego nad plemionami i narodami. Ten niezwykły obraz, przedstawiony z niezwykłą prostotą i wyrazistością, mimo woli ożywia się pod spojrzeniem umysłu, porażą serce strachem”.
Święty Joan Kronsztadzki tak pisał w przypowieści o talentach:
„Strach, bracia, przejmuje duszę, kiedy się pomyśli, że wśród chrześcijan jest wiele gnuśnych sług, którzy żyją niefrasobliwie, pośród przyjemności, i wcale nie myślą o tej strasznej wiecznej ciemności na zewnątrz, gdzie czeka ich nieustanny płacz i zgrzytanie zębów.
Panie, czyń wolę Twoją z nami! Modlimy się do Ciebie, a wszyscy gnuśni słudzy zwrócą się do Ciebie skruszeni, w cnocie. A jeżeli nie, to prawdziwie godni są Twojego surowego, ale sprawiedliwego Sądu! Kto ma uszy, niechaj słucha. Amen”.
Do tego sługi upodabniają się nie tylko liberałowie-zapadnicy, którzy upojnie kopią grób dla naszej prawosławnej imperialności i oddają suwerenność rosyjską Chazarii. Do tego sługi upodabniają się również i rosyjscy nacjonaliści, którzy krzyczą „Rosja dla Rosjan”, nie pozwalają narodowi zrozumieć, że talent prawosławnej imperialności, otrzymany przez Rosję od Boga, znaczy nic innego jak jej obowiązek służenia Bogu i bliźnim, a nie pojedynczej grupie etnicznej, odwracając się od innych cierpiących.
I w tym to znaczeniu świecki nacjonalizm służy Chazarii i w ten to sposób duchowo jednoczy się z orientacją prozachodnią.
Na podkreślenie zasługuje to, że rozmieszczenie sił obecnie jest takie, iż na świecie istnieją tylko dwa przeciwne sobie ośrodki sakralne, dwa jądra imperialne: na razie niezmaterializowane zasłonięte Prawosławne Imperium Rosyjskie – ostoja wszystkich zwróconych ku Bogu, i czynnie materializująca się globalna Chazaria – ostoja Antychrysta. Boski porządek i powstały przeciwko niemu nowy porządek światowy, totalna tyrania i niewola.
Chazaria prowadzi walkę przeciwko Rosji na przestrzeni całej historii swojego widzialnego i niewidzialnego istnienia. Obecnie walka ta osiągnęła już kulminację i przybrała decydujący charakter. Doprowadzenie do władzy w charakterze prezydenta USA Obamy – mariornetki klanów finansowych, które organizowały rewolucję w Rosji i zamordowały cara rosyjskiego, oznacza w dalszym ciągu radykalizację polityki Zachodu, będącego pod kontrolą Chazarii.
Akty terrorystyczne 11 września w USA były prowokacją, zorganizowaną przez Chazarię w celu znalezienia powodu do rozpętania wojny dla ustanowienia swojej tyranii przy użyciu broni. Obecny światowy kryzys finansowy to już prowokacja globalna, ukierunkowana na pełną zmianę całego paradygmatu rozwoju ludzkości. Kierownictwo chazarskie zdaje sobie sprawę, że Rosja, a dokładniej Święte Imperium Rosyjskie, jest najważniejszą przeszkodą na drodze osiągnięcia tego celu.
Idea imperialna zawiera duchowy, polityczny i ekonomiczny potencjał, który nadaje sens wszystkim wydarzeniom i pozwala wszystko zrozumieć i ocenić. I, co najważniejsze, tworzy ona fundament dla zjednoczenia nie tylko wszystkich narodów Imperium Rosyjskiego w duchu cesarskim, ale i narodów innych krajów, słabych oddzielnie, lecz silnych razem pod osłoną imperialnej tarczy Świętej Rusi. Kaganat globalny aktywnie przygotowuje się do wojny z nią i teraz już wiadomo, że starcia zbrojnego nie uda się nam uniknąć.
Idea Świętego Imperium zawiera wzniosły sens symetrii Ojczyzny ziemskiej i Ojczyzny niebieskiej. I obrona Ojczyzny ziemskiej oznacza tu obronę Ojczyzny niebieskiej.
Tu każdy prawosławny jest wojownikiem Chrystusa. Tu każdy winien uświadamiać sobie całą pełnię i stopień swojej odpowiedzialności wobec Ojczyzny i Boga. A zaczyna się ta odpowiedzialność od duszy. Tylko w ten sposób potrafimy wskrzesić Wielką Rosję.
Ilin pisał:
„Powiedzmy wprost i niedwuznacznie: pokolenie nieodpowiedzialnych samolubów i nieodpowiedzialnych ludzi ambitnych nie przyniesie Rosji wolności i nie odnowi jej; nie ma ono i nie będzie ono miało tych sił duchowych i cech, które budowały Rosję prawdziwą w przeszłości i które są niezbędne dla jej przyszłości.
Człowiek rosyjski, przeszedłszy wszystkie upokorzenia narodowościowe, nieszczęścia, niedostatki i cierpienia, winien znaleźć w sobie duchowe źródło i umocnić się w nim – pojąć i przyjąć swoją duchową istotę i przeznaczenie; i dopiero wtedy otworzą się przed nim podwoje do przyszłej Rosji”. (Iwan Ilin. „O poczuciu odpowiedzialności”).
Szczególnie ważne miejsce należy do naszej błogosławionej armii. Przy wszystkich doświadczeniach, jakie zrządził los w ostatnich czasach i stratach z tym związanych, to właśnie ona ma ten obowiązek bycia najważniejszym obrońcą Ojczyzny. I w przyszłej wojnie należy mieć świadomość, że głównym faktorem zwycięstwa będzie nie to, czym prowadzić walkę, i nawet nie kto ma wojować, lecz za co umierać. Wszak, jeśli jutro jest wojna, to nikt nie pójdzie umierać za obecną zdefraudowaną oligarchię. To idea obrony Wielkiego Imperium i zjednoczonych w nim narodów, idea wskrzeszenia prawowitej państwowości rosyjskiej wyznacza tak potrzebny obecnie sens sakralny, wyznacza nam obronę Ojczyzny niebieskiej i niebieskiego wojska. Ziemskie wojsko rosyjskie staje w jego szeregach i przejmuje sztafetę od swoich przodków, którzy pokonali Kaganat Chazarski i mężnie odparli wszystkie próby rewanżu utajonej Chazarii.
W lutym 1917 roku zdrada Imperium Rosyjskiego i Pomazańca Bożego zaczęła się od sprzeniewierzenia się najwyższemu zwierzchnictwu wojskowemu. Obecnie od naszego wojska i poprzez wojsko winien rozpocząć się proces odzyskania Imperium i jego obrony. W tym odzyskiwaniu będzie formować się silna duchem i niepokonana armia Imperium Rosyjskiego.
Wojna w Osetii była przedsionkiem potężnych starć przyszłej wojny, rozpętanej przez Chazarię przeciwko Świętej Rusi. Nasze zwycięstwo w tej wojnie stało się przejawem rodzącego się ducha imperialnego i imperialnej świadomości, których głównymi nosicielami są nasi żołnierze. Zwycięstwo to potwierdziło słowa A. Denikina o wojsku rosyjskim:
„Jeśli w ten tragiczny moment naszej historii nie znaleźliby się wśród narodu rosyjskiego ludzie gotowi… złożyć w ofierze swojej krwi i życia za doprowadzoną do ruiny Ojczyznę – byłby to nie naród, lecz nawóz do ulepszenia bezgranicznych terenów starego kontynentu, skazanych na kolonizację ze strony przybyszów z Zachodu i Wschodu. Na szczęście należymy do zadręczonego, jednakże wielkiego narodu rosyjskiego”.
I będziemy wierzyć w nasze kolejne zwycięstwa na chwałę odzyskiwanego Świętego Imperium, naszej wskrzeszonej prawowite państwowości, i będziemy pamiętać słowa Błogosławionego Księcia Aleksandra Newskiego, wypowiedziane przez niego w przeddzień nierównej bitwy ze Szwedami:
„Bracia, niewiele nas, a wróg jest silny, ale nie w sile Bóg, a w prawdzie. Nie ulękniemy się mnogości wrogów, wszak z nami Bóg!”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz