USA o krok bliżej do III Wojny Światowej
Tak zwana „śmiercionośna pomoc” ze strony Stanów Zjednoczonych i NATO dla reżimu w Kijowie nie jest w żaden sposób wiadomością z ostatniej chwili.
Działa od prawie dekady i bezpośrednio przyczyniła się do masowego mordu około 15 000 osób w Donbasie. Oprócz broni ukraińskie wojsko przeszło szkolenie na wysokim poziomie od Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i innych armii NATO.
W ostatnich miesiącach te dostawy broni wzrosły do bezprecedensowych poziomów. Oprócz tysięcy, a nawet dziesiątek tysięcy przeciwpancernych pocisków kierowanych (PPK) i przenośnych systemów obrony powietrznej (MANPADS), pociski „Javelin” i „Stinger” są najbardziej widocznymi przykładami, Ukraina otrzymała również tysiące dronów i amunicję.
Oprócz broni Sojusz Północnoatlantycki zmobilizował również swoje rozległe zdolności ISR (wywiad, obserwacja i rozpoznanie) i przekazuje informacje wywiadowcze z pola bitwy reżimowi kijowskiemu. Czas pokaże, jak skuteczne jest to, biorąc pod uwagę upadek wspólnej wojskowej struktury dowodzenia i kontroli w Kijowie, ale z pewnością pokazuje to przywiązanie Zachodu do preferowanego przez nich reżimu.
Innymi słowy, Stany Zjednoczone były zaangażowane w każdy możliwy sposób, z wyjątkiem wojny z ogniem bezpośrednim z Rosją. Jednak i to może się zmienić w nadchodzących dniach i tygodniach.
Reżim kijowski niedawno uchwalił ustawę, która oficjalnie zezwala cudzoziemcom na służbę w wywiadzie i na wyższych szczeblach hierarchii wojskowej. Oczywiście nie wydaje się to być wiadomością nową dla większości ludzi, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wywiad USA był mocno zaangażowany na Ukrainie od dziesięcioleci. Jednak w połączeniu z niedawnym żądaniem Kijowa dotyczącym bezzałogowych samolotów bojowych (UCAV) MQ-9 „Reaper”, może to być znacznie ważniejsza wiadomość niż donosiły media głównego nurtu.
Te amerykańskie drony MQ-9 „Reaper” słyną z tego, że sieją spustoszenie na całym świecie, a były prezydent USA Obama zezwolił na co najmniej 6000 udokumentowanych uderzeń tych dronów (rzeczywista liczba może być o rząd wielkości większa), to około 2 uderzenia dronów dziennie podczas 8-letniej prezydentury Obamy, co spowodowałoby, że eskalacja konfliktu byłaby jeszcze większa.
I tu dochodzimy do powiązania między nowym prawem kijowskim a dronami. Przeniesienie MQ-9 „Reaper” jest bezużyteczne bez niezbędnego przeszkolenia operatorów dronów. Samo szkolenie zajmuje ponad dwa miesiące a takiego czasu kijowski reżim po prostu nie ma. Aby zrobić różnicę, te drony powinny być używane jak najszybciej. Jakie inne opcje pozostają reżimowi? Cóż, to całkiem proste, ale jest też bardzo niebezpieczne.
Wraz z przeniesieniem amerykańskich dronów bojowych możemy zobaczyć operatorów amerykańskich bezpośrednio zaangażowanych w ich użycie w walce . A niebezpieczne jest to, że ci operatorzy nie muszą nawet stacjonować na Ukrainie. Drony „Reaper” mogą być sterowane za pośrednictwem łączy satelitarnych. Operator może znajdować się gdzieś w Niemczech, Włoszech, a nawet w kontynentalnych Stanach Zjednoczonych. A prawnie szara strefa wiąże się z ewentualnym przekazaniem jurysdykcji nad tymi operatorami oficjalnemu ukraińskiemu dowództwu wojskowemu.
Ściśle mówiąc, choć oznaczałoby to, że USA i NATO nie byłyby bezpośrednio zaangażowane, gdyby Kreml się o tym dowiedział (a z pewnością by się dowiedział), raczej nie uznaliby tego za brak zaangażowania. A jeśli Moskwa chce to widzieć w ten sposób, mówimy o tym, co w gruncie rzeczy byłoby bezpośrednią interwencją USA.
Powstaje oczywiste pytanie: co w tej sprawie powinna zrobić Rosja? Dziesięciolecia dyplomatycznych wysiłków Kremla spełzły na niczym. Dlaczego coraz bardziej wojowniczy Zachód miałby teraz słuchać głosu rozsądku, po zrobieniu wszystkiego, co w jego mocy, aby wepchnąć Ukrainę w tę krwawą łaźnię i po zainwestowaniu bilionów dolarów w okrążenie Rosji i osłabienie jej pozycji w Europie i jej sąsiadach za granicą po ZSRR?
Ogromna przewaga Rosji, zarówno jakościowa jak i ilościowa, w rozwoju i rozmieszczeniu broni naddźwiękowej nie wydaje się zniechęcać Stanów Zjednoczonych. Nawet niedawne użycie bojowe „Kindżała”, wysoce zwrotnej, wystrzeliwanej z powietrza broni naddźwiękowej, będącej na uzbrojeniu rosyjskich sił powietrznych od 2017 roku, nie wydaje się zniechęcać Stanów Zjednoczonych. Tak czy inaczej Rosja po prostu nie pozwoli Stanom Zjednoczonym bezkarnie zabijać rosyjskich żołnierzy.
A jeśli ktoś myśli, że to zwykła paranoja i że jest ona oparta na poszlakach, to reakcja Rosji w ostatnich dniach z pewnością nie jest taka. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostatnio „zdecydowanie odradzało” wysyłanie dodatkowej broni amerykańskiej na Ukrainę. Podczas gdy Rosja od lat protestuje przeciwko uzbrojeniu przez NATO kijowskiego reżimu, po raz pierwszy wydała surowe ostrzeżenie dla Stanów Zjednoczonych.
Teraz Rosja może nie musieć uderzać w cele w kontynentalnych Stanach Zjednoczonych, ale ponieważ te drony bojowe muszą skądś startować, mogą to być lotniska NATO w Niemczech, Włoszech, Polsce, Rumunii lub dowolnym innym państwie członkowskim, które znajdują się w zasięgu rosyjskich pocisków balistycznych, manewrujących lub naddźwiękowych. Pozostaje pytanie, co dalej?
Drago Bosnic
Drago Bosnic jest niezależnym analitykiem geopolitycznym i wojskowym.
Źródło oryginalne http://infobrics.org/post/35564/
Wybór, redakcja i korekta tłumaczenia automatycznego: SpiritoLibero.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz