Wielomski: Konfederacja polsko-ukraińska (Ukropol)? Polemika z red. dr Tomaszem Sommerem.
Postanowiłem przetestować tolerancję Redaktora Naczelnego Najwyższego Czasu!, wysyłając tekst polemiczny z jego artykułem Unia Polsko-Ukraińska (nr 25-26, 2022). Jeśli czytacie Państwo ten tekst, to znak, że Naczelny jest zdolny do dyskusji i publikacji poglądów nie tylko sprzecznych z jego własnymi, lecz nawet wprost z Majestatem Naczelnego polemicznych!
Tekst Tomka Sommera odbił się tak głośnym echem w środowiskach prawicowych, że nie ma sensu go streszczać, poza ogólną tezą o logiczności stworzenia bliżej nieokreślonej instytucjonalnie unii Polski i Ukrainy (Ukropol), aby wyrwać Europę środkową z kleszczy tworzonych przez Niemcy i Rosję i stworzyć great power pod patronatem i opieką USA. Przyznam, że pomysł ten mnie nie przekonuje i to z kilku powodów:
[Patronat i opieka USA… czy red. Sommer coś używa? – admin]
1/ Wbrew temu co pisze red. Tomasz Sommer Ukropol nie będzie stanowił znaczącej siły. Oczywiście, liczebnie będzie porównywalny z Niemcami i stanowił liczebne wyzwanie nawet dla Rosji. Tak, terytorialnie będzie większy niż Niemcy. Lecz w jego skład wchodzą dwa państwie biedne. Całe to Międzymorze faktycznie będzie Nędzymorzem.
O ile Polska jeszcze przedstawia jakiś potencjał ekonomiczny, to Ukraina ekonomicznie nie istnieje. W 2020-2021 roku PKB Ukrainy wynosiło 162 miliardy dolarów, gdy Polski 655 miliardów. Do PKB Ukrainy wliczano także ten z Krymu i Donbasu, co już czyniło tę liczbę iluzoryczną. PKB Ukrainy po wojnie będzie cieniem poprzedniego, gdyż państwo to jest obecnie rujnowane przez rosyjskie naloty, a najprawdopodobniej utraci także część swojego terytorium. Razem Ukropol wypracuje ok. 750 miliardów dolarów. Dla porównania Niemcy 4.212 miliarda (5,5 razy więcej niż Ukropol), a Rosja 1,72 miliarda (ponad dwa razy tyle). Słowem, ekonomicznie nie będzie to żadna great power, ale właśnie Nędzymorze.
2/ Ekonomiści szacują, że w 2023 roku PKB Ukrainy spadnie o ok. 45-50%. I gdy PKB przypadające na przeciętnego Polaka to dziś ok. 17.500 dolarów, to na Ukraińca będzie to tylko 2.000 dolarów (przed wybuchem wojny było to 3.900). Wniosek z tego taki, że Polacy będą musieli utrzymywać wschodnią część Ukropolu.
Gdy patrzę na Mateusza Morawieckiego, to nie widzę problemu z wyobrażeniem go sobie ogłaszającego wprowadzenie „podatku solidarnościowego” na odbudowę Ukrainy. Pewnie będzie to „putinodatek” czy jakoś podobnie. Będzie to sytuacja analogiczna do obywateli RFN płacących do dziś podatek solidarnościowy na b. NRD, tyle, że tam chodziło o członków jednego narodu. Tutaj musielibyśmy utrzymywać obcych.
3/ Wbrew temu co możemy przeczytać w mediach, Polska jest państwem bezpiecznym i wolnym od rosyjskiego zagrożenia militarnego. Rosja już czwarty miesiąc przełamuje ukraińską obronę i dopiero teraz można mówić o przełomie w wojnie. Nawet gdyby Putin chciał, to nie posiada armii mogącej pójść dalej na wschód [chyba „zachód” – admin]. Poza tym znajdujemy się w sferze wpływów ekonomicznych Niemiec i akurat takie rzeczy jak ustalone strefy wpływów na Kremlu się szanuje.
Niebezpieczeństwo polega właśnie na próbie emancypacji spod wpływów Berlina i wejściu pod dyrektywy Białego Domu i CIA, gdyż może się to zakończyć zwróceniem Niemiec przeciwko nam. Sojusz z Ukrainą oznacza dla nas nieuchronny wieloletni konflikt z Rosją. Podawane przez red. Sommera przykłady unii polsko-litewskich są argumentem przeciwnym jego tezie: przez związkiem z Litwą Polska nie miała z Moswką żadnych konfliktów i dlatego właśnie w 1569 roku Litwini oddali Koronie południową część swojego państwa, włącznie z Kijowem – abyśmy mieli granicę z Rosją i abyśmy dali się wciągnąć w wojnę po stronie Litwy. I toczyliśmy w obronie panującej nad Rusią Litwy te wojny aż po lata 1772-1795, w wyniku czego – wraz z ziemiami wokół Kijowa – straciliśmy także własne państwo.
4/ Skoro Rosja nie godzi się na istnienie suwerennej Ukrainy i z tego powodu prowadzi z nią wojnę, to nie zgodzi się także na istnienie Ukropolu i także będzie prowadzić z nim wojnę, wojnę z Polską o Ukrainę. Czy chcemy wziąć udział w kolejnej wojnie na Ukrainie? Czy to na pewno byłaby polska wojna?
Z ew. powstaniem Ukropolu wiąże się problem terytorialny: z Ukrainą o jakich granicach mielibyśmy się łączyć? Tych z 2014 roku i sprzed zajęcia Krymu i separacji Doniecka i Ługańska? Tych z l. 2014-2022? Czy tych, które wyłonią się z obecnej wojny, czyli – najprawdopodobniej – bez tzw. Noworosji? Czy jeśli w 2035 roku Ukraina uderzy w celu odzyskania swoich ziem, to w wyprawie tej weźmie udział także Wojsko Polskie, aby polska flaga zawisła nad Siewierodnieckiem i Lisiczańskiem?
5/ Nie zgadzam się także z poglądem, że Ukropol wyrasta z logiki faktów. Ten projekt nie powstał ani w Warszawie, ani w Kijowie. Powstał w Waszyngtonie i propagują go CIA i różne „stratedzy ent fjucze”. Jest to część geopolitycznej i geomilitarnej rozgrywki między Anglosasami (USA i UK) a Eurazją (Rosja i Chiny).
Wall Street i londyńska City marzą o powrocie w Rosji epoki Jelcyna, czyli sprowadzeniu jej do roli słabego państwa, pouczanego przez Zachód i za bezcen wyprzedającego swoje surowce. Jeśli Anglosasi przejmą surowce Syberii, to zablokują marsz Chin do hegemonii nad światem. Lecz Anglosasi i Eurazja nie mają granicy lądowej. Ci pierwsi dominują na oceanach, a ta druga nad kontynentem. Dlatego amerykańscy sztabowcy szukają dogodnego i nizinnego pola ew. bitwy pancernej, aby pokonać Rosję i uwieńczyć to „pomarańczową rewolucją” na Kremlu. I po to jest im potrzebne Międzymorze.
W języku amerykańskich sztabowców zapewne nazywa się ono „battlefield on the eastern flank of NATO”. Ekonomiści amerykańscy chcą też wsadzić geopolityczny cierń, aby zablokować drogi handlowe UE z Eurazją (Jedwabny Szlak). Słowem, USA nie mają tutaj żadnych interesów pozytywnych i gdy Ukropol nie będzie im potrzebny, zostanie sprzedany pod nowy pakt Ribbentrop-Mołotow.
Ukropol? No thanks. Lepiej uczmy się języka przyszłego hegemona, czyli chińskiego.
Adam Wielomski
https://konserwatyzm.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz