A co pisze o „zdobywaniu” Bastylii ignorowany przez lewactwo ks. Poradowski w książce „Dziedzictwo rewolucji francuskiej”?
„Dziś jest już wiadomo, że nie było żadnego „zdobywania” Bastylii, gdyż „Wieża” ta nie potrzebowała być zdobywaną, skoro została oddana bez żadnych walk. Bastylia, w owym czasie, była zwykłym więzieniem dla przestępców i w owym dniu (14 lipca) było w niej tylko 7 więźniów: 4 morderców i 3 zwykłych przestępców. Legenda o zdobyciu Bastylii była zgrabnie sfabrykowana i jest wiele rycin i obrazów tej apoteozy; pokazują nawet artylerię, aby dodać blasku rewolucji, która w swych początkach miała charakter raczej rozrywkowy i dopiero z biegiem czasu przekształciła się w terror.”
———-
A to jako dodatek (z tej samej książki)
„Autor udawadnia też tezę przeciwną, a więc że nie było walki klas ani przed, ani w czasie rewolucji francuskiej, tylko dopiero po niej, istniała natomiast ścisła i bardzo solidarna współpraca między wszystkimi „stanami” w walce przeciwko chrześcijaństwu. Wspólnym mianownikiem, do którego wszystko zostało sprowadzone, była antyreligijna i laicka postawa, zaszczepiona przez iluminatów, ateuszy i tzw. „filozofów”, której uosobieniem stali się przede wszystkim jakobini. A przecież jakobini rekrutowali się prawic ze wszystkich „stanów”, ze wszystkich warstw społecznych, za wyjątkiem właśnie ludu wiejskiego i miejskiego, czyli robotników, a nawet zdołali częściowo przeniknąć do duchowieństwa. Antyklerykalizm, tak silny już przed i na początku rewolucji, o którym tak dużo pisze Burke1, był tylko maską antychrześcijaństwa. Przecież – przypomina Jean Dumont – pierwsze objawy rewolucyjnego gwałtu (la violence rewlutionnaire) były skierowane przeciwko Kościołowi, gdyż jeszcze latem 1789 r., w dniach 24-25 czerwca, to nie król ani arystokraci, lecz biskup z Beauvais został brutalnie pobity, a znany ze swej dobroci arcybiskup Paryża został prawie ukamienowany. Także, jeszcze przed zajęciem Bastylii, bo 13 lipca, został zrabowany i zniszczony główny dom szarytek Saint-Lazare, przytułek dla biedaków i chorych, a szarytki przecież nie miały nic wspólnego z arystokracją, chociaż wiele z nich pochodziło z rodzin arystokratycznych.”
„Brutalne ataki na domy zakonne, zwłaszcza żeńskie, które były przeważnie instytucjami charytatywnymi, są bardzo charakterystyczne dla całego okresu rewolucji, od początku aż do końca. Już w roku 1791 prawie wszystkie domy zakonne są atakowane, obrabowywane a mniszki bite do krwi, kaplice i kościoły zakonne niszczone, palone, profanowane, pikietowane dniem i nocą przez płatnych bandytów w celu uniemożliwienia wiernym udziału w nabożeństwach. Masowo rozrzucano bluźniercze broszury i ulotki-slogany z pogróżkami, jak np. lefouet aux soeurs grisettres par la colere du peuple (gniew ludu wyraża się w chłostaniu szarytek), ale nigdzie i nigdy nie było słychać o jakichś napadach na arystokratów lub rabunkach ich domów. „Salony” spokojnie funkcjonowały: jedzono, popijano i bawiono się, dyskutując o „filozofii”, przynajmniej do czasu terroru, ale i terror rewolucyjny, jeśli ich dotykał, to tylko dlatego że byli katolikami, a nie dlatego że byli arystokratami czy „burżujami”.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz