cytat z książki ” Bezlitosna immunizacja „, którą właśnie kończę czytać głównie dzięki ograniczeniu dojazdów samochodem do pracy przesiadając się na pksy i busy
Uważam, że skuteczność szczepień jest niezmiernie przesadzona. W swej istocie nawet ocena skuteczności szczepień na podstawie zliczenia niektórych przeciwciał jest błędna. Istnieje niezliczona ilość przykładów, kiedy ci, którzy mieli przeciwciała w ochronnym, bardziej niż ochronnym, a nawet superochronnym mianie, zachorowali na odpowiednie choroby, a nawet zmarli na nie. Co więcej, wzrost miana przeciwciał po szczepieniu sam w sobie nic nie znaczy, jeśli po krótkim czasie gwałtownie spada, stając się „nieochronne” nawet według standardów nauki o szczepieniach (przykłady tego rodzaju podałem w wielu rozdziałach książki) .
Jednym z wymogów trwałej odporności jest stały obieg mikroorganizmów w społeczeństwie ludzkim. Im więcej szczepień, tym mniej boosterów, antygenowych „wstrząsów” ze środowiska zewnętrznego, które osoba otrzyma i odpowiednio słabsza będzie jego odporność swoista na choroby „szczepione”. Obecne obliczenia czasu odporności na szczepienie opierają się na założeniu stałego kontaktu z patogenem, ale możliwość takiego kontaktu stale się zmniejsza. Czy może być większa kpina z korzyści płynących ze szczepionek niż obecna dość poważna dyskusja na temat perspektywy przekształcenia wirusa odry… w broń biologiczną?
Jeśli chodzi o badania epidemiologiczne, które rzekomo wykazują mniejszą zachorowalność na szczepienia, to są one wadliwe w swojej konstrukcji (porównywana grupa kontrolna nieszczepionych nieuchronnie obejmuje dzieci, które nie otrzymały szczepień ze względów zdrowotnych i są znacznie bardziej podatne na wszystkie choroby zakaźne) i nie może służyć przynajmniej niektórym mocnym dowodom korzyści płynących ze szczepień.
Spora liczba lekarzy, którzy nie należą do lobby szczepień i nie mają obowiązku wysławiać szczepień, zwracają uwagę na to, że szczepienia są w swej istocie nienaturalne. Ludzki układ odpornościowy rozwija się poprzez naukę. Natura zaprogramowała choroby wieku dziecięcego, które stymulują dojrzewanie układu odpornościowego. Na dodatek przy tych chorobach natura kiedyś „wyrwała” słabe, niezdolne do życia dzieci, które miały stać się ciężarem dla społeczeństwa.
Obecne przymusowe szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym wieku dziecięcego nie pozwalają na rozwój układu odpornościowego skądinąd zdrowych dzieci, za co dzieci muszą płacić obecnie i w przyszłości poważnymi chorobami. Masowe rozprzestrzenianie się alergii i astmy, gwałtowny wzrost liczby zarejestrowanych chorób autoimmunologicznych, które jeszcze 50-60 lat temu uznawano za kazuistykę, a także choroby onkologiczne – wszystko to wskazuje na naruszenie najważniejszych praw biologicznych. Osobiście nie mam wątpliwości, że przyczyną tego są przede wszystkim szczepienia.
Ponadto szczepienia skierowane są prawie wyłącznie na odporność swoistą. Ich toksyczne składniki powodują długotrwałą supresję funkcji najważniejszego typu odporności – niespecyficznej lub komórkowej, powodując gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia osób zaszczepionych. Mówienie o zwięzłości tego pogorszenia i jego rzekomo nieszkodliwym i przejściowym charakterze jest nienaukowe, nieodpowiedzialne i ma na celu odwrócenie opinii publicznej od poważnej dyskusji na temat problemów długotrwałej immunosupresji i w konsekwencji szybko rosnącej częstości występowania na tle wiele szczepień.
Należy zauważyć, że biznes szczepień jest beznadziejnie zagrożony przez scalanie interesów finansowych producentów i dystrybutorów szczepionek oraz przedstawicieli aparatu państwowego, organów nadzoru sanitarno-epidemiologicznego i stowarzyszeń lekarzy. Narzucanie zwykłym lekarzom planów „pokrycia” szczepień i materialnych zachęt do tego bezsensownego „pokrycia”, a nie dla zdrowia ludności, jest pogwałceniem podstawowych zasad medycyny i zbrodnią przeciwko narodowi. Nie mniejszym przestępstwem są nieustanne próby wykastrowania prawa przez urzędników medycznych, które gwarantują ludności prawo do wolnego wyboru w kwestii szczepień, szantażowanie rodziców, odmawianie przyjęcia do placówek dziecięcych, szkół, instytutów lub do pracy w przypadku braku szczepień wymaga to najbardziej aktywnej interwencji organów ścigania.
Jeśli chodzi o powikłania poszczepienne, jest ich wiele – znacznie więcej niż liczba, którą zwykle podaje się opinii publicznej. Być może – nie tylko dziesiątki, ale nawet setki razy. Szczepiący wciąż próbują nazwać je „zbiegiem okoliczności”, „nakładaniem warstw”, „zaostrzeniem wcześniej istniejącej choroby” i fałszować statystyki, ale coraz trudniej jest ukryć fakty. Podałem przykład autyzmu, którego masowe rozprzestrzenianie się wśród zaszczepionych dzieci dało początek tak wpływowemu i niezależnemu ruchowi rodzicielskiemu w Stanach Zjednoczonych, że teraz jest on nawet w stanie finansować badania, które budzą sprzeciw biznesmenów zajmujących się szczepionkami.
Czy istnieje wyjście z obecnej sytuacji? Oczywiście. Jest zarówno prosty, jak i złożony. Jeśli mówimy o Rosji, to moim zdaniem głównym problemem jest brak legalnego społeczeństwa ( społeczeństwa obywatelskiego ). Który nie jest tworzony na zamówienie z góry. To żmudny proces, który trwa wiele lat. Gdy każdy rodzic domaga się tego, co mu się należy z mocy prawa nie przez łapówki i fałszowanie dokumentów medycznych, ale przez odwołanie się do prokuratury lub sądu, a każdy urzędnik służby zdrowia będzie wiedział, że życie w raju, gdy wykonał i ułaskawił na swoim własnej dyskrecji, skończyło się nieodwołalnie i nadszedł czas, przestrzegaj prawa, wtedy wszystko się ułoży.
Kiedy każdy lekarz wie, że każda próba nacisku na rodziców zakończy się w najlepszym razie rozmową w prokuraturze i ostrzeżeniem, zorientuje się, że jest spokojniejszy i co najważniejsze, bardziej opłacalny
przestrzegaj prawa stanowego, a nie nielegalnych instrukcji wydziałowych. Oczywiście nie może być planów „zabezpieczenia”, jeśli chodzi o procedurę, wolność wyboru lub odmowy gwarantowaną przez prawo. Samo istnienie takich planów jest już faktycznym naruszeniem prawa. W związku z tym muszę powiedzieć jeszcze kilka słów. Niestety, bezinteresowni kaznodzieje szczepionek w szkołach medycznych nadal nie tylko robią uczniom pranie mózgów szczepionkami, dezinformując ich o prawdziwym stanie rzeczy, ale także próbują w każdy możliwy sposób edukować ich nie jako pracowników usług, którymi tak naprawdę są lekarze, ale jak nosiciele jakiejś wyższej prawdy, jako sędziowie wzywający rodziców do decydowania o tym, co jest najlepsze dla ich dzieci, a często jako wykonawcy własnych wyroków, od których nie przysługuje odwołanie.
P. D. Tiszczenko, pracownik Instytutu Filozofii Rosyjskiej Akademii Nauk, powiedział to bardzo dobrze. Analizując sowiecki model opieki zdrowotnej, zauważył: „Istotę relacji władz zdrowotnych w ramach istniejącego państwowego modelu medycyny z populacją można scharakteryzować jako manipulację, czyli działanie z obiektem quasi-nieożywionym, który nie ma wolności wyboru. Z drugiej strony tę samą postawę można scharakteryzować jako kontrolę nad osobą ubezwłasnowolnioną przez doświadczonego opiekuna. Dlatego zwykle nazywa się to paternalistycznym. Pacjent z definicji jest bierny. W każdym razie organy służby zdrowia, chroniąc interesy pacjentów, nie były zainteresowane osobistą opinią samych pacjentów na temat treści tych interesów. Idealny pacjent, paradoksalnie nazywany „świadomym”, musiał bez wątpienia postępować zgodnie z instrukcjami lekarzy. To nie przypadek, że „Obietnica lekarza Rosji” potwierdza wysoki standard zawodowy: „Kierowanie schematem i leczeniem pacjentów na ich korzyść zgodnie z moją siłą i zrozumieniem…”.
„Ich” rozumienie własnej korzyści jest a priori uznawane za ignoranckie i niegodne uwagi ze strony lekarzy. Prawo do „kierowania” jest postrzegane jako oczywisty atrybut władzy władz zdrowotnych. Na tym prawie, podobnie jak na gruncie ideologicznym, budowana jest praktyka w zakresie szczepień ludności” . Niestety, nie deklarowane w zgodzie z konstytucjami gwarantującymi prawa obywateli, ale prawdziwa relacja między lekarzem a pacjentem w przestrzeni postsowieckiej wciąż jest budowana na tej wadliwej ideologii i opinii głośno wyrażanej przez innych rosyjskich posiadaczy dyplomu wyższego wykształcenia medycznego o „niedopuszczalności nieuzasadnionej odmowy szczepień” są tego najlepszym potwierdzeniem.
Szczególną uwagę należy zwrócić na uregulowanie polityki państwa w zakresie szczepień. Uważam, że obecny stan rzeczy, w którym decyzja w sprawie szczepień jest na łasce grupy zainteresowanych, którzy zapomnieli o swoim honorze i sumieniu, zajęci są wyłącznie własną korzyścią i którzy uczynili ze szczepień źródło wzbogacenia, całkowicie nie do przyjęcia. Niezbędne jest zaangażowanie prawdziwie niezależnych ekspertów i przedstawicieli społeczeństwa. Żadne nowe szczepienie i żadna dodatkowa dawka starego nie powinny pojawić się w kalendarzu szczepień bez szerokiej i otwartej dyskusji wszystkich zainteresowanych o potrzebie takiego wydarzenia.
Trzeba, choć z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem, ostro potępić praktykę zakulisowych decyzji „politycznego biura szczepień”, które mają ogromne znaczenie dla milionów ludzi i przyszłości całego narodu, i po raz pierwszy otwarcie i publicznie dyskutować o kalendarzu szczepień, słuchając opinii nie tylko szczepiących, ale także zwykłych lekarzy, immunologów, rehabilitantów, statystyków, wreszcie „tylko” rodziców. Niezbędne jest również stworzenie systemu rejestracji powikłań poszczepiennych, analogicznego do amerykańskiego VAERS, z ogólnodostępną bazą danych, która nie jest podporządkowana władzom zdrowotnym.
Uważam, że potrzebne jest również utworzenie finansowanego przez państwo instytutu niezależnych sądowych badań lekarskich z oddziałami we wszystkich większych miastach, do którego rodzice dzieci okaleczonych i zabitych szczepieniami, a także wszyscy ci, którzy uważają, że szczepienia zaszkodziły ich zdrowiu , Można aplikować. O istnieniu takiej bazy danych i takiej instytucji medycyny sądowej powinni wiedzieć wszyscy obywatele,
Nie będę otwierał, mówiąc, że kwestia „zakresu szczepień” jest zasadniczo kwestią edukacji. Jest to kwestia umiejętności krytycznego myślenia, analizowania i syntezy, rozsądnego równoważenia ryzyka i korzyści. Badania epidemiologiczne organizowane przez zainteresowanych szczepionek nieubłaganie pokazują, że im bardziej wykształceni są ludzie, tym mniej są otwarci na ideę uratowania szczepionki od choroby . Wszystkie szczepienia to, zgodnie ze trafnym określeniem niemieckiego lekarza G. Buchwalda, autora licznych publikacji na temat szczepień, biznes oparty na strachu. Strach natomiast tradycyjnie wyrasta z ignorancji, z bezmyślności, z nawyku ślepej wiary w oficjalność, z niechęci do podejmowania decyzji i odpowiedzialności za nie. Im mniej strachu i więcej wiedzy, tym mniej szczepień. Jest to bardzo niewygodne dla szczepiących.
Kilka lat temu Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne orzekło: „Ponieważ religijne i filozoficzne zwolnienia ze szczepień zagrażają zdrowiu nie tylko nieszczepionych, ale także osób z ich otoczenia jako całości, Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne… wzywa państwowe stowarzyszenia medyczne do poszukiwania usunąć możliwość tych wyłączeń z przepisów nakazujących obowiązkowe szczepienia… W ciągu ostatnich kilku lat w Kongresie USA omawiano projekty ustaw, które mają zagwarantować firmom farmaceutycznym, w tym produkującym szczepionki, prawo do pełnej odporności na roszczenia ze strony poszkodowanych konsumentów.
I nie ma wątpliwości – w przeciwieństwie do słabych i niestabilnych szczepień, ta odporność będzie silna i długotrwała. Jeśli społeczeństwo nie jest stale w pogotowiu, to czujna troska lekarzy o zdrowie ludzi, przede wszystkim za pomocą szczepień, dobrze opłacanych przez producentów leków, wkrótce przeważy nad prawem tych ludzi do decydowania o sobie, co jest dla nich dobre, a co złe. Nie sądzę, aby wielu moich czytelników wierzyło, że lobbyści firm farmaceutycznych mieszkają wyłącznie w Stanach Zjednoczonych na Kapitolu.
I ostatnia rzecz. W moim głębokim przekonaniu dzieci nie potrzebują szczepionek, nie potrzebują, w niezdarnym żargonie szczepionek, „zapobiegania” przez szczepienie chorób, których powikłania są spowodowane tymi przyczynami, które można opanować. Muszą przyjść na ten świat w sposób naturalny, w miłości i radości, bez pomocy skalpela i leków, które ogłupiają ich matkę i siebie. Nie otoczeni przez obcych, zmęczonych, zirytowanych, którzy już dawno stracili zdolność współodczuwania z ludźmi marzącymi o szybkim pozbyciu się kolejnej „sprawy”, ale tymi, którzy będą ich najbliższymi krewnymi i przyjaciółmi.
Potrzebują długotrwałego karmienia piersią, a następnie prostego zdrowego jedzenia bogatego w pierwiastki śladowe i minerały, witaminy, przede wszystkim A i C, świeżego powietrza i światła słonecznego, miłości i szacunku w rodzinie. Wszystko to albo nic nie kosztuje w kategoriach pieniędzy, albo kosztuje bardzo mało. I właśnie z tą prostotą i taniością będą walczyć do końca ci, którzy troskę o zdrowie dzieci i dorosłych uczynili dochodowym biznesem, którzy mnożą niepiśmienne badania „naukowe” wykazujące bezpieczeństwo i skuteczność szczepień.
Nie musisz oddawać się iluzjom. Nie da się z nimi negocjować, tak jak nie da się przekonać wilków do przejścia na dietę wegetariańską. A społeczeństwo jako całość nie potrzebuje twórców szczepionek, producentów i dystrybutorów, którzy pasożytują na jego budżecie i odbierają zdrowie obywatelom, ale położnych domowych i specjalistów od karmienia piersią. Potrzebujemy ośrodków rodzicielskich, kół zainteresowań, sekcji sportowych, bibliotek. Wszystko, co czyni życie zdrowym, interesującym i bogatym. którzy zamienili troskę o zdrowie dzieci i dorosłych w dochodowy biznes, którzy mnożą niepiśmienne badania „naukowe” wykazujące bezpieczeństwo i skuteczność szczepień.
Latem 2004 roku w bułgarskim mieście Borowec odbyło się seminarium, gdzie przemawiał jeden z największych homeopatów naszych czasów, autor trzech książek, które szybko stały się światowymi bestsellerami, dr Prafull Vijeykar z Bombaju. Powiedział: „Szczepy są największym zabójcą (największym zabójcą) dzieci… Dziecko rodzi się zdrowe. Szczepienia sprawiają, że jest chory. Wszyscy widzieliśmy w naszej praktyce, jak po szczepieniach zaczynają się najpoważniejsze choroby…”.
Nie mam nic do dodania do tych słów. Wybór należy do rodziców.
Aleksander Kotok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz