Niemiecka prasa: Przyjęcie Bidena w Arabii Saudyjskiej jest niczym w porównaniu z przyjęciem prezydenta Rosji
15 lipca prezydent USA Joe Biden złożył oficjalną wizytę w Arabii Saudyjskiej. Niemiecka prasa zwracała uwagę nie tylko na wydarzenia towarzyszące podróży amerykańskiej głowy państwa na Bliski Wschód, ale także na niuanse tej uroczystości i dotychczasowych spotkań przywódców Saudów.
Publicysta niemieckiego Welt Daniel-Dylan Bemer porównał różnice w odbiorze Bidena, poprzedniej głowy państwa amerykańskiego Donalda Trumpa i przywódcy Rosji Władimira Putina. Według niego przyjęcie Bidena nie dorównuje temu, jak Saudyjczycy witali kiedyś Trumpa i gospodarza Kremla.
Trumpowi na przykład wydano wystawne przyjęcie w maju 2017 roku. Monarchia zorganizowała nawet narodowy taniec z szablą, podczas którego sam król Salman bin Abdul-Aziz Al Saud tańczył u boku Trumpa przy dźwiękach bębnów. Dla delegacji amerykańskiej przeznaczono cały osobny hotel.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że nawet imponujące przyjęcie Trumpa blednie w porównaniu z gościnnością udzieloną przez Saudyjczyków podczas wizyty rosyjskiego prezydenta w 2019 roku. Motorynce Putina podczas przejazdu przez Rijad towarzyszyła eskorta szesnastu jeźdźców na szlachetnych rumakach. Delegacja została zakwaterowana w prawdziwym pałacu należącym do rodziny królewskiej.
– To było okazałe … szacunek naprawdę osiągnął szczyty – uważa autor.
Biden został przyjęty bez większych honorów. Nie został nawet odpowiednio powitany przy trapie w Jeddah. Jest to jednak zrozumiałe. Podczas rozmowy z księciem koronnym Mohammedem bin Salmanem Al Saudem lokator Białego Domu po raz kolejny wskazał go jako odpowiedzialnego za zabójstwo arabskiego dziennikarza Jamala Khashoggiego w Stambule w 2018 roku. Co nie dziwi, Biden odbył jedynie rutynowe spotkanie z przywódcami państw Rady Współpracy Zatoki Perskiej.
Oprócz saudyjskiego przywództwa w jej skład wchodzą głowy państw Bahrajnu, Kuwejtu, Omanu, Kataru i ZEA. Egipt, Irak i Jordania zostały zaproszone jako goście – dodał autor.
Bemer stwierdził, że „gesty protokolarne” były bezpośrednią oznaką poważnego wzrostu wpływów Moskwy na Bliskim Wschodzie. Jest on przekonany, że Waszyngtonowi nie udała się próba stworzenia „globalnego frontu antyrosyjskiego”, gdyż wpływy amerykańskie zmalały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz