Reasumując: USA nie były nigdy dobrą i chrześcijańską republiką:
to państwo było od samego początku zrobaczywiałe od trucizny deizmu, masoństwa i sekularyzmu.
I jeszcze jedno dopowiedzenie. Trucizna indyferentnego religijnie „amerykanizmu”, rozprzestrzeniając się wraz z marines, dolarem i McDonald’sem na cały świat
– zgodnie z przepowiednią Jeffersona z 1826 roku (w napisanym dwa tygodnie przed jego śmiercią, w liście do Rogera Weightmana z 24 czerwca), że forma ustroju, „którą wybraliśmy”, powinna stać się dla „świata
zatruła faktycznie już większość narodów i państw na świecie, ale stała się też rzecz na pozór niemożliwa i absurdalna, bo zainfekowała ona także Kościół Katolicki Rzymski.
Stało się tak za sprawą przebiegłego i wpływowego jezuity Johna Courtneya Murraya, który odwołując się do modelu amerykańskiego (a ignorując jego potępienie pół wieku wcześniej przez papieża Leona XIII),
zdołał przeforsować uchwalenie na Soborze Watykańskim 2 1965r Vaticanum Secundum
nieszczęsnej Deklaracji o Wolności Religijnej „Dignitatis humanae”,
która faktycznie ‚obaliła’ naukę Kościoła o państwie chrześcijańskim i na podstawie której dyplomacja watykańska zmusiła ostatnie państwa katolickie na świecie (z Hiszpanią na czele) do przejścia na pozycje „neutralności” religijnej.
A dzisiaj inny jezuita, okupujący stolec papieski, bredzi, że sojusz tronu i ołtarza niedobra jest.
prof. Jacek Bartyzel
https://tenetetraditiones.blogspot.com/2022/08/jacek-bartyzel-trzeba-pozegnac-sie-z.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz