Stanisław Jastrzębski: Gdzie naprawdę leży Ukraina?
Taki temat, bardzo ciekawy i żywotny omawia praca K. Skórewicza p. t. „Terytorium Ukrainy w świetle kartografii”. Postawmy sobie najpierw pytanie: o co tu chodzi?
Otóż idzie o to, żeby znaleźć prawdziwą, opartą na nauce i faktach rzeczywistych, odpowiedź na pytanie: gdzie jest Ukraina?
Musimy sobie bowiem uświadomić, że hałaśliwa reklama, jaką tworzą koło sprawy ukraińskiej nasi Rusini, uważający siebie za najbardziej rasowych „ukraińców”, opiera się na steku kłamstw, fałszerstw historii, przekręcaniu faktów i zupełnym nieliczeniu się z rzeczywistością.
Właśnie sprawę ukraińskich ziem omawia naukowo i dokładnie p. Skórewicz. Opiera się autor na bogatym materiale map, których odbitki załącza do swej pracy. Mapy te sięgają do XV wieku! Okazuje się, że na najstarszych mapach, aż do połowy XVI wieku nazwy „Ukraina” w ogóle nie ma.
Tam, gdzie później zjawiła się nazwa „Ukraina”, na starych mapach widnieją białe plamy, oznaczające puste obszary. Obszary te już za polskich czasów zwano: „Dzikie Pola”. Pustkę na nich spowodowały najazdy tatarskie i długie ich panowanie nad tymi ziemiami. Polska, zaczynająca na Wschodzie pracę cywilizacyjną i gospodarczą dopiero od wieku XV, najpierw zaludniała i zagospodarowywała Wołyń i Podole, osiedlając tam masowo ludność polską, w tym liczną drobną szlachtę z Mazowsza, Sandomierskiego, a nawet z Ziemi Czerwieńskiej, t. j. od nas.
Ziemie nad Dnieprem i Bohem, owe „Dzikie Pola”, które od drugiej połowy XVI w. zaczęto nazywać „Ukrainą”, doczekały się swej kolei dopiero w obradach sejmowych z r. 1590, na których postanowiono zaludnić je, gdyż: „pożytków z nich publicznych ani prywatnych nie masz żadnych. Stąd, żeby odłogiem nie leżały i w pożytek jakiś obrócić się mogły, za pozwoleniem i daniem nam w moc tego przez wszystkie stany, ustawujemy, że nam wolno będzie… rozdawać te pustynie na wieczność osobom szlacheckiego stanu, zasłużonych nam (t. j. Królowi Polski) i Rzeczypospolitej”… Pisze Konstytucja sejmowa z r. 1590. Rozpoczęła się wędrówka ludności z całej Rzeczypospolitej na Wschód, na te żyzne, puste ziemie. Szła nie tylko szlachta, lecz masa chłopów polskich, zachęconych m. in. o wiele korzystniejszymi warunkami życia, niż w innych dzielnicach Państwa. Wtedy też ruszyła tam i ludność ruska, która przedtem odpłynęła ku zachodowi pod tatarskim naciskiem.
Wspomniana już nazwa „Ukraina” dla ziem nad Dnieprem i Bohem nie oznaczała wówczas nic więcej, jak tylko część ziem Rzplitej, tak jak były nazwy: Mazowsze, Podole, Pokucie itd. Nazwy miejscowości tam położonych, były polskie – jak stwierdzają mapy inż. francuskiego le Vasseur de Beauplon, który w XVII w. robił tam osobiście zdjęcia terenu dla swych map. Potwierdzają to i inne źródła z tamtych czasów. Ruszczono je dopiero w następnych stuleciach.
Pomijając całe dalsze wywody autora, stwierdzić należy, że nigdy na przestrzeni całych dziejów, nie była oznaczona nazwą „Ukraina” Ziemia Czerwieńska. Dlatego też opierając się na najsumienniejszych studiach i badaniach najstarszych map, tudzież innych źródeł, trzeba powiedzieć, że „stosowanie nazwy „Ukraina” jest właściwe i zgodne z prawdą historyczną jedynie dla oznaczenia obszarów nad Bohem i Dnieprem. Położona na zachód od Ukrainy Ziemia Czerwieńska posiada odrębną historię; stanowiła ona od czasów piastowskich istotną i nieodłączną część terytorium polskiego, gdy tymczasem Ukraina do XVI w. przedstawiała pustynię, położoną na pograniczu między Polską, Moskwą a Siedmiogrodem”. To samo trzeba powiedzieć, jeżeli się weźmie pod uwagę zasięg języka ukraińskiego. Ukraiński uczony I. Ziłyński wykazał, „że granica zasięgu języka „ukraińskiego” pokrywa się mniej więcej z historyczną granicą Ukrainy, położonej na Wschód od Górnego Bohu i dalszego Dniestru”.
Czy nie czas, żeby „wielka polityka” naszych „ukraińców” zwróciła swe oczy na Wschód, na Ukrainę i nią się bliżej zainteresowała, zamiast tumanić i zwodzić ludzi majaczeniami o „przyszłej ukrainie” na ziemiach bezspornie i odwiecznie polskich?…
A czasu na lepienie drugiej „Karpackiej ukrainy” u nas szkoda!
Stanisław Jastrzębski
„Pobudka”, nr 17, 1939.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz