Przejdź do głównej zawartości

Przerażająca historia Fredericka Seeliga czyli homoseksualizm może być czymś więcej niż tylko dewiacją seksualną

 

Przerażająca historia Fredericka Seeliga czyli homoseksualizm może być czymś więcej niż tylko dewiacją seksualną


W czasie, gdy Yockey był zagrożony przez państwo umieszczeniem w domu psychiatrycznym, długoletni dziennikarz Frederick Seelig odkrył związek między Partią Komunistyczną a homoseksualnymi pedofilami na szczeblu stanowym i federalnym.

Seeligowi odebrano jego 11-letnią córkę i 10-letniego syna i przekazano pod opiekę udokumentowanych sprawców znęcania się nad dziećmi. Jego dziennikarstwo śledcze wywołało gniew administracji Kennedy’ego. Jego dzieciom grożono śmiercią, w wypadku gdyby Seelig rozgłosił, czego dowiedział się o korupcji w kalifornijskich służbach społecznych, i ostrzeżono go, że zostanie zamknięty jako niepoczytalny przestępca. Podczas rozpraw sądowych w latach 1958–1959 Seelig został oskarżony o „chorobę psychiczną” za sprzeciwianie się sieci homoseksualistów wykorzystujących dzieci.

Działo się to w tym samym stanie i w tym samym czasie, dokładnie w tym samym miesiącu, w którym Yockey miał zostać poddany przymusowym badaniom psychiatrycznym.

Seelig, z pomocą kilku innych doświadczonych reporterów, pracował nad wykryciem wywrotowej sieci zajmującej się wykorzystywaniem dzieci, której niektóre z komunistycznych powiązań zostały ujawnione przez senatora Josepha McCarthy’ego. Ta homoseksualno-komunistyczna sieć utworzyła fundusz wspomagający dla kandydatów politycznych na szczeblu lokalnym i krajowym. Agenci FBI ostrzegli Seeliga, że ​​te posiadane przez niego informacje narażają go na niebezpieczeństwo.

Seelig został postawiony w stan oskarżenia pod pretekstem zniesławienia. Departament Sprawiedliwości skonfiskował jego akta i majątek o wartości 60 000 dolarów. Jednak zamiast być sądzonym za zniesławienie, Seelig był zamknięty w szpitalu więziennym w Teksasie, bez badania lekarskiego, rozprawy sądowej ani obrońcy, od grudnia 1960 do listopada 1962.

Stanowa komisja lekarska uznała Seeliga za zdrowego na umyśle i obdarzonego wysokim IQ, ale Departament Sprawiedliwości odmówił zwolnienia Seeliga za kaucją. Do skazania Seeliga potrzeba było siedmiu oddzielnych postępowań. Seelig pisze: „Trzy razy byłem transportowany przez kraj zakuty w łańcuchy, kajdany na nogi i ręce; głodny, poniżany, demoralizowany i upokorzony. Odzież gniła na moim ciele; maltretowanie powodowało wrastanie paznokci u stóp w ciało. Przez wiele tygodni moje palce u nóg były pokryte krwią.”

Departament szeryfa w Los Angeles oświadczył, że nie zwolni Seeliga, chyba że zostanie postawiony w stan oskarżenia. Ale Seelig został postawiony przed sądem w Los Angeles nie pod zarzutem zniesławienia, ale po to, by uznać go za niepoczytalnego. Nie pozwolono mu mieć własnych świadków ani dowodów dotyczących jego zdrowia psychicznego i odmówiono mu zwrotu skonfiskowanych dowodów.

Thomas Gore był „dyrektorem ds. zdrowia psychicznego” w Kalifornii, którego twierdzenia, że ​​jest lekarzem i psychiatrą, były fałszywe i który sam został zdiagnozowany jako szalony. Gore był lichwiarzem, kiedy opuszczał stanowisko administracyjne w armii i został zwolniony ze służby szpitalnej za niewłaściwe obchodzenie się z funduszami i inną działalność przestępczą. Spotkał Seeliga tylko raz, na godzinę, i zeznał, że Seelig był niepoczytalny przez „pięć lat” – okres, w którym prowadził dochodzenie w sprawie korupcji. Zlekceważono opinię pięcioosobowej komis psychiatrycznej, która badała Seeliga przez miesiąc i stwierdziła, że ​​jest on normalny.

W styczniu 1962 roku dr Richard Stamm, starszy chirurg w amerykańskiej służbie zdrowia, próbował nakłonić siostrę Seeliga do podpisania pozwolenia na leczenie jej brata elektrowstrząsami, twierdząc, że Seelig jest nieuleczalnie szalony i niebezpieczny. Starszemu synowi Seeliga z poprzedniego małżeństwa groziło więzienie psychiatryczne, jeśli będzie upierał się przy próbach poznania trudnej sytuacji ojca.

Seeligowi powiedziano, że „nie ma ucieczki przed nowym porządkiem społecznym” i że już nigdy nie zobaczy swoich dzieci. Niezgoda na ten „nowy porządek społeczny” diagnozowana jest jako „sztywność umysłu”. [‘rigidity of mind’]. Oznacza to, że każdy, kto ma konserwatywne lub „prawicowe” poglądy i wyznaje wartości moralne, które do niedawna uważano za „normalne”, ma objawy „choroby psychicznej”.

W rzeczy samej, nowatorskie studium The Authoritarian Personality, sfinansowane przez American Jewish Congress, ustanowiło całą szkołę myślenia, która wciąż dominuje, i zasadniczo stwierdza: „Lewa jest normalna, prawa jest chora”.
[To niedokładność, chore dla żydów jest wszystko co związane z Cywilizacją Białego Człowieka, prawicowy żyd jest OK, zwłaszcza w Izraelu i wtedy gdy jest to „dobre dla żydów”.]

Adwokat Seeliga, Gilbert Seton, ostrzegł go:

„Nigdy nie odbędzie się proces ani przesłuchanie w sprawie twoich zarzutów. Nie odzyskasz też swojej własności ani plików. Odmówisz przyznania się do winy, a zostaniesz uznany za szaleńca i do końca życia pozostaniesz uwięziony. Nigdy więcej nie zobaczysz swoich dzieci ani nie dowiesz się, co się z nimi stało. Taka postawa cię zniszczy. Nie możesz walczyć z nowym społeczeństwem. Po dwóch latach nic nie osiągnąłeś, oprócz bycia aresztowanym i oskarżonym.”

To właśnie z powodu odmowy Seeliga przyznania się do winy za wysłanie „oszczerczych” materiałów pocztą, fałszywy „lekarz” Gore siedział z Seeligiem na korytarzu więzienia przez godzinę. Na tej podstawie tego spotkania ustalił, że Seelig jest szalony, niezależnie od poprzedniego miesięcznego badania przeprowadzonego przez pięcioosobową komisję.

Sędzia Leon R Yankwich (pochodzenia rumuńsko-żydowskiego) [czytaj żyd z Rumunii] nie zezwolił na zwolnienie Seelingowi swego adwokata. Yankwich miał typowo antagonistyczny stosunek do Seeliga, ponieważ był konserwatystą i określał Seeliga jako „łowcę czarownic, łowcę czerwonych i szaleńca”, porównując go do nieżyjącego już senatora McCarthy’ego. Zarówno Yankwich, jak i Gore doszli do wniosku, że Seelig jest „szalony” na podstawie swoich opinii.

Yockey stanął w obliczu tej samej sytuacji, w tym samym stanie, z tymi samymi rodzajami zagrożeń, w tej samej epoce. Yockey stanął przed rabinem Kareshem. Seelig stanął przed żydowskim sędzią Yankwichem, który podobnie jak Karesh nie dbał o konstytucyjne prawa oskarżonego, których można było mu odmówić ze względów „zdrowia psychicznego”.

Seelig zwrócił uwagę, że w „oskarżeniu psychiatrycznym” oskarżony nie może mieć własnych świadków, ekspertów medycznych ani dowodów. Z tym musiałby się zmierzyć Yockey. Podobnie jak Seelig, Yockey spotkałby się jedynie z wyśmiewaniem i poniżaniem — zakładając, że jego sytuacja zostałaby nawet nagłośniona, ponieważ takie przesłuchanie nie jest otwarte dla publiczności ani mediów.

Rzeczywiście, los Seeliga, weterana dziennikarstwa śledczego, został potraktowany w milczeniu przez prasę Los Angeles. Nie pozwolono mu się z nikim kontaktować, a jego ubranie dosłownie gniło na nim po miesiącach uwięzienia w celach więziennych.

Seelig został przewieziony do Centrum Medycznego dla Więźniów Federalnych w Forth Worth w Teksasie. Dostał przepocone buty, które były zbyt ciasne dla jego stóp, co było znane jako „tortura butów”. To była pierwsza część rutyny jego „leczenia psychiatrycznego”.

Seelig oświadcza o swoich czasach w Federalnej „dziurze ściekowej”, że:

„Więźniowie rozebrani do naga w otworach ściekowych nie otrzymują lekarstw na urazy, choroby lub infekcje. W kremlowskim podręczniku nazywa się to „terapią karną”. Skaleczenia i rany ropieją, aż tworzą się twardniejące strupy. Tortury z butami były „terapią” za odrzucenie uległości wobec nakazanego myślenia. Nocami często słyszałem krzyki i jęki więźniów błagających o wodę. Wielokrotnie nie były to krzyki, lecz wycie z powodu niemiłosiernego bicia. Taka była stosowana tam „terapia”.

Każdemu więźniowi, który sprzeciwia się warunkom panującym w więzieniu, przyznaje się „status niepoczytalności”, który jest trwale zapisany w jego aktach i może być wykorzystany w dowolnym momencie jego życia.”

Wśród więźniów, których spotkał Seelig, był 80-letni Richard Pavlic, uznany za szaleńca z powodu głębokiej niechęci do Kennedych.

Seelig został poinformowany przez psychiatrę oddziałowego, że potrzebuje intensywnego leczenia i zostanie umieszczony na oddziale, w którym trzymane są „zwierzęta” — to znaczy ci więźniowie w stanie zombie i wegetatywnym. Kiedy czterech więźniów załatwiało się na podłogę, Seelig był zmuszony to sprzątać jako karę za brak należytego szacunku dla strażnika oddziału.

Odmowa Seeliga sprowadziła psychiatrę, a Seelig został wysłany do „budynku 10”, w którym mieściły się „rozbierane nagie otwory ściekowe i komórki łamiące nerwy”. Pośrodku celi znajdował się śmierdzący otwór ściekowy służący jako toaleta. Nie było miejsca na łóżko. Więźniowie musieli leżeć nago na betonowej podłodze. Dniem i nocą w celi puszczano piskliwą, przenikliwą muzykę. Oddziałowym psychiatrą był dr Charles Keith, znany ze swoich eksperymentów.

„Bicie terapeutyczne” za nieposłuszeństwo odbywało się pod prysznicami i obejmowało deptanie i kopanie więźniów. Kolejną karą była „terapia” elektrowstrząsami. Seelig trzy razy był otaczany personelem i lekarzami, ze światłem skupionym na jego oczach, podczas czego próbowano skłonić go do powiedzenia, że ​​„czuje się prześladowany”. Kiedy Seelig odpowiednio skomentował „leczenie” w placówce, został wysłany do „dziury” z diagnozą, że jego komentarze były „szalone”.

Zainfekowane rany na stopach i nogach Seeliga zmusiły go do czołgania się w poszukiwaniu pożywienia jak zwierzę. Sędzia Yankwich i inni aktywnie starali się uniemożliwić Seeligowi składanie oświadczeń pod przysięgą w sprawie warunków w instytucji i nie pozwolono mu komunikować się z prawnikami.

Dr Keith powiedział Seeligowi, że załamie go nerwowo, i wysłał do maleńkich cel na 10-D. Najstarszemu synowi Seeliga również grożono, że zostanie uznany za szalonego i umieszczony w zakładzie karnym, jeśli będzie nadal wysuwał zarzuty dotyczące sytuacji ojca.

W październiku 1962 roku Seelig został przeniesiony do więzienia w Los Angeles, by ponownie stanąć przed sędzią Yankwichem. Psychiatra badał go przez mniej niż 10 minut i uznał, że Seelig jest zdrowy na umyśle. Amerykański prokurator David Smith wniósł o oddalenie zniesławienia i innych aktów oskarżenia, i w mniej niż 10 minut Seelig był wolny za kaucją w wysokości 100 dolarów.

W mniej niż 10 minut — ale po prawie dwóch latach w piekielnej dziurze — sprawa została zamknięta. Seelig nagle stał się zdrowy na umyśle i wolny. Było jasne, że Seelig może zostać ponownie zatrzymany, jeśli kiedykolwiek spowoduje dalsze kłopoty.

Jednak Seelig przez kilka kolejnych lat próbował poruszyć te kwestie w sądzie, ale spotkał się z milczeniem. Miał wsparcie Westbrooka Peglera, który napisał wstęp do Destroy the Accuser, a komentator radiowy Richard Cotten również próbował zwrócić uwagę na te kwestie.

W swoim „komentarzu” do książki Seeliga dr Revilo P. Oliver, ówczesny profesor klasyki na Uniwersytecie Illinois, luminarz prawicy i zapalony promotor Imperium, [książka Yockeya] nawiązał do podobnego przypadku. Fletcher Bartholomew, tymczasowo pracujący dla Radia Wolna Europa, doniósł prowadzącemu to radio CIA, że pracują tam homoseksualiści. W tamtych czasach homoseksualistów uważano za zagrożenie dla bezpieczeństwa. 28 lipca 1956 r. kapelan wojskowy zwabił go do szpitala wojskowego, gdzie siłą przywiązano go do łóżka i odurzono narkotykami. Został przewieziony samolotem z powrotem do USA, aby umieścić go na oddziale psychiatrycznym. Jego żona zaalarmowała kilka prominentnych osobistości w Waszyngtonie i został zwolniony. Pod koniec 1958 roku konserwatywny komentator Fulton Lewis Jr opublikował artykuł o tym incydencie.

Książka Seeliga została poparta przez Westbrooka Peglera, kongresmana Williama Dorna z Południowej Karoliny, kongresmana Johna Dowdy z Teksasu i kongresmana Johna Raricka z Luizjany.

Seelig, zgodnie z przewidywaniami swoich oprawców, zmarł na atak serca w wyniku swoich ciężkich przejść we wrześniu 1967 roku. Nie ukończył kontynuacji Destroy the Accuser.

Z książki Kerry Boltona
Yockey: A Fascist Odyssey
tu Wprowadzenie do książki (po angielsku):
>https://varapanno.blogspot.com/2022/11/yockey-fascist-odyssey-introduction.html?m=0

Francis Parker Yockey był amerykańskim patriotą, sprzeciwiającym się przejęciu władzy w Ameryce przez żydów. Kiedy w 1952 roku powieszono w Pradze grupę działaczy komunistycznych -z których większość jeżeli nie wszyscy byli żydami, uznał to za optymistyczny znak osłabnięcia żydowskiej kontroli nad Rosją. Co więcej, nie miał on nic przeciwko współpracy z komunistami, o ile byli oni etniczne białej rasy i rozpoznawali żydowskie zagrożenie. Dla Yockeya głównym wrogiem byli żydzi kontrolujący USA.
Po byciu aresztowanym, wiele zapowiadało że sprawy potoczą się tak jak w przypadku Seeliga, tyle że bez jakichkolwiek szans na uwolnienie. Z uwagi na to zdecydował się na popełnienie samobójstwa, zażywając przemycony przez kogoś cyjanek potasu. Choć są i tacy co wierzą że został zamordowany.

Varapanyo Bhikkhu o 15:02
http://varapanyo.blogspot.com/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas