Czy obrona reformowanej Mszy kanonami Soboru Trydenckiego jest uzasadniona?
Dzisiejszy wpis na na celu rozważenie, czy można kanonami prawnymi Soboru Trydenckiego bronić reformowanej Mszy Świętej. W internetowych dyskusjach pada bowiem, wyjęty z kontekstu soboru kanon prawny, którego używa się, żeby zamknąć usta tym, którzy zarzucają nowej Mszy to, czym jest: bycie produktem współpracy masonerii z protestantami, żydami i heretykami w Kościele.
Czy można i czy jest zasadne używanie jednego trydenckiego kanonu prawnego, by uśmierzyć zgorszenie i sprzeciw ludzi trwające do dziś. Czy jest w ogóle uzasadnione, by siłą i autorytetem Tradycji uśmierzyć zamieszanie i nieszczerość, wywołane protestancko – żydowską reformą liturgiczną. Na to pytanie będziemy dziś odpowiadać.
Sobór Trydencki stawiał tamę protestantyzmowi, i wszystko, co się stało z katolicką Liturgią po Soborze Watykańskim II było zaprzeczeniem dogmatycznych i nauczycielskich wypowiedzi Kościoła z Soboru Trydenckiego. Przyjrzyjmy się temu, jaki kontekst miał kanon, o którym piszemy, a brzmi on:
„Gdyby ktoś mówił, że obrzędy, szaty i znaki zewnętrzne, których używa przy sprawowaniu Mszy Kościół Katolicki, są bardziej podnietą do bezbożności niż pełnieniem pobożności – niech będzie wyklęty”. [1]
Tym kanonem zamyka się usta krytykom posoborowej Mszy, że nie może być ona podnietą do grzechu i bezbożności.
Zobaczmy, w jakich okolicznościach i w odpowiedzi na jakie zarzuty heretyków został ów kanon prawny sformułowany. Nie można bowiem przytaczać go w oderwaniu od kontekstu, bo nie wymyślono go po to, żeby reformatorzy 500 lat później mogli nim uciszać opozycję w Kościele. Powstał w odpowiedzi na konkretne zarzuty, które wobec Mszy Świętej Tradycyjnej formułowali Luter, Zwingli, Kalwin, i inni heretycy. Dziś różnica jest taka, że te same zarzuty padają wobec niej nie z ust heretyków na zewnątrz Kościoła, ale hierarchów kościelnych. Walka z Tradycyjnym Rytem Rzymskim, którą odpierał Kościół w czasach Soboru Trydenckiego dziś wkroczyła do środka Kościoła, a kanony trydenckie, które nie pasują heretykom uznaje się za nieważne. Te jednak, które wyjęte z kontekstu mogą być młotkiem na ludzi Tradycji, używa się do rozbijania ich oporu. Przewrotna jest to praktyka, ale obecna w dyskusjach na forach internetowych.
W swych pismach heretycy Reformacji stawiali zarzut Mszy Świętej Kościoła, że jest ona bluźnierstwem i obrzydliwością. Swój wstręt do Liturgii Świętej wyrażał Luter, krytykując znaki, szaty, język liturgiczny, Kanon konsekracji i zarzucając rytom katolickim tradycyjnym, że są one podnietą do bezbożności. Być może dla niego, w jego duchowej sytuacji, rzeczywiście ryt tradycyjny był nie do zniesienia, jak jest nie do zniesienia dla obecnie nam panującego Franciszka.
Luter miał wiele duchowych problemów, które wymagały wysiłku nawrócenia i walki z grzechem własnym, albo walki z tym, co o jego kondycji moralnej nie dawało mu zapomnieć. A mistycyzm Liturgii Tradycyjnej mógł być dla niego odstręczający i nie do zniesienia. W tym świetle nienawiść do tradycyjnej Mszy otaczającej najwyższą czcią Najświętszy Sakrament, da się zrozumieć. W tym kontekście możemy zrozumieć, dlaczego miłośnik rozkoszy cielesnych (Amoris laetitia) także nienawidzi tej Mszy Świętej, i nienawidzili jej wcześniej wszyscy wrogowie Kościoła.
Zarzuty [2], które protestantyzm stawiał tradycyjnej Mszy Świętej, brzmiały:
„Kanon Mszy pełen jest błędów i zwodzeń, należy go więc znieść i uciekać od niego jak od najgorszej odrazy” [3]
Właśnie teraz, w ostatnich latach ucisk wobec tej Mszy Świętej, której ten kanon prawny dotyczy, jest coraz bardziej widoczny. Traktuje się ją jak powód do odrazy, na jej nazwę wielu proboszczów reaguje, jakby usłyszeli o dżumie. Ten zarzut postawili Mszy Świętej Tradycyjnej Zwingli, Melanchton, Bullinger.
Takie ma źródło awersja wobec Mszy Świętej Tradycyjnej. Zastanawiające jest to, że dzisiaj obrzydzenie wobec niej okazywane jest przez hierarchię w Kościele i część duchowieństwa. Mówią oni o tej Mszy Świętej ustami Kalwina, Lutra i Melanchtona.
„Wino nie jest materią tej ofiary, ani nie należy mieszać wody z winem w kielichu, co jest przeciwne ustanowieniu przez Chrystusa” [4]
Ten stary, sprzed ponad pięciuset lat, zarzut wobec przeistoczenia Krwi Pańskiej jest dzisiaj szczególnie widoczny w staraniach zniszczenia formy konsekracji wina. Ma się to dokonać poprzez zmianę słowa w Kanonie konsekracji wina z: za wielu została wylana, na: za wszystkich została wylana. Jest to zmiana sensu, poprzez którą zyska się nieważność konsekracji. Czyli dawniej protestanci mieli obrzydzenie do konsekracji wina i wody w Krew Pańską, co dziś owocuje walką o zniszczenie formy konsekracji wina podczas Mszy Świętej. Co jest takiego we Krwi Pańskiej, że siły zła usiłują pozbawić Jej Kościół?
Kolejny zarzut heretycki wobec rytu tradycyjnego brzmi:
„Ryt Kościoła rzymskiego, gdzie słowa konsekracji wymawia się po cichu, jest do potępienia; Mszę należy odprawiać w języku ludu, który wszyscy rozumieją. Jest też nadużyciem odprawianie pewnych Mszy do pewnych świętych”. [5]
Znamy to, dziś Msza Święta ma być dostępna dla każdego w jego języku rodzimym. Inkulturacja Mszy Świętej jest dziś ideologią na miarę kowida.
A oto zarzut heretyków, do którego bezpośrednio odnosi się cytowany na początku kanon prawny:
„W czasie sprawowania Mszy wszelkie ceremonie, stroje i zewnętrzne znaki bardziej drażnią bezbożnością niż są sprawowaniem pobożności. Jak Msza Chrystusa była prosta, tak i Msza będzie bardziej chrześcijańska, jeśli będzie bliższa i podobniejsza do tej pierwszej Mszy ze wszystkich”. [6]
Czy okołosoborowa reforma Mszy Świętej nie tłumaczyła konieczności zmiany liturgii właśnie przystosowaniem jej do mentalności i możliwości współczesnego człowieka, który nie jest w stanie zrozumieć znaków, które były odpowiednie dla człowieka wcześniejszych wieków?
Wobec tego zarzutu Marcina Lutra Kościół na Soborze Trydenckim postanowił przedstawić ojcom soborowym pytanie do rozważenia, które brzmiało:
„Czy ceremonie, szaty i znaki zewnętrzne, których używa Kościół w czasie odprawiania Mszy należy znieść”. [7]
Wobec zarzutów protestanckich i tak postawionego pytania, Sobór Trydencki formułował kanony prawne, między innymi:
4. „Gdyby ktoś mówił, że ofiara Mszy jest bluźnierstwem przeciw najświętszej ofierze Chrystusa złożonej na krzyżu, albo że ją umniejsza – niech będzie wyklęty”.
6. „Gdyby ktoś mówił, że Kanon Mszy zawiera błędy i należy go znieść – niech będzie wyklęty”.
Czy nie właśnie to zarzuca się Tradycyjnej Mszy, że trzeba było ją przerobić, żeby prostaczkom dopomóc cokolwiek zrozumieć? Ten argument jest powtarzany również dzisiaj. Wszelkie nadużycia i zniszczenia liturgiczne tłumaczy się koniecznością trafienia do dzieci, młodzieży, pederastów, lesbijek, nawet psów i kotów.
9. „Gdyby ktoś mówił, że obrządek Kościoła rzymskiego, w którym część kanonu i słowa konsekracji wymawia się po chichu, należy potępić; albo że Mszę należy odprawiać wyłącznie w języku rodzimym – niech będzie wyklęty!” [8]
Jorge Bergoglio, i jego polscy zwolennicy, którzy miernotą teologiczną, umysłową, duchową i wielką ambicją robią przy nim karierę, tak dokładnie twierdzą: że języki rodzime powinny stać się jedynymi językami używanymi w liturgii.
W tym kontekście sformułowany został kanon prawny, który stał się tematem głównym tego opracowania, mówiący:
„Gdyby ktoś mówił, że obrzędy, szaty i znaki zewnętrzne, których używa przy sprawowaniu Mszy Kościół Katolicki, są bardziej podnietą do bezbożności niż pełnieniem pobożności – niech będzie wyklęty”.
Został on sformułowany w obronie katolickiej Mszy Świętej i starego rytu, który teraz otacza się niechęcią i usiłuje go wyeliminować. Ten kanon prawny nie broni Mszy, w której wszystkie kanony Soboru Trydenckiego zostały pogwałcone. Usunięto łacinę, wyeliminowano wiele tradycyjnych modlitw i rubryk a wstawiono protestanckie i żydowskie modlitwy, zniszczono katolickie obyczaje, a obecnie trwa zamach na słowa konsekracji wina.
Kanony prawne Soboru Trydenckiego potępiają zmiany, jakie w okolicy SVII wprowadzono do liturgii, więc jak można je stosować do uzasadniania tego, co one potępiały?
Czy wprowadzone do nowej Mszy zwyczaje, regulacje wchodzące w skład rytuałów Mszy mogą być podnietą do bezbożności?
Zmiana obyczajów udzielania Komunii Świętej tylko na kolanach i do ust, wymuszona po Soborze na zasadzie potępionego przez Kościół fałszywego archologizmu, domniemań na potrzebę zmian, jest podnietą do bezbożności. Podawanie Komunii świeckim na rękę spowodowało śmierć wiary w realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie.
Używając terminów Soboru Trydenckiego pytamy: czy podawanie Komunii Świętej do ręki świeckim jest podnietą do bezbożności?
Bezbożnością jest powszechna profanacja, która stała się prawnie akceptowaną i praktykowaną podczas reformowanej Mszy przy rozdawaniu Komunii do rąk świeckim, którzy depczą po konsekrowanych okruszynach. Udowadnia to również opisana przez nas niedawno satanistyczna kradzież konsekrowanej Hostii dokonana w jednym z lubelskich kościołów, a z pewnością to nie jedyny przykład takiej profanacji i świętokradztwa.
W dobie dostępności Hostii konsekrowanych „od ręki”, pozyskiwanie Ciała Pańskiego dla potrzeb mszy satanistycznych, profanacji, zabawy, sprzedaży, jest możliwa bez żadnych większych problemów i z domyślnym przyzwoleniem kapłanów, którzy, gdy zobaczą człowieka wychodzącego z Hostią, zamiast zabrać Ją – i tak zostawiając sataniście w ręku partykuły – wpychają mu Ciało Pańskie do ust, jak to widzieli wierni w lubelskiej parafii Św. Antoniego Padewskiego w Lublinie.
Taka zmiana obyczajów bez wątpienia jest pobudką do bezbożności. Przeciwko mentalności protestanckiej, która rozsypywała Hostie konsekrowane psom, jak dziś, za pozwoleniem i zachętą księży świeccy rozsypują partykuły konsekrowane po posadzkach kościołów, powstał dokument De defectibus Św. Papieża Piusa V.
Niewątpliwie starania Watykanu narzucające Episkopatom, także polskiemu, aby zmienić słowa Konsekracji wina we Mszy Świętej reformowanej, także są podnietą do bezbożności. Sprawiłoby to, i w wielu miejscach na świecie tak jest, że ludzie zamiast Boga, będą adorować tylko wino z wodą. Jest to grzech bałwochwalstwa. Takie zmiany rubryk liturgicznych całkowicie będą podnietą do bezbożności – do aktów bałwochwalstwa. Może dla Jorge Bergoglio, czczącego Lutra i Paczamamę, nie jest to żaden problem, ale dla katolików w Polsce – tak.
Na to zgody polskiego katolika być nie może, nawet jak na tych zmianach poszczególni biskupi w Polsce chcą się dochrapać godności kardynalskiej, a usłużni księża biskupiej.
Na pytanie więc, czy można owego kanonu prawnego Soboru Trydenckiego, sformułowanego w obronie Mszy Wszechczasów, zwanej Trydencką, używać do obrony reformowanej Mszy i obyczajów, które wraz z nią weszły (profanowania najświętszego Sakramentu Komunią na rękę, bałwochwalczymi praktykami czci pogańskich bóstw) odpowiedź brzmi: NIE.
Przypisy:
1. Sesja 22: I/B, kanony o Mszy Świętej, kan. 4
2. Tezy te przytoczono do rozważenia na Soborze w fazie II za Juliusza III, P14 I/A Heretycy o Mszy Świętej. Dokumenty Soborów Powszechnych, Baron, Pietras str. 531
3. Obrona wyznania augsburskiego, Zwingli i Bullinger; Melanchton w księdze przeciwko prywatnej Mszy. Zwingli, De canone missae epichiresis, Bullinger, De orrigine erroris libri duo, Melanchton, Liber contra privatam missam
4. Bucer w apologii przeciwko Antididagmie
5. Zarzut broniony przez Kalwina w księdze o Wieczerzy Pańskiej. Kalwin, Institutio.
6. Luter, O niewoli bablilońskiej
7. Faza III za Piusa IV, P 21: II, Dok. Soborów Powszechnych, Baron Pietras, str 629
8. Sesja 22: I/B (kanony o Mszy Świętej). Dok. Soborów Powszechnych, Baron, Pietras, str 647
https://swietatradycja.wordpress.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz