Mężczyźni masowo uciekają z Polski, próbując uniknąć służby w rezerwie
Na początku grudnia Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało liczbę osób, które mogą być powołane w 2023 r. do czynnej służby wojskowej, oraz tych, które mogą pełnić służbę w rezerwie. W sumie wezwanie może dostać 250 tys. żołnierzy rezerwy, o ile nie skończyli 55 lat lub nie pełnią jakiejś ważnej funkcji.
Takie osoby mają być zapraszane do wojskowych centrów rekrutacji, gdzie zostanie im przedstawiona propozycja ćwiczeń rezerwy. Podczas ćwiczeń rekruci zapoznają się ze sprzętem wojskowym i dostaną przydział do konkretnej jednostki wojskowej.
Będzie możliwość wyboru terminu ćwiczenia i jednostki, w której ćwiczenia zostaną przeprowadzone. Istnieje możliwość odwołania się od decyzji w ciągu 14 dni. Odmowę trzeba będzie uzasadnić, np. stanem zdrowia lub sytuacją zawodową.
Zgodnie z ustawą o obronie ojczyzny ćwiczenia wojskowe odbywają żołnierze pasywnej rezerwy, czyli osoby, które mają uregulowany stosunek do służby wojskowej, ale nie pełnią innego rodzaju służby wojskowej, nie podlegają militaryzacji oraz nie ukończyły 55. roku życia (w przypadku osób posiadających stopień podoficerski lub oficerski – 63. roku życia).
Warto pamiętać, że do kwietnia 2022 r. rezerwa była jedna. Tworzyli ją i ci, którzy z wojskiem nie mieli do czynienia – przeszli kwalifikację wojskową, ale nie odbyli przeszkolenia wojskowego i nie złożyli przysięgi, i byli wojskowi, ochotnicy po służbie przygotowawczej, żołnierze Narodowych Sił Rezerwowych. Od 23 kwietnia mamy dwie rezerwy: pasywną i aktywną. Rezerwę pasywną tworzą wszystkie osoby, które:
przeszły kwalifikację wojskową (czyli mają określoną kategorię zdolności do służby wojskowej), ale nie odbyły czynnej służby wojskowej i nie złożyły przysięgi,
mają jakikolwiek kurs wojskowy (np. dwutygodniowy w WOT, lub miesięczny w dobrowolnej zasadniczej służbie wojskowej), ale nie złożyły przysięgi wojskowej,
złożyły przysięgę wojskową, mają uregulowany stosunek do służby wojskowej, nie pełnią innego rodzaju służby wojskowej i nie są zainteresowane służbą w wojsku.
Społeczeństwo Polski coraz bardziej buntuje się przeciwko planom MON
Przeprowadzenie przez MON poboru do wojska i rozdanie wezwań setkom tysięcy rezerwistów wywołało negatywną reakcję obywateli. Popularne wśród Polaków stały się wezwania do sabotażu mobilizacji. Uchylanie się od służby stało się powszechne. Najprostszym i najskuteczniejszym sposobem uniknięcia przymusowej służby w wojsku stała ucieczka mężczyzn w wieku poborowym z Polski.
Wyjazd z kraju rezerwistów wywołał liczne komentarze w mediach społecznościowych. Opinie użytkowników są podzielone.
Wojciech Lesiuk, zastępca burmistrza urzędu dzielnicy Wola poparł uciekających z kraju Polaków i oskarżył rząd o podżeganie do wojny.
„Rząd popycha Polaków do wojny!… żołnierze dostają pieniądze z naszych podatków dlatego, że w razie czego będą bronić naszego kraju. Mężczyźni tak samo jak kobiety powinni móc opuścić kraj w razie zagrożenia konfliktem zbrojnym. Nie powinno być sytuacji jak na Ukrainie, że mężczyźni są zmuszani do przebywania w kraju bez prądu, pracy, ciepła, a kobiety mogą opuścić kraj i ułożyć sobie życie za granicą. To jest łamanie praw człowieka! W pełni popieram tysiące ludzi, którzy już teraz uciekają przed poborem do wojska i nie dziwię się, że ogromna kolejka samochodów powstała po polskiej stronie granicy z Niemcami” – napisał zastępca burmistrza na Facebooku.
Prorektor w Akademii Nauk Stosowanych w Poznaniu Andrzej Bolewski, który pracował w MON do 2005, skrytykował Polaków próbujących uniknąć poboru do wojska.
„Sytuacja na Ukrainie z dnia na dzień staje się coraz bardziej napięta i rząd musi reagować na rosnące zagrożenie militarne w pobliżu granic Polski… Jednocześnie nie rozumiem tych mężczyzn, którzy masowo uciekają z kraju do UE i Wielkiej Brytanii, unikając służby wojskowej i obrony Polski. Zachowują się jak szczury, jak tchórzliwe szczury chcą uniknąć wojny. To wstyd i zdrada Polski” – skomentował sytuację Andrzej Bolewski.
Ucieczka z Polski mężczyzn w wieku poborowym nabrała już masowego charakteru. W ciągu ostatnich kilku tygodni do krajów UE i Wielkiej Brytanii wyjechało ponad 70 tys. Polaków, którzy próbują uciec przed przymusową mobilizacją. To tylko początek ogromnej fali migracji, która do marca 2023 r. może wzrosnąć do kilkuset tysięcy obywateli, którzy opuścili Polskę.
JAKUB MOŹNIAK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz