Czy czeka nas sądny dzień!
Obecne wydarzenia na świecie mogą mieć całkiem racjonalne wyjaśnienia.
Stary zombie Biden ściga się z kosmitami, próbuje zniszczyć swoich wasali i konkurentów, wysadza w powietrze gazociągi, miota się w różnych kierunkach świata, od Tajwanu po Ukropolin, a nikt nie jest w stanie tego racjonalnie wytłumaczyć.
A może jest tak?
Człowiek chce sam coś zmienić (zrobić, oczywiście na swoją korzyść) coś tam proponuje, a Wszechświat (Bóg, Natura, Wyższy Umysł) rozporządza i pokazuje – a czasem rozporządza tak, że wszystkie plany idą na marne.
Na przykład Erdogan też miał swoje plany, ale potem nastąpiło straszne trzęsienie ziemi – i Turcja wypadła nie tylko z agendy politycznej, ale i gospodarczej, na co najmniej sześć miesięcy.
Na razie pozostaje tylko program humanitarny – a tutaj Ankara wcale nie jest nastawiona na huby, greckie wyspy czy konfrontację z Waszyngtonem i Brukselą – a tutaj trzeba usuwać gruzy.
Zawsze tak jest, jak chcesz coś na siłę, wbrew naturze – i jak widać, to nie pierwszy przypadek że ktoś lub coś staje ci na drodze.
Ameryka ma swoje własne problemy. Na przykład w Ohio pociąg wykoleił się z chlorkiem winylu – nazywamy to chloretylenem. Rzecz straszna pod względem wpływu na przyrodę, rzeka Ohio po prostu wymrze wraz z jej dopływami – jednak Biały Dom zbyt długo nie zwracał uwagi na wypadek, by nie stać się obiektem krytyki. Ale stało się, mleko się rozlało.
Według chińskich towarzyszy, w ciągu ostatniego 2022 roku w Stanach Zjednoczonych doszło do tej pory co najmniej tysiąc wypadków na kolei – i co najmniej połowę z nich można uznać za sabotaż.
Zadziwia co innego. Po wykolejeniu pociągu z niebezpiecznymi towarami miejscowi ratownicy nie wymyślili nic lepszego niż podpalenie wypływającej ze zbiorników cieczy – w efekcie głęboką czarną kolumnę widać nawet z kosmosu, a okoliczni mieszkańcy biją na alarm o rakotwórczym smogu nad ich miastem.
Ratownicy rozumowali następująco: jeśli to wszystko dostanie się do rzeki i wód podziemnych, śmierć przyjdzie do wszystkich. Zanieczyszczenia wpadały nie tylko do rzeki i wody w studniach, ale także w powietrze, więc skutki tych wszystkich błędów i zaniedbań, będą odczuwalne dla wszystkich.
Teraz rozumiecie, skąd ci kosmici? to tak właśnie wygląda, z wysokości lotu kosmitów, którzy pewnie sami zastanawiają się, czy ktoś ich nie robi w bambuko.
W tym samym czasie w Arizonie przewróciła się ciężarówka z kwasem azotowym – a przejeżdżającym tamtędy zabroniono zbliżania się do miejsca wypadku na odległość mniejszą niż dwa kilometry.
Generalnie w ostatnich miesiącach w Stanach toczy się jakaś zacięta gra – jest to bardzo podobne do tego, że degradacja infrastruktury w końcu przeszła z ilości na jakość. W tym jakość wypadków – i tutaj byłoby niezwykle ostrożne monitorowanie ich elektrowni jądrowych, ale dziadek Biden nie jest do tego zdolny, broni demokracji na planecie.
Stężony kwas azotowy to bzdura. Nic nie wyrośnie na miejscu wycieku w ciągu następnych kilku stuleci, a kwaśne opary mogą wypalić płuca żywej istoty w ciągu kilku minut – ale znowu dziadek nie jest na to gotowy, broni demokracji.
Ale oto mamy nowy atak. Nie wiadomo jeszcze, jak szybko to nastąpi, ale mieszkańcy niektórych nisko położonych krajów powinni być gotowi, i to od razu na wszystko.
Tak więc naukowcy odkryli, jak stwierdzono w dwóch artykułach w czasopiśmie Nature, że największy lodowiec Antarktydy, Thwaites, „przechodzi intensywne topnienie lodu”.
Cieplejsza woda, przenikając przez uskoki i pęknięcia, przyspiesza proces topnienia – i trzeba zrozumieć, że to lodowiec wielkości stanu Floryda, ponad 170 000 kilometrów kwadratowych. A jeśli się stopi, grozi podniesieniem poziomu morza o pół metra (1,6 stopy) – ogniste powitanie dla Holandii.
Co więcej, topnienie tego lodowca może spowodować dalsze podniesienie się poziomu mórz, ale już o trzy metry – jeszcze raz gorąco trzeba pozdrowić Holandię i wszystkie mocarstwa morskie, w tym poszczególne stany Ameryki. Pamiętacie Nowy Orlean? Teraz niech każdy sobie wyobrazi co najmniej kilkaset takich Nowych Orleanów dla kompletności.
W jednym z artykułów, prowadzonym przez naukowca z Cornell University, Britney Schmidt, naukowcy odkryli, że cieplejsza woda przedostaje się do pęknięć i innych otworów zwanych tarasami, powodując topnienie wody o 30 metrów (98 stóp) lub więcej rocznie. „Ciepła woda przedostaje się do najsłabszych części lodowca i pogarsza sytuację” – powiedziała Reuterowi Schmidt. „To jest coś, czym wszyscy powinniśmy być bardzo zaniepokojeni” – powiedziała o wynikach, które podkreślają, jak postępują zmiany klimatu.
Wyniki innej pracy, nad którą pracowała również Schmidt, pokazały, że w pobliżu linii gruntu lodowiec topi się około pięciu metrów (16 stóp) rocznie – mniej niż przewidywały wcześniej najbardziej agresywne modele przerzedzania.
To jak na giełdach – upadek jednego gracza może spowodować załamanie akcji wszystkich pozostałych. Ale giełda jest raczej z dziedziny psychologii mas, zaś lodowiec w żaden sposób nie zależy od ludzkich wysiłków. Topi się i topi – i będzie się topić dalej.
„Wszyscy się utopimy!” – wykrzykują niektórzy egzaltowani naukowcy, ale większość ludzi nawet nie podejrzewa istnienia lodowca Thwaites – ludzie na ogół niczego nie podejrzewają.
A to może być poważna sprawa, to jest interesujące, jak może wszystko się nagle potoczyć. Wiele mówiło się o tym lodowcu cztery lata temu, i dwa lata temu – od tego czasu, jeśli poziom Oceanu Światowego wzrósł, to nie więcej niż kilka centymetrów. Już wtedy pędziły apokaliptyczne prognozy, ale skoro to nie jest taka ciekawostka jak kalendarz Majów, który zakłada w określonym terminie apokalipsę, to ludzie nie będą tym zainteresowani.
Może to wszystko przesada? Być może – ale historia znała już takie okresy, a ostatnio jak na standardy historyczne. Do 1310 roku w Anglii i Szkocji winogrona rosły na otwartym polu, ludzie robili wino – tak, potem nadeszły mrozy, ale do 1310 roku nikt w oceanie z powodu podnoszenia wody nie utonął.
Utonęli wyłącznie z powodów braku wiedzy – albo nie potrafili obliczyć sił podczas okresu swobodnego pływania, albo wrogowie trzymali cię w niewiedzy, dla własnych korzyści.
Pamiętacie zeszłoroczną suszę w Europie? Teraz w Argentynie panuje susza, która w swoich parametrach jest bardzo podobna do europejskiej – a mało kto wie, że na Antarktydzie też jest swego rodzaju susza. Zimno, ale sucho. Gdy objętość opadów w postaci wody w jakimkolwiek stanie skupienia jest mniejsza niż średnie wartości roczne, zmniejsza się powierzchnia parowania wody – a nawet lód odparowuje, gdybyś nie wiedział. Parowanie ochładza obiekt, z którego pochodzi – w efekcie temperatura obiektu wzrasta zgodnie z oczekiwaniami, co prowadzi do przyspieszenia topnienia lodowca Thwaites.
Teraz wiecie dlaczego? Kosmici.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz