Jak to się zaczęło?
Każdy, kto oglądał komedię Jak rozpętałem drugą wojnę światową, ten wie, że to Franek Dolas ją rozpętał. A jak było z I wojną światową? Komedii na ten temat nie nakręcono, więc pozostają nam tylko domysły.
Powszechnie uważa się, że to z powodu zamachu na arcyksięcia Ferdynanda, ale to był tylko pretekst do jej wywołania. Przygotowania do niej trwały od lat. Opracowywano plany operacyjne, tworzono sojusze.
W poprzednim blogu cytowałem Churchilla i stwierdziłem, że to, co pisał w swoim dziele Druga Wojna Światowa (polskie wydanie – 1994) trzeba czytać na odwrót. Jednak nie zawsze tak jest. Czasem pisze wprost o faktach, które są mało znane albo w ogóle nieznane. Tak było w przypadku przyczyn wybuchu II wojny światowej. Pisze on:
Do połowy 1934 roku rząd JKMości w znacznej mierze panował nad biegiem wydarzeń i wybuch wojny był wówczas niemożliwy. Wielka Brytania wspierana przez Francję i liczne agendy Ligi Narodów mogła w każdej chwili wywrzeć ogromny nacisk na ruch hitlerowski, który zdążył już doprowadzić do głębokiego podziału w społeczeństwie niemieckim. Ponadto wszystko to mogło się odbyć bez rozlewu krwi.
Lecz ten etap dobiegł końca. Uzbrojone i kierowane przez nazistów Niemcy, nieuchronnie zbliżały się do pewnej granicy. A mimo to, choć może się to wydawać niewiarygodne, jeszcze w ciągu owego krytycznego roku pan MacDonald, wspomagany przez pana Baldwina, kontynuował prace na rzecz rozbrojenia Francji. Nie mogę tutaj powstrzymać się od zacytowania protestu wygłoszonego przeze mnie w Parlamencie 7 lutego, który wszakże przeszedł bez najmniejszego echa:
Wojny wybuchają nagle. Pamiętam okres, kiedy wszyscy, podobnie jak teraz, patrzyli w przyszłość pełni obaw i niepewności. I nagle, nieoczekiwanie, coś się wydarzyło – coś straszliwego, błyskawicznego, przytłaczającego, nieodwracalnego. Pozwolę sobie przypomnieć, co takiego wydarzyło się w 1914 roku. Nie doszło do żadnego sporu pomiędzy Niemcami a Francją.
Po prostu pewnego lipcowego poranka ambasador niemiecki zajechał na Quai d’Orsay i zwrócił się do francuskiego premiera z następującymi słowami: „Zostaliśmy zmuszeni do zmobilizowania naszych sił przeciwko Rosji i zamierzamy wypowiedzieć jej wojnę. Jak w związku z tym faktem zachowa się Francja?” Premier Francji, po skonsultowaniu się ze swoim gabinetem, odpowiedział, że Francja postąpi zgodnie ze swymi interesami. Ambasador zapytał wówczas: „Zawarliście przymierze z Rosją, prawda?” „Zgadza się” – odpowiedział premier Francji.
I w ten właśnie sposób w ciągu kilku minut obszar konfliktu, i tak już poważnego na Wschodzie, rozszerzył się niepomiernie poprzez przyłączenie się doń dwóch wielkich narodów europejskich walczących po przeciwnych stronach.
Czasami jednak nie wystarcza nawet deklaracja neutralności. Przy tamtej właśnie okazji, jak to dzisiaj nam wiadomo, na wypadek gdyby Francuzi zrezygnowali ze spełnienia swego obowiązku jako sojusznicy Rosji i gdyby okazało się, że skłonni są wycofać się z konfliktu wywołanego przez Niemcy, ambasador niemiecki został upoważniony przez swój rząd do zażądania od Francuzów, aby przekazali oddziałom niemieckim twierdze Toul i Verdun jako gwarancje dochowania obietnicy neutralności na wypadek, gdyby później zechcieli nagle zmienić zdanie.
To oczywiście tylko fragment tego protestu. Dwie rzeczy zwracają uwagę. Pierwsza to to, że rząd angielski w 1934 roku pracował nad rozbrojeniem Francji. Podstawowe pytanie, jakie się nasuwa to – dlaczego? Czyżby po to, by Hitler mógł zająć całą Europę zachodnią, wykorzystać jej zasoby i uderzyć na Związek Radziecki? Jeśli tak, to kto tak naprawdę rządził w Anglii? A we Francji?
Druga rzecz, która zwraca uwagę to zdanie: „Zostaliśmy zmuszeni do zmobilizowania naszych sił przeciwko Rosji i zamierzamy wypowiedzieć jej wojnę.” Zostaliśmy zmuszeni – pisze Churchill, ale nie dodaje przez kogo. Pozostają więc nam tylko domysły. Ale takie przedstawienie przyczyny wybuchu I wojny światowej zdaje się potwierdzać fakt, że rządzą nie ci, którzy są wystawiani na świeczniki, tylko jacyś nieznani przełożeni i teorie spiskowe nie są teoriami spiskowymi, tylko są elementem rzeczywistości.
Zawsze jednak musi być jakiś pretekst, który usprawiedliwi takie, a nie inne działanie. W tym wypadku było to zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda, które stało się tą iskrą zapalną. Zabójcą był serbski nacjonalista Gavrilo Princip, należący do rewolucyjnej, czy może raczej terrorystycznej organizacji Młoda Bośnia, która była powiązana z serbską organizacją Czarna ręka. A więc serbski nacjonalista zabija austriackiego arcyksięcia i już mamy konflikt serbsko-austriacki. Za Serbią musi stanąć Rosja, a za Austrią – Niemcy. Najlepsi scenarzyści i reżyserzy zadbali o każdy szczegół tego spektaklu. Wikipedia pisze:
24 lipca 1914 rząd rosyjski ogłosił wolę obrony Serbii, w razie ataku Austro-Węgier. 26 lipca Austro-Węgry i Niemcy odrzuciły brytyjską propozycję zwołania międzynarodowej konferencji w sprawie rozwiązania sporu. 28 lipca Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii i w tym momencie zaczęła działać „zasada domina”, wywołana skomplikowanym systemem sojuszy międzynarodowych. 29 lipca Rosja zarządziła częściową mobilizację, ale tylko przeciwko Austro-Węgrom i jako krok poparcia dla Serbii. Następnego dnia (30 lipca) Rosja ogłosiła jednak powszechną mobilizację. Niemcy 31 lipca zagroziły wypowiedzeniem wojny w wypadku, gdyby Rosja nie odwołała mobilizacji. W odpowiedzi na to 1 sierpnia także Francja ogłosiła mobilizację. 1 sierpnia II Rzesza ogłosiła wojnę z Rosją, a dwa dni później (3 sierpnia) z Francją.
Ktoś to starannie i od dłuższego czasu przygotowywał poprzez tworzenie sojuszy o podobnym potencjale militarnym i ludnościowym. Bo tylko wtedy, gdy siły będą mniej więcej równe, to konflikt ma szanse trwać długo i wyniszczać obie jego strony. To właśnie dlatego wojna na Ukrainie, czyli wojna NATO – Rosja, trwa już rok i nic nie wskazuje, by miała się szybko skończyć.
Gdyby to była wojna Rosja-Ukraina, to skończyłaby się po dwóch tygodniach i bez większych strat ludzkich czy materialnych. A tak trwa już rok, straty materialne potężne i równie potężny jest jej negatywny wpływ na światową gospodarkę. I o to dokładnie chodzi w tej wojnie tym, którzy napisali jej scenariusz, a teraz reżyserują jej przebieg; o to by zginęło jak najwięcej ludzi, by straty materialne były jak największe, by kryzys gospodarczy się pogłębiał.
Czy po tej wojnie zmiany będą równie wielkie, jak po I wojnie światowej? Jak wielkie? Tego nie wiemy, ale już teraz widać, że dwa państwa nie przetrwają jej w tym kształcie, w jakim były przed jej rozpoczęciem. To oczywiście Ukraina, która już straciła część swojego terytorium, i Polska, w której dokonuje się podmiana społeczeństwa i być może czeka ją jeszcze utrata tzw. Ziem Odzyskanych.
Wiesław Liźniewicz
https://bb-i.blog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz