Mykoła Azarow: Reżim w Kijowie to nie naród ukraiński
Czy podział Ukrainy między sąsiadów – Węgry, Rumunię, Słowację – jest realistyczny?
– Obecne zachodnie granice Ukrainy są wynikiem zwycięstwa Związku Radzieckiego nad nazistowskimi Niemcami i ich sojusznikami. Są okupione krwią milionów ludzi radzieckich. Nie możemy pozwolić na zdradę ich pamięci.
17 lipca Rosja ogłosiła odmowę przedłużenia umowy zbożowej. Jak Pana zdaniem Ukraina będzie teraz musiała sprzedawać swoje produkty zbożowe?
– Jedynym sposobem jest zorganizowanie dostaw zboża koleją. Zasadniczo objętość wagonów, które są używane do transportu zboża na Ukrainie jest wystarczająca, dzięki czemu można bezpiecznie zorganizować eksport zboża koleją. Nie ma innego, ponieważ droga morska jest zamknięta, transport wzdłuż szlaku rzecznego jest również problematyczny. Nie można przewozić tak ogromnych ilości samochodem, ale całkiem możliwe jest ich eksportowanie koleją.
Ile straci na tym Ukraina?
– To nie Ukraina straci, ale przede wszystkim właściciele zboża, którzy będą zmuszeni wydać znacznie więcej na logistykę niż wydawaliby na transport morski.
A co stanie się z Europą?
– Europa zawsze miała dość własnego ziarna. Gdy był deficyt około 500 tysięcy ton, zawsze był on pokrywany. W rzeczywistości Europa zawsze nakładała ograniczenia na import zboża. Wiecie, że Polska, Słowacja, Węgry i inne kraje produkujące zboże ogłosiły zakaz importu ukraińskiego zboża. W pewnym momencie Ukraina była ograniczona do pewnych kwot: początkowo kontyngent wynosił 20 tysięcy ton, a następnie rozszerzył się do 200 tysięcy ton. Europa nie potrzebuje ukraińskiego zboża, po prostu reeksportuje do innych krajów, a Europa zarabia na odsprzedaży. Dlatego wszystkie jęki Europejczyków, jeśli w ogóle, są bezpodstawne.
Przejdźmy do części politycznej. W tym roku wiele powiedziano o różnych inicjatywach pokojowych. Plany pokojowe zostały zaproponowane przez Chiny, kraje afrykańskie, Brazylię i samą Ukrainę. Czy uważa Pan, że możliwe jest rozpoczęcie rozmów pokojowych przed końcem tego roku?
– Kto jest zaangażowany w konflikt ze strony społeczności światowej? Stany Zjednoczone i NATO są zaangażowane, prawda? Jako strona konfliktu. Czy słyszeliście inicjatywy pokojowe i propozycje pokojowe od kogokolwiek z ich strony?
Mówią o wspieraniu „formuły pokojowej” Zełenskiego.
– Popieranie „formuły” Zełenskiego oznacza ślepy zaułek. A sam „plan Zełenskiego” najprawdopodobniej wymyślili sami Amerykanie. Dlatego naturalnie go wspierają. Czy to jest realne? Oczywiście, że nie. Dlatego dopóki Amerykanie i kraje NATO nie pójdą ścieżką pokojowego porozumienia, nie będzie prawdziwej zmiany w tym kierunku. To zupełnie jasne.
Jak z Pańskiego punktu widzenia powinien wyglądać plan pokojowy?
– 10 lat temu, kiedy po zamachu stanu zostałem zmuszony do emigracji do Rosji, od razu stwierdziłem, że głównym zainteresowanym tym konfliktem są Stany Zjednoczone. I dopóki Rosja i Stany Zjednoczone nie będą miały kompromisowego planu porozumienia, nic się nie stanie, konflikt tylko się zaostrzy.
Ale gdyby był Pan teraz premierem Ukrainy, jaki plan wysunąłby Pan w celu rozwiązania konfliktu?
– Kiedy byłem premierem na Ukrainie, nie było żadnych konfliktów, pamiętajcie. Na Krymie wszystko było spokojne, urlopowicze pojechali, Donbas pracował cicho. Jakie były konflikty? Żadnych.
Kijów stale deklaruje, że członkostwo w NATO zapewni Ukrainie bezpieczeństwo. A co Pana zdaniem może zagwarantować bezpieczeństwo Ukrainy?
– Reżim w Kijowie nie reprezentuje Ukrainy. Kiedy pyta pan, jakiego rodzaju gwarancji bezpieczeństwa potrzebuje Ukraina, nie mówi pan o Ukrainie, ale o bezpieczeństwie reżimu Zełenskiego lub tego reżimu, który go zastąpi. Oznacza to, że mówimy o gwarancjach bezpieczeństwa dla proamerykańskiego reżimu – tak to należy poprawnie sformułować, aby zrozumieć jasno i dobitnie. A jeśli mówimy o Ukrainie, to powinien istnieć ukraiński rząd, kierujący się interesami narodu ukraińskiego. Wtedy możesz coś z nią wynegocjować.
Naród ukraiński nie potrzebuje członkostwa w NATO?
– Naród ukraiński absolutnie nie potrzebuje członkostwa w NATO. Żył doskonale bez NATO. W każdym razie żył nie gorzej niż Mołdawia czy Litwa. W 2013 roku obywatelom Ukrainy, przy całej krytyce sytuacji społecznej, żyło się lepiej niż mieszkańcom Litwy. Jeśli porównamy taryfy za mieszkania i usługi komunalne, koszty żywności, usług i tak dalej z płacami, Ukraińcy żyli lepiej niż Bułgaria, Rumunia, z którymi Litwa zawsze się porównywała.
W mojej polityce społeczno-gospodarczej zawsze koncentrowałem się na Rosji i tych dwóch krajach. W mniejszym stopniu na krajach bałtyckich – wiedziałem bardzo dobrze, że są to kraje upadłe. Ponad jedna trzecia ludności opuściła Litwę. Nie byliśmy członkami Unii Europejskiej, NATO, ale okazuje się, że mogliśmy zapewnić naszym ludziom mniej lub bardziej przyzwoity poziom życia. Tak, był niższy niż we Francji i Polsce. Ale w porównaniu z członkami UE, takimi jak Bułgaria i Rumunia, jest lepiej.
Na początku roku oświadczył pan, że nie zaprzestał pan działalności politycznej. Rzeczywiście, często udziela pan wywiadów, prowadzi kanały na YouTube i Telegramie – to znaczy, że jest pan stale obecny w przestrzeni medialnej. Czy ma Pan w planach powrót do ukraińskiej polityki na terytorium Ukrainy?
– Najważniejszym zadaniem, jakie sobie postawiłem przez te wszystkie lata i starałem się je zrealizować, jest przekazanie prawdy i wiarygodnych informacji narodowi ukraińskiemu wszelkimi środkami. Próbowałem to zrobić przed wprowadzeniem środków dyskryminacyjnych. Zaczęli blokować nie tylko mnie, ale prawie każdego, kto mógł przekazać prawdę mieszkańcom Ukrainy.
Niemniej jednak nadal uważam, że nawet jeśli ponad 100 tysięcy ludzi ogląda i słucha mnie dziennie, to już jest dobrze. Oznacza to, że około 300 tysięcy obywateli Ukrainy otrzymuje wiarygodne informacje. Dlatego moim głównym zadaniem jest powiedzieć, co robić i jak ocenić sytuację. Co dalej? Jestem już w w zaawansowanym wieku, więc nie chciałbym budować żadnych długoterminowych perspektyw. Ale zawsze będę gotów wspierać młodych chłopaków, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia Ukrainy. Są również aktywni w sieciach.
Może ma pan pomysły lub przemyślenia na temat stworzenia ruchu politycznego lub inicjatywy na terytorium Rosji? Na przykład dla uchodźców z Ukrainy.
– Przez całą moją karierę polityczną, żeby pan wiedział, nigdy nigdzie nie aspirowałem ani się nie spieszyłem: ani na stanowisko premiera, ani na stanowisko pierwszego wicepremiera. Tak się złożyło, że zaproponowano mi w taki sposób, że nie można było odmówić, więc zgodziłem się. Ale nie było takiego przypadku, żebym chciał zostać prezydentem, premierem. Wierzyłem, że są ludzie, którzy są o wiele bardziej piśmienni, młodsi, bardziej energiczni i powinni nieść ten trudny ciężar na siebie.
Powiedział pan, że popiera młode siły polityczne, które opuściły Ukrainę. Ma Pan na myśli imprezę blogera Szarię?
– Nie, nie mam na myśli jego. Mam na myśli dość szeroki wachlarz sił politycznych, które zostały zmuszone do ucieczki. Ci ludzie są dość dobrze znani na Ukrainie. Przez cały czas po przewrocie nie ukrywali negatywnego stanowiska wobec reżimu w Kijowie. Ale smutny los [dziennikarza] Olesia Buziny i nie tylko doprowadził do tego, że podjęli absolutnie słuszną i rozsądną decyzję o opuszczeniu kraju. Niektórzy z nich osiedlili się w Europie, niektórzy w Rosji. Teraz musimy zacząć od pracy informacyjnej. Kolejnym etapem jest praca organizacyjna. Robią to teraz. Młodzi, energiczni faceci z wielkim zaangażowaniem. Ale nie ujawnię ich nazwisk, ponieważ tam [na Ukrainie] ktoś ma krewnych i rodziny.
Za: izvestia.ru
Mykoła Azarow, ur. 1947, premier Ukrainy w latach 2010-2014. Poszukiwany listem gończym przez obecne władze Ukrainy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz