poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Norwid napisał, że Polska jest wielkim narodem i żadnym społeczeństwem.

Powstanie warszawskie to była ŚMIERĆ,

PRZEDE WSZYSTKIM ŚMIERĆ.

Dlaczego prawda o powstaniu warszawskim jest
zastępowana mitem?

PROF. ZDZISŁAW SADOWSKI,
ekonomista, powstaniec warszawski

Dostrzegam takie zjawisko. To dosyć normalne dla doświadczenia
historycznego Polaków, że wszystkie powstania zostały po czasie otoczone
mitem bez względu na przebieg.

W miarę oddalania się czasu narasta mit,
który w dodatku jest jeszcze rozwijany, bo akurat taka koniunktura
polityczna się nadarzyła, bo to było potrzebne i wygodne dla niektórych kół.

Warto, by młode pokolenie znało prawdę i nie ulegało mitom;

niestety prawdę znają ograniczone części społeczeństwa.

A prawda jest taka, że był to
wielki błąd, który nas bardzo dużo kosztował.

Jednak z punktu widzenia
młodego człowieka, jakim wówczas byłem, było to równocześnie wspaniałe
przeżycie, bez względu nawet na konsekwencje, które mnie później z tego
powodu dotknęły.

PROF. JOHN J. KULCZYCKI,
Wydział Historii, University of Illinois at Chicago

Każdy naród, każde państwo ma swoje mity, które mają za zadanie
udowodnić jego zalety.

Mit o powstaniu warszawskim służy jako dowód
polskiego bohaterstwa i ofiarności. Powstańcy rzeczywiście walczyli
heroicznie o samodzielną, niepodległą Polskę. To, że ich walka nie miała
szans na zwycięstwo, że nie było dla nich nadziei, jest inną sprawą. Nikt nie
chce pomniejszać ich bohaterstwa.

TOMASZ ŁUBIEŃSKI,
pisarz, publicysta
Prawda jest zastępowana z trzech powodów. Po pierwsze, mit zawsze
wygrywa, prawie w każdych warunkach, co widziałem już w dziesiątkach
dyskusji. Po drugie, prawda jest luksusem, jest zbyt skomplikowana, zawsze
trochę przykra. Po trzecie, mit, którym się prawdę zastępuje, też staje się
jakąś prawdą.

PROF. BARBARA SKARGA,
filozof, łączniczka AK

Wydaje mi się, że Polacy lubią mity, ale ja do takich miłośników nie
należę. Zwłaszcza w takiej sprawie jak powstanie warszawskie
mitologizowanie prowadzi tylko do zaciemnienia obrazu, a nie do poznania
i wyjaśnienia wszystkich okoliczności. Tutaj wprowadzanie mitu przynosi
wyraźną szkodę.

PROF. LUDWIK STOMMA,
etnolog, wykładowca paryskiej Sorbony

Norwid napisał, że Polska jest wielkim narodem i żadnym
społeczeństwem.

W chwilach militarnych ukazuje się jako wspaniały naród,
a potem mierne społeczeństwo.

I teraz to mierne społeczeństwo usiłuje się
przypiąć do tej drugiej nogi, co robi w sposób bezkrytyczny, głupi i prostacki.

Fakt, że powstanie było bez sensu, zniszczyło miasto i dorobek wielu
pokoleń, ale jednocześnie było bohaterskie i wspaniałe w wymiarze ludzkim,
pogłębia to nasze rozdarcie.

Zastępowanie prawdy mitem to jak kładzenie
szalika na rzeczywistość.

Na patrzących z boku to w ogóle nie działa

Wielka narodowa tragedia
Powstanie warszawskie było wielką klęską polityczną i militarną,
bo ani o jeden dzień nie skróciło okupacji niemieckiej

PROF. JAN CIECHANOWSKI – żołnierz AK, uczestnik powstania warszawskiego, po wojnie
osiadły w Londynie, autor licznych prac z zakresu historii najnowszej, drukowanych m.in.
w paryskiej „Kulturze”, wykładowca Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora
w Pułtusku.

Jego najważniejsza książka „Powstanie warszawskie. Zarys podłoża
politycznego i dyplomatycznego” wydana w Londynie w 1971 r. przez oficynę ODNOWA,
opublikowana została dwukrotnie po angielsku przez Cambridge University Press, jak
również w języku japońskim i chorwackim.

Przez 13 lat nie mogła ukazać się w PRL, autor
bowiem nie zgadzał się na jakiekolwiek zmiany.

W 1984 r. została wreszcie przez PIW
ogłoszona drukiem i doczekała się już kilku wznowień. Szóste, wydane przez AH w 2004 r.,
tzw. pułtuskie, jak i obecne, siódme, ogłoszone wraz z Belloną zostało znacznie
rozszerzone.

Panie profesorze, dowództwo AK, szczególnie trójka generałów: Tadeusz
Bór-Komorowski, Tadeusz Pełczyński i Leopold Okulicki, która podjęła
decyzję o wywołaniu powstania i o której jeszcze porozmawiamy, nie znała
stanu uzbrojenia?
– Dopiero po latach, po przeczytaniu dokumentów archiwalnych,
przeprowadzeniu wielu rozmów z dowódcami powstania doszedłem do
smutnego wniosku, że dowództwo nie zwracało uwagi na to nasze słabe
uzbrojenie. Za potwierdzenie tego niech posłużą słowa Bora-Komorowskiego, z którym rozmawiałem w obecności prof. Janusza
Zawodnego. Bór powiedział mi: „Ja nie wchodziłem w sprawę uzbrojenia
poszczególnych oddziałów”.

To myślenie zakładało sprzeczność: powstanie militarnie przeciwko
Niemcom, politycznie przeciwko Rosji, która miała wesprzeć walkę
z hitlerowcami? Jak to się miało udać? Czy rzeczywiście uważano, że Stalin
pozwoli AK na przeprowadzenie takiej wielkiej demonstracji?
– Oczywiście, że to się nie mogło udać. Stalin koło 10 sierpnia powiedział,
że nie chce mieć nic wspólnego z powstaniem, bo, jak mi mówił wybitny
historyk, ówczesny minister wojny, gen. Marian Kukiel, generalissimus
uważał stolicę Polski za pewnego rodzaju zakładnika. Stalin jasno dawał do
zrozumienia: jeżeli zgodzicie się na linię Curzona, dojdzie do fuzji rządu
londyńskiego z PKWN, podporządkujecie AK armii Żymierskiego i Berlinga,
to ja wam pomogę. A jeżeli nie, to ja wam pomagać nie będę. Stalin przed
wyjazdem premiera Mikołajczyka z Moskwy powiedział, że czyny są
mocniejsze niż słowa.

Przytoczę dwie wypowiedzi prezydenta Roosevelta po Jałcie, który pisał 6
lutego 1945 r. do Stalina: „Mam nadzieję, że nie muszę Pana zapewnić, że
Stany Zjednoczone nigdy nie udzielą jakiegokolwiek poparcia żadnemu
rządowi tymczasowemu w Polsce, który odnosiłby się wrogo do waszych
interesów”. To myślenie Amerykanów obowiązywało także wcześniej,
w czasie powstania. Prezydent USA zapewniał marszałka Stalina solennie
i zgadzał się z nim całkowicie, że Armia Czerwona posuwająca się na Berlin
przez Polskę powinna mieć zapewnione bezpieczeństwo na tyłach. Roosevelt
dodawał przy tym, że „żaden rząd tymczasowy, który by przysparzał
sojuszniczym siłom zbrojnym jakichkolwiek kłopotów na tyłach, nie może
być przez was i nie powinien być przez nas tolerowany. Chciałbym, żeby Pan
wiedział, że o tym dobrze pamiętam”. Co to oznaczało? Zgodę na
aresztowania i wywózki żołnierzy podziemia na Sybir.
Dodam jeszcze, że Anglicy właściwie już w listopadzie 1943 r. postawili
kreskę na AK, bo wyłączyli ją z działań inwazyjnych, mówiąc, że to, co będzie
się działo w Polsce, nie będzie miało żadnego wpływu na to, co się wydarzy
we Francji. A to oznaczało, że AK nie dostanie żadnego większego wsparcia
z Zachodu. Niestety, nasi dowódcy albo o tym nie wiedzieli, albo tego nie
rozumieli.

Dziś mówi się, że AK to była potężna siła, były dywizje. Ale co to była za
armia? To byli ludzie należycie zorganizowani, ale nieodpowiednio
uzbrojeni, a najczęściej w ogóle niemający broni. Na ćwierć miliona
żołnierzy dowódcy mogli uzbroić 32 tys. ludzi. Armia Krajowa to był materiał
na wojsko. Być może dowódcy AK ulegli mitowi owego ćwierć miliona żołnierzy

Z osobistych
doświadczeń mogę powiedzieć, że koło 20 września 1944 widziałem, jak gen. Tadeusz Bór
Komorowski inspekcjonował oddziały stacjonujące w okolicach pl. Trzech
Krzyży. Pamiętam, że jakieś kobiety krzyczały: „Ty morderco naszych
dzieci!”.

Znamy też politykę prezydenta USA Roosevelta wobec niej,
która właściwie w dużej mierze była zbrodnicza.

Z jednej strony bowiem
Roosevelt mówił: ja wam pomogę, a wy się dogadajcie ze Stalinem, a temu
ostatniemu oświadczał, że najważniejsza rzecz to spokój na waszych tyłach,
co oznaczało: aresztuj pan tych wszystkich ludzi i koniec. I stąd w Polsce
panem sytuacji był niejaki gen. Sierow.

Kard. Stefan
Wyszyński w 1957 r. powiedział do studentów: „Nie możemy co pokolenie
odbudowywać Warszawy, ona nie może jeszcze raz spłynąć krwią”.
.https://www.tygodnikprzeglad.pl/wielka-narodowa-tragedia/

Leon Lech Beynar
Paweł Jasienica w latach 40. napisał w „Tygodniku Powszechnym”:
[Powstanie Warszawskie było wymierzone] „militarnie przeciw Niemcom, politycznie
przeciw Sowietom,
a faktycznie
przeciw Polsce”.

Zakłamana historia powstania Tom I – Kto Odpowiada Za Śmierć 200 Tysięcy Cywilów
Paweł Dybicz

Choć od wybuchu powstania warszawskiego minęły dziesiątki lat, to dyskusja o jego zasadności nabiera na sile.

Powstanie warszawskie, jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w całej historii Polski, dzieli Polaków, ale też budzi żywe zainteresowanie. W oficjalnej polityce historycznej dominuje jeden jego obraz – było ono patriotycznym zrywem, a walczącym z Niemcami warszawiakom nie przyszli z pomocą Sowieci.

W czasie rocznicowych uroczystości czci się powstańców i oddaje im honory. Należne!

Ale jakże często pomija się inne aspekty powstania, nade wszystko ofiary ludności cywilnej.

Według niemieckich szacunków ofiar powstania warszawskiego było 200 tysięcy, w tym dziesiątki tysięcy zamordowanych przez hitlerowców w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. na Woli i Ochocie.

Te przerażające liczby są dla apologetów powstania bardzo niewygodne, zakłócają bowiem jego przekaz i przesłanie, rodzą bowiem pytania o jego sens, o to, kto jest winny tej hekatombie.

Jednym z tych, którzy udzielili odpowiedzi, był gen. Władysław Anders, który oświadczył, że powstanie było zbrodnią, a generałowie, którzy je wywołali, powinni stanąć przed sądem polowym.

W książce wywiady i teksty, m.in. profesorów Jana M. Ciechanowskiego, Eugeniusza Duraczyńskiego, Bronisława Łagowskiego, Mariana Stępnia, Andrzeja Werblana, doktorów Krzysztofa Wasilewskiego i Łukasza Jastrzębia oraz Andrzeja Dryszla, Pawła Dybicza, Jacka Owczarskiego i Roberta Walenciaka.

Paweł Dybicz | 2 sierpnia, 2009

Stosowana w celach politycznych mitologizacja powstania warszawskiego coraz bardziej przesłania jego prawdziwy obraz

W propagandzie już nie dokonuje się (poza nielicznymi badaczami) rzetelnej analizy postępowania generałów Tadeusza Bora-Komorowskiego, Tadeusza Pełczyńskiego i Leopolda Okulickiego. A przecież to oni ponoszą

odpowiedzialność za tysiące zabitych, za cierpienia i zniszczenia.

Pora zaprzestać posługiwania się mitem nieuchronności wybuchu powstania, argumentem, że młodzi żołnierze wręcz rwali się do boju i żadna siła nie była w stanie ich powstrzymać.

Bo jeżeli tak było, to marne i mało zdyscyplinowane byłoby to wojsko,

które nie słucha swoich dowódców.

A tak przecież nie było, o czym niech świadczą postawy wielu walczących, którzy nie chcieli kapitulować,
https://www.tygodnikprzeglad.pl/swieto-wielkiej-kleski/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To koniec naprawiania samochodów. Unia wprowadza zakaz.

Miliony polskich kierowców staną przed wyzwaniem: nowe przepisy Unii Europejskiej mogą wkrótce zakazać napraw pojazdów starszych niż 15 lat....