czwartek, 14 grudnia 2023

Kiedyś tu było życie teraz jest tylko bieda. O ofiarach polskiej transformacji

 Ciekawa książka:

Kiedyś tu było życie teraz jest tylko bieda.
O ofiarach polskiej transformacji

W kraju, który podlegał głębokiej deindustrializacji, posiadane przez nich umie­ jętności stały się niepotrzebne. Przeszkodą w znalezieniu nowej pracy był ponadto ich wiek. Jeden z byłych górni­ ków w Wałbrzychu wspominał: „Miałem 37 lat, a firmy w mieście przyjmowały tylko osoby do 35 roku życia. Na emeryturę byłem za młody, na rentę za zdrowy, a na pracę za stary”. Podobne doświadczenia miał były hutnik w Ka­ towicach: „Pracodawcy nie chcieli za bardzo rozmawiać z nami. Mówili, że szukają osób do 35, wyjątkowo do 37 roku życia. Raz mnie poniosło i spytałem: ‘Czy ja mam sobie trumnę kupić jako 50-latek i zamknąć się w niej?!”’ Po doświadczeniu bezrobocia i podejmowania prac do­ rywczych w końcu znaleźli zatrudnienie jako ochroniarze/ portierzy lub osoby sprzątające. Zebrałam kilkadziesiąt takich historii, a na łamach niniejszej książki zaprezentuję wybrane. Książka zawiera wspomnienia dawnych:

— górników z Wałbrzycha i robotnic dolnośląskich fabryk (rozdz. 1-3) — górników i hutników z Katowic (rozdz. 5-8) — stoczniowców z Gdyni i Gdańska (rozdz. 9-11) — robotnika fabryki produkującej traktory z Warszawy (rozdz. 12) — robotnika fabryki produkującej aparaturę elektryczną w Przasnyszu (rozdz. 13) — pracownicy fabryki produkującej części samochodowe w Opolu (rozdz. 14) — pracownicy cegielni w Suchaczu (rozdz. 15) — kucharki zakładu odzieżowego w Gorzowie Wielko­ polskim (rozdz. 16) — robotnicy wyrabiającej pluszaki w fabryce zabawek i dzie­ wiarki w fabryce odzieżowej w Siedlcach (rozdz. 17).
— robotnicy fabryki materiałów magnetycznych w War­ szawie (rozdz. 18).

W przedostatnim rozdziale przybliżam ponadto histo­ rię kolejarza, który w 1990 r. porzucił państwową posadę i posłuchał liberalnej rady: „załóż firmę” Książka skupia się na zakładach przemysłowych, lecz ostatni rozdział posta­ nowiłam poświęcić przedsiębiorstwu rolnemu. Kombinat Rolny w Kietrzu, mojej rodzinnej miejscowości, zwany jest „ostatnim PGR-em” i „ostatnim bastionem komunizmu”.
Kietrzański PGR, kosztem licznych wyrzeczeń, prze­ trwał transformację. Odnosi sukces i skłania do refleksji nad tym, czy masowa likwidacja w ekspresowym tempie państwowych gospodarstw rolnych i zakładów przemy­ słowych była uzasadniona.
Z bohaterami książki spotykałam się w okresie, gdy władzę sprawował rząd Prawa i Sprawiedliwości. W wy­ 9 borach parlamentarnych w 2015 r. partia zdobyta niemal 38% głosów, zbliżając się do wyniku, jaki w 2001 r. uzyskał Sojusz Lewicy Demokratycznej (ponad 41%). Jedno z wy­ jaśnień tak wysokiego poparcia społecznego PiS-u mó­ wiło, że partię popierają w dużej mierze tzw. przegrani transformacji. Spotkania z moimi rozmówcami były do­ skonałą okazją do weryfikacji tej tezy. Elementem oma­ wianych historii są odpowiedzi na pytanie o to, czy rząd tzw. dobrej zmiany jest popierany przez tych, dla których transformacja była złą zmianą.

W latach 90. zlikwidowano w Wałbrzychu wszystkie trzy kopalnie węgla kamiennego. Były górnik kopalni „Wałbrzych” ma o to wielki żal do robotników z Górne­ go Śląska, zarzuca im brak solidarności z dolnośląskimi górnikami. „Hanysy nas nie obronili” – powiedział z wy­ rzutem podczas naszej rozmowy. Z kolei były hutnik z Ka­ towic skupił się na obwinianiu robotników niebędących rdzennymi Ślązakami, tzw. goroli. Stwierdził: „Zapewne zna pani serial Daleko od szosy. Opowiadał on o losach Leszka, który wyrwał się ze wsi i przeniósł na Górny Śląsk.

Takich Leszków po II wojnie światowej zjechało się nam tutaj na pęczki. Proszę zapisać, że to przez takich Leszków Śląsk dziś wygląda tak, jak wygląda”. Jego zdaniem przy­ jezdni nie mieli tak bojowego ducha, jak Ślązacy, przez co nie doszło do powstania śląskiego przeciwko likwida­ cji przemysłu. Robotnicy we wzajemnych oskarżeniach o brak wzajemnej solidarności i dostatecznej bojowości tracili z pola widzenia głównych sprawców doświadczo­ nych dramatów. Książkę dedykuję jednemu z ojców terapii szokowej, jaką dla klasy robotniczej była transformacja Polski – Leszkowi Balcerowiczowi.

Kiedy nastąpi opamiętanie?

„Jestem przerażony”, „to jest przerażające” – w wersji łagodniejszej, pewnie po zażyciu neospasminy – straszne, „przeraża mnie to” itd., itd...