ŚWIĘTY GERARDZIE MAJELLO, MÓDL SIĘ ZA NAMI!
czyli:CZEGO GRZEGORZ BRAUN NIE POWIE CI O IN VITRO?
Tak, wiemy, od czasu sejmowej debaty na temat poczynania ludzi wskutek działalności laboranta szkiełka i oka minęła już chwila. Temat jest jednak na tyle istotny i ŻYWOTNY, że warto do niego powracać, dopóki… No właśnie, dopóki – kiedy? Dopóki, dopóty w powszechnym mniemaniu, a przynajmniej w mniemaniu elit (czy też: pseudoelit) kształtujących umysły Polaków, będzie utrzymywać się przeświadczenie, że wolno i należy opierać się w ważnych kwestiach na argumentach drugorzędnych, na argumentach nie tykających istoty problemu. W debacie dotyczącej in vitro… I tu zaczyna się cały problem: Jak może normalnym być kraj, w którym publiczna debata, w której udział jako słuchacze mają również nolens volens dzieci, dotyczy tego, czy dziecko jest niczym przedmiotem – przedmiotem czyjegoś prawa, „prawa do posiadania dziecka”. „Posiadania” właśnie – jakby to był przedmiot lub niewolnik.
Kończmy tę dygresję, która jednak jako żywo związana jest z tematem. Otóż w debacie dotyczącej in vitro nawet uchodzący za ultrakatolicki beton Grzegorz Braun nie odniósł się do zagadnienia zasadniczego, koncentrując na wywołujących paroksyzmy nienawiści wrogów Boga i człowieka porównaniach do selekcji na oświęcimskiej rampie. Otóż istota problemu dotyczy 1) primo: stwierdzenia, że nie istnieje coś takiego jak „prawo do posiadania dziecka”; 2) drugie primo: stwierdzenia, że KAŻDY CZŁOWIEK MA PRAWO DO BYCIA POCZĘTYM W AKCIE (NATURALNEGO – czyż trzeba to dodawać?) WSPÓŁŻYCIA RODZICÓW BĘDĄCYCH MAŁŻEŃSTWEM. Nawet gdyby w ramach procederu in vitro żaden „naprogramowy” człowiek nie był niszczony, przeznaczany do zamrożenia etc., gdyby w szkle laboranta powstawali tylko ci ludzie, których potem umieści się w łonie rodzicielki in spe – proceder ów byłby zbrodniczy i niegodziwy. Właśnie ze względu na PRAWO DZIECKA DO BYCIA POCZĘTYM W AKCIE (NATURALNEGO – czyż trzeba to dodawać?) WSPÓŁŻYCIA RODZICÓW BĘDĄCYCH MAŁŻEŃSTWEM. Charakterystyczne, że żadna z organizacji tak mędrkujących i szczekających o „prawach dziecka” o tym podstawowym prawie jakoś się nie zająknie. Zamiast tego będzie prawić duby smalone o „prawach swobody sumienia i wyznania” albo „prawie do odmiennego [od normalnego – w domyśle] wyglądu zewnętrznego”. Ale nie powód to, by we własnej argumentacji, zmierzającej do szczytnego celu zakończenia manipulacji na ludziach i „tworzenia” ich przez pogańskich „bogów” – laborantów, pomijać ten właśnie, podstawowy, kluczowy i pierwszorzędny argument – na rzecz tego, co być może bardziej przemawia do masowej wyobraźni (setki, tysiące, setki tysięcy zamrożonych lub zamordowanych ludzi), ale nie stanowi argumentu decydującego.
Święty Gerardzie Majello, patronie dzieci poczętych, módl się za nami i za wszystkimi ludźmi nienarodzonymi oraz ich rodzicami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz