Przejdź do głównej zawartości

Kto ma prawo do Witosa?

 

Kto ma prawo do Witosa?


Rafał Ziemkiewicz w swoim niezbyt jak często eleganckim stylu zakwestionował prawo PSL do powoływania się na Wincentego Witosa. Napisał na portalu „X”, krytykując słowa Władysława Kosiniaka-Kamysza: „Rocznicę urodzin Stanisława Gucwy proszę raczej odnotować, z Witosem to Pańska partia ma dziś tyle wspólnego, ci fiut z fiatem”.

Rząd Wincentego Witosa

Pomijając chamski ton, z punktu widzenia czysto merytorycznego Ziemkiewicz jeszcze raz pokazał, że jest ignorantem historycznym.

Zacznijmy od Stanisława Gucwy, który ma tu pełnić rolę „czarnego luda”, jako PRL-owski dygnitarz, będąc przed długie lata wiceprzewodniczącym Rady Państwa i marszałkiem Sejmu. Ale przed wojną, od 1936 działał w Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici”, a w okresie okupacji pracował w spółdzielczości i brał udział w ruchu oporu (Stronnictwo Ludowe „Roch”, Bataliony Chłopskie, używał pseudonimów Golec i Socha), dosłużył się stopnia majora rezerwy.

Ale mniejsza o Gucwę. Interesuje nas Wincenty Witos. Czy ZSL miał z nim cokolwiek wspólnego? Oczywiście, że miał. W kluczowym dla przyszłości tego ugrupowania okresie, które powstało ostatecznie w 1949 roku, przyłączyło się do niego kilku bliskich współpracowników Wincentego Witosa, nie akceptujący polityki Stanisława Mikołajczyka, który w 1947 opuścił Polskę.

Na czoło wysuwa się tutaj Władysław Kiernik (1879-1971), przez wiele lat bliski współpracownik Witosa w PSL „Piast”, szef MSW w jego rządzie w 1923 roku, zwolennik sojuszu z Narodową Demokracją. W latach 1933-1939 towarzyszył Witosowi na emigracji w Czechosłowacji. Po 1945 roku został w Polsce, był zdecydowanym przeciwnikiem polityki Stanisława Mikołajczyka. W latach 1947–1952 był posłem na Sejm Ustawodawczy. Ponadto dwukrotnie był członkiem polskiej delegacji na sesje Organizacji Narodów Zjednoczonych w Londynie w 1946 oraz w Nowym Jorku w 1956. W latach 1956-1966 pełnił funkcję wiceprezesa Towarzystwo Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia”. Był aktywnym członkiem Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, w którym pełnił funkcję wiceprezesa Głównej Komisji Rewizyjnej.

Druga ważna postać to Jan Dębski (1889-1976). Przed wojną od 1916 był związany z PSL „Piast” (w międzyczasie miał związki z PSL „Wyzwolenie”). Wiceprezes Zarządu Głównego partii w latach 1921–1931. Członek Rady Naczelnej SL w latach 1931–1933. Od 1919 do 1930 poseł na Sejm (Ustawodawczy oraz I i II kadencji), w latach 1925–1930 jego wicemarszałek. On także od 1949 roku był członkiem ZSL. Biograf Dębskiego, Mateusz Ratyński, pisze:

„Z inicjatywy Czesława Wycecha we współpracy z Zakładem Historii Ruchu Ludowego zorganizowano w sierpniu 1966 r. spotkanie, na którym byli obecni m.in. Jan Dębski, Władysław Kiernik, Stanisław Osiecki, Romuald Wasilewski, Jan Dąb-Kocioł, Anna Gadzalanka. Kolejne rozmowy odbyły się 3 listopada 1966 r., podczas których prezes ZSL zaproponował powołanie przy NK ZSL Klubu Seniorów Ruchu Ludowego. Inicjatywa spotkała się z życzliwym przyjęciem.

20 albo 23 listopada 1966 r. odbyło się pierwsze organizacyjne spotkanie KSRL, w którym wzięło udział około czterdziestu osób. Obok Wycecha szczególną sympatię seniorom okazywał patronujący przedsięwzięciu sekretarz NK ZSL Sylwester Leszczykiewicz.

Wśród członków Klubu Seniora znaleźli się zarówno politycy przedwojennego PSL „Piast”, PSL „Wyzwolenie”, SCh i SL, ale też „lubelskiego” SL, PSL i ZSL, m.in. Jan Dąb-Kocioł, Jan Domański, Henryk Dzendzel, Teodor Kaczyński, Władysław Kiernik, Stanisław Kotek-Agroszewski, Józef Kowalczuk, Stanisław Osiecki, Michał Pankiewicz, Juliusz Poniatowski, Andrzej Waleron, Romuald Wasilewski.

Powołano pierwszy zarząd, na czele którego stanął Dębski, Teodor Kaczyński został wiceprezesem, sekretarzem Romuald Wasilewski, a pozostałymi członkami: Irena Kowalska, Jan Pawelec i Zofia Załęska. Wybór Dębskiego nie był przypadkowy. Cieszył się on największym poważaniem w środowisku oraz miał pełne zaufanie Czesława Wycecha”

I dalej: „Dębski był aktywnym gościem zebrań powołanej w 1967 r. Rady Naukowej Zakładu Historii Ruchu Ludowego zrzeszającej uczonych z różnych ośrodków badawczych. Podczas spotkań przedstawiał własne zapatrywania dotyczące okresu dwudziestolecia międzywojennego i bronił polityki PSL „Piast”. Pokazywał demokratyczny charakter partii Witosa, która dążyła do utrzymania w Polsce demokracji parlamentarnej i starała się ochronić kraj przed potencjalną dyktaturą (…) Aktywność i dobrą pamięć ludowca wykorzystano w dokumencie filmowym z 1967 r. poświęconym Witosowi. Materiał powstał z inicjatywy historyka Stanisława Laty i zawierał wypowiedzi Dębskiego, Henryka Dzendzla i Władysława Kiernika.

Przekazane przez polityka informacje dotyczące życia i działalności trzykrotnego premiera ukazały się również w opracowanej przez Jana Borkowskiego publikacji „O Wincentym Witosie. Relacje i wspomnienia” wydanej w 1984 r.

I wreszcie Stanisław Osiecki (1875-1967). Początkowo działacz PSL „Wyzwolenie” przeszedł do PSL „Piast”. Pisze Mateusz Ratyński: „Osiecki popierał współpracę „piastowców” z ugrupowaniami Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodu. Był współtwórcą paktu lanckorońskiego, w tym przede wszystkim kompromisowych zapisów dotyczących reformy rolnej. Od 27 lipca do 15 grudnia 1923 roku piastował urząd ministra nowo powołanego resortu reform rolnych w koalicyjnym rządzie Wincentego Witosa. Sprawując funkcję, prowadził szerokie prace legislacyjne na rzecz przygotowania projektu reformy rolnej wraz z jej finansowaniem. Aktywnie pracował na rzecz zapewnienia odpowiedniej ilości areału przeznaczonego do parcelacji, regulowania obrotu ziemią czy uskutecznienia działalności urzędów ziemskich”. Po wojnie w PSL Stanisława Mikołajczyka, po 1956 aktywny w Klubu Seniorów Ruchu Ludowego, Brał udział w pracach na rzecz przywrócenia pamięci po Wincentym Witosie.

Zakładowi Historii Polskiego Ruchu Ludowego udało się doprowadzić do wydania w 1965 roku pamiętników Macieja Rataja (Wyd. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza), gdzie znalazły się niepoprawne politycznie w tamtym czasie fragmenty o Bitwie Warszawskiej 1920 roku.

Dopiero w latach 70. i 80. doszło też do „rehabilitacji” Wincentego Witosa (twórczość Jana Borkowskiego), Witos pojawiał się jako ważna postać w dwóch filmach: „Śmierci prezydenta” Jerzego Kawalerowicza (1977) i „Zamachu stanu” Ryszarda Filipskiego (1980). Od 1988 roku historykom związanym z ZSL udało się rozpocząć wydanie „Dzieł Wybranych” Wincentego Witosa.

Już nowe PSL, od 1990, powstałe z polaczenia ZSL i PSL wilanowskiego – zajmuje się utrwaleniem pamięci o Witosie w pełnym wymiarze. Osobą „uwiarygodniającą” jego nowe oblicze było przystąpienie do władz nowego stronnictwa Hanny Chorążyny (1916-1999), działaczki emigracyjnego PSL.

W kontekście tych faktów, i biorąc pod uwagę to, że wszystkie ugrupowania postsolidarnościowe przez 30 lat skutecznie blokowały skasowanie wyroku brzeskiego ciążącego na Wincentym Witosie – próba zakwestionowania prawa obecnego PSL do związków z Wincentym Witosem jest śmieszna.

Jan Engelgard
https://myslpolska.info

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas