Koalicja drożyzny
Wraca stare, które będzie funkcjonować na zasadzie „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała w jednym z wywiadów szczerze: „taniej to już było”.
Czekają nas niestety podwyżki. Zerowy VAT na żywność przestaje obowiązywać od 1 kwietnia br. W jego miejsce wchodzi 5- procentowy VAT. „Jeżeli chcemy finansować niezbędne inwestycje – a taką jest w mojej opinii, może niekoniecznie pana profesora Balcerowicza, podwyżka dla nauczycieli o 30 proc. – to musimy mieć jakieś źródła przychodu. 5-proc. VAT jest jednym z takich źródeł” – mówił minister finansów Domański.
Taka podwyżka, zdaniem Rady Polityki Pieniężnej, wpłynie niekorzystnie na odbicie inflacyjne. Jedną rzecz trzeba sprostować. Obiecanej 30-procentowej podwyżki dla nauczycieli nie ma. Miało być minimum 1500 zł. dla każdego bez wyjątku, ale na obietnicach się skończyło. Za to 5-procentowy VAT na żywność będzie wprowadzony. Stanie się to w okresie Świąt Wielkanocnych, czyli sklepy będą miały udane święta w pracy.
Dotkliwą podwyżką dla nas będzie uwolnienie cen energii. Stanie się to 1 lipca br. Do tej pory obowiązuje mechanizm mrożenia cen energii, który został wdrożony przez rząd Mateusza Morawieckiego,na skutek epidemii od grudnia 2021 r. , a potem przedłużony z powodu wojny na Ukrainie.
Ryszard Petru poseł Trzeciej Drogi stwierdził: „To przedmiot dyskusji na poziomie rządu, ale co do zasady nie możemy mieć sytuacji, w której państwo do wszystkiego dopłaca.(…) Jeżeli zamrozimy ceny na kolejne pół roku, to znów między grudniem a styczniem będzie pytanie, co zrobimy od przyszłego roku.” A minister klimatu Paulina Henning-Kloska powiedziała: „ Wierzę, że po uwolnieniu cen prądu nie będzie dużych podwyżek. Pracujemy nad tym, chcemy wspomóc osoby najuboższe i gorzej zarabiające”.
Rządowi eksperci wyliczyli, że każdy odbiorca prądu zyskuje na rachunkach około 500 zł. do czerwca. Koszt dla budżetu państwa wynosi 15 mld zł.. Rząd uważa, że tak dalej być nie może. Dopłaty obejmą jedynie najuboższych. Resort klimatu wyliczył, że rachunki za prąd wzrosną od 1 lipca o 30 – 40 proc., ale Urząd Regulacji Energetyki wyliczył na podstawie danych państwowych dostawców energii, że użytkownicy zapłacą przeciętnie o około 70 proc. wyższe rachunki, ale niektórzy (Optimal Energy) wyliczają, że rachunki będą wyższe o 80 proc.
Liberalni ekonomiści uważają, że firmy dystrybuujące energię nie mogą mieć strat. Nie ma skąd brać pieniędzy. Stara śpiewka. Poprzedni rząd, który dbał o obywateli, potrafił załatwiać tak, aby społeczeństwo poniosło minimalne straty ze wzrostu cen energii.
Teraz znów nie ma na nic pieniędzy. Za to jest na gigantyczne rozbudowanie administracji, utworzenie nadmiaru zbędnych ministerstw, a w poszczególnych resortach jest iluś tam wiceministrów. Istnieją też fundusze na prace przeróżnych komisji śledczych, które wiadomo, że nic nie dadzą, jedynie zmarnują kolejne pieniądze. Ale wiadomo, jeżeli nie ma chleba, trzeba dać ludziom igrzyska, tylko te są bardzo wątpliwej jakości. A w tle jawi się kolejna obietnica Tuska – wyrównanie krzywd esbekom, czyli powrót do ich dawnych apanaży.
Zapowiadane najbliższe podwyżki odbiją się dotkliwie na budżetach domowych. Zdrożeje codzienne życie, bo produkty w sklepach i usługi powiązane są ściśle z cenami energii.
Na realizację czeka kolejna obietnica Tuska. Ceny paliw miały być ustalone na 5 zł. . jak dotąd tego nie widać, a premier rządu stwierdził krotochwilnie, że sam by chciał wiedzieć, kiedy to nastąpi. Podczas kampanii wyborczej twierdził, że dzień po wyborach wystarczy tylko „jedna odważna decyzja”. Zatem odwagi panie premierze!
Iwona Galińska
Źródło: IG
https://prawy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz