poniedziałek, 15 lipca 2024

Bezmyśle



Skoro brak ryb określamy mianem bezrybia, brak myślenia określić można neologizmem „bezmyśle”.

W owym bezmyślu i całkowitym wyjałowieniu z wszelkiej, nawet elementarnej refleksji polskie życie publiczne konsekwentnie i po uszy tkwi od dziesięcioleci. Gwoli sprawiedliwości – z nielicznymi wyjątkami, które jednak szczególnej wiosny nie czynią.

Bezmyśle przejawia się na wielu poziomach. Przede wszystkim jego skutkiem jest całkowity brak spójnego planu, koncepcji organizacji życia zbiorowego w kraju i sprzyjającej osiągnięciu celów krajowych polityki zagranicznej.

Zamiast tego mamy bezrefleksyjne powtarzanie haseł i narracji wykreowanych poza naszymi granicami, zresztą w niezwykle uproszczonej, niekiedy zwulgaryzowanej i sprymityzowanej wersji.

Ktoś powie, że na refleksję o polityce globalnej i stosunkach międzynarodowych pozwolić mogą sobie wyłącznie intelektualiści z mocarstw, współodpowiedzialni za formułowanie programów i wizji następnie z powodzeniem realizowanych. George Friedman w Stanach Zjednoczonych, Yan Xuetong w Chinach czy Aleksandr Dugin, z którym zamieszczamy w tym numerze wywiad – w Rosji.

To jednak nieprawda: również w krajach średniej wielkości, a nawet mniejszych mamy do czynienia z ożywioną działalnością intelektualną, gorącymi nierzadko sporami na temat właściwego wyboru kierunku polityki zagranicznej. Swoją refleksję na temat otoczenia międzynarodowego i właściwych, odpowiadających mu zachowań rozwijają Węgrzy, Słowacy, Czesi i inne niewielkie narody w naszej części Europy.

Na polskiej ziemi jałowej panuje bezmyśle. A przecież nie zawsze tak było. Przed wojną znakomitą refleksję najwyższej próby na tematy, które dziś określilibyśmy mianem geopolitycznych, podejmował Roman Dmowski, łączący zresztą teoretyczne rozważania z wybitnymi praktycznymi zasługami na polu dyplomacji.

W okresie powojennym, pomimo warunków ograniczonej suwerenności w sferze polityki zagranicznej i obronnej, występował w Polsce i na forum światowym z własnymi koncepcjami szef polskiego MSZ, Adam Rapacki. Oczywiście, te dwa nazwiska nie zamykają bogatej listy tych, którzy nie stronili od myślenia na temat roli naszego kraju w ładzie międzynarodowym.

Dziś mamy właściwie do czynienia z przeżuwaniem cudzych haseł, ewentualnie z odgrzewaniem fobii i stereotypów, niekiedy zupełnie zdezaktualizowanych, pochodzących z przeszłości. Przyczyn tego stanu jest wiele i trudno je zredukować do jakiegoś jednego czynnika.

Z pewnością wśród wiodących źródeł problemu znajduje się brak gruntownego wykształcenia kolejnych pokoleń polskich politologów czy absolwentów stosunków międzynarodowych. Swoją niebagatelną rolę odgrywają też kompleksy sprawiające, że każdy, nawet najbardziej absurdalny wykwit myśli anglosaskiej uznawany jest tradycyjnie nad Wisłą za prawdę objawioną.

Od kilku lat mamy też czynnik dodatkowy, powodujący geometryczne postępy strefy bezmyśla – wszechogarniającą cenzurę, doprawianą od czasu do czasu medialnymi nagonkami, a niekiedy i represjami wobec ośmielających się myśleć.

Hegemonia bezmyśla w naszym kraju sprawia, że trzeba sięgać do co najmniej trzech źródeł, aby zrozumieć cokolwiek z otaczającej nas rzeczywistości. Po pierwsze, to źródła rodzime – polska myśl rozwijająca się od wieków i obumarła całkiem niedawno. Po drugie, to dorobek innych, z których czerpać można inspirację, bynajmniej ich nie kopiując.

Po trzecie, mamy w szeregach współczesnych polskich akademików, intelektualistów i uczonych, którzy – pomimo skrajnie niesprzyjających warunków – starają się myślenie o stosunkach międzynarodowych i polityce zagranicznej uprawiać. To choćby prof. Stanisław Bieleń i de facto zapoczątkowana przez niego warszawska szkoła realizmu w stosunkach międzynarodowych. Wystarczy po prostu dorobek tego rodzaju postaci intensywnie promować.

Strefa bezmyśla nie ustąpi natychmiast. Jej redukowanie trwać może lata, a może i dziesięciolecia. To niezbyt optymistyczne. Nieco optymizmu może jednak wprowadzić to, że powoli Polacy poszukiwać zaczynają logicznych, racjonalnych, rozumnych wyjaśnień coraz bardziej skomplikowanego świata. Na razie tworzą oni jedynie wysepkę myślenia na oceanie bezmyśla. Ale w przyszłości – kto wie…

Mateusz Piskorski
https://myslpolska.info

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powódź czy seks?

W związku z dramatem powodzi wypowiadają się rozmaici specjaliści i, niestety, także politycy. Istny raj dla tych, co pragną się popisać swo...