wtorek, 6 sierpnia 2024

Historia o tym jak bylem przesłuchiwany przez generala KGB w Mińsku na Bialorusi.

 

Быдлошевский Л.З. 

+++ Instaurare omnia in Christo +++

Historia o tym jak bylem przesłuchiwany przez generala KGB w Mińsku na Bialorusi.

2016 roku jechalem na lotnisko pod Minskiem po odbior szefostwa z Niemiec. Na lotnisko tam sa dwie drogi dojazdowe, jedna od strony miasta a druga 30 km poza miastem od strony poludniowej na ktora zjezdza sie prosto z autostrady jadac przez lasy i 2-3 male wioski jakies 25 kilometrow.

Zaczalem jechac ta druga trasa luksusowym jak na warunki bialoruskie Audi Q5 Quattro i ubrany tak jak sluga korporacyjny ubrany byc powinien jak Gauleitery z Rajchu na kontrole przyjezdzaja.

Zwrocilem dosc szybko uwage, ze prawie na calej trasie stoja po obu stronach milicjanci ale szybkosci nie przekraczalem (50/90) wiec jechalem spokojnie no i nikt z nich mnie przeciez nie zatrzymywal. Zauwazylem rowniez, ze jade jako jedyny co mnie lekko zdziwilo gdyz trasa ta jest zazwyczaj ruchliwa.

Nagle od strony przeciwnej jadac srodkiem drogi przejechal bardzo szybko amerykanski czarny SUV. Zjechalem lekko na pobocze i jade dalej. Nagle nastepny czarny amerykanski SUV na pelnej szybkosci zajechal mi droge i wyskoczylo dwoch cywilow krzyczac i walac w szybe i drzwi. Wyjatkowo spokojnie chcialem im otworzyc drzwi nie wylaczajac silnika lecz zamiast otworzyc to je przez pomylke zamknalem ! Tajniak wyjal pistolet i na mnie skierowal wiec opuscilem szybe boczna a ten z wrzaskiem zazadal abym natychmiast zjechal do lasu droga polna ktora bylo 20 metrow za mna. Z tego stresu przerzucilem na automacie zamiast wsteczny bieg to pierwszy i malo na nich nie wjechalem. Dobrze ze ten tajniak w miedzyczasie schowal pistolet. Szybko zajechalem tylem do pobliskiego zagajnika i jadac zauwazylem ze przejechaly wlasnie w grupie 3 czarne SUV-y gdzie w jednym byl sam Alexander Grigorjewicz Lukaszenko.

W tym zagajniku tez, o dziwo, w Skodzie Octavii siedzialy milicjanty.

Zaczelo sie przesluchanie na zywo. Wprawdzie nie bili po mordzie i nie krzyczeli na mnie ale po kilku telefonach wzieli mnie w obroty.

Bronilem sie dzielnie i suwerennie, ze przeciez nic takiego zlego nie zrobilem jadac na lotnisko. W brudnym i zatluszczonym kodeksie karnym zaczal szukac paragrafu na mnie i nawet go znalazl z trudem z czym ja sie natychmiast zgodzilem i protokol podpisalem a nastepnie odebral mi paszport i prawo jazdy. Na pytanie czy w Berlinie tez sobie tak jezdze jak Frau Dr. Merkel jedzie z Schönefeld czy z Tegel skwapliwie odpowiedzialem, ze tam tez wszyscy Niemcy i inne Turki sie po okolicznych lasach dobrowolnie i profilaktycznie chowaja niczym na Bialorusi.

Zezwolili zadzwonic do adwokata. Ten po zdaniu relacji porozmawial krotko z oficerem milicjantem i powiedzial mi abym pojechal do domu i czekal na dalsze jego polecenia. Tak tez i bylo. Dostalem papierek z pieczatka zamiast prawa jazdy i paszportu i pojechalem do domu.

Po okolo 1 godzinie siedzac caly w nerwach zadzwonil adwokat mowiac ze mam jechac natychmiast do siedziby KBG w Minsku i dal mi adres. Pojechalem. Adwokat juz czekal na mnie. Weszlismy po krotkim oczekiwaniu do wielkiego gabinetu generala i usiedlismy.

Kiedy general wszedl moj adwokat stanal na bacznosc no wiec ja i tez. Kazal usiasc.

Jak stary doswiadczony czekista kazal mi zdac relacje i po zakonczeniu podsumowal krotko „вот поляки…” zauwazajac moj lekko polski akcent. Wprawdzie w swojej nadgorliwosci zaczalem mowic ze jestem Niemcem ale tej sciemy mi oczywiscie tow. general nie kupil.

Na zakonczenie przesluchania kazal zaplacic sztraf 50 Euro w kasie i powiedzial, ze nawet sobie sprawy nie zdaje ile karier milicyjnych dzisiaj zrujnowalem. Przy okazji okazalo sie, ze „moj” adwokat ktorego mi kiedys „dobrzy” ludzie w firmie polecili byl jako prawnik tez kiedys oficerem KGB. A ja temu „mojemu” adwokatowi opowiadalem w ramach konsultacji ile ktoremu czynownikowi miejscowemu lapowki dawalem…

General oddal mi paszport i prawo jazdy i kazal wyjsc. Po wyjsciu zapytalem adwokata czy rzeczywiscie on byl oficerem KGB, na co on odpowiedzial, ze „bylych oficerow KGB to nie ma” ….

A dlaczego zniszczylem tyle karier ? Otoz setki milicjantow widocznych i niewidocznych po obu stronach trasy widzac jadacego i pewnego siebie kierowce w elagenckim nowym Audi na bialoruskich rejestracjach po prostu mnie przepuscili sadzac ze jestem jakims pulkownikiem KGB…

Wystraszylem sie dopiero na drugi dzien, kiedy moj zastepca w pracy – syn emerytowanego pilota wojskowego opowiedzial mi o przypadkach, kiedy ochrona Lukaszenki potrafila z karabinu maszynowego umieszczonego w tym trzecim po kolei SUV-ie jadacym bezposrednio przed limuzyna Lukaszenki obrocic w perzyne i samochod i kierowce ktory przez przypadek wjechal na zamnknieta jedna strone autostrady. Na moja uwage ze przeciez Frau Dr. Merkel by mnie wybronila, odpowiedzial ze ani mnie ani samochodu by nigdy nie znaleziono i nikt by nic nie widzial i nic nie slyszal a mnie uznano by za zaginionego polskiego zboczenca seksualnego ktorego jakas TIR-owka i jej „aniol stroz” zlikwidowali i gdzies w lesie zakopali ?

P.S.

Juz pol roku pisalem o tym ale gwoli sprawiedliwosci dziejowej jeszcze raz „wklejam”….


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...