W Polsce rok do roku rośnie liczba prób i zgonów samobójczych wśród dzieci i młodzieży.
Szesnastoletnia ładna dziewczyna, mająca kochający dom, starszą o cztery lata siostrę, dobrych, empatycznych rodziców, nie odczuwała kłopotów materialnych i szkolnych. Kilka tygodni temu, gdy wszyscy domownicy byli w mieszkaniu, ona wyskoczyła z okna swojego pokoju z ósmego pietra.
Piętnastolatka powiedziała w rozmowie telefonicznej bratu, że idzie do domu, minęła swoje piętro, pojechała windą wyżej, otworzyła okno na klatce schodowej i wyskoczyła z dziewiątego piętra. Dotąd nic niepokojącego w jej życiu nie działo się.
Student pierwszego roku politechniki wyszedł z domu i rzucił się pod tramwaj. Wyżył. Była ogólnopolska zbiórka na jego rehabilitację, która okazała się niezwykle trudna. Gdy stanął na nogach, znów podjął próbę samobójczą, tym razem skuteczną. Leczył się na depresję. Koledzy ze wspólnego mieszkania nie dostrzegli w jego zachowaniu niczego niepokojącego.
Kilka tygodni temu w Lubinie odebrała sobie życie 16-letnia Julia. Nie mogła wytrzymać internetowego hejtu, z którym zmagała się od kilku lat. Rodzice zmieniali jej szkołę kilkakrotnie. Nic to nie dało, hejt szedł za nią niczym cień.
Dane Komendy Głównej Policji są niepokojące. W 1022r. w Polsce prób samobójczych było 2093. W 156 wypadkach zakończyły się śmiercią. Osoby próbujące odebrać sobie życie miały od 7 do 18 lat. W 2021r. prób było ok.1,5 tys. , w 2020 mniej niż tysiąc. W 2023r. policja zarejestrowała 2139 prób samobójczych, zgonów było 146. Aż w ośmiu województwach zanotowano wzrost w stosunku do ub.r.
Radzi się dzieciom i młodym ludziom, aby korzystali z pomocy szkolnych pedagogów i psychologów. Tylko, że tych brakuje. Na wizytę u specjalisty w ramach NFZ, czeka się 238 dni. Pozostaje tylko telefon zaufania. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę oferuje pomoc w ramach telefonu zaufania: 116 111.
Dotąd taki numer był wydrukowany w podręcznikach do klas IV. Obecnie MEN zwróciło się z prośbą do wydawnictwa o wykreślenie go z podręcznika. Trudno zrozumieć działania ministerstwa, które dzieciom i młodzieży chce zabrać wszystko i doprowadzić do zubożenia intelektualnego, wyzucia z tożsamości narodowej i najważniejsze – pustkę ideową.
Temu mają służyć zabiegi wokół lekcji religii: marginalizowanie ich, okrajanie itp. Tymczasem dr Szymon Grzelak psycholog i prezes Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej mówi: „W wyniku badań, które prowadzimy, w tym badań opublikowanych w naszym najnowszym raporcie „Jak wspierać młodzież w niestabilnym świecie”, wyraźnie widać, że dla ponad 70 proc. polskiej młodzieży ważnym czynnikiem chroniącym przed złą kondycją psychiczną jest religia i odniesienie do Boga .
Ta ochrona w pewnym stopniu dotyczy nawet tych nastolatków, którzy nie chodzą do żadnego kościoła i którzy „zwracają swoje myśli do Boga” tylko kilka razy w roku Okazuje się, że średnio biorąc, ich kondycja psychiczna jest lepsza niż nastolatków niemających żadnego osobistego odniesienia do Boga i wiary”. To proste – nihilizm przeraża każdego, zwłaszcza młodego człowieka. Ta świadomość, że w tym pogmatwanym, często złym świecie nie ma się do kogo odwołać, może się przyczynić do własnego unicestwienia.
Wiadomo, że przyczyny samobójstw są różne i złożone dlatego błędem jest wskazywanie jednego czynnika, który byłby decydujący. Przeważnie są to: zaburzenia psychiczne takie jak depresja, zaburzenia lękowe, adaptacyjne, kłopoty w domu, mobbing w szkole.
Podczas rozmów z dziećmi psycholodzy dowiadują się o zlej kondycji zdrowia psychicznego, młodzi ludzie nie potrafią ułożyć sobie relacji z rówieśnikami, zagubieni są w konfliktach rodzinnych, nie umieją poradzić sobie z przemocą i krzywdą jakiej doznają. Rozwód rodziców staje się barierą nie do pokonania, tak samo jak inne konflikty rodzinne. Skarżą się na upośledzenie relacji rodzic – dziecko, na inne upośledzenia społeczne, relacje stresujące, kryzysowe.
Przeraża ich brak poczucia bezpieczeństwa, a do tego przyczyniła się pandemia, wojna na Ukrainie, kryzysy światowe. Wytworzył się wśród nich „syndrom podłego świata”.
A w tym wszystkim dochodzi samotność. Aż 7 proc. badanych twierdzi, że nie ma obok siebie żadnej bliskiej osoby, wiąże się to z niską samooceną, niezadowoleniem ze swojego życia, aż 15 proc. to dzieci z drugiej klasy szkoły podstawowej. Takie sytuacje obejmują już najmłodszych, bo 7 -12-latków.
Dużo badanych zwraca uwagę na hejt, którego doznali, który często przeradza się w przemoc fizyczną. Na przykładzie Julii z Lubina widać, że zawiedli ludzie, którzy instytucjonalnie powinni zadziałać. Rodzice dziewczyny wielokrotnie zgłaszali przemoc wobec dziecka władzom szkoły, policji, ale nie przyniosło to skutku.
W szkole słyszeli od odpowiedzialnych osób, że są „zbyt wrażliwi”. A ich działania jeszcze bardziej wzmogły nienawiść prześladowców. Potem, gdy doszło do tragedii, mieszkańcy Lubina zorganizowali marsz milczenia [a mieli kredki? – admin]. Szkoda, że refleksja przyszła zbyt późno.
Ciągle podkreśla się, że dużym zagrożeniem jest internet, sięganie po antyautorytety popkulturowe, które mają zły wpływ na młodzież, uleganie propagowanej w internecie przemocy i pornografii. Wszystkie te sprawy wymagają szeroko pojętej, mądrej akcji. Dzieci i nastolatkowie powinni mieć wokół siebie szeroką i sprawną grupę wsparcia, w której wszyscy mają swoje role – rodzice, dalsza rodzina, wychowawcy, rówieśnicy.
Konflikty powinny być wychwytywane we wczesnym stadium, wtedy można najlepiej im zaradzić. Dlatego jak najszybciej rodzice i nauczyciele powinni przejść odpowiednie szkolenie w zakresie pierwszej pomocy emocjonalnej, która ma być udzielana młodym ludziom w kryzysie.
Iwona Galińska
https://prawy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz