Cóż, październik robi się coraz krótszy. Nie ma co tego faktu ukrywać, ani z nim dyskutować. Tak jak ziemia krąży wokół słońca, tak klimat według szamanów w Sejmie obraca wokół zielonego ładu.
W listopadzie za to noc coraz dłuższa, puchacz roznosi wszędzie swoje szkarłatne zaklęcia. Na dłuższą metę – serwisom informacyjnym – dzierżawionym przez liberalną lewicę – nie da się tak dwuzdaniowo przysposabiać Ludzkości do niedookreślonych celów, zupełnie pomijając wrażliwość serc ludzkich.
Prosty lud potrzebuje spokoju, domu, ciepła i chleba. Nowobogaccy ponoć są ulubieńcami losu. Tak jak szczęście sprzyja lepszym, tak chytrym sprzyja nieszczęście. Podobnie w polityce, zawsze można się przeliczyć. Nie łączyłbym aktywności polityka z krwiobiegiem. Po prostu, nie pompuje się (lewicowej) krwi do (prawicowych) naczyń krwionośnych, bo takie naczynie albo pęknie – i krwiak w oku lub w mózgu prawaka się zrobi – albo wcześniej lewaka jego wzburzona krew zaleje, doprowadzając go w ten sposób do przedwczesnego zgonu.
Warto wziąć pod uwagę taką ewentualność, ze względu na zbliżające się Święta Wszystkich Świętych – 1 listopada – oraz Dzień Zaduszny – 2 listopada – dla pozostałych zmarłych. Pamiętajmy, że przesmyki między mogiłami są bardzo wąziutkie. Nikt przy zdrowych zmysłach, w taki miejscu, nie wyobraża sobie podstawiania nogi dla samego zgrywu.
Na miejscu Zbigniewa Ziobro i Marcina Romanowskiego na cmentarz udałbym się po zmroku (?). Licho nie śpi. Przewodnicząca komisji do spraw Pegazusa Magdalena Sroka z PSL i członek komisji Witold Zębaczyński z Nowoczesnej (VIII, IX i X kadencji) nie dają za wygraną. Chcą wszystkich z PiS-u dorwać w swoje ręce, którzy mogliby maczać palce w tej sprawie.
Pewnie i śmierć świadka nie byłaby przeszkodą do wezwania go na przesłuchanie. To dobra sposobność do nakładania kar pieniężnych za niestawienie się, nawet bez potrzeby składania wniosku do sądu o przymusowe doprowadzenie. Kary te, według rozumowania lewicowo-liberalnego (?), mogliby płacić proboszczowie parafii, w których świadek by zmarł.
Stąd pewnie wzięło się to powiedzenie: Psy szczekają, a karawan(a) idzie dalej.
W Puławach też udziela się wszystkim ten nastrój przesilenia emocjonalnego w narodzie. Zło sięga już koron drzew. Wyprzedzam kolejny wątek, sugerując, aby księża katoliccy, w stroju kapłańskim i Pismem Świętym, częściej odwiedzali skupiska ludzi w parkach. Przy okazji, aby swoimi świętymi dłońmi błogosławili okolicę.
Błogosławieństwo kapłańskie jest Błogosławieństwem Samego Boga, ma moc wieczną i zobowiązuje rzeczywistość do poddania się Woli Bożej – Z Orędzi na Czasy Ostateczne, które właśnie nadeszły.
Związki partnerskie biorą swój początek w umysłach małolatów, pozbawionych kontroli rodziców. Raz taka para nieletnich huśtała się na hamaku z plecionych lin, naprzeciwko boiska „na łąkach”, nieopodal kościoła św. brata Alberta. Dziewczyna na zupełnym luzie siedziała chłopakowi na jego lędźwiach. On swoją prawą dłoń trzymał na plecach koleżanki. Oboje chichrali się do siebie.
Jak małolaty właśnie. Ona przykładała dłoń do ust swoich lub jego, usiłując w ten sposób przydusić swój lub jego krzykliwy śmiech. Wyobraziłem sobie tę niewinną igraszkę jako wstępną grę hormonów, która ma wpływ na ich kształtujący się dopiero światopogląd na temat płci – męskiej i żeńskiej.
Dalej już nie szedłem w tym osobistym rozważaniu na świeżym powietrzu, bo od razu na myśl przyszły mi postawy dorosłych posłów: Petru jako specjalisty od cudzych żon i wypadów na Maderę, Jachiry z obsesją aborcyjną, Zielińskiej od klimatu, Józefaciaka obcującego z duchami lasu.
Pamiętam, jak trzy lata temu, spacerowałem tędy z trzyletnią, naszą najmłodszą córeczką, Matą. Kiedy siadaliśmy na ławce, by chwilę odpocząć, lubiła słuchać moich ojcowskich nauk na temat czterech części Różańca świętego. Jeśli cokolwiek dodawałem coś nowego do wcześniejszych moich katechez, zwracała mi uwagę, że przeinaczam – że poprzednim razem co innego mówiłem. Ta moja ojcowska nauka z wiedzy religijnej trwała kilka miesięcy, z małymi przerwami. Ale ten temat nie męczył, ani nie nudził naszego dziecka.
Po pewnym czasie dostrzegłem, że naszą Martę interesują bardziej Tajemnice Bolesne. Zapytałem: – Córeczko, dlaczego pytasz mnie teraz tylko o Tajemnice Bolesne? Odpowiedziała mi: – Bo one są najpiękniejsze.
Znowu widzę dorosłych ludzi, jak tej jesieni spacerują ze swoimi dziećmi lub wnukami. Siadają na tych samych ławkach, w upodobaniem korzystają z pobliskiego placu zabaw. Są zajęci sobą.
Najbardziej krępujące bywa czasami towarzystwo małolatów – z ćwiekami w przegrodzie nosa lub w dolnej wardze. Wymalowane twarze dziewczyn, podkreślony makijaż oczu i ust. Odsłonięty brzuch i pępek. Także w chłodniejsze dni. Chłopaki udają, że nie widzą tej golizny. Wypisz, wymaluj – lewicująca dziatwa szkolna – w ten mało interesujący sposób uskutecznia dzisiejszą modę dla zabicia czasu.
Dorosną szybciej niż nam się wydaje. Pierwszą przymiarką do dorosłości dla nich staną się kolejne marsze uliczne w obronie różnorodności. Płeć, w sensie biologicznym, w oderwaniu od nadprzyrodzoności, przestaje mieć znaczenie. Teraz to chłopak siedzi na pośladkach dziewczyny. Podobnie tłumią w sobie śmiech, co wtedy.
Dopiero pod wieczór, pod koniec października, robi się ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Jak zawsze, w zaduszki, chór duchów odpowie: – Co to będzie? Co to będzie?
Antoni Ciszewski
https://www.magnapolonia.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz