Historia cywilizacji obejmuje najróżnorodniejsze aspekty życia człowieka na ziemi. Badania prehistorycznych śladów życia człowieka dowodzą, że od początku nawet w najodleglejszych i najprymitywniejszych kulturach dowodzą istnienia obrządków chowania zmarłych z danej grupy społecznej.
Począwszy od grup społecznych, plemion a w końcu narodów, wszystkie ukształtowały różnorodne obyczaje związane ze śmiercią i pochówkiem zmarłych. Nie mogło być inaczej również na północnych rubieżach ziem polskich. Na kaszubskiej Nordzie ukształtowały się zwyczaje, które jeszcze dziś bywają sporadycznie kultywowane.
Lästopadnik lub smutan to kaszubskie określenia listopada. Oba niezwykle trafnie charakteryzują ten przedostatni miesiąc roku. Pierwsze z nich jest niemal identyczne z polskim listopadem, nazwą wywiedzioną od zjawiska przyrodniczego – opadania liści. Również to drugie oddaje charakter tego czasu. Coraz krótsze i niejednokrotnie słotne dni nie nastrajają optymizmem. Musimy również pamiętać, że dwa pierwsze dni, które przez katolików są obchodzone jako Dzień Wszystkich Świętych (1 IX) i Dzień Zmarłych, inaczej Dzień Zaduszny czy Zaduszki (2 IX) stanowią czas refleksji nad upływem czasu i nieuchronnym zmierzaniem do kresu życia. Oba te święta przywołują w pamięci zmarłe osoby z rodziny, znajomych, kolegów, przyjaciół…
Ten początek listopada stanowi doskonałą okazję do przypomnienia kaszubskich zwyczajów towarzyszących pożegnaniu osoby zmarłej.
Najważniejszym z nich jest tytułowa Pusta Noc. W tym obyczaju, który trwał niegdyś trzy – cztery noce a dziś, o ile jest kultywowany, sprowadza się do tej ostatniej nocy przed pogrzebem lub nawet tylko kilku godzin – gromadził nie tylko rodzinę, ale również najbliższych sąsiadów zmarłego, a nierzadko niemal całą wieś. U trumny zbiera się cała społeczność na modlitewnym czuwaniu. Składają się na nie modlitwy oraz śpiew psalmów i pieśni specjalnie ułożonych na tą okoliczność.
Należy tutaj podkreślić, że ów obyczaj organizowano wyłącznie osobom dorosłym, nigdy dzieciom. Ważną cechą jest również fakt, że jest to liturgia domowa organizowana i prowadzona przez osoby świeckie. W jego przebiegu uwidacznia się zjawisko przenikania wierzeń i przesądów ludowych z tymi chrześcijańskimi. Ten fakt stanowi istotny dowód na archaiczność tego zwyczaju. Bowiem owe przesądy to ślad starych wierzeń pogańskich, które zlały się z późniejszą wiarą chrześcijańską jaka dotarła dziesięć wieków temu na ziemię kaszubską.
Religijny charakter tego obrzędu sprawia, że jest to domowe nabożeństwo przy zmarłych. W jego trakcie odmawiano różaniec. Czasami był to różaniec żałobny odmawiany co wieczór od chwili śmierci do wieczoru poprzedzającego pogrzeb przez kobiety. W trakcie Pustej Nocy odmawiana była również „Litania do Matki Boskiej oraz modlitwy do św. Józefa”.
Drugim bardzo ważnym elementem był śpiew psalmów pustonocnych. Prowadzenie śpiewu powierzano spiewokowi – liderowi, który zgodnie z tradycją został wcześniej o to poproszony przez bliskich zmarłego. Z reguły byli to pobożni mężczyźni cieszący się autorytetem lokalnej społeczności. W prowadzeniu tej specyficznej liturii domowej pomocne były kancjonały, według których, przed rozpoczęciem każdej pieśni podawali jej tytuł, tak by każdy z zebranych mógł w tym śpiewie uczestniczyć po czym intonował melodie.
Mówiąc o kancjonałach warto poświęcić im nieco uwagi. Do najstarszych znanych zbiorów należy śpiewnik pelpliński – „Zbiór pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego” wydany w Pelplinie w roku 1871. Autorem tego zbioru był ks. Sz. Keller. Edycja ta nie zawierała jednak zapisu nutowego.
Zapewne z tego powodu jeszcze w tym samym roku ukazał się drugi zbiór zaopatrzony już w nuty – „Melodye do zbioru pieśni nabożnych katolickich dla użytku kościelnego ułożone do grania na organach i śpiewania na cztery głosy”. Autorem tegoż jest ks. J. Mazurowski.
Zbiory zawierają ok. 130 pieśni, z których czasie jednej Pustej Nocy wykonywano około 30. Pieśni w tych zbiorach były podzielone na kilka działów: „Pieśni za Dusze zmarłych”, „Pieśni pogrzebowe”, „Przy pogrzebie osób dorosłych”, „Przy pogrzebie małych dziatek” czy „Pieśni o świecie szczęśliwym” a także „Pieśni o teraźniejszych złych obyczajach”. Ostatnią kończącą czuwanie jest pieśń, której słowa są zapowiedzią pogrzebu: Już idę do grobu smutnego, cemnego, /Już mnie nie obaczyż, już dnia sądnego.
Nocne czuwanie, jeśli zgodnie z pierwotną tradycją trwało trzy noce było niezwykle wyczerpujące. Gospodarze – rodzina zmarłego dbała również o strawę dla uczestników. Dwa razy w ciągu nocy podawano poczęstunek. Pierwszy około 11 w nocy a następny o trzeciej nad ranem. Składał się on z chleba z masłem , placka i słdkô kawa.
Wiadomo, że Kaszubi są mieszkańcami Nordy i Pojezierza Kaszubskiego. A zatem od wieków ich zajęciem była praca na wodzie – czyli rybołówstwo. Musieli być zatem ludźmi, dla których żywioł morski i tych na śródlądziu (jeziora) był codziennością. Dlatego też obyczaj Pustej Nocy obowiązywał również przypadku osób, które zaginęły (utonęły) na morzu czy jeziorze a ciał ich nieodnaleziono. Wówczas ową Pusta Noc odprawiano niejako zaocznie.
W czasie, gdy obyczaj ten był powszechny, trumna ze zmarłym stała w domu w osobnej izbie. Uważano, że zmarły nie znosi gwaru. Było to logiczne wyjaśnienie, gdyż ów członek rodziny spał snem wiecznym. A nikt nie lubi, nawet w przypadku tak szczególnego spoczynku, gwaru wokół siebie. W czasie cichego pożegnania wokół trumny gromadziła się rodzina oraz sąsiedzi. Istniało bowiem przekonanie, że dusza zmarłego widzi sąsiadów. Sam zmarły spoczywający w zarku (trumnie) był ubrany w odświętny strój. U wezgłowia urządzano ołtarzyk z zapalonymi po obu stronach świecami. Jeśli za życia posiadał umiejętność czytania obok innych przedmiotów, które były mu bliskie, w ręce wkładano mu książeczkę do nabożeństwa.
Pusta Noc, o czym była już tutaj mowa, to czas uświęcony. Wyrazem tego jest wiara, iż w tym czasie Dusza zmarłego jest zawieszona między światem żywych i Wiecznością. Przebywa wówczas obok ciała, najczęściej u wezgłowia, między ołtarzem a trumną i bacznie obserwuje ludzi przybywających na Pustą Noc. Jak zanotował Izydor Gulgowski, wśród Kaszubów istnieje przekonanie, że Dusza po wyroku Sądu Bożego powraca do ciała i jest przy nim do chwili gdy kapłan rzuci na trumnę ostatnią garść ziemi. Dopiero wówczas Dusza wędruje na wyznaczone jej miejsce.
Śmierć członka rodziny miała istotny wpływ, co oczywiste, na życie domowników. Na bok odsuwano wszystkie prace, pozostając jedynie przy tych, które miały na celu przygotowanie godnego pożegnania i pogrzebu. Wszelkie czynności zmierzały ku temu, by nic nie zatrzymało Duszy zmarłego wśród żywych. Dlatego po jego śmierci zasłaniano lustra i przedmioty metalowe, w których według wierzeń ludowych mógłby ukazywać się purtk (diabeł). Zatrzymywano również zegar. Przed samym pogrzebem wywracano ławy, na których spoczywała trumna, bo a nóż duch zmarłego przysiadł by na dłużej.
Ustawienie trumny w innym pomieszczeniu, obok wspomnianej ciszy wokół niej, miało również zabezpieczyć żyjących, gdyby zmarły okazał się „wieszczym”. Podczas czuwania systematycznie sprawdzano, czy nieboszczyk leży spokojny, czy aby nie robi się czerwony na twarzy. Były to oznaki, że był on wieszczym lub bardziej niebezpieczną jego wersją – łupim, co w obu przypadku oznaczało… upiorem. Były to dwa wcielenia, których obawiali się żyjący. Jednym ze sposobów zabezpieczeń przed zagrożeniem było włożenie do ręki kartki z modlitewnika. Był jednak jeden warunek – nie mogło być na niej słowa Amen.
Pogrzeb odbywał się rano a uczestniczyli w nim wszyscy obecni na Pustej Nocy. W przeszłości na obie ceremonie zapraszała jedna i ta sama osoba. Funkcję tą powierzano „gminnô ubogo”. Nieprzestępując progu chëczy (chaty), pukała klëką (laską) do drzwi lub okna ze słowami – „Nieboszczëk – tu imię i nazwisko – dôł waju przed smiercą pozdrawiać i prosi na pogrzeb”.
Przed wyruszeniem w ostatnią drogę gospodarze podawali jeszcze jeden posiłek składający się ze słodkiej kawy i kołôcza (ciasta). Przy zamknięciu wieka trumny wypowiadano formułę – Chto se nie pożegnô z trupem, temu on wiedno w oczach stoi. W czasie wynoszenia trumny przewracano stołki i ławy a osoba spoza rodziny gasiła świece. Czasami na podwórze z chlewów i obór wyganiano wszëtką chowę, aby nie leżała, bo inaczej wyginie. Baczono również, by konie ciągnące wóz nie spojrzały w stronę domu, bo to oznaczało, że wkrótce w tej rodzinie będzie kolejny pogrzeb.
Skoro jesteśmy na Kaszubach, zwróćmy uwagę, że często pogrzeby idą „bez wodę”. Wówczas trumnę przewożono łodziami przez jezioro. Na półwyspie helskim z Kuźnicy do Jastarni jechano z nieboszczykiem po morzu. Po dotarciu na brzeg kondukt formował się za oczekującym wozem i drogami wśród pól i lasów zmierzał do miejsca wiecznego spoczynku. Po drodze przyklękano na chwilę przy mijanych Bożychmękach (krzyżach przydrożnych). Po pogrzebie udawano się do karczmy, gdzie goszczono żałobników skromnym poczęstunkiem zwanym „bułką z kawą”. Ten zwyczaj Kaszubi zabrali również z sobą emigrując do kanadyjskiej prowincji Ontario.
Niestety, od pewnego czasu obyczaj ten zanika. Wpływ na tą sytuację mają przemiany cywilizacyjne zachodzące wśród społeczności lokalnych i to nie tylko na Kaszubach. Migracja ludzi ze wsi do miast spowodowała zerwanie więzi lokalnych. Wpływ na taki stan rzeczy ma również fakt, że ludzie umierają nie w domu, ale w szpitalach, hospicjach czy domach starców, a obsługę osób zmarłych przejęły firmy pogrzebowe.
By jednak nie tracić nadziei, warto odnotować, że w ostatnim czasie czynione są czynione starania by ten obyczaj przywrócić do „życia”. Z jednej strony inspiracja w tym kierunku płynie ze strony Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Z drugiej pojawiają się osoby pragnące z własnej inicjatywy przywrócić ten obyczaj.
Przykładem może być wydanie modlitewnika „Pusta Noc”, który opracował na podstawie własnych badań etnograficznych ks. prof. Jan Perszon. Udało się również odtworzyć ten obrzęd przy współudziale chóru w Luzinie. To artystyczne wykonanie zostało nagrane w celu wydania płyty. Warto też zwrócić uwagę, że ta świecka liturgia jest dziś odprawiana w przypadkach pożegnania wybitnych przedstawicieli społeczności kaszubskiej. Tak było w przypadku prof. Gerarda Labudy.
Widać zatem, że świadomi własnej tradycji Kaszubi przywracają i dążą do ponownego kultywowania starych obyczajów mających nawet kilkusetletnią tradycję. Tak jest w przypadku Pustej Nocy, której korzenie sięgają XVIII w.
Andrzej Kotecki
https://myslpolska.info
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz