czwartek, 7 listopada 2024

Życie i śmierć Świętych Pańskich.



Zbliża się w Kościele Katolickim wspaniałe święto, kiedy czcimy wszystkich, którzy osiągnęli zwycięstwo zdobywając życie wieczne. Wielu z nich umierając w opinii świętości nie trafiło na ołtarze, nie zostało zapamiętanych w liturgii Kościoła.

Stare zakonne księgi pamiętają o nich, są oni nadal klejnotami, w których zawiera się mądrość prawdziwa, bo mądrość życia Kościoła od najstarszych wieków do czasów nam współczesnych. Bardzo niewielu świętych czcimy dzisiaj, a i tych, których Kościół ma w liturgii wspominać, na kazaniach, wspomnieniach liturgicznych omija się ostrożnie zdawkowym wymienieniem imienia.

Większość tych świętych, mimo wpisania ich w liturgiczne księgi, życiorysami swymi, powodami świętości, radykalnie zaprzecza modernistycznej doktrynie królującej w publicystyce, także katolickiej, w kazaniach, na lekcjach religii, programach duszpasterskich, listach Episkopatu do wiernych, gdzie nawet wspominani święci są używani tylko jako autoryzacja reform, wynaturzeń i patologii duchowości, doktryny i kościelnej dyscypliny.

Skrupulatnie omija się żywoty świętych, zastępuje ich idolami modernizmu, zamiast świętych z dziejów Kościoła, lepi z modernistycznej doktryny cielce z fałszywego złota ekumenicznej jedności, sfałszowanej doktryny, zniszczonej liturgii. Zastępuje się nowymi, prefabrykowanymi pod zamówienie modernizmu i postępowców, stare żywoty świętych. Przemilcza się historie prawdziwe ludzkiego życia, i preparuje nowe, pozlepiane z byle czego, żeby modernizm także miał swoich „świętych” autoryzujących fałszowanie sakramentów Kościoła i patologię życia duchowego i chrześcijańskiego.

Tymczasem święci są świadectwami prawdziwej i niezmiennej wiary. Są przykładami, że każdy z nas może do nich dołączyć bo ich drogi były nie prostsze od naszych, żadna nie była łatwa, i nieskomplikowana. Z ich żywotów możemy się uczyć życia chrześcijańskiego na miarę naszych czasów – bo oni, zachowując tę samą wiarę, ten sam dogmat, tę samą Liturgię Świętą, która płodziła życie duchowe ich dusz, jednocześnie byli świętymi dokładnie na miarę własnych czasów, czy żyli w I, III, X, czy XIV wieku…

Każdy ze świętych, żyjąc w swoich własnych „naszych czasach” zachowywał tę samą wiarę, ten sam dogmat, obyczaje, dla nich częstokroć oddawał życie, wyznawał je całym życiem konsekwentnie po grób. To ostatnie pokolenia stwierdziły, nie wiadomo na jakiej podstawie, że „nasze czasy” są bardziej wymagającymi zmian, reform, niszczenia dawnych obyczajów, niż „nasze czasy” świętych żyjących w dawnych wiekach.

Co za brednia, że „nasze czasy” w XXI wieku wymagają zmian doktrynalnych, dyscyplinarnych w Kościele, bardziej niż „nasze czasy” każdego z niezliczonego zastępu świętych wszystkich wieków historii Kościoła.

Garstka prefabrykowanych beatyfikacji ostatnich kilkudziesięciu lat to tylko drobina kurzu w zamkniętym skarbcu klejnotów Kościoła. Są one niepewne, pozbawione autorytetu prawdy, jak fałszywe diamenty. Są jak kurz, który tylko pokrywa bezcenne klejnoty prawdziwego życia duchowego nalotem fałszu i brudu modernistycznej doktryny, jak patyna srebro. Wystarczy przetrzeć i zabłyśnie prawdziwe, nieskalane światło kościelnych klejnotów prawdy o chrześcijańskim życiu.

Ale żeby być świętym, po całym trudnym życiu, trzeba umrzeć. Po wysłudze lat, po ciężkiej i mrówczej pracy dla Boga, Kościoła i ludzi przychodzi moment śmierci, który decyduje o śmierci wiecznej lub wstąpieniu w grono świętych Kościoła. Wydawałoby się, jak głosi cukierkowa teologia współczesna, że człowiek dobry może przejść przez ten moment spokojnie, a jednak im cięższa praca dla Kościoła, tym większe próby przy konaniu, w ostatnim momencie, kiedy szatan może ostatecznie oderwać duszę od Boga.

Módlmy się więc za umierających, szczególnie tych, którzy nie żyli ani dla Boga, ani dla Kościoła, ani dla ludzi ale własnych grzechów i siebie samego, o litość Bożą, nawrócenie, i spokojną śmierć w Bożej łasce.

Z żywotów świętych autorstwa polskiego Kapłana z zakonu Norbertanów:

„Umarł pewien Kapłan Zakonu Premonstrateńskiego, który miał od Zwierzchności Kościelnej zleconą sobie tę powinność, ażeby na swych kazaniach Prawowiernych pobudzał do Wojny Świętej przeciwko nieprzyjaciołom Krzyża Świętego, który w tej pracy gdy życia swego dokonał, po śmierci pokazał się swemu towarzyszowi, a gdy go ten pytał, jako się miał i jeżeli jaką ciężkość cierpiał przy śmierci, odpowiedział:

Zdało mi się karanie moje bardzo ciężkie i długie, albowiem gdym umierał, samych tylko widziałem koło siebie czartów, którzy duszę ze mnie wyciągali i postrachami mnie swymi trwożyli; jeden mówił: nigdyś dobrze nie zachował Profesyi; przydał drugi: nigdyś szczerze nie opowiadał Pana swego, i inni rozmaitymi zarzutami mnie smucili, i już mi blisko było do rozpaczy, dlatego, iż nie było nikogo, kto by za mnie był odpowiedział, osobliwie się oglądając nie widziałem ani Matki Boskiej, ani Anioła Stróża, ani żadnego Świętego, i kiedym już był bardzo uciśniony, Chrystus Pan przyszedł do mnie, i wziął mnie do rąk swoich, mówiąc: Pójdź za mną, boś Mnie ty opowiadał, i szczęśliwie poszedłem za Chrystusem Panem do chwały Niebieskiej, i żadnej oprócz tego strachu nie cierpiałem męki, to pisze Caesariusz Lib: I de bonis es gloria , Sigismundus Kohel. Czart największy gniew swój wywiera na nas przy śmierci, dlatego, iż wie, że już jest czas krótki.”
(Życie świętych i w nadziei świątobliwości zeszłych sług Boskich, 1752 r., ks. Antoni Józef Daniel Kraszewski.).

Święci to zwycięzcy wojny duchowej i ziemskiej o życie zgodne z Wiarą Katolicką, o ustrój państwa chrześcijański, o rodzinę wierzącą, o świętość i nieskalaność miejsc świętych służących odprawianiu świętych tajemnic (sakramentów). Życie świętych to wojna o święte kapłaństwo, życie zakonne, małżeńskie i rodzinne, państwowe i społeczne. To wojna narodów chrześcijańskich z tymi, którzy chrześcijaństwo chcą zdeptać a państwa chrześcijańskie pokonać. Gdzie dziś, w którym kościele usłyszymy prawdziwą historię świętych?

Czcimy jeszcze św. Stanisława Biskupa, a kto pamięta i kto przypomina, że cudownie uratował Żyda z topieli Wisły przy moście w miejscowości Kamień, opodal Piotrawina, miejsca w którym za swego życia wskrzesił człowieka, tylko pod warunkiem, że ów topiący się Żyd nawróci się na Wiarę Kościoła Świętego? Dwa razy mu to powtarzał, żeby Żyd nie ubzdurał sobie, że wiara żydowska wystarczy do zbawienia, zanim cudownie wyprowadził go z topieli na brzeg. Dziś nikt z czcicieli Św. Stanisława o tym w kazaniu nie powie, bo już inna doktryna obowiązuje.

Św. Stanisław Biskup Męczennik ma autoryzować nową doktrynę, po to się Go przywołuje we wspomnieniach liturgicznych, jak inni święci, których się przemilcza bo nie sposób szczerze o nich mówić. Jak więc szczerze czcić Świętych Pańskich?

Wrogowie Kościoła chcieliby, żeby wcale, ale my świętujmy naszych Świętych, naszych orędowników, wspomożycieli i ratowników świadomie i szczerze. Nie pozwalajmy, by tylko używano ich imion przewrotnie i fałszywie. Bowiem wystarczy zdmuchnąć modernistyczny kurz przemilczenia z klejnotów zgromadzonych w skarbcu Kościoła, jakimi są żywoty świętych, by rozbłysła prawda o wierze i chrześcijańskim życiu.

Dobra to okazja, by poznawać i czcić świętych, których zrodziła Polska: Matka Świętych. Nasza matka.

Matka Świętych Polska.
Do nabycia:
swietatradycja@gmail.com
220 zł z przesyłką.

https://swietatradycja.wordpress.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zdezerterowało już 20% ukraińskich żołnierzy

Jak ujawnił “The Economist”, problemy ukraińskiej armii to nie tylko incydentalne dezercje. W ostatnim czasie są one już prawdziwą plagą, kt...