poniedziałek, 9 grudnia 2024

„Imperializm rosyjski” jako przyczyna wojny? (2)



Pierwsza część: 
https://myslpolska.info/2024/11/24/imperializm-rosyjski-jako-przyczyna-wojny-1/

Politycy na Ukrainie oskarżają Rosję o podstępną napaść, i porównują ją do napaści Niemiec hitlerowskich w 1941 na ZSRR. Towarzyszy temu rozbudowana retoryka, Rosjan nazywa się „raszystami” i „orkami”.

Oskarża się, w sposób typowy dla czarnej propagandy, rosyjskich żołnierzy o masowe gwałty, mordowanie i okradanie cywili, podstępne wywożenie dzieci itd., itp.

W Specjalnej Operacji Wojskowej nie ma nic „podstępnego” i niezwykłego. Wojny o szerokim zasięgu są typowe i nieuchronne w warunkach kapitalizmu, a tym bardziej imperializmu. Widać w niej wyraźnie stosunki kapitalistycznego wyzysku. Walczą i giną w niej uzbrojeni robotnicy i inni pracownicy w interesie kapitału, sformułowane w prywatne wojska, albo uzbrojone przez prywatny kapitał. Żołnierzy najmuje się do służby, jakby była to praca. Wobec gróźb i bezrobocia ludzie sprzedają swoją siłę roboczą kapitałowi, ale nie produkują dóbr – produkują tylko trupy, inwalidów i zniszczenia. Zarabiają większe pieniądze niż w zakładach pracy, ale nie wiadomo czy zdążą je pobrać i wydać przed śmiercią. To przykład kapitalizmu nie w produkcji, ale w działaniach wojennych.

Zełenski rzecznikiem polityki konfrontacji z Rosją

Zełenski zwycięstwo w wyborach prezydenckich zapewnił sobie zapowiedziami pokojowego uregulowania konfliktu. W Rosji powszechnie mówi się, że Zełenski pozwolił sobie jednak narzucić politykę zmierzającą do konfrontacji z Rosją aranżowaną od szeregu lat przez USA, Wielką Brytanię i Unię Europejską. W związku z tym wiedział również o dacie rozpoczęcia Specjalnej Operacji Wojskowej – nie zrobił jednak nic, dla ostrzeżenia społeczeństwa, aby w ten sposób później bardziej dramatyzować przebieg wydarzeń.

Już wcześniej z Kijowa ewakuowały się ambasady USA i innych państwa, gdyż znano zapewne nawet przewidywane kierunki rosyjskich uderzeń. W Rosji dominuje pogląd, że to Ukraina swoimi działaniami przeciwko kapitałowi rosyjskiemu, represjami przeciwko ludności rosyjskiej i rosyjskojęzycznej, sprowokowała Rosję do wojny.

Jeden i drugi sposób tłumaczenia głównej przyczyny konfliktu, chociaż może powierzchownie wydawać się prawdziwy, to jednak jest bez większego znaczenia dla jego trwania. Obie strony popełniły liczne błędy i dlatego obecnie jedynym, co im pozostaje, jest mówienie, że tego konfliktu nikt nie chciał.

Skutki konfliktu są rzeczywiście takie, jakich nikt nie oczekiwał, wszystko bowiem okazało się nie takie proste i łatwe do osiągnięcia. Kryzysu w kapitalizmie również nikt nie chce, a jednak ze względu na prywatną żądzę zysku nieuchronnie przychodzi. Ale tłumaczenie, że wojnie winien jest „Zachód” i „Ukraina” jest zbyt ogólne i też wydaje się niewłaściwe.

O jednym jednak można powiedzieć z całą pewnością, że jedynym państwem, które prowadziło świadomą politykę do maksymalnego zaostrzenia sytuacji, były Stany Zjednoczone, chociaż mogą udawać zaskoczenie determinacją Rosji.

Kto wymusił atak bez przygotowania?

Specjalna Operacja Wojskowa z pewnością była na Rosji wymuszona, ale powstaje pytanie – przez kogo? Scenariusz jej napisany był zapewne wcześniej, i nie był napisany przez Rosję. Stany Zjednoczone jednoznacznie od samego początku parły do zaostrzenia sytuacji, chociaż wystarczyłaby jedna ich deklaracja o nieprzyjęciu Ukrainy do NATO, aby nie dopuścić do konfliktu.

Już chociażby z zaleceń Friedmana, o których pisaliśmy, wynika, że Stany Zjednoczone miały zamiar skoncentrować się na kierunku ukraińskim. Dlatego zapewne dokonały nawet pośpiesznej i chaotycznej ewakuacji swych wojsk z Afganistanu. Zostawiły tam sprzęt wojskowy o wartości 80 miliardów dolarów, ale nic to ich nie kosztowało, bo skonfiskowały oszczędności Afganistanu na amerykańskich kontach o podobnej wartości.

Na ile Rosja może te ukraińskie plany pomieszać? Niestety dopiero po ponad dwóch latach wojny widać, że w Rosji pojawia się świadomość zwiększenia własnej podmiotowości w tym konflikcie i że musi zacząć się zrealizować jej scenariusz. USA i większość państw Unii Europejskiej dążą do eskalacji konfliktu.

Konflikt dojrzewał od dłuższego czasu i dla nikogo nie był tajemnicą, że wcześniej lub później musi on znaleźć swoje jakieś rozwiązanie. Rosja zdecydowała się na przeprowadzenie Specjalnej Operacji Wojskowej w sytuacji, gdy wszyscy specjaliści także na Zachodzie oceniali, że ma za mało sił do zaatakowania Ukrainy.

Ale to, że ekipa Putina zdecydowała się do przeprowadzenia ataku przy braku ku temu dostatecznych sił, może mieć kilka przyczyn. Po pierwsze – nie miała zamiaru zajmować Ukrainy, a tylko przestraszyć jej władze i jej zachodnich patronów oraz ludność cywilną. Od samego początku być może zamierzała przyłączyć tylko ograniczone terytorium lub wymusić na Ukrainie oficjalną rezygnację z Krymu. Po drugie – ekipa Putina miała błędną ocenę sytuacji politycznej na Ukrainie i przeceniła wpływy i zorganizowanie sił prorosyjskich.

Być może na ocenie zaciążył pomyślny przebieg kampanii w 2014 roku i sukces interwencji w Kazachstanie w styczniu 2021 roku. Nie uwzględniono, że władze Ukrainy i Zachodu miały prawie osiem lat na przygotowanie się. Hitlerowi wystarczyło pięć lat, aby zająć Austrię i Czechosłowację, a sześć by rozpocząć wojnę z Polską.

Po trzecie – ekipa Putina miała właściwą ocenę sytuacji na Ukrainie, ale uznała za stosowne podjęcie działań wyprzedzających, wiedząc, że poniesie początkowo duże straty, ale jeśli nic nie zrobi, to dojdzie do tragedii.

Po czwarte – zgodnie z teoriami konspirologicznymi, neoliberalni politycy i wojskowi, którzy odpowiadali za przygotowanie Specjalnej Operacji Wojskowej, ponieważ nie mogli jej przeszkodzić, od samego początku zamierzali ją skompromitować. Spekuluje się, że Putin nie był wprowadzony w szczegóły lub był raczony błędnymi informacjami, w rezultacie pozycja jego jest do dzisiaj niejednoznaczna.

Wbrew zapowiedziom Rosja nie niszczy też tak zwanych „centrów podejmowania decyzji”, lub ogranicza je do śmiesznie małych rozmiarów i taktycznego znaczenia na polu walki. Ale w ten sposób rosyjska oligarchia i ekipa Putina zabezpieczają również własne bezpieczeństwo. Wojska rosyjskie nie niszczą także niektórych obiektów przemysłowych, mostów, węzłów komunikacyjnych i szlaków transportowych, co jest zapewne związane z interesami oligarchii rosyjskiej i kapitału międzynarodowego.

Być może wszystkie te sprzeczności i niekonsekwencje są wynikiem jakichś mniej lub bardziej oficjalnych porozumień i ustaleń. Podobnie postępowało lotnictwo aliantów zachodnich w czasie drugiej wojny światowej, kiedy nie bombardowano zakładów przemysłowych należących do amerykańskich i angielskich kapitałów.

Nie zaczęło się zatem w 2014 roku

Ekipa Putina przedstawia sprawę tak jakby wszystko zaczęło się od Euromajdanu w 2014 roku i dokonanego wówczas przewrotu politycznego pod auspicjami państw Zachodu. Problemy zaczęły się jednak wcześniej, zaraz po ogłoszeniu rozpadu ZSRR. Po tym jak dokonano rozgrabienia majątku narodowego i bogactw naturalnych i ukształtowaniu się oligarchii przemysłowej i finansowej, jej część związana przede wszystkim z kompleksem surowcowym, przemysłem oferującym tanią siłę roboczą dla zagranicznych korporacji i handlem, dążyła do pogłębienia związków z Zachodem. Zachód zaś miał swoje plany nie tylko gospodarcze, ale i militarne wobec Ukrainy. Opanowanie Ukrainy przez kapitał zachodni, to tylko przystawka dla niego. Głównym daniem, o którym marzy kapitał zachodni pozostaje wielka Rosja z jej nieprzebranymi bogactwami naturalnymi.

Rosja była początkowo zbyt słaba, aby mogła od razu reagować na to, jak Ukrainę przekształcano w Anty-Rosję. W lutym 1994 roku Ukraina jako pierwsza spośród krajów SNG podpisała umowę o uczestnictwie w programie NATO Partnerstwo dla Pokoju. Na szczycie NATO w Madrycie w 1997 roku była podpisana Karta o szczególnym partnerstwie NATO z Ukrainą i utworzono stałą wspólną komisję Ukraina-NATO.

W 2002 roku za prezydentury Leonida Kuczmy Ukraina podjęła decyzję o wstąpieniu do NATO. W 2005 roku po dojściu do władzy prezydenta Wiktor Juszczenko Ukraina przystąpiła do programu NATO Przyśpieszony dialog. W styczniu 2008 roku zwróciła się z prośbą o przyłączeniu do planu przyśpieszonych działań dla członkostwa w tej organizacji. Przewidywał on reorganizację struktur sił zbrojnych i instytucji państwa do „standardów” NATO. Spełnienie ich pozwalałoby na włączeniu Ukrainy do NATO.

NATO nie było uznawane przez Rosję za przyjazną organizację, chociaż przyłączyła się ona do akcji paktu „zwalczania terroryzmu”. Ale wówczas było jeszcze zbyt wcześnie na zbliżenie Ukrainy z NATO, gdyż zetknięto się z oporem na uprzemysłowionym wschodzie Ukrainy, gdzie najbardziej odczuto sankcje za zbliżenie z Zachodem.

Rosja dawała Ukrainie do zrozumienia, aby nie śpieszono się do NATO i że nie pozwoli na przekształcenie jej w Anty-Rosję. Dlatego po dojściu do władzy prezydenta Wiktora Janukowycza, broniącego interesów wschodniej Ukrainy, podpisał on ustawę przyjętą z jego inicjatywy przez Radę Najwyższą, o zasadach wewnętrznej i zewnętrznej polityki. Ukraina zobowiązała się realizować zasadę neutralności i odżegnała się od członkostwa w NATO.

Aby podtrzymać politykę Janukowycza z Rosji popłynęły środki ekonomiczne i finansowe. Z uwagi na powszechną na Ukrainie korupcję nie wszystkie one dotarły do gospodarki. 30 marca 2012 roku zostało zaplanowane podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego.

21 listopada 2013 roku prezydent Ukrainy Janukowycz odłożył podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską i zapowiedział realizację polityki zbliżenia z Rosją, co zapoczątkowało protesty zwolenników integracji z Unią Europejską. Podczas Euromajdanu przez Ukrainę przeszła fala protestów, które w ostateczności doprowadziły do obalenia rządu Mykoły Azarowa, a następnie samego Janukowycza.

Euromajdan w 2014 roku był odpowiedzią Zachodu na politykę neutralności Ukrainy i podtrzymanie związków z Rosją. Euromajdan stał się politycznym przewrotem, nie tyle ekonomicznym wyborem Ukrainy, co włączeniem jej w gospodarczo-militarne struktury państw Zachodu (NATO).

23 grudnia 2014 roku Rada Najwyższa odwołała neutralny status Ukrainy i powróciła do kursu na zbliżenie z NATO. We wrześniu 2015 roku opublikowano nową redakcję doktryny wojennej Ukrainy, w której przeciwnikiem militarnym ukazano Federację Rosyjską. A w lipcu 2017 roku parlament przyjął uchwałę, w której wstąpienie do NATO stało się priorytetem polityki zagranicznej. Rosja została uznana głównym wrogiem militarnym Ukrainy.

W lutym 2019 roku Rada Najwyższa dokonała poprawki Konstytucji, uznając nieodwracalność euroatlantyckiego kursu politycznego. W kwietniu 2019 roku nowy prezydent potwierdził ten kierunek polityczny, obiecując wszystkim pokój. 25 marca 2021 roku była opublikowana nowa strategia obronna Ukrainy, która zamieniła poprzednią z roku 2015, w której potwierdzono, że Rosja pozostaje militarnym przeciwnikiem Ukrainy i jednym z głównym jej celów jest wstąpienie do NATO. Chęć wstąpienia Ukrainy do NATO stała się głównym pretekstem wtargnięcia Rosji na Ukrainę.

Można zapytać – dlaczego tak późno. Odpowiedzi może być kilka: po pierwsze, wcześniej Rosja, z uwagi na powiązania z częścią oligarchii ukraińskiej, a także z kapitałem zachodnim nie widziała takiej potrzeby; po drugie, wcześniej nie zakończyła modernizacji swojej armii; po trzecie, na początku 2022 roku reżym na Ukrainie zapragnął odzyskanie kontroli nad zbuntowanym Donbasem.

W ostatnich 7 dniach przed Specjalną Operacją Wojskową częstotliwość ostrzału Donbasu przez Ukraińców wzrosła 10 razy. Taki ostrzał prowadzi się przy przygotowaniu natarcia, a Rosjanie twierdzą, że są w posiadania dowodów na to. Wszystkie podręczniki wojskowe przewidują co najmniej trzykrotną przewagę sił na kierunku natarcia. Rosja takiej przewagi nie miała, a stosunek sił rosyjskich do ukraińskich był odwrotny – 1:3 na niekorzyść Rosji.

Rosja nie mając dostatecznych sił rozpoczęła jednak operację wojskową wbrew przewidywaniom ekspertów zachodnich i musiała wycofać się z części zajętych terytoriów. To pokazuje, że atak na Ukrainę był wymuszoną koniecznością, i odbył się bez przygotowania ewentualnego zaplecza politycznego…

Rosja na czele walki z inkluzywnym kapitalizmem a charakter wojny

Rosja w pewnym momencie zrozumiała oczywistą rzecz, że ona walczy nie z Ukrainą, ale z Zachodem, i oprócz tego z transnacjonalnym Zachodem, z neoglobalistami. A to sprawiło, że powstała zupełnie nowa sytuacja, ponieważ obecna wersja inkluzywnego kapitalizmu, z zieloną energetyką, transpłciowością, likwidacją hodowli zwierząt, jest nie do przyjęcia praktycznie przez wszystkich – nie podoba się Ukraińcom i Rosjanom, Niemcom i Francuzom.

Rosja lansuje pogląd, że nie walczy z narodami Anglii i Francji, ale walczy z ich panującymi elitami. Innymi słowy Rosja nie walczy z Europą, ale walczy za Europę przeciwko inkluzywnemu kapitalizmowi, przeciwko tym, którzy chcą zniszczyć znaną z historii Europę i jej dawny porządek naturalny.

Jak tylko Rosja wprowadziła w swojej propagandzie tę małą zmianę, to zmienił się charakter wojny – nie jest to wojna Rosji przeciwko Ukrainie, chociaż toczy się na jej terytorium (a właściwie już na terytoriach anektowanych przez Rosję). Teraz już nie można powiedzieć, że Rosja rozpoczęła wojnę przeciwko słabszemu przeciwnikowi. Rosja bowiem stała się awangardą w walce przeciwko znacznie silniejszemu inkluzywnemu kapitalizmowi, a tę wojnę przyjdzie jej prowadzić dłużej niż wszyscy oczekiwali. Ale tak czy inaczej, jest ona absolutnie konieczna, i lepiej było ją zaczynać wcześniej niż później. I rozpoczęto ją wtedy, kiedy ludzie nie zaczęli jeszcze umierać z głodu na całym świecie w ramach upiornej „depopulacji”, i nie wtedy, kiedy inkluzywne struktury będą zbudowane na połowie kuli ziemskiej.

Oto, zgodnie z tym tokiem rozumowania, okazuje się, że Rosja walczy w sojuszu z europejskim i amerykańskim państwem narodowym, przeciwko transnarodowemu, globalnemu światu. A na tym szerokim polu siły są mniej więcej takie same. W Stanach Zjednoczonych też są zwolennicy państwa narodowego i globaliści. Po zrozumieniu zmiany charakteru wojny Rosja polepszyła swoją sytuację międzynarodową, czego przejawem można uznać rozszerzane się BRICS o nowe państwa, i naprawionych zostało wiele błędów.

Co do Ukrainy, błędy, które doprowadziły ją do wojny z większym państwem, tylko pogłębiają się. Podstawowy problem Ukrainy polega na tym, że przy klęsce kontrnatarcia nie ma już ona strategii zwycięstwa. Powstaje paradoksalny dylemat – z ekonomicznych, demograficznych i humanitarnych powodów należy zawrzeć pokój, ale jednocześnie nie wolno go zawierać ze względów politycznych. A jeżeli któreś kontrnatarcie uda się, to jeszcze bardziej nie będzie wiadomo co robić, ponieważ Rosja w tej sytuacji pokoju zawierać nie zechce, a dalej Ukraina może walczyć tylko z coraz większymi trudnościami.

I ona już obecnie znajduje się w tej sytuacji bez wyjścia. Ukraina pogrążona jest w długach, i te długi anulowane nie będą, straciła kontrolę nad milionami hektarów ziemi uprawnej, nad posiadanymi surowcami. A to oznacza, że nastąpi rozmontowanie jej terytorium wraz z przyjściem reżymu zewnętrznego kierownictwa. Dojdzie do tego z absolutną nieuchronnością, niezależnie czy kontrnatarcia skończą się sukcesem czy klęską, nie zmienia to bowiem jej położenia.

Dla Ukrainy teraz różnica jest tylko w jednym, czy przejście pod zewnętrzne kierownictwo będzie znajdowało się w rękach Rosji, czy w rękach światowych funduszy kapitałowych. Nie Anglii, Francji czy Niemiec, ale międzynarodowych funduszy inwestycyjnych. Z tego punktu widzenia interesujące stało się przechodzenie władzy polskiej na pozycje skrajnie nacjonalistyczne, ponieważ będące w jej rękach polskie państwo narodowe, w ramach ukraińskiej wersji rozmontowywania Ukrainy, Polsce mógłby przypaść jakiś kawałek tortu, ale w ramach rozmontowania Ukrainy przez transnacjonalne struktury, Polsce nic się nie dostanie…

Ukraina w tej walce wystąpiła, według oceny Siergieja Pierieslegina, jako forpoczta funduszy finansowych, forpoczta inkluzywnego kapitalizmu, nie mając własnego projektu, i faktycznie wystawiła siebie jako zastaw pod ten projekt. I to było właśnie politycznym błędem.

Nie chodzi o obwinianie Rosji o tą sytuację, gdyż powstał dla niej obraz nie do przyjęcia, i ona musiała w jakiś sposób go zmieniać. Nie chodzi też o winę Ukrainy, władze jej zrobiły wiele błędów, ale gdyby wczuć się w jej położenie, też doprowadzi się do tej samej sytuacji. Trudno będzie znaleźć zadawalającą wszystkich drogę wyjścia.

Pierieslegin uważał, że gdyby zamiast Juszczenko i Janukowycza przyszedł lepiej znający warunki ukraińskie lider, to sytuacja mogła powstać inna. On mógłby swój plan zaproponować dla rozwiązania tych sprzeczności i przekształcić Ukrainę w nowe centrum rozwoju. To była możliwość, ale ona się nie wydarzyła, to nie było przestępstwo, czy zdrada, a polityczny błąd. Oni nie mogli rozwiązać społeczno-ekonomicznych, politycznych i narodowych sprzeczności na Ukrainie i okazali się wciągnięci w wojnę.

W ocenie Pierieslegina Rosja może tę wojnę przegrać, ale Ukraina nie może tej wojny wygrać, ponieważ nie ma ona zwycięskiej strategii, ponieważ kiedy wszystko pójdzie według planów ukraińskich władz, Rosja przegra, może nawet rozpaść się na części, ale nie zmieni to sytuacji, że Ukraina przestaje być suwerennym państwem-przestrzenią, stanie się zbiorem kilku regionów kierowanym przez ponadnarodowe korporacje.

Jeśli dojdzie do zwycięstwa według zamysłów Ukrainy, to w Rosji dojdzie do tego samego, czyli do rozpadu i podporządkowania wielkim funduszom międzynarodowym, ale wówczas Ukraińcy będą mogli tylko się uśmiechnąć, że Rosjanom ani trochę nie jest lepiej…

Żeby ocenić toczący się konflikt i politykę swoich władz, Ukraińcy muszą popatrzeć na to, czy jest im lepiej niż przed wojną, a nie zadawalać się myślą, że u przeciwnika też jest wszystko źle. Ukraina prowadzi wojnę, w której nie ma dla niej zwycięskiej strategii, bo u niej nie ma zwycięskiej sytuacji, w którym mogłaby ona powiedzieć: „tak, to nam odpowiada”.

Sami Ukraińcy mówią, że „nas najlepiej urządziłaby sytuacja, żeby wszyscy nas zostawili i dali nam możliwość samodzielnego życia”. Ale to jest ten neutralny status Ukrainy, który ona mogła otrzymać bez wszelkiej wojny i wszelkich problemów… jej elita i polityczni patroni na Zachodzie wybrali wojnę… ponieważ nie oni siedzą w okopach…

dr Edward Karolczuk
https://myslpolska.info

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W Niemczech człowiek niesłusznie skazany po 13 latach w więzieniu dostał rachunek za spanie i obiady na 100 tysięcy euro!

Historia Manfreda Genditzkiego brzmi jak scenariusz rodem z koszmaru. Mężczyzna ten, w 2010 roku, został skazany na dożywocie za morderstwo,...