środa, 5 lutego 2025

Zmierzając w kierunku Armagedonu



Były senator przewodzi kampanii na rzecz budowy jeszcze większej ilości broni nuklearnej.

Podstawowym obowiązkiem rządu jest oczywiście zapewnienie nam bezpieczeństwa. Biorąc pod uwagę ten obowiązek, mógłbyś pomyśleć, że waszyngtoński establishment będzie ciężko pracował, próbując zapobiec ostatecznej katastrofie – wojnie nuklearnej. Myliłbyś się jednak.

Niewielki, ciężko pracujący kontyngent wybranych urzędników rzeczywiście stara się powstrzymać wyścig zbrojeń nuklearnych i utrudnić ponowne użycie takiej broni zagrażającej światu, w tym tacy niezłomni, jak senator Ed Markey (D-MA), przedstawiciel John Garamendi (D-CA) i inni członkowie Kongresowej Grupy Roboczej Broni Jądrowej i Kontroli Zbrojeń.

Muszą oni jednak stawić czoła coraz silniejszym przeciwnościom ze strony odradzającej się sieci jastrzębi nuklearnych, którzy chcą budować coraz więcej rodzajów broni jądrowej. A wszystko to, oprócz obecnych planów Pentagonu, zakładających wydanie do 2 bilionów dolarów w ciągu najbliższych trzech dekad na stworzenie zupełnie nowej generacji broni nuklearnej, podsycając niebezpieczny wyścig zbrojeń nuklearnych.

Istnieje wiele czynników napędzających ten nacisk na większy, bardziej niebezpieczny arsenał – od błędnego przekonania, że więcej broni jądrowej uczyni nas bezpieczniejszymi, po zakorzenioną sieć firm, instytucji rządowych, członków Kongresu i ekspertów politycznych, którzy będą czerpać zyski (bezpośrednio lub pośrednio) z przyspieszonego wyścigu zbrojeń nuklearnych.

Jednym ze wskaźników obecnego stanu rzeczy jest odrodzenie się byłego senatora z Arizony Jona Kyla, który spędził 18 lat w Kongresie, sprzeciwiając się nawet najskromniejszym wysiłkom na rzecz kontroli broni jądrowej, zanim zaczął pracować jako lobbysta i rzecznik kompleksu broni jądrowej.

Jego ciągłe znaczenie w debatach na temat polityki nuklearnej – o czym świadczy ostatnio jego stanowisko wiceprzewodniczącego komisji powołanej przez Kongres, która starała się usankcjonować powszechne gromadzenie broni jądrowej – jest świadectwem naszej historycznej amnezji na temat zagrożeń związanych z bronią jądrową.

Senator Strangelove

Republikanin Jon Kyl został wybrany do Senatu z Arizony w 1995 roku i zasiadał w tym organie do 2013 roku, a także krótko pod koniec 2018 roku, aby wypełnić kadencję zmarłego senatora Johna McCaina.

Jednym z najważniejszych osiągnięć Kyla we wczesnych latach urzędowania była jego rola w lobbowaniu innych republikańskich senatorów, aby głosowali przeciwko ratyfikacji Traktatu o całkowitym zakazie prób jądrowych (CTBT), który został przegrany przez Senat 51 do 48 w październiku 1999 roku.

Traktat ten zakazywał przeprowadzania wybuchowych prób jądrowych i obejmował procedury monitorowania i weryfikacji mające na celu zapewnienie, że jego członkowie wywiązują się ze swoich zobowiązań. Gdyby został powszechnie przyjęty, mógłby spowolnić rozprzestrzenianie się broni nuklearnej, którą obecnie posiada dziewięć krajów, i zapobiec powrotowi do czasów, gdy testy naziemne rozprzestrzeniały promieniowanie powodujące raka w społecznościach znajdujących się poniżej.

Klęska CTBT oznaczała początek trwającego dekady procesu demontażu globalnego systemu kontroli zbrojeń nuklearnych, zapoczątkowanego wycofaniem się administracji prezydenta George’a W. Busha z traktatu antybalistycznego (ABM) z czasów Nixona w grudniu 2001 roku.

Traktat ten miał na celu zapobieżenie nuklearnemu wyścigowi zbrojeń „obrona-obrona”, w którym dążenie jednej strony do obrony przeciwrakietowej pobudza drugą stronę do budowy większej liczby – i coraz bardziej wydajnych – pocisków uzbrojonych w broń jądrową.

James Acton z Carnegie Endowment for International Peace nazwał wycofanie się z traktatu ABM „epickim błędem”, który napędził nowy wyścig zbrojeń nuklearnych. Kyl twierdził inaczej, twierdząc, że wycofanie się z traktatu zdjęło „kaftan bezpieczeństwa z naszego bezpieczeństwa narodowego”.

Koniec traktatu ABM stworzył najgorsze z obu światów – zachętę dla przeciwników do budowania swoich arsenałów nuklearnych w połączeniu ze skrajnym brakiem rozwoju broni, która mogłaby faktycznie obronić Stany Zjednoczone w przypadku rzeczywistego ataku nuklearnego.

Następnie, w sierpniu 2019 roku, podczas pierwszej administracji Trumpa, Stany Zjednoczone wycofały się z traktatu INF (Intermediate Nuclear Forces), który zakazywał rozmieszczania pocisków średniego zasięgu o zasięgu od 500 do 5500 kilometrów. Traktat ten był szczególnie ważny, ponieważ eliminował niebezpieczeństwo posiadania w Europie pocisków rakietowych, które mogłyby dotrzeć do celów w bardzo krótkim czasie, co mogłoby skrócić czas ewentualnej konfrontacji nuklearnej.

Ówczesny senator Kyl wykorzystał również ostateczne wycofanie się z traktatu INF jako powód do opuszczenia innego porozumienia nuklearnego, traktatu New START, podpisując wraz z 24 kolegami list wzywający administrację Trumpa do odrzucenia New START. Zasadniczo sugerował on, że zniesienie jednego zestawu zabezpieczeń przed możliwą konfrontacją nuklearną jest w jakiś sposób powodem do odrzucenia odrębnego traktatu, który zapewnił pewną stabilność w amerykańsko-rosyjskiej strategicznej równowadze nuklearnej.

Wreszcie, w listopadzie 2023 r. NATO zawiesiło przestrzeganie traktatu, który ograniczał liczbę wojsk, jakie zachodni sojusz i Rosja mogły rozmieścić w Europie po tym, jak rząd Władimira Putina wycofał się z traktatu na początku tego roku w trakcie trwającej inwazji na Ukrainę.

Ostatnie amerykańsko-rosyjskie porozumienie w sprawie kontroli zbrojeń, New START, ogranicza liczbę strategicznych głowic nuklearnych obu krajów do 1550 i zawiera mechanizmy monitorowania, które mają zapewnić, że każda ze stron wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Traktat ten wisi obecnie na włosku. Wygasa on w 2026 roku i nic nie wskazuje na to, by Rosja była skłonna negocjować jego przedłużenie w kontekście obecnego stanu stosunków z Waszyngtonem.

Już w grudniu 2020 r. Kyl zabiegał o to, by rząd porzucił wszelkie plany przedłużenia New START, będąc współautorem op-edu na ten temat dla strony internetowej Fox News. Naturalnie zignorował korzyści płynące z porozumienia mającego na celu zmniejszenie szansy na przypadkowy konflikt nuklearny, nawet gdy wygłaszał wprowadzające w błąd stwierdzenia, że jest ono niezrównoważone na korzyść Rosji.

Jeszcze w 2010 roku, gdy New START był po raz pierwszy rozważany w Senacie, Kyl odegrał kluczową rolę w wyciągnięciu od administracji Obamy obietnicy przeznaczenia dodatkowych 80 miliardów dolarów na kompleks głowic nuklearnych w zamian za republikańskie poparcie dla traktatu. Nawet po tym ustępstwie Kyl nadal niestrudzenie pracował nad budowaniem sprzeciwu wobec traktatu. Chociaż ostatecznie nie udało mu się zablokować jego ratyfikacji przez Senat, pomógł skierować miliardy dodatkowych funduszy do kompleksu broni jądrowej.

Nasz człowiek z Northrop Grumman

W 2017 roku, pomiędzy kolejnymi kadencjami w Senacie, Kyl pracował jako lobbysta w firmie prawniczej Covington and Burling, gdzie jednym z jego klientów był Northrop Grumman, największy beneficjent wydatków Pentagonu na broń nuklearną. Firma ta jest głównym wykonawcą zarówno przyszłego bombowca nuklearnego B-21, jak i międzykontynentalnego pocisku balistycznego Sentinel (ICBM).

Program Sentinel przyciągnął ostatnio powszechną uwagę, gdy ujawniono, że w ciągu zaledwie kilku lat jego szacunkowy koszt wzrósł o zdumiewające 81%, podnosząc cenę budowy tych przyszłych pocisków do ponad 140 miliardów dolarów (z dziesiątkami miliardów więcej potrzebnych na ich obsługę w nadchodzących latach „służby”).

Ten oszałamiający wzrost kosztów Sentinela wywołał przegląd Pentagonu, który mógł doprowadzić do anulowania lub poważnej restrukturyzacji programu. Zamiast tego Pentagon zdecydował się utrzymać kurs pomimo ogromnej ceny, twierdząc, że pocisk jest „niezbędny dla bezpieczeństwa narodowego USA i jest najlepszą opcją, aby zaspokoić potrzeby naszych wojowników”.

Niezależni eksperci nie zgadzają się z tym. Na przykład były sekretarz obrony William Perry wskazał, że takie ICBM są „jednymi z najniebezpieczniejszych broni, jakie posiadamy”, ponieważ prezydent, ostrzeżony o możliwym ataku nuklearnym ze strony wrogiego mocarstwa, miałby tylko kilka minut na podjęcie decyzji o ich wystrzeleniu, co znacznie zwiększa ryzyko przypadkowej wojny nuklearnej wywołanej fałszywym alarmem.

Perry nie jest osamotniony. W lipcu 2024 r. 716 naukowców, w tym 10 laureatów Nagrody Nobla i 23 członków National Academies, wezwało do anulowania Sentinela, opisując system jako „drogi, niebezpieczny i niepotrzebny”.

W międzyczasie, jako wiceprzewodniczący zleconej przez Kongres komisji ds. przyszłości amerykańskiej polityki w zakresie broni jądrowej, Kyl forsował najgorszy scenariusz dotyczący obecnej równowagi nuklearnej, który mógłby przygotować grunt pod produkcję jeszcze większej liczby bombowców nuklearnych (zbudowanych przez Northrop Grumman), umieszczenie wielu głowic na pociskach Sentinel (zbudowanych przez Northrop Grumman), zwiększenie rozmiaru kompleksu głowic nuklearnych i umieszczenie jeszcze większej ilości taktycznej broni jądrowej w Europie.

Innymi słowy, jest to wezwanie do powrotu do czasów zimnowojennego wyścigu zbrojeń nuklearnych w momencie, gdy brak regularnej komunikacji między Waszyngtonem a Moskwą może tylko zwiększyć ryzyko konfrontacji nuklearnej.

Kyl wydaje się naprawdę wierzyć, że budowanie jeszcze większej ilości broni nuklearnej rzeczywiście wzmocni bezpieczeństwo tego kraju i nie jest osamotniony, jeśli chodzi o Kongres lub, jeśli o to chodzi, następną administrację Trumpa. Uznajmy to za wyraźny znak, że powstrzymanie wyścigu zbrojeń nuklearnych będzie wiązało się nie tylko z uczynieniem budowy broni jądrowej znacznie mniej lukratywną, ale także z konfrontacją z wyraźnie przestarzałymi i nieznośnie niebezpiecznymi argumentami na temat ich rzekomej wartości strategicznej.

Adwokat

W październiku 2023 r., kiedy Senacka Komisja Służb Zbrojnych przeprowadziła przesłuchanie w sprawie raportu Kongresowej Komisji Strategicznej, miała okazję do poważnej dyskusji na temat strategii nuklearnej i wydatków oraz tego, jak najlepiej zapobiec wojnie nuklearnej.

Biorąc pod uwagę stawkę dla nas wszystkich w przypadku wybuchu wojny nuklearnej między Stanami Zjednoczonymi a Rosją – szacuje się, że 90 milionów z nas zginie w ciągu pierwszych kilku dni takiego konfliktu, a nawet pięć miliardów ludzi straci życie po chorobie popromiennej i zmniejszonej produkcji żywności w wyniku planetarnej „zimy nuklearnej” – można było mieć nadzieję na szeroko zakrojoną debatę na temat implikacji propozycji komisji.

Niestety, znaczna część dyskusji podczas przesłuchania dotyczyła senatorów zachwalających systemy uzbrojenia lub zakłady produkujące je zlokalizowane w ich stanach, z niewielką lub żadną analizą tego, co najlepiej chroniłoby Amerykanów i naszych sojuszników.

Na przykład senator Mark Kelly (D-AZ) podkreślił znaczenie pocisku SM-6 firmy Raytheon – produkowanego oczywiście w Arizonie – i pochwalił komisję za propozycję zwiększenia wydatków na ten program. Senator Jacky Rosen (D-NV) pochwalił rolę Nevada National Security Site, dawniej znanego jako Nevada Test Site, za zapewnienie, że takie głowice są niezawodne i eksplodują zgodnie z przeznaczeniem w konflikcie nuklearnym. Bez wątpienia nie będzie dla ciebie szokiem, gdy dowiesz się, że następnie wezwała do zwiększenia funduszy, aby zająć się tym, co określiła jako „znaczne opóźnienia” w modernizacji tego obiektu w Nevadzie. Senator Tommy Tuberville (R-AL) z dumą wskazał na miliardowe prace wojskowe wykonywane w jego stanie: „W Alabamie budujemy okręty podwodne, statki, samoloty, pociski. Możesz to nazwać, my to budujemy”. Senator Eric Schmitt (R-MO) zażądał od świadków potwierdzenia, jak absolutnie niezbędna dla amerykańskiego bezpieczeństwa pozostaje fabryka w Kansas City, która produkuje niejądrowe części do broni jądrowej.

I tak to trwało, dopóki senator Elizabeth Warren (D-MA) nie zapytała, ile będzie kosztować zalecana przez komisję rozbudowa infrastruktury nuklearnej. Zasugerowała, że jeśli przeszłość jest jakimś przewodnikiem, większość funduszy proponowanych przez komisję zostanie zmarnowana:

„Jestem skłonna wydać tyle, ile potrzeba, aby zapewnić Ameryce bezpieczeństwo, ale z pewnością nie czuję się komfortowo z czekiem in blanco na programy, które już mają historię rażącej niegospodarności”.

Odpowiedź Kyl i jego współprzewodniczącej Madelyn Creedon była taka, że komisja nawet nie zadała sobie trudu, aby oszacować koszty czegokolwiek z tego, co sugerowała i że jej zalecenia powinny być brane pod uwagę niezależnie od ceny. Była to oczywiście dobra wiadomość dla wykonawców broni jądrowej, takich jak Northrop Grumman, ale zła wiadomość dla podatników.

Krawędź Armagedonu?

Zwolennicy twardej polityki nuklearnej często sugerują, że każdy, kto opowiada się za redukcją lub eliminacją arsenałów nuklearnych, jest skandalicznie naiwny i całkowicie oderwany od realiów polityki wielkich mocarstw. Tak się jednak składa, że prawdziwie naiwni są nuklearni jastrzębie, którzy uparcie trzymają się wątpliwego poglądu, że ogromne (i wciąż rozprzestrzeniające się) zapasy broni nuklearnej mogą być przechowywane w nieskończoność bez ponownego użycia, przypadkowo lub celowo.

Istnieje jednak inny sposób. Nawet gdy Waszyngton, Moskwa i Pekin kontynuują produkcję nowej generacji broni nuklearnej – taką broń posiadają również Francja, Indie, Izrael, Korea Północna, Pakistan i Wielka Brytania – rosnąca liczba krajów opowiedziała się przeciwko dalszemu wyścigowi zbrojeń nuklearnych i za całkowitym wyeliminowaniem takiej broni. Traktat o zakazie broni jądrowej został ratyfikowany przez 73 kraje.

Jak zauważyła Beatrice Fihn, była dyrektor nagrodzonej Noblem Międzynarodowej Kampanii na rzecz Zniesienia Broni Nuklearnej (ICAN), w niedawnym eseju w New York Times, istnieje wiele przykładów na to, jak zbiorowe działania zmieniły „pozornie niemożliwe sytuacje”. Przytoczyła wpływ ruchu antynuklearnego z lat 80. na odwrócenie wyścigu zbrojeń nuklearnych supermocarstw i przygotowanie sceny do gwałtownego zmniejszenia liczby takich broni, a także udane międzynarodowe wysiłki na rzecz wprowadzenia traktatu o zakazie broni jądrowej.

Zauważyła, że kluczowym pierwszym krokiem do opanowania potencjalnie katastrofalnego wyścigu zbrojeń nuklearnych będzie zmiana sposobu, w jaki mówimy o takiej broni, a zwłaszcza obalenie mitu, że są one w jakiś sposób „magicznymi narzędziami”, które czynią nas wszystkich bezpieczniejszymi. Podkreśliła również, jak ważne jest przekonanie, że rosnące arsenały nuklearne na naszej planecie są dowodem na to, że zbyt wielu rządzących przyzwala na lekkomyślną strategię „opartą na groźbie popełnienia globalnego zbiorowego samobójstwa”.

Najbliższe kilka lat będzie miało kluczowe znaczenie dla ustalenia, czy stale rosnąca liczba broni jądrowej pozostanie zakorzeniona w budżetach tego kraju i jego globalnej strategii na nadchodzące dziesięciolecia, czy też zdrowy rozsądek może przeważyć i wywołać redukcję i ostateczną eliminację takich narzędzi masowej dewastacji. Energiczna debata publiczna na temat zagrożeń związanych z przyspieszonym wyścigiem zbrojeń nuklearnych byłaby niezbędnym pierwszym krokiem w kierunku odciągnięcia świata od krawędzi Armagedonu.

William D. Hartung, pierwotnie opublikowane w TomDispatch.

William D. Hartung, stały bywalec TomDispatch, jest starszym pracownikiem naukowym w Quincy Institute for Responsible Statecraft i autorem książki Prophets of War: Lockheed Martin and the Making of the Military-Industrial Complex.

https://fpif.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wywiad Hanny Krall z Bronisławem Geremkiem

  Wywiad Hanny Krall z Bronisławem Geremkiem https://wandaluzja.pl/?p=p_331&sName=wywiad-z-profesorem-geremkiem „W czerwcu 1981 r. Hanna...