Życie religijne i duchowe aspekty życia człowieka, jak pokazuje historia przez wieki skrzętnie wykorzystywane były w służbie propagandy i walki politycznej.
Wydawałoby y się że skro żyjemy w zlaicyzowanych czasach to problematyka ta straci na znaczeniu. Tymczasem nic bardziej mylnego, czego doskonałym przykładem stała się dla mnie publikacja Wiesława Jana Wysockiego Józefa Piłsudskiego wizerunek religijny.
Publikacja, co istotne, wydana została sumptem Centralnej Biblioteki Wojskowej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, a więc instytucji będącej częścią składową Wojska Polskiego.
Jak sam tytuł wskazuje książka traktuje o religijności Józefa Piłsudskiego. To nieco zaskakujące, że właśnie instytucja wojskowa postanowiła wziąć pod lupę życie religijne marszałka, a nie któreś z wydawnictw religijnych.
Bardzo szybko jesteśmy w stanie ustalić czemu tak się stało. Otóż publikacja ma na celu przeciwdziałanie rozchodzącym się coraz szerzej informacjom przedstawiającym kwestię życia religijnego marszałka, delikatnie mówiąc w niezbyt pozytywnym świetle. Książka Wysockiego ma dać temu odpór.
Już sama okładka przedstawiająca Piłsudskiego na Jasnej Górze oraz cytat z niego na obwolucie poświęcony Matce Boskiej Częstochowskiej, są wymownym prologiem do właściwej treści. Następnie mamy tytułem wstępu list Przeora Jasnej Góry o. Mariana Waligóry będący panegirykiem na cześć marszałka. Czyżby przeor pisząc o dowodzeniu Piłsudskiego w Bitwie Warszawskiej nie wiedział, że w kluczowym momencie marszałka nie było pod Warszawą? To brak wiedzy czy może brak odwagi żeby napisać prawdę?
Profesor Wysocki wspina się na wyżyny obłudy i ignorancji kiedy pisze, że zamach majowy był zaplanowaną moralną demonstracją siły. Od kiedy to śmierć kilkuset ludzi na skutek zbrojnego przewrotu dla realizacji ambicji kilku, kilkunastu ludzi, można nazwać moralną demonstracją siły?
Religijność u Piłsudskiego by wartością skrytą i osobistą w przeciwieństwie do przywołanych przez autora gen. Józefa Hallera, Dmowskiego czy Korfantego, którzy obnosili się rzekomo swoją etyką wyznaniową. Do wątku religijnego w życiu Dmowskiego Wysocki chętnie jeszcze wraca. Kiedy brak logicznych argumentów na rzecz obrony głównej tezy zawartej w książce mamy tendencyjne i zmanipulowane odniesienia do Dmowskiego.
Tak to prawda Dmowski nie grzeszył za młodu religijnością i nikt nie próbuje twierdzić, że było inaczej. Jego poglądy ewoluowały prywatnie w pełni nawrócił się tuż przed śmiercią, ale już 15 lat wcześniej w swojej publicystyce wprost pisał o roli i znaczeniu Kościoła i katolicyzmu dla narodu polskiego.
Dla Dmowskiego i polskich narodowców najważniejszy był Bóg, a za nim naród tymczasem dla Piłsudskiego i jego świty na pierwszym miejscu było państwo i jego interes, a dopiero potem był Bóg czy naród. Dlatego Bóg był przez sanacje traktowany instrumentalnie, religia była o tyle potrzebna o ile mogła wzmacniać państwo. Wysocki z pewnością zdaje sobie z tego sprawę ale celowo pomija ten wątek, bo w końcu nie oto chodziło w zleceniu które otrzymał.
Dlatego czytamy dalej o tym, że Ziuk to duchowość z natury chrześcijańska. Kiedy trzeba jakoś wybrnąć z tematu przejścia Piłsudskiego na protestantyzm z powodu chęci skorzystania po raz drugi z sakramentu małżeństwa, profesor Uniwersytetu Stefana Kardynała Wyszyńskiego stwierdza: Dziś w dobie ekumenizmu prozelitycznego spory o wyznaniowość wydają się bardzo niestosowne.
Ponadto wszystko wskazuje na koniunkturalność konwersji podyktowanej pragnieniem poślubienia kochanej kobiety. Także chyba wszystko jest już jasne, w dobie ekumenizmu i w trosce o stan zakochania wodza trzeba, sobie darować złośliwe uwagi pod adresem duchowości z natury chrześcijańskiej.
Wyjątkową perfidią popisuje się Wysocki kiedy postanawia dla wzmocnienia swojego proreligijnego i gloryfikującego przekazu przywołać osoby abp. Adama Sapiehy oraz abp. Józefa Teodorowicza. Tak się jednak składa, że obaj wybitni duchowni i żarliwi patrioci, dobitnie odczuli skutki rządów Piłsudskiego i jego zauszników. Arcybiskup Sapieha był po śmierci marszałka sceptycznie nastawiony do jego pochówku w Katedrze Wawelskiej mając na uwadze całokształt postawy życiowej marszałka.
Pod presją władz państwowych budujących nieuzasadniony kult marszałka wyraził zgodę na tymczasowe złożenie trumny w krypcie św. Leonarda do momentu przygotowania krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów. Jednak miejsce tymczasowego pochówku rodziło dwojakie problemy. W miejscu tym panowała duża wilgotność i brak wentylacji, co negatywnie wpływało na stan szczątków.
Po drugie kult marszałka spowodował, że każdego dnia liczne grupy jego zwolenników chciały odwiedzać miejsce jego pochówku nie bacząc na odbywające się w katedrze nabożeństwa. W efekcie metropolita podjął decyzję o przyśpieszeniu przenosin trumny co spotkało się ze skrajnym niezadowoleniem władz państwowych i piłsudczykowskich fanatyków. Rozpoczęli oni nagonkę na osobę abpa wykorzystując wszelkie dostępne środki jakimi dysponowała ówczesna władza, motłoch powybijał okna w pałacu arcybiskupim sugerując potrzebę osadzenia arcybiskupa w więzieniu.
Abp Teodorowicz był zagorzałym przeciwnikiem Sanacji, wspierającym inicjatywy polityczne których celem było odsunięcie Piłsudskiego i jego akolitów od władzy. Zresztą innym przykładem religijności i podejścia Piłsudskiego do duchowieństwa, jest jego postawa wobec biskupa polowego Wojska Polowego Stanisława Galla, który za krytykę Sanacji i Piłsudskiego, był prześladowany i zmuszony do rezygnacji ze stanowiska biskupa polowego. Piłsudski nazywał go świnią i to plugawą, zachęcał żołnierzy do bicia go po pysku, gwarantując im, że nie będą za to wyciągane wobec nich konsekwencje.
Krytycy Piłsudskiego przypominają również o masonach w jego najbliższym, politycznym otoczeniu oraz ciągotach do okultystycznych praktyk. Jako Wódz Naczelny pozbawił Wojsko Polskie odwołania do Boga, okroił wojskową dewizę do Honoru i Ojczyzny. Honor został uznany za Boga dla wojska.
Piłsudski traktował religię jak na socjalistę przystało w sposób utylitarny. Była potrzeba o ile mogła służyć państwu. Religijność była tylko na pokaz. W rzeczywistości, ani w życiu publicznym, ani prywatnym Sanacja nie traktowała katolicyzmu poważnie. Przykład jak zawsze idzie z góry.
I tak kiedy Dmowski napisał, że Kościół nie jest jedynie dodatkiem do polskości, dokonał przesterowania praktycznie całego polskiego ruchu narodowego na tory uznania prymatu Boga nad narodem i państwem, co było ewenementem na skalę niemal całej ówczesnej Europy.
Piłsudski wbrew propagandzie profesora Wysockiego, nie skierował swojej formacji na tory na jakie skierował swoją formację Dmowski. Również w życiu prywatnym nie traktował katolicyzmu poważnie.
Miałka, pełna manipulacji publikacja Wysockiego jest więc jedynie jeszcze jednym elementem budowania kultu Józefa Piłsudskiego, kultu szkodliwego zarówno z punktu widzenia narodu, państwa jak i Kościoła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz