Biez wodki dieła nie razbieriosz – powiadają Rosjanie – co się wykłada, że żadnej sprawy nie da się wyjaśnić bez wódki. To oczywiście możliwe, choć z drugiej strony ryzykowne, bo spraw do wyjaśnienia jest tak wiele, że przy tej metodzie łatwo popaść w chroniczny alkoholizm.
Czy zatem jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Na szczęście jest, w postaci możliwości odwołania się do teorii spiskowej. Na przykład według mojej ulubionej teorii spiskowej, Polską rotacyjnie rządzą trzy stronnictwa: Ruskie, Pruskie i Amerykańsko-Żydowskie.
Powstały one w latach 1989-1990 w następstwie asekuracyjnego przewerbowywania się tubylczych ubeckich dynastii na służbę do zagranicznych central wywiadowczych – w Rosji, w Niemczech oraz Stanach Zjednoczonych i Izraelu. Te ówczesne zależności reprodukują się w kolejnych pokoleniach ubeckich dynastii, bo mamy u nas do czynienia ze zjawiskiem dziedziczenia pozycji społecznej, w związku z czym dzieci agentów też zostają agentami, w zasadzie tej samej centrali.
W zasadzie – bo zdarzają się wyjątki. Oto w roku 2013, kiedy to prezydent Obama zresetował swój poprzedni reset w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, Polska ponownie przeszła pod kuratelę amerykańską, co w roku 2015 zaowocowało podmianką na pozycji lidera politycznej sceny naszego bantustanu. Wybory prezydenckie wygrał popierany przez PiS Andrzej Duda, a PiS wygrało też wybory parlamentarne i utworzyło rząd.
Ale i bezpieczniacy też zorientowali się, co się dzieje i przynajmniej część z nich schroniła się pod skrzydła służb amerykańskich i izraelskich, gdzie została wciągnięta na listę tzw. „naszych sukinsynów”.
Ale z bezpieczniakami nigdy nic nie wiadomo. Na pewno wiadomo tylko, że nie służą one Polsce – a komu służą – to zależy od koniunktury politycznej, no i oczywiście „haków”, którymi centrale mogą ich dyscyplinować. Tak właśnie było w tym przypadku; stare kiejkuty zostały wciągnięte na listę „naszych sukinsynów”, ale jednocześnie nie przecięły pępowiny z poprzedniego etapu, kiedy to Polska znajdowała się pod kuratelą niemiecką. Toteż z dnia na dzień stworzyły z niczego, to znaczy – z nicości – partię pod nazwą Nowoczesna, z panem Rysiem na fasadzie, którego naród za pośrednictwem konfidentów obdarzył na dzień dobry 11 procentami zaufania.
Nowoczesna, jak przystało, opowiadała się za „Europą”, czyli podległością wobec Niemiec i za „nowoczesnością” pod czym kryje się propaganda sodomizmu, gomoryzmu i wszystkich innych zboczeń, jakie tylko ludzka wyobraźnia sobie wykoncypuje.
Ale Nowoczesna bardzo szybko pozbyła się puszku niewinności, wobec czego została wchłonięta przez tradycyjną ekspozyturę Stronnictwa Pruskiego, czyli Platformę Obywatelską pod kierownictwem Wielce Czcigodnej posła Pupki.
Potem stare kiejkuty w ramach krotochwili wykreowały jeszcze „ruch” z panem Pawłem Kukizem na fasadzie, który bardzo szybko się zaśmierdział i „zlał się” z Polskim Stronnictwem Ludowym i razem z nim idzie właśnie na dno.
Platforma Obywatelska również zdradza objawy uwiądu starczego, czego ilustracją była konieczność podmianki patentowanego kandydata na prezydenta w osobie posągowej pani Małgorzaty, którą trzeba było na gwałt zastąpić patentowanym kandydatem w osobie pana Rafała Trzaskowskiego.
Skoro już teraz tak się dzieje, to czego można będzie spodziewać się w roku 2023, zwłaszcza gdyby Naczelnik Państwa zaczął zdradzać objawy przeziębienia? Toteż musiało dojść do doraźnego porozumienia między BND i CIA w sprawie dalszej przebudowy sceny politycznej naszego bantustanu, czego ilustracją jest fenomen pana Szymona Hołowni, zapowiadającego właśnie utworzenie „ruchu” pod nazwą „Polska 2050”. Razem z tą deklaracją pan Szymon wydał i drugą – że zagłosuje przeciw prezydenturze Andrzeja Dudy.
Czy jego zwolennicy go posłuchają – to wydaje się bardzo prawdopodobne, bo skoro wcześniej posłuchali, by obdarzyć go 13 procentami zaufania, to dlaczego mieliby nie posłuchać i teraz? W służbach dyscyplina to grunt, to „ostoja mocy i trwałości Rzeczypospolitej”. Ach, przepraszam, ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej jest przecież „sprawiedliwość”, czyli dokazywanie niezawisłych sędziów – ale nawet i tu dyscyplina musi być, bo przecież nie dlatego UOP i ABW przeprowadziły operację „Temida”, czyli akcję werbunku agentury wśród niezawisłych sędziów, żeby teraz każdy z nich postępował według swego widzimisię.
Deklaracja pana Szymona zbiegła się z ożywieniem „samego głównego Srula”, czyli pana red. Adama Michnika, który zapowiedział „pełną mobilizację”, żeby tylko nie wygrał złowrogi Andrzej Duda. A dlaczego? A dlatego, że wygrana pana Rafała oznacza nie tylko przedłużenie, ale i zaognienie wojny politycznej w Polsce. Ciągnie się ona prawie tak długo, jak wojna w Wietnamie i spycha naród Polski w otchłań coraz większego politycznego onieprzytomnienia.
Właśnie ten skutek wychodzi naprzeciw zarówno oczekiwaniom Stronnictwa Pruskiego, jak i Amerykańsko-Żydowskiego. W interesie Stronnictwa Pruskiego leży osłabienie Polski na tyle, by znowu podporządkować ją wpływom niemieckim i wyeliminować w ten sposób ryzyko „Trójmorza”, które w razie realizacji zagroziłoby dwu żywotnym niemieckim interesom: podważyłoby niemiecką hegemonię w Europie i zablokowałoby budowę IV Rzeszy.
Ale nadzieje na „Trójmorze” opierają się na Stanach Zjednoczonych, które do Polski mają cztery interesy: Po pierwsze – żeby Polska udostępniała im swoje terytorium i to bez żadnych warunków wstępnych. Po drugie – żeby Polska zapłaciła haracz Żydom – o czym świadczy ustawa 447 JUST. Po trzecie – żeby Polska kupowała amerykańską broń, płacąc możliwie jak najdrożej i wreszcie po czwarte – żeby Polska kupowała amerykański gaz.
Zatem im bardziej Polacy będą pochłonięci psychologiczną i polityczną wojną domową, to nawet nie zauważą, jak Judejczykowie ściągną im kalesony, a potem do spółki z Niemcami, z którymi już teraz ściśle koordynują politykę historyczną, zrobią z nami co tylko będą chcieli.
Czy prezydent Duda naprawdę chce wygrać te wybory, czy też tylko udaje, by pławiąc się w pierwotnej niewinności trudy borykania się z kryzysem złożyć na barki pana Rafała? Gdyby chciał, to powinien wykonać gest – ale nie wobec oczekujących na darmochę, tylko wobec narodu, którego pozycja jest dziś najbardziej zagrożona przez ustawę 447 JUST. Gest powinien polegać na przeforsowaniu w Sejmie w tempie stachanowskim leżącej w tamtejszej zamrażarce ustawy antyroszczeniowej. Wtedy nie trzeba by używać szantażu moralnego wobec wyborców, bo sami potrafiliby odróżnić dobro od zła.
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl/
http://michalkiewicz.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz