Co tam maseczki
Ogłasza się nacjonalizację kobiet!
Prawo trzeba przestrzegać!
„Ogłasza się nacjonalizację kobiet!
Na początku 1918 roku na ulicach Saratowa pojawiły się afisze podpisane przez Gubernialną Radę Narodowych Komisarzy. „Ogłasza się nacjonalizację kobiet!” – krzyczały nagłówki. Dalej można było przeczytać ideową deklarację autorów dokumentu: „Dotychczasowe prawo o małżeństwie jest bezwarunkowo produktem tej społecznej nierówności, która powinna być z korzeniami wyrwana z Republiki Radzieckiej!”. W kolejnych zdaniach szczegółowo wyłożono zasady wywłaszczenia pań.
Każda z kobiet, w wieku od siedemnastu do trzydziestu lat, bez względu na stan cywilny, zobowiązana została do udostępnienia swoich wdzięków „obywatelom mężczyznom”. Robotnik, który przeznaczał 2 procent dochodu na specjalny fundusz, mógł trzy razy w tygodniu, w odstępach nie krótszych niż trzy godziny, skorzystać z ciała dowolnie wybranej „obywatelki kobiety”.
Autorzy tego tekstu uwzględnili też prawa „obywateli mężów”. Ci mieli pierwszeństwo w korzystaniu ze swoich żon.
Bezprecedensowa odezwa wywołała popłoch w okręgu saratowskim i całe wsie uciekły do pobliskiej guberni tamborskiej
lub do Kozaków dońskich, gdzie obowiązywało już inne prawodawstwo.
Lokalna nacjonalizacja kobiet poruszyła też przedstawicieli centralnych władz. Zanim jednak bolszewicy z Piotrogrodu podjęli jakąkolwiek decyzję, anarchiści zdążyli już zamordować saratowskich komisarzy. Fama o rewolucyjnym dekrecie poszła jednak w świat i niebawem podobne afisze zawisły na słupach Kronsztadu i Włodzimierza. Panika, którą wznieciły, nie trwała długo. Działania autorów tych skrajnie szowinistycznych dekretów, podobnie jak w Saratowie, ukrócili niezłomni anarchiści.
Nie tylko na prowincji głoszono nowatorskie rozwiązania społeczne. W Moskwie niejaki Chwatow przygotował w imieniu Komitetu Stowarzyszeń Wolnych Anarchistów „Dekret o wspólnotowości rosyjskich panien i kobiet” i ogłosił przejęcie na własność państwa wszystkich kobiet w wieku od siedemnastu do trzydziestu dwóch lat. Aktywista opisał też zasady korzystania z tych „dóbr narodowych”. Chwatow, inaczej niż jego koledzy z zaściankowych guberni, nie poprzestał na deklaracjach i w drewnianym domku założył Komunardzki Pałac Miłości. Mężczyzna bez trudu pozyskał do swojego projektu młodych i atrakcyjnych uczestników. W pierwszym pokoju pałacu miłości zamieszkało dziesięć panien, a w drugim – tyluż dorodnych kawalerów. Trzeci pokój służył wzajemnej konsumpcji. Jak zaświadcza ówczesna prasa, nie minął miesiąc, a autor dekretu o wspólnotowości trafi ł do więzienia.
W owym czasie panteon władzy Kraju Rad był różnorodny niczym ubiór francuskiego kloszarda. W gronie decydentów znaleźli się zarówno zwolennicy Lenina czy Trockiego, jak i anarchiści bądź wojenni bohaterowie. I nieoczekiwanie za osadzonym Chwatowem wstawiła się postać ze świecznika bolszewickiej polityki – szefowa Żenodziełu, czyli ministerstwa kobiet, feministka Aleksandra Kołłątaj. Pani komisarz podczas rozprawy argumentowała, że obywatel Chwatow działa na rzecz odrzucenia starych porządków i zorganizowany przez niego przybytek stanowi wzór godny naśladowania. Sędziowie nie mogli przeciwstawić się Kołłątaj, gdyż była ona jednym z bliższych współpracowników Lenina, i uniewinnili seksualnego aktywistę. Po wyjściu na wolność Chwatowowi nie dane było długo pracować na niwie odnowy moralnej Kraju Rad. Podobnie jak w przypadku komisarzy z Saratowa czy Kronsztadu i Włodzimierza, do jego drzwi rychło zapukali anarchiści i działacz dokonał żywota na progu swojego pałacu miłości”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz