Zero hospitalizacji i zero zgonów – zaledwie kilka kilometrów od Bergamo: wszystko to dzięki pracy lekarza rodzinnego…
W poparciu dla listu otwartego prof. Rutkowskiego: >https://dorzeczy.pl/kraj/154099/internet-pozwala-przelamac-rzadowa-cenzure-list-prof-rutkowskiego-do-ministra-zdrowia.html
publikuję, co poniżej:
«Covid. Teoretycznie, wykluczenie lekarzy pierwszego kontaktu powinno było zakończyć się w maju wraz z rozpoczęciem Fazy Drugiej: w praktyce, nawet dziś, wiele gabinetów lekarskich jest nadal nieczynnych, wizyty domowe zastępuje się rozmową telefoniczną i wysyłaniem recept pocztą elektroniczną.
Konsekwencje są druzgocące: 32% wzrost śmiertelności – po wystąpieniu symptomów kardiologicznych, które (w normalnych warunkach) byłyby zdiagnozowane i leczone; późny termin przybycia chorych na pogotowie ratunkowe (w obawie przed przymusową kwarantanną – skutkiem wprowadzającego w błąd wymazu); zawieszenie diagnozy nowotworów, które w najbliższych miesiącach może doprowadzić do hekatomby.
Covid, allarme cardiologi lombardi: „Casi mai visti, mortalità schizzata al 32%”
>https://www.adnkronos.com/salute/medicina/2020/07/16/covid-allarme-cardiologi-lombardi-mortalita-schizzata_riq530LPXlk2GS49ZhGisJ.html
Tumori, allarme degli oncologi: «Dopo il Covid subito prevenzione, altrimenti si rischia una nuova epidemia del cancro»
>https://www.ilmessaggero.it/salute/prevenzione/tumori_covid_oncologi_prevenzione_epidemia_ultime_notizie_news-5297338.html
Sytuację pogorszył również kryzys dotyczący medycyny terytorialnej, który miał katastrofalne skutki w marcu, kiedy to w okólniku wydanym przez Ministerstwo Zdrowia zwolniono lekarzy pierwszego kontaktu (którzy zostali sterroryzowani oszukańczym wskaźnikiem zabójczości wirusa ogłoszonym przez rząd i nie zaopatrzeni w środki ochrony biologicznej) z wizyt domowych, które zastąpiono rozmową telefoniczną uzupełnioną o surrealistyczny kwestionariusz.
>http://www.salute.gov.it/portale/news/p3_2_1_1_1.jsp?lingua=italiano&menu=notizie&p=dalministero&id=4084
>https://www.simg.it/Coronavirus/5_scheda-segnalazione%20caso%20sospetto%20SARS-COV19_1.1.pdf
W rezultacie wielu starszych pacjentów (którym rok wcześniej, dzięki butli z tlenem, antybiotykom i uspokajającej obecności lekarza udało się pokonać chorobę) weszło w stan krytyczny, po czym wysłano ich na „oddziały Covida”, by umierali tam – z powodu zakażeń szpitalnych – w samotności.
Alarm – infekcje szpitalne: 49 000 ofiar rocznie
Allarme rosso per infezioni prese in ospedale, 49 mila morti l’anno
>https://www.ansa.it/canale_saluteebenessere/notizie/sanita/2019/05/15/allarme-rosso-infezioni-ospedaliere-49-mila-morti-lanno_41a0e9c5-8f5d-4373-acda-4f46014f9dd0.html
Jest to kolejny motyw do przeprowadzenia wywiadu z jednym z niewielu włoskich lekarzy – którzy zamiast pozostać w domu, od początku epidemii odbywali niezliczone wizyty domowe w Val Seriana (niedaleko Bergamo) – Riccardo Munda, lekarzem pierwszego kontaktu (którego zaangażowanie jest „niewygodne dla rządu”), który nie tylko nie został nagrodzony jakimkolwiek z niezliczonych wyróżnień przyznanych „bohaterom Covida”, ale także został niemalże całkowicie zignorowany przez mass media (z wyjątkiem jedynego, kilkudziesięciosekundowego wywiadu dla RAI).
Więc w lutym, kiedy rząd zalecił lekarzom domowym, żeby pozostali w domu, Pan…
„Ja, kupiwszy środki ochrony biologicznej z własnej kieszeni, nadal odwiedzałem moich pacjentów, jak również pacjentów moich kolegów – w ich domach. Rezultatem było: zero hospitalizacji i zero zgonów wśród wszystkich moich podopiecznych z Selvino (700 osób w mieście liczącym niecałe 3000 osób)”.
W Val Seriana, w epicentrum epidemii?! Ale jak Pan to zrobił, skoro nie było wtedy żadnego lekarstwa na Covida?
„Właśnie dlatego, że nie było lekarstwa, konieczna była natychmiastowa interwencja. Czyli należało nie tylko odwiedzać pacjenta, ale odwiedzać go często, aby pomóc organizmowi zareagować – kalibrując i zmieniając leki na każdy sygnał ze strony organizmu chorego. I jest to dokładne przeciwieństwo tego, co oficjalnie zalecano: tj. zostawić pacjenta samego, aż do momentu, kiedy nie będzie w stanie już więcej oddychać, a następnie wysłać go na oddział terapii intensywnej”.
Ale czy nie bał się Pan zarażenia wirusem przedstawianym w telewizji jako przedsionek kostnicy?
„Oczywiście, nie okazywałem tego, również dlatego, że nie można przekazać pacjentowi siły i odwagi, jeśli lekarz przejawia strach. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że moja historia jest historią wielu innych lekarzy rodzinnych, którzy stanęli w obliczu epidemii wykonując swe obowiązki. I to wbrew wskazówkom rządowym, bez odpowiednich systemów ochrony biologicznej i oczywiście bez możliwości poddania się testowi wymazowemu. Krótko mówiąc, jest to wizerunek tego, do czego zredukowano we Włoszech medycynę terytorialną”».
Wybór tekstów, tłumaczenie i opracowanie: RAM
http://ram.neon24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz