Największy problem z elektrowniami wiatrowymi i fotowoltaicznymi jest taki, że w wyniku ich pracy powstaje dodatkowy koszt, który wynika stąd, że elektrownie wiatrowe pracują w sposób przerywany. W przypadku elektrowni wiatrowych rezerwowanie musi być nie mniejsze niż 95 %. Wadą ich jest bowiem to, że produkcja przez nie energii to proces stochastyczny, czyli tzw. funkcja losowa. Aby skompensować wahania siły wiatru, trzeba zbudować dodatkowo elektrownie wodne pozwalające na szybkie reagowanie – a ich moc powinna wynosić powyżej 90 – 95 % mocy zainstalowanej wiatraków. Jeśli zaś – jak w Polsce – nie ma warunków do budowy hydroelektrowni, to trzeba budować elektrownie gazowe (bo węglowe nie reagują dostatecznie szybko) i importować dla nich gaz… W przypadku elektrowni fotowoltaicznych rezerwowanie musi być równe 100 % więc można by rzec – co to za interes i dla kogo? Ano interes, ale dla nielicznych oparty na zasadzie „cały naród buduje OZE” a bogacą się „Stare Kiejkuty” jak to mawia pan Stanisław Michalkiewicz o bezpieczniackim pomiocie. Nazywa się on subsydia. Subsydia dla energetyki wiatrowej to:
– dopłata 240 zł/MWh w ramach zielonego certyfikatu, co przy cenie energii z elektrowni systemowych około 170 zł/MWh daje łączną cenę 410 zł/MWh,
– szczególnie korzystne warunki sprzedaży wytworzonej energii, zgodnie z którymi system energetyczny musi odebrać każdą ilość energii wytwarzanej przez wiatrak,
– brak odpowiedzialności wobec odbiorców za niedostarczanie energii gdy nie wieje wiatr – o rezerwy musi troszczyć się system energetyczny. System musi pokrywać też wszelkie koszty budowy elektrowni rezerwowych i ich pracy na biegu jałowym,
– zasiłki finansowe na budową wiatraków, które w 2009 r. polegają na niskooprocentowanym kredycie (6 proc.), udzielanym przez NFOŚiGW na 15 lat, który może być częściowo umorzony (do 50 proc.).
Korzyści dla deweloperów są tak wielkie, Że do kwietnia 2009 r. złożyli oni wnioski o przyłączenie do sieci wiatraków o łącznej mocy 50 000 MW, a we wrześniu liczba ta wzrosła to 76 000 MW. Mimo wysokich kosztów inwestycyjnych system dopłat wprowadzony w Polsce jest tak korzystny dla deweloperów wiatraków, Że nawet bez dotacji na inwestycję okres zwrotu analizowanej inwestycji to 8 lat od momentu zakończenia inwestycji. (wg „ASPEKTY EKONOMICZNE ROZWOJU ENERGETYKI JĄDROWEJ”, autor: Andrzej Strupczewski, Instytut Energii Atomowej POLATOM)
Jak groźna jest sytuacja w polskiej energetyce to najlepiej widać na rysunku przedstawiającym strukturę mocy zainstalowanej w KSE w latach 2021-2045 „Miks energetyczny według Programu polskiej energetyki jądrowej (Scenariusz II – Wariant strategiczny, model kosztu całkowitego) przyjętego przez Radę Ministrów w dniu 9 października 2020 r.”
źródło rysunku: https://www.pse.pl/documents/20182/336353833/PSE-Eryk_Klossowski-Rynek_i_system_elektroenergetyczny_2030.pdf
Rys. 16.20. Strukturę mocy zainstalowanej w KSE w latach 2021-2045 – Miks energetyczny według Programu polskiej energetyki jądrowej (Scenariusz II – Wariant strategiczny, model kosztu całkowitego) przyjętego przez Radę Ministrów w dniu 9 października 2020 r.
Patrząc na ten rysunek nie można uwierzyć jakim trzeba być durniem, żeby chcieć zbudować w A.D. 2045 18,8 MW elektrowni wiatrowych morskich i lądowych oraz 13,5 MW elektrowni słonecznych co stanowi razem 32,3 MW mocy zainstalowanej która musi być rezerwowana jak wspomniano powyżej w 95 % i 100 % a więc:
18,8 MW x 0,95 + 13,5 MW x 1,00 = 31,36 MW
i zniszczyć elektrownie węglowe schodząc z mocy:
15,0 MW + 7,6 MW = 12,6 MW
do mocy szczątkowej 3,6 MW + 0,4 MW = 4,0 MW.
Patrząc na ten rysunek nie można wprost uwierzyć jakim trzeba być durniem, żeby chcieć zbudować do A.D. 2045 17,2 MW elektrowni gazowych i 6,6 MW elektrowni jądrowych do wspomnianej 100 % rezerwacji 32,3 MW mocy w elektrowniach wiatrowych morskich i lądowych oraz elektrowniach słonecznych.
Ile ten Wariant strategiczny, model kosztu całkowitego) przyjęty przez Radę Ministrów w dniu 9 października 2020 r. będzie kosztował w przeliczeniu na elektrownie węglowe? Odpowiedź – w świetle wcześniejszych dowodów – jest trywialna:
elektrownie wiatrowe: 18 800 000 W x 3,74 x 6,00 [zł / W] = 421 872 000 zł
elektrownie słoneczne: 13 500 000 W x 10,59 x 6,00 [zł / W] = 857 790 000 zł
elektrownie gazowe: 17 000 000 W x 1,00 x 6,00 [zł / W] = 103 200 000 zł
suma: 421 872 000 zł + 857 790 000 zł + 103 200 000 zł = 1 382 862 000 zł (jeden bilion trzysta osiemdziesiąt dwa miliony … zł). Tak nawiasem to za tę gigantyczne pieniądze można wybudować 230,48 MW w elektrowniach węglowych. 10 x tyle ile jest ich obecnie! i to jest miara tego szaleństwa.
To jest wprost niewiarygodne, ale ma to jeszcze w sobie ukryty szkopuł. Ten szkopuł to jest właśnie 100 % rezerwacja 31,36 MW elektrowni wiatrowych i słonecznych w roku 2045 na bazie gazu kupowanego za granicą (USA?!) oraz energią atomową na bazie uranu również z importu (USA?!). Tak wygląda działanie w imię chorej komunistycznej ideologii, zwanej „Zielony Ład”. Zniszczyć to co jest dobre i oparte na swoim węglu a wybudować za bilion trzysta osiemdziesiąt dwa miliardy „technikę” która będzie musiała być wymieniana co 20 lat (patrz na rys. 16.20. rok 2035 gdzie będą wymieniane obecnie istniejące wiatraki).
Moja Babcia o kimś takim, kto prowadzi taką gospodarkę, mówiła „GŁOWA RADZIECKA”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz