Przejdź do głównej zawartości

Muchołapka w Ludwikowicach – czy była lądowiskiem dla tajemniczych spodków?

Muchołapka w Ludwikowicach Kłodzkich pobudza wyobraźnię wielu osób. Dlaczego została wybudowana i do czego służyła? Na ten temat powstało już wiele teorii.

Czy był to plac testowy dla Die Glocke, komin chłodniczy dla elektrowni, silos, zbiornik przeciwpożarowy, a może miejsce kultu?

Czym jest Muchołapka?

Muchołapka to żelbetowa budowa, która została wzniesiona przez Niemców podczas II wojny światowej. Postawiono ją na terenie fabryki amunicji Dynamit AG w Ludwikowicach Kłodzkich.

Jeśli chodzi o konstrukcję Muchołapki, to jest to betonowy okrąg, który jest wsparty na 12 filarach o średnicy 30 metrów i wysokości około 10 metrów.

Okoliczni mieszkańcy mówią, że zaraz po wojnie na spodzie tej budowli znajdowała się głęboka wybetonowana wnęka. Do tego z tej wnęki wystawało kilkadziesiąt betonowych słupków oraz żelaznych prętów.

Poza tym oryginalnie posiadała barwy maskujące w odcieniach brązu i zieleni, a do tego z góry była pokryta siatką i w związku z tym wyglądała jak muchołapka – i stąd wzięła się jej nazwa.

Kiedy latem zalewano ją wodą, to okolicznym mieszkańcom służyła jako  basen. Jednak zdarzył się tam nieszczęśliwy wypadek, ponieważ w tym basenie utonęło dziecko, więc zdecydowano, aby zasypać ten prowizoryczny basen.

Do czego służyła Muchołapka?

Istnieje wiele teorii na ten temat, ale taka najpopularniejsza głosi, że była ona wykorzystywana przez niemieckich naukowców nie tylko jako poligon doświadczalny, ale również jako lądowisko dla tajemniczych latających maszyn pionowego startu.

Badacz sensacji II wojny światowej, ale też autor książek o tajnych nazistowskich broniach, którym jest Igor Witkowski, twierdzi, że w Ludwikowicach znajdował się tajny hitlerowski ośrodek badań.

Zgodnie z jego teorią prowadzono tam prace nad napędem antygrawitacyjnym do latających statków, tzw. Dzwon (Die Glocke).

Napęd, który zainstalowany w latających spodkach, pozwoliłby im na poruszanie się z ogromną prędkością, ale też mógłby pozwolić na pionowy start oraz lądowanie. Lądowiskiem dla tych tajemniczych spodków miała być właśnie Muchołapka.

Teoria ta stała się bardzo popularna, więc do Ludwikowic zaczęli przyjeżdżać badacze amatorzy i to nawet zza granicy. Przeprowadzali oni różnorodne pomiary, np. mierzono tutaj poziom promieniowania radioaktywnego i podobno nawet stwierdzono podwyższony poziom radioaktywnego kobaltu-60, ale nie był to jakiś bardzo duży poziom.

Z kolei sceptycy tej teorii mówią o innym wyjaśnieniu.

Znawcy techniki przemysłowej uważają, że jest to podstawa tzw. chłodni kominowej.


Zostały zachowane różne zdjęcia, na których widać, że w czasie wojny istniał przynajmniej jeden taki obiekt przy znajdującej się niedaleko elektrowni.

Do tego takie podobne elementy chłodni kominowych można spotkać również w innych miejscach w Polsce, np. przy elektrowni we wrocławskich Siechnicach.

Wszystkiemu tajemniczości dodaje fakt, że w okolicach Muchołapki oraz w lasach, które są dookoła Ludwikowic, znajduje się wiele wejść do bunkrów oraz tuneli.

Jednak większość z nich została zalana albo zamurowana, a przez to ich eksploatacja nie jest możliwa albo bezpieczna.

Poza tym niektórzy świadkowie mówią, że w 1942 roku teren wokół dawnej kopalni i Muchołapki został zamknięty, gdyż wtedy zaczęły w tamtym kierunku zjeżdżać się ciężarówki ze sprzętem laboratoryjnym.

To, co było później, pozostaje już tajemnicą.

Ponadto w 1959 roku Ludwikowice Kłodzkie znalazły się na liście miejscowości, które w przypadku wybuchu III wojny światowej, miałyby zostać zbombardowane z wykorzystaniem bomb nuklearnych przez Armię USA.

Jednak miłośnicy tajemnic i historii zadają sobie różnorodne pytania:

Dlaczego Niemcy zbudowaliby drugą większą chłodnię obok tej, która już istniała, jeżeli nie było w planach rozbudowy istniejącej już elektrowni?
Dlaczego pod Muchołapkę zostały doprowadzone grube kable zasilające, gdyż przeważnie przy takich chłodniach tego się nie robi?
Do czego służył „basen”, który był nietypowy dla takich konstrukcji?
Dlaczego badania wykazały, że w tym miejscu jest podwyższone promieniowanie?

Wiele z tych pytań nadal pozostaje bez odpowiedzi.


Inna teoria mówi, że Muchołapka miała służyć jako silos.

Wtedy powstał Projekt Riese (a był to kryptonim największego projektu górniczo-budowlanego hitlerowskich Niemiec, który został rozpoczęty i niedokończony m.in. w Górach Sowich w latach 1943 – 1945), który mógł być wielkim labiryntem pomieszczeń oraz korytarzy.

Miały one służyć jako schronienie w przypadku wojny nuklearnej.

Z kolei Muchołapka miała być głównym silosem na zboże albo zbiornikiem wodnym, który miał zapewnić zapas żywności bądź wody na długie lata.

Jeszcze inna teoria sugeruje, że był to zbiornik przeciwpożarowy.

Pracowano tam nad różnymi technologiami, ale też z różnymi materiałami oraz substancjami. Jednak wielkość tego zbiornika była zbyt duża, aby ta teoria była prawdziwa.

Niektórzy sądzą także, że mogły tutaj odbywać się jakieś rytuały albo obrzędy nazistów, gdyż obiekt ten wydawał się bardzo dziwny.

Do czego tak naprawdę służyła Muchołapka?

Można mieć tylko nadzieję, że ktoś kiedyś rozwiąże tę zagadkę.

https://www.tajemnice-swiata.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas