niedziela, 7 marca 2021

Robi się groźnie: zakaz obrotu gotówkowego ante portas

Robi się groźnie: zakaz obrotu gotówkowego ante portas
Przez
red. Michael Brückner
2016

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisała w tych dniach o konkretnych planach rządu RFN dotyczących ograniczenia obrotu gotówkowego do 5.000 euro.

Okazji do nowej ofensywy w „War on Cash”, jak ją nazywa amerykański ekonomista Joseph Salerno, dostarczyły jesienne ataki terrorystyczne w Paryżu. Prymitywna argumentacja przeciwników gotówki głosi, że w społeczeństwie bezgotówkowym wyschłyby źródła finansowe terroryzmu.

Pogląd, zaiste, dziwaczny: jeśli terroryści nie będą mieli euro ani dolarów, to nie kupią broni. Oczywiście nadal kupowaliby i broń, i każde inne wyposażenie, a płaciliby „w naturze”, np. diamentami, narkotykami itp.

Zresztą nawet gdyby argumentacja przeciwników gotówki była trafna, to wstępnym warunkiem skutecznego uderzenia w terroryzm byłoby zniesienie obrotu gotówkowego na całym świecie.

Tyle że wiele krajów absolutnie nie jest w stanie tego zrobić, chociażby dlatego, że Mobile Payment wymaga nowoczesnej infrastruktury technicznej.

Opinia znacznej większości obywateli – przede wszystkim w takich krajach, jak Niemcy i Austria – którzy nie zgadzają się na restrykcje w obrocie gotówkowym czy wręcz likwidację gotówki, nie robi najmniejszego wrażenia na tzw. elicie, dalej drążącej ten temat.

Kampania antygotówkowa najdalej posunęła się w Szwecji. Teraz w jej ślady idzie ościenna Norwegia. DNB, największy bank norweski, postuluje wycofanie gotówki z obiegu i, podobnie jak jego konkurent Nordea, w niektórych filiach nie przyjmuje już i nie wypłaca gotówki.

Finans Norge, zrzeszenie norweskich instytucji finansowych, prognozuje, że już w roku 2020 Norwegia mogłaby stać się krajem bezgotówkowym.

Prawnicy i inspektorzy ochrony danych ostrzegają jednak, że wówczas nic już nie będzie można kupić nie zostawiając śladu.

Norweskie ministerstwo finansów na razie odniosło się z dystansem do propozycji wielkich banków, ale kto wie, na jak długo, bowiem front przeciwników gotówki jest szeroki i potężny. Co oczywiste, tworzą go przede wszystkim obracające miliardami organizacje operatorów kart kredytowych. Dochodzą do tego Apple, Google i inne amerykańskie giganty, chcące zarabiać na płatnościach mobilnych. Tak samo jak klasyczne banki, których dotychczasowy model biznesowy nie utrzyma się już długo, firmy te gromadzą cenne dane o zachowaniach konsumentów.

Również bankom i kasom oszczędnościowym likwidacja obrotu gotówkowego przyniosłaby znaczne korzyści. Mogłyby np. z czasem zlikwidować drogie bankomaty, a prócz tego zaoszczędziłyby sporo czasu i wydatków związanych z przyjmowaniem i wypłacaniem pieniędzy. Jeśli bank popadnie w kłopoty, to –w przypadku likwidacji gotówki – nie będzie musiał obawiać się szturmu klientów pragnących wycofać swoje pieniądze, bo skoro nie da się wypłacić gotówki, to nie ma po co szturmować.

Jednocześnie przed instytucjami kredytowymi otworzą się nowe możliwości zarabiania: kiedy przestanie istnieć alternatywa dla płatności bezgotówkowych, banki będą mogły pobierać słone opłaty za przelewy i inne transakcje.

Już teraz np. niektóre płatności PayPal wiążą się ze znacznymi kosztami dodatkowymi.

Ponadto banki mogłyby w tej sytuacji uzyskać jeszcze więcej danych o zachowaniach konsumenckich swoich klientów – i sprzedawać je.

Bankowcy staną się sprzedawcami danych.

Amerykański holding bankowy State Street już próbuje z pośrednika transakcji finansowych stać się oferentem danych o klientach.

Jednak największe korzyści z zakazu obrotu gotówkowego czerpałyby rządy i banki emisyjne. Mogłyby wówczas w znacznie większym stopniu niż dotąd wprowadzać ujemne oprocentowanie wkładów, zaś deponenci nie mieliby żadnej możliwości wycofania swoich pieniędzy i ukrycia ich w bezpiecznym miejscu.

Przy braku gotówki natychmiast zauważone byłoby nawet najmniejsze uchybienie podatkowe.

Każdy napiwek dla kelnera nieuchronnie zostałby zarejestrowany.

Prócz wprowadzenia limitu płatności przeciwnicy obrotu gotówkowego domagają się wycofania banknotów 500 euro.

Twierdzą, że tak wysokie nominały potrzebne są tylko zorganizowanym grupom przestępczym.

Dziwne: przez całe dziesięciolecie był w Niemczech w obiegu banknot 1000 Marek

i nikt takich argumentów nie podnosił, choć terroryzm już wówczas stanowił poważny problem – mam na myśli Frakcję Czerwonej Armii.

Również w Szwajcarii banknot 1000-frankowy ceniony jest bynajmniej nie tylko w przestępczym półświatku.

W USA już od 1946 r. nie drukuje się banknotów dolarowych o wysokich nominałach. Wcześniej istniały banknoty 500-, 1000-, 5000-, 10 000-, a nawet 100 000-dolarowe.

Ostateczne wycofanie wysokich nominałów zlecił kiedyś prezydent Richard Nixon – ponoć aby tym sposobem ukrócić proceder przestępczy.

Zważywszy na statystyki przestępczości wolno jednak wątpić, czy dzięki temu w Stanach Zjednoczonych zrobiło się bezpieczniej.
przeł. Jacek Dąbrowski
Michael Brückner
http://info.kopp-verlag.de/hintergruende/enthuellungen/michael-brueckner/jetzt-wird-s-ernst-bargeldverbot-ante-portas.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...