środa, 14 kwietnia 2021

Białoruski parlamentarzysta do Polaków: Zajmijcie się swoimi problemami, po co się mieszacie?


Wszystkich 110 deputowanych parlamentu Białorusi zajmuje takie samo stanowisko jak ja: przyjaźń pomiędzy wszystkimi narodami, szacunek do każdej narodowości.

Tym bardziej do Polaków, z którymi zawsze byliśmy mocno związani. Jesteśmy sąsiadami, a sąsiadów się nie wybiera”, mówi dla Sputnika deputowany białoruskiego parlamentu Oleg Gajdukiewicz.

„Z sąsiadami trzeba się przyjaźnić. I to powinni zrozumieć polscy politycy”, jest przekonany deputowany Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białoruś.

Oleg Gajdukiewicz urodził się 26 marca 1977 roku w Mińsku. Ukończył z wyróżnieniem Akademię Ministerstwa Spraw Zagranicznych Republiki Białoruś ze specjalizacją „Prawoznawstwo”, a następnie Instytut Służby Publicznej Akademii Zarządzania przy Prezydencie Białorusi ze specjalizacją stosunki międzynarodowe. Jest przewodniczącym Partii Liberalno-Demokratycznej na Białorusi.

Co jest przyczyną tak gwałtownego pogorszenia się stosunków na linii Mińsk-Warszawa? Jak na Białorusi odnoszą się do rdzennych Polaków? Jak dalej żyć po obu stronach granicy państwowej?

Na te i inne pytania komentatora agencji Sputnik Leonida Swiridowa odpowiada zastępca przewodniczącego komisji ds. międzynarodowych izby niższej parlamentu Białorusi, Oleg Gajdukiewicz.

Olegu Siergiejewiczu, jaki jest na Białorusi stosunek do Polaków i do innych mniejszości narodowych?

— Białoruś to na pewno kraj, gdzie każda narodowość jest szanowana. Jesteśmy jednym z niewielu krajów obszaru postradzieckiego, gdzie w ogóle nie doszło do rozłamu, ani na tle etnicznym, ani religijnym – nie dopuściliśmy do tego. Na pewno dlatego, że Białoruś bardzo dużo przeszła podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Straciliśmy bardzo wielu ludzi. Doskonale rozumiemy wszystko, co działo się w czasie wojny – ludobójstwo na tle etnicznym na terytorium Białorusi. My to wszystko pamiętamy, mamy to w genach.

Co tyczy się Polaków, to Polska jest dla nas krajem – sąsiadem. Zawsze chcieliśmy, chcemy i będziemy chcieli budować z nią dobre, dobrosąsiedzkie stosunki. Chcemy się przyjaźnić, handlować i mieć dobre kontakty międzyludzkie. Mamy dużo pomieszanej krwi – w dobrym znaczeniu, to jest piękne.

Ale to, co dzieje się teraz, oczywiście, że nam nie pasuje.

Dlaczego pojawiło się takie napięcie w białorusko-polskich stosunkach, które doprowadziło do wydalenia dyplomatów, zarówno z Białorusi, jak i z Polski?

— Kamieniem węgielnym i fundamentem stosunków międzynarodowych jest wypełnianie umów międzynarodowych i brak ingerencji w sprawy innych państw. Ale Polska, polscy urzędnicy, władza, określona jej część, nie tylko ingerowała, ale całkowicie ignoruje wszystkie międzynarodowe reguły i próbuje wpływać na sytuację polityczną wewnątrz Białorusi. To dzikie dla każdego kraju na świecie, zwłaszcza kraju europejskiego.

Kto to widział, żeby ktoś komuś doradzał jak przeprowadzić wybory? Kto to widział, żeby Polska otrzymała możliwość prowadzenia działalności politycznej przez określoną kategorię polityków, dała im pieniądze zdobyte kosztem polskich podatników? Nie zamykali, a wręcz odwrotnie, pomagali w pracy kanałów w Telegramie i innych zasobów informacyjnych, których działalność skierowana jest na bezpośrednie apele do decyzji o losie Białorusi na ulicy? Wzywali do zamachu stanu?

Wzywali, aby palić opony na ulicach, zamykać przedsiębiorstwa, ogłaszać strajki, prawie że szturmować instytucje państwowe. Kto to widział, a wszystko to pod pozorem dbania o demokrację i wolność? To niedopuszczalne nigdzie.

Mamy bardzo poważny stosunek do pamięci o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. I kiedy w Grodnie odbyło się wydarzenie, jawnie, z udziałem przedstawicieli polskiej misji dyplomatycznej, poświęcone niesławnemu faszyście Romualdowi Rajsowi, to przelało czarę goryczy.

Bez dwóch zdań: na Białorusi nigdy polizei, faszyści, ludzie, którzy służyli hitlerowskiemu reżimowi, nie będą usprawiedliwieni. A tu Polacy organizują wydarzenia mające go gloryfikować i to bezpośrednio na terytorium naszego kraju. Jaka powinna być reakcja? I tak długo byliśmy cierpliwi. I teraz też nie chcemy konfliktu. Ale nie możemy milczeć i nie będziemy milczeć. Musimy reagować na każdą ingerencję w nasze sprawy.

Nigdy nie mówiliśmy Polakom, na kogo mają głosować i jak przeprowadzać wybory. Zajmijcie się swoimi problemami, w Polsce jest ich wystarczająco: covid, kwarantanna, prawa człowieka, problemy z UE, migracja, problemy w biznesie – doskonale wiemy, do czego doprowadził covid. Po co się wtrącacie? To geopolityka, nigdy nie będziemy tolerować presji z zewnątrz.

Ja, jako deputowany parlamentu, chcę zaapelować do naszych polskich partnerów o normalny, dobry dialog, ponieważ obywatele naszych krajów chcą handlować, przyjaźnić się, rozwijać kontakty. I nie chcą tych konfliktów, to robią politycy. Politycy powinni zaprzestać działań wbrew swoim własnym interesom narodowym.

W Warszawie media, zarówno publiczne, jak i prywatne, stale podkreślają, że na Białorusi dochodzi do masowych prześladowań Polaków na tle etnicznym. Czy to prawda?

— To kłamstwo. I to wierutne. Prawo jest jedno dla wszystkich – Kodeks Karny Republiki Białoruś. I wszyscy powinni go przestrzegać. O żadnych prześladowaniach na tle etnicznym nie może być mowy, ponieważ Białoruś to państwo wielonarodowe.

Na Białorusi jest to niemożliwe z jednej prostej przyczyny: straciliśmy miliony ludzi podczas wojny, u nas była największa diaspora żydowska, ogromna polska diaspora, zginęły miliony Białorusinów. Naziści nas zwyczajnie palili całymi wsiami, mamy we krwi szacunek do każdej narodowości. Na Białorusi wszyscy wiedzą: jeżeli przyjechałeś, jakiejkolwiek narodowości byś był, Białoruś zawsze stanie się dla ciebie prawdziwym domem. U nas nie ma żadnych sporów religijnych.

Jestem przekonany, że najlepszą odpowiedzią na kłamstwo jest prawda. Każdy, kto przyjedzie na Białoruś i zapozna się z sytuacją wewnątrz kraju, wszystko zobaczy na własne oczy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi będzie nadal pracować ze wszystkimi strukturami międzynarodowymi, z polskimi strukturami również.

Chodzi o coś innego: nie wtrącajcie się w wewnątrzpolityczną sytuację w kraju, nie łamcie prawa i, broń Boże, nie gloryfikujcie faszystowskich przestępców!

Wśród obecnych deputowanych białoruskiego parlamentu są ludzie różnej narodowości. Proszę powiedzieć, czy wielu jest deputowanych Polaków?

— Oczywiście, że są, to deputowani nie tylko z obwodu grodzieńskiego, gdzie praktycznie wszyscy deputowani mają polskie korzenie, jest ich bardzo dużo. Wszyscy jesteśmy zmieszani.

Ja sam nie wiem, jakiej jestem narodowości: moja matka jest Rosjanką, ojciec Białorusinem, prababcia pochodziła z Ukrainy, mam przodków również z innych republik obszaru postsowieckiego. Ogólnie rzecz biorąc, zadawanie pytań o narodowość to droga do piekła. To straszne we współczesnym świecie – poruszyć kwestię narodowościową. To dzikie. Masz białoruski paszport – wystarczy, jesteś obywatelem Białorusi. Nieważne jakiej jesteś narodowości.

I deputowani, wszystkich 110 deputowanych parlamentu Białorusi zajmuje takie samo stanowisko, jak ja: przyjaźń pomiędzy wszystkimi narodami, szacunek do każdej narodowości. Tym bardziej, do Polaków, z którymi zawsze byliśmy mocno związani. Jesteśmy sąsiadami, a sąsiadów się nie wybiera. Z sąsiadami trzeba żyć w przyjaźni. I to powinni zrozumieć polscy politycy.

Tradycyjnie w parlamentach istnieją różne grupy międzyparlamentarne. Czy jest w parlamencie Białorusi grupa ds. współpracy z Polską?

— Tak, oczywiście, jest.

Jak ona działa? Kontaktujecie się z polskimi parlamentarzystami?

— Do wyborów prezydenckich w 2020 roku działała bardzo dobrze. Niestety, po sierpniu 2020 roku współpracy jest mniej i uważamy, że to błąd.

Powiedzmy sobie prawdę – to nasza sprawa, nasze wybory i nie mamy prawa ingerować w wybory, które odbywają się w Polsce. Polscy politycy też nie mają prawa ingerować w wybory na Białorusi. To nasza sprawa, białoruski naród sam zdecyduje. Dokładnie tak, jak i w Polsce, o losach wyborów w Polsce zadecydują polscy obywatele. Nie UE i nie USA, Polacy powinni decydować, jak mają żyć.

Nie chcemy ingerencji w nasze sprawy. Nie chcemy nielegalnych sankcji. I najważniejsze, sankcje uderzają już nie tylko w nas, ale też w Polaków. Sankcje zawsze są obosieczne, dlatego trzeba zrezygnować z polityki sankcyjnej.

My, białoruscy deputowani, jesteśmy zwolennikami dialogu. Usiądźmy do stołu negocjacji, ale nie z ultimatum, nie z ingerencją w swoje wewnętrzne sprawy, aby omówić palące problemy: na przykład, jak polepszyć życie na pograniczu. Jak razem walczyć z przestępczością? Co razem poprawić, aby kontakty gospodarcze były lepsze? Oto czym powinniśmy się zajmować. Wtedy obywatele Białorusi i Polski nam podziękują. I najważniejsze – trzeba szanować siebie nawzajem.

Bardzo dziękuję za wywiad.

Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.

https://pl.sputniknews.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komuniści są dobrzy w podbojach i kiepscy w zarządzaniu

James Lindsay: Cześć wszystkim. Tu James Lindsay. Słuchacie audycji „New Discourses Bullets”, w którym przedstawiam podsumowanie jednego tem...