ATOMOWA WOJNA BOGÓW 6
Nowo powstałe po wojnie nuklearnej społeczeństwo Ziemian było bardzo zróżnicowane. Próba rekonstsukcji jego hipotetycznego składu wskazuje, iż obejmowało ono przede wszystkim stosunkowo niewielką grupę starych, długowiecznych bogów, którzy przeżyli zarówno kataklizmy na Ziemi, jak i wojnę międzyplanetarną. Pochodzili oni ze starej międzyplaneternej cywilizacji, wywodzącej się z Ziemi, lecz wychowani byli na różnych planetach naszego układu słonecznego. Nie była to więc grupa jednolita.Znacznie bardziej jednorodna była grupa ich czystej krwi potomków, urodzonych i wychowanych na spustoszonej Ziemi. Była ona jednak także niezbyt liczna, już choćby z tego względu, że kobiet wśrósd starych bogów było niewiele z powodów, o których pisano uprzednio.
Trzecią grupę, liczebnie znaczną, stanowili półbogowie, mieszańcy, będący potomkami młodych bogów i ziemianek o wzbogaconej inteligencji, pochodzących z plemion objętych wksperymentem genetycznym. Do grupy półbogów próbowali, z różnym skutkiem, dołączyć wybitni przedstawiciele szczepów, których możliwości intelektualne zostały w wyniku odpowiednich zabiegów wydatnie zwiększone.
Czwartą wreszcie grupę stanowiły szerokie rzesze wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych robotników szkolonych i otoczonych przez bogów opieką, a należących do szczepów objętych eksperymentem genetycznym na określonych, ograniczonych terenach kuli ziemskiej.
Ostatnia, piąta grupa to prymitywne, żyjące w stanie dzikości w tropikalnych lasach, puszczach i sawannach plemiona, nie objęte zainteresowaniem bogów i nie biorące udziału w cywilizowanym życiu.
Każda z tych grup, poza ostatnią, spełniała w tym społeczeństwie wyznaczoną im przez starych bogów rolę, była w odpowiedni sposób kształcona i troskliwie doglądana.
Staży bogowie dbali o to, by nie dopuścić do powtórzenia się błędów "minionego okresu". Z tego też względu byli zwolennikami umiarkowanego, kontrolowanego rozwoju oraz zachowania stabilnego systemu społecznego.
Byłby to więc okres złotego wieku, którego reminiscencje przetrwały w zbiorowej pamięci ludzkości (czwartej grupy). O nim to, być może, pisze Owidiusz w "Przemianach" (przekład B. Kicińskiego):
Złoty pierwszy wiek nastał. Nie z bojaźni kary,
Z własnej chęci strzeżono i cnoty i wiary.
Kary, trwogi nie było; groźnych nie czytano
Ustaw na miedzi rytych, ani się lękano
Sędziów ostrych.
(...)
Wiosna była wieczysta. Zefiry łagodne
Rozwijały tchem ciepłym kwiaty samorodne,
Zboża na nieoranej rodziły się ziemi
I łan ugorny kłosy połyskał ciężkimi.
Hojną płynęły strugą i nektar i mleko
I z dębu zielonego złote miody cieką.
Przez szereg pokoleń władza starych bogów była niekwestionowana. Jednak grupy młodych bogów i półbogów prężne, wykształcone i wychowane na Ziemi, inteligentne i ze swobodą posługujące się, odrodzoną technologią planetarną, zapewne coraz bardziej oburzały się na zachowawczą i pełną ostrożnośi politykę Rady Starszych. Coraz więcej sprzeciwu wzbudzało ograniczenie funkcji decyzyjnych (jak również informacji dotyczących pewnychistotnych dziedzin wiedzy) do wąskiego kręgu bogów czystej krwi.
W opowiadaniach i legendach istniejących w różnych punktach naszego globu przedstawione są szczegółowo waśnie i katastrofalne wojny. Znajdują się wzmianki o kontrowersjach między bogami, kończących się okrutnymi walkami, doprowadzającymi czasem aż do drgań skorupy ziemskiej. W wielu wypadkach znajdujemy także ślady działalności "propagandowej", zmierzającej do zdyskredytowania starych bogów.
Gnoza obszaru śródziemnomorskiego, wiedza tajemna dostęona tylko wybranym uczy, że świat (tzn. Ziemię) stworzył (tzn. zorganizował na niej życie) Ialdabaoth, nieudolny "demiurg - który uważał się za boga". (Nazwa "demiurg" nadała została przez Platona stwórcy boskiemu, który dał ludzkości duszę zmysłową i jest twórcą świata materialnego). Syn demiurga, stanąwszy w obliczu gromadzących się objawów niekompetencji i niezręczności ojca, uchwycił przemocą władzę, aby ustanowić nowy porządek i naprawić błędy dotychczas popełnione. Ten właśnie syn, o imieniu Sebaoth, od tego czasu zapanował w niebie i w raju. Ta tradycja pozostawiła ślady nawet w liturgii katolickiej; podczas każdej mszy, zgromadzeni wierni śpiewają: "Sanctus, Sanctus, Sanctus Dominus Deus Sebaoth, pleni sunt coeli et terra gloria tua".
Indyjska "Bhagawata Purana" przedstawia Wisznu, Prajapati (przodka), tworzącego nie światłośc, jak biblijny Elohim ("Niechaj się stanie światłość"), lecz ciemność, występek, niesprawiedliwość, grzech, chaos. A tekst mówi: "Wówczas, przyjrzawszy się temu, zasługującemu na potępienie dziełu, Stwórca odczuwał dla siebie niewiele podziwu". I aby dokonać naprawy swoich poczynań, Wisznu wysłał "czarowników" z poleceniem, aby tworzyli za niego. Ale oni zaniedbywali swoje obowiązki i trwali w bezpłodnych medytacjach. Wówczas, by położyć kres tej bezczynności, z gniewu Prajapati musiał wydobyć się nagle młody bóg-dziecię, bóg-bohater, aby wyręczając swego ojca stworzyć pierwszą istotę ludzką.
Aztekowie przypisywali proces kreacji pierwszych ludzi parze bogów, Ometecuhli i Omeciuatl, którzy wkrótce zostali zdetronizowani przez młodszych, bardziej aktywnych bogów.
W Asyrii waśniom między bogami towarzyszyłu takie straszliwe dźwięki, że cały świat był nimi wypełniony, a góry zapadały się.
Mity greckie dostarczają podobnych wieści. Łatwo zrozumiała legenda mówi, ze Ouranos (lub Uranos) - symbol nieba i przestrzeni międzyplanetarnej - zapłodnił swą małżonkę Gaję - Ziemię. Domyślać się należy, że życie na Ziemi ma jakiś związek z obszarami pozaziemskimi. Ale z tego związku narodziły się wstrętne potwory. Ich ojciec był zdumiony i przerażony, odesłał je z powrotem do łona matki, co wydaje się być po prostu innym sposobem wyrażenia myśli, że zostali oni pogrzebani, a my od czasu do czasu znajdujemy ich teraz w postaci kopalnych skamielin.
Teraz kierownictwo obejmuje Czas (Kronos lub Chronos - zwany przez Rzymian Saturnem), ale ten "pożera swoje dzieci" i wszystko ogarnia stan stagnacji i bezpłodnej rutyny, zaś "czarownicy zaniedbując swoje obowiązki, zamiast tworzyć, oddają się kontemplacji". Później obserwujemy pojawienie się i rozstrzygające zwycięstwo nowego, silnego zespołu kieowanego przez Zeusa (Jupitera lub Yod-Patera). Wszystkie przekazy głoszą i sławią jego dynamizm i młodość. Jego atrybutami w Grecji, jak i we wszystkich innych miejscach, są cechy odpowiadające światłu, sile i szybkości, a więc: ogień, błyskawice, jasność, czystość, białość, blask społeczny, orzeł. Greckie słowo Zeus, podobnie jak łacińskie Deus, jest równoważne indyjskiemu bogu-bohaterowi, "Słonecznemu Ormazdowi" Persów (zwycięzcy Smoka).
Tak więc zwycięstwo w tej nowej wojnie (czy wojnach) odnieśli młodzi bogowie. Było to jednak zwycięstwo w dużym stopniu pyrrusowe, tym bardziej, że nie oznaczało ono, iż na Ziemi zapanował całkowity pokój. Teraz dopiero rozpoczęły się swary i waśnie między młodymi bogami. Kontrowersje te kończyły się następnymi okrutnymi walkami i katastrofalnymi wojnami. Biblia wspomina te dawne wojny o władzę w szeregu Ksiąg. Izajasz (51:9) przywołuje na pamięć "dawne pokolenia", kiedy Jahwe musiał zgładzić Rahab, zwanego także Lewiatanem lub Smokiem: "O ramię Jahwe! Przebudź się, jak za dni minionych, zamierzchłych pokoleń. Czy żeś nie ty poćwiartowała Rahaba, przebiło Smoka?". Podobnie w Księdze Joba (25:12): "Potęgą wzburzył pramorze, roztrzaskał Rahaba swą mocą, wichurą strop nieba oczyszcza i Węża Zbiega niszczy swą ręką", oraz w niektórych Psalmach (74:13, 14): "Ty morze swoją potęgą rozdarłeś, skruszyłeś głowy smoków w odmętach. Ty zmiażdżyłeś łby Lewiatana, morskim potworom na żer go wydałeś". a także (89:10, 11): "Ty rozkazujesz pysznemu morzu, Ty jego wzdęte bałwany poskramiasz. Tyś przebitego Rahaba podepta, Twoich wrogów rozproszyłeś swym możnym ramieniem.
Ocena moralna zwycięzców w kolejnych wojnach i stosowanych przez nich metod walki nie była wśród ówczesnych ludów jednoznaczna, skoro odnosi się wrażenie (w związku ze swarami i niezgodą panującą wśród bogów, z samym Jahwe włącznie), że tradycja biblijna była w sposób celowy cenzurowana, zgodnie z dyrektywami wydanymi przez bogów Hebrajczyków, którzy mieli zrozumiałe powody, aby ukrywać fakt, że ich władza zaprowadzona została wśród rozruchów i zamieszek. Nie znajdziemy niczego podobnego wśród założycieli i krzewicieli innych tradycji istniejących współcześnie z tamtymi.
Lecky wskazuje, że większość gnostyków uważała boga żydowskiego za niedoskonałą istotę, stojącą na czele fałszywego systemu moralnego. Wielu ponadto uważało religię żydowską za system opierający się na zasadzie Zła, przyjmujący, że Szatan jest bogiem świata materialnego. Dlatego Kainici czynili każdego, kto się temu przeciwstawiał, przedmiotem czci, Ofici natomiast jawnie oddawali cześć boską wężowi. Mam więc, być może, chociaż częściowe wyjaśnienie szacunku, jakim większość gnostyków darzyło węża, w fakcie, że jest to zwierzę, które wśród chrześcijan stanowi symbol Zła i Szatana, miało zupełnie odmienne znaczenie w symbolice starożytnej.
Walka między młodymi bogami, która poprzedzała, a następnie ustanowiła panowanie Jahwe na Ziemi lub tylko na pewnych jej obszarach, opisana jest w judeochrześcijańskiej tradycji w epizodzie, w którym Archanioł Gabriel niszczy Smoka. W Apokalipsie świętego Jana (12:7-9) czytamy: "I nastąpiła walka na niebie: Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie, ale nie przemógł i już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło. I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie Diabeł i Szatan, zwodzący całą zamieszkałą Ziemię, został strącony na Ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie". Zaś prorok Izajasz woła (14:12-15): "Jakże to spadłeś z niebios, jaśniejący Lucyferze, Synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię, ty, który podbijałeś narody? Ty, który mówiłeś w swoim sercu: wstąpię na niebiosa; powyżej gwiazd Bożych postawię mój tron. Zasiąde na górze obrad, na krańcach północy. Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego. Jak to? Strąconyś do Szeolu, na samo dno Otchłani?".
Czy z tego wynika, że pod nowymi rządami wszystko przebiegało w łagodności i pokoju? Wcale nie. Pojawiły się nowe waśnie, a ich przedmiotem tym razem był właśnie nowy twór - człowiek, którego pojawienie się nie dla wszystkich było jednakowo pożądane.
Abu Zayd Al-Balkhi znalazł na marginesie Koranu zapis, który podaje pewne wskazówki na temat sposobu myślenia i zamiarów naszych przodków czy poprzedników. Treść zapisu jest następująca: "Mam zamiar, powiedział Bóg, ustanowić na ziemi namiestnika (oto jak nazwał człowieka - A. M.). Ale aniołowie, towarzysze Iblisa, zwanego wówczas Azazilem, odpowiedzieli mu: Czy masz zamiar umieścić na Ziemi kogoś, kto wprowadzi tam rozkład moralny, korupcję, zepsucie i rozlewać będzie krew, wówczas, kiedy my nie przestaniemy cię wielbić? Ale Bóg powiedział Ja wiem to, czego wy nie wiecie ".
Jak już choćby z treści tego zapisu wynika "człowiek" (tzn. trzecia i czwarta grupa wg przyjętej przeze mnie poprzednio klasyfikacji) nie cieszył się uznaniem bogów (druga grupa), a przy takim stosunku wzajemnym o konflikt nie trudno, tym bardziej, że człowiek wbrew wszelkim nakazom i zakazom ciągle sięgał po "owoc z drzewa wiadomości dobrego i złego". Tak więc konflikt, wobec narastania wzajemnych niechęci, był nieunikniony, a jak do niego doszło, opowiada między innymi Platon w swoim dialogu pt. "Kritias":
"Przez wiele pokoleń, pokąd im starczyło natury boga, słuchali praw i odnosili się życzliwie do bóstwa, którego krew w nich płynęła. Ich postawa duchowa nacechowana była prawdą i ze wszech miar wielkością. Łagodność i rozsądek objawiali w stosunku do nieszczęść, które się zawsze zdarzają i w stosunku do siebie nawzajem, więc patrzyli z góry na wszystko z wyjątkiem dzielności, wszystko, co było w danej chwili, uważali za drobiazg i lekko znosili, jakby ciężar, masę złota i innych dóbr; nie upijali się zbytkiem i bogactwo ich nie zaślepiało i nie prowadziło do utraty panowania nad sobą. Bardzo trzeźwo i bystro dostrzegali, że i to wszystko pod wpływem miłości wzajemnej, przy dzielności wzrasta; [...]. Ale kiedy w nich cząstka boża wygasła, dlatego że się często z wieloma pierwiastkami ludzkimi mieszała i ludzka natura zaczęła brać górę, wtedy już nie umieli znosić tego, co u nich było, zrobili się nieorzyzwoici i kto umiał patrzeć, ten widział już ich brzydotę, kiedy zatracili to, co najpiękniejsze pośród największych dóbr. Tym, którzy nie potrafią dojrzeć życia naprawdę szczęśliwego, wydawało się właśnie wtedy, że są osobliwie piękni i szczęśliwi, kiedy ich tymczasem napełniała chciwość niesprawiedliwa i potęga. Otóż bóg bogów, Zeus, królujący zgodnie z prawami, umiał dojrzeć taki stan rzeczy, zobaczył, że się marnuje ród, który był jak się należy, więc karę im wymierzyć postanowił, aby się opamiętali, nabrali rozumu i zaczęli panować nad sobą, więc zebrał wszystkich bogów do ich prześwietnej siedziby, która się wznosi nad środkiem całego świata, zaczem widzi wszystko, co ma udział w powstawaniu, a zebrawszy powiedział..."
Na tym urywa się dialog Platona i wydawać by się mogło, iż nigdy się nie dowiemy, jaki był dalszy bieg wypadków. Jednak istnieje i druga opowieść - biblijna Księga Rodzaju (6:6-7), która, jak się zdaje, zawiera odpowiedź na pytanie, jakie każdy z nas zadaje po przeczytaniu Platońskiego "Kritiasa": Co powiedział bóg bogów Zeus? Księga Rodzaju mówi: "...a widząc, że wielka była złość ludzka na ziemi [...] bolał w sercu swym i rzekł Bóg: wygładzę człowieka, któregom stworzył, z oblicza ziemi, od człowieka aż do bydlęcia, aż do gadziny i aż do ptastwa niebieskiego. Bo mi żal, żem je uczynił".
Wydaje się więc, że postęp moralny nie przebiegał równolegle z technologicznym. Znane wady ludzkości i dążność jednych do dominacji nad drugimi, zwielokrotnione ogromnymi możliwościami zaawansowanej wiedzy i techniki, doprowadzuły do otwartej rywalizacji między mieszkańcami naszej planety. A rezultatem decyzji Jahwe czy Zeusa była znowu straszliwa wojna, której sposób prowadzenia, zastosowane środki i konsekwencje naszkicowano już w pierwszym odcinku niniejszego cyklu, zaś opisy jej przebiegu znajdujemy rozproszone w tradycji różnych narodów, między innymi także w tradycji biblijnej.
W księdze proroctw Izajasza (13:3-5) czytamy: "Ja dałem rozkaz moim poświęconym, z powodu mojego gniewu zwołałem wojowników, radujących się z mej wspaniałości. Uwaga! Wrzawa Królestw, sprzymierzonych narodów. To Jahwe Zastępów robi przegląd wojska do bitwy. Przychodzą z dalekiej ziemi, od granic nieboskłonu, Jahwe i narzędzia jego rozgniewania, aby spustoszyć całą ziemię". Podobnie w Psalmach (68:13): "Rydwanów Bożych jest dwadzieścia tysięcy, wiele tysięcy aniołów, to Pan wraz z nimi do Świątyni przybywa z Synaju".
Nie ulega wątpliwości, że stratedzy wojny atomowej nie kierowali swej broni na plemiona takie, jak współcześnie nam żyjący Zulusowie, Pigmeje czy nieszkodliwi Eskimosi. Skierowali ją na ośrodki cywilizacji. Tak więc radioaktywny mord ponownie przeszedł przez postępowe i wysoko rozwinięte narody i ośrodki. Pozostały natomiast oddalone od ośrodków zywilizacji, zacofane w rozwoju, ludy dzikie i prymitywne plemiona. One jednak nie były w stanie przekazać informacji o istniejącej kulturze ani nawet poinformować o niej, ponieważ nie brały w niej udziału.
Większa część kuli ziemskiej pokryta została żarzącumi sie pustyniami, gdyż promieniowanie ciał radioaktywnych nie pozwala rozwijać się żadnym roślinom. Po kilku tysiącach lat - jak powiada Däniken - nie pozostało już nic z zatopionych oraz spalonych lądów i miast. Natura jedynie z nieskończoną cierpliwością przedzierała się poprzez ruiny, a żelazo i stal, pordzewiałe, rozpadły się na piasek, aby po tysiącach lat wszystko mogło się zacząć od początku.
BIBLIOGRAFIA
1) Erich von Däniken, "Chariots of the Gods", London 1969.
2) Erich von Däniken, "Wspomnienia z przeszłości", Warszawa 1974.
3) Erich von Däniken, "The Gold of the Gods", New York 1973.
4) Ignatius Donelly, "The destruction of Atlantis", New York 1971.
5) Charles Fort, "The book of the Damned", New York 1941.
6) Alfons Gabriel, "Die Wusten der Ende und ihre Erforschung", Hamburg 1961.
7) A. Gorbowski, "Rozum kosmosu", Crikvenica 1976.
Aleksander Kondratow, "Zaginione cywilizacje", Warszawa 1979.
9) W. E. H. Lecky, "History of the rise and influence of the spirit of rationalism in Europe", New York 1897.
10) P. Misraki (pseudonim P. Thomas), "Les Extraterrestres", Paris 1962.
11) Andrew Thomas, "We are not the first", New York 1973.
12) B. Le Poer Trench, "The sky people", London 1960.
13) Jacques Vallee, "Anathomy of a phenomenon", New York 1965.
14) John N. Wilford, "We reach the moon", New York 1969.
15) Ludwik Zajdler, "Atlantyda", Warszawa 1963.
Wykorystano również niektóre informacje zawarte w następujących czasopismach:
"New Scientist", 1979, 1980; "Saga", 1973, 1975; "UFO Reports", 1975, 1976, 1977; "Ufology", 1976, 1977; "Argossy UFO Annual" 1975; "Official UFO", 1977, 1978.
autor Aleksander Mora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz