2 lipca, dzień 486.
Wpis nr 475
zakażeń/zgonów
2.880.107/75.065
Panie doktorze, mijają już trzy miesiące, od kiedy rozmawialiśmy o amantadynie, że zaczynają się
wreszcie odwlekane badania kliniczne. O badaniach niewiele słychać, do nich jeszcze wrócimy, ale zdaje się, że system zabrał się bardziej za Pana niż za badania.
– Rzecznik Praw Pacjenta próbuje już drugie podejście robić, pierwsze pismo dostałem od niego 21 maja Na początku była to seria pytań: kiedy i na jakiej podstawie zapisywałem chorym amantadynę. I mu grzecznie odpisałem, że mogę to robić, bo w grudniu 2020 potwierdzono, że lekarze mogą ordynować leki poza wskazaniami.
To mu nie wystarczyło, więc wszczął postępowanie, moim zdaniem abstrakcyjne, bo zarzucił mi „stosowanie praktyk narażających zbiorowe prawa pacjenta” przez praktykę leczniczą mojej przychodni. Rzecznik wzywa mnie do przedłożenia kilku rzeczy: w jakich przypadkach stosuję u pacjentów amantadynę; jakie są kryteria jej stosowania; przy jakich schorzeniach; jakie zamienniki amantadyny stosowałem; ilu pacjentów brało amantadynę; ilu miało potwierdzony test; czy brały amantadynę dzieci poniżej 10. roku; regulamin organizacji spółki i kopie wszystkich procedur leczniczych.
Czy to wszystko czym Pana męczą?
– Oprócz tego jest jeszcze jedno postępowanie wyjaśniające na podstawie audycji w radiu i artykułu w gazecie. Zaczął Rzecznik Odpowiedzialności Dyscyplinarnej Izby Lekarskiej w Krakowie. Na podstawie zawiadomienia pana Zbigniewa Nowaka z dnia 29 kwietnia 2021 roku. Ten człowiek nigdy nie był naszym pacjentem ani nigdy nie był w przychodni. Rzecznik nie wskazał jakie przepisy naruszam, ale do rozpatrzenia sprawy potrzebna jest mu cała dokumentacja 6.000 pacjentów. Na razie wysyłam stopniowo dokumentacje bo to zajmuje trochę czasu aby wszystko odszukać i wydrukować.
Co na to RODO?
– Nie wiem, ale o to się niech martwią Izby Lekarskie.
Czy Pan się czuje szykanowany?
– W tej chwili tak.
Czy według Pana celem jest zbrukanie Pana dobrego imienia, czy żeby Panu dać dużo papierkowej roboty, żeby Pana zniechęcić albo żeby się Pan poddał?
– Myślę sobie, że ani to, ani to. Nie da się mnie szykanować, bo zbyt mocną mam osobowość i się nie boję, ani się nie boję żadnej papierkowej roboty, bo mam wszystko w papierach w porządku. Myślę sobie, że te wszystkie działania idą w kierunku pozbawienia mnie prawa do wykonywania zawodu.
Czy te szykany wpływają na działania pańskiej przychodni, czy działacie jak do tej pory?
– Robimy swoje, dalej leczymy amantadyną. Pacjentów jest mniej, bo zachorowań jest mniej. Mamy kilkanaście razy mniej pacjentów. Przychodnia pracuje w normalnym trybie, każdy pacjent jest przyjmowany, ma przeprowadzaną diagnostykę.
Czy kontaktują się z Panem inni lekarze, którzy chcą stosować amantadynę?
– Tak, zawsze mam wiele telefonów od lekarzy, którzy się sami leczyli, swoje rodziny czy znajomych.
Czyli lekarze ograniczają to do leczenia w sferze prywatnej, ale oficjalnie pacjentów to nie?
– Boję się, że w części tak jest.
Na przełomie roku rozmawialiśmy, że rozpoczęły się długo wyczekiwane badania kliniczne amantadyny. W Lublinie i w Katowicach. Co w tej sprawie słychać?
– Badania ugrzęzły z racji sezonowości. Obawialiśmy się tego, że ich start będzie przeciągany, tak by było ciężko znaleźć odpowiednich pacjentów do badań. Kłopot z tym, że my mamy zbadać działanie amantadyny głównie w początkowej fazie zakażenia. I takich pacjentów jest trudno „wyłapać”, zwłaszcza przy zmniejszającej się ilości zakażeń.
Kiedy według Pana skończą się te badania? Jak już wszyscy się zaszczepią?
– Myślę, że jak będzie nawrót choroby, to do końca roku, może do wiosny, powinniśmy skończyć te
badania.
Czy macie jakieś doświadczenia co do leczenia amantadyną słynnej mutacji Delta?
– Badania wykazują, że nie ma takiej mutacji, która by się oparła działaniu amantadyny. Były doniesienia z Danii i z Berlina, z instytutu Kocha, że na różne mutacje amantadyna jest i będzie skuteczna. Potwierdzili to też Chińczycy w publikacji w magazynie chyba „Nature”. My jesteśmy w Polsce, z tego co wiem, najbardziej zaawansowani w testowaniu amantadyny i zakończenie takich badań z wynikiem pozytywnym potwierdzałoby już naukowo skuteczność lekarstwa. Na razie mamy te potwierdzenia ze świata naukowego oraz z własnej praktyki.
Czy amantadynę można brać prewencyjnie, czy tylko jak się choruje?
– Były takie doniesienia z Anglii w stosunku do osób w wieku powyżej 80 lat z testem pozytywnym, ale jeszcze bez objawów chorobowych, wtedy aplikowało im się amantadynę przez 14 dni w dawkach 2x100mg. W innych przypadkach nigdy nie bierzemy amantadyny na zapas. Wtedy musielibyśmy brać ją cały czas, jak chorzy na Parkinsona.
Z praktyki coraz więcej wiecie jak działa amantadyna. Czym się charakteryzuje?
– Musimy pamiętać, że w tej chorobie mamy dwa elementy składowe. Oprócz infekcji głównej, czyli czynnika toksycznego, który jak już wywoła chorobę, to idą potężne odczyny zapalne, wykrzepiania, duszności, niewydolności narządowe. I tu jest cała sztuka, że oprócz leczenia amantadyną musimy podawać masę leków, które regulują organizm. Czyli jak nie wyhamujemy procesów zapalnych, to człowiek umiera na powikłania. Szczególnie u mężczyzn są tak zwane znaczne reakcje nadwrażliwości organizmu na białko wirusa gdzie występują dość ciężkie reakcje uogólnione prawdopodobnie prozapalne, nawet bez śladów w płucach, osłuchowych czy radiologicznych, a stan jest ciężki.
Jak Pan się czuje jako osoba zagrożona utratą wykonywania zawodu lekarza, kiedy Pana przychodnia należała do jednych z nielicznych, które przyjmowały pacjentów a w ogóle nie są zagrożeni żadnymi karami lekarze, którzy leczyli zdalnie, zaś na zastrzyki wysyłali pacjentów setki kilometrów do pańskiej przychodni?
– Wie Pan, ja nigdy sprawiedliwości nie szukałem w życiu, akurat mam satysfakcję, że wyleczyłem wielu pacjentów. Ja mam swój wiek, a czy ja będę lekarzem, czy nie będę… uważam, że przepracowałem swoje a reszta należy do ludzi. Rząd sobie pozwoli na tyle, na ile sobie ludzie pozwolą. Bo jeżeli dalej będzie taka zgoda milczenia, to dalej będą zamykać, dalej będą lekarzy upokarzać, gdzie już nie mamy do czynienia z żadną uczciwą Izbą Lekarską, ani z Rzecznikiem Praw Pacjenta. Jeśli dochodzi do takich kuriozalnych rzeczy, ale ja się nie poddaję. Co prawda nie wychodzę na ulicę nie kopie się z koniem nie ma z kim a i po co. Zrobiłem swoje i tyle. Oby wszyscy lekarze zrobili tyle co ja zrobiłem.
Dziękuje za rozmowę, niech się Pan trzyma. Będziemy, jak to mówią lekarze, obserwować…
Wywiad spisał Jerzy Karwelis
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz