Miasto Sztokholm zbudowało kosztem ok. miliarda koron (tak, 1 000 000 000 koron, 117 000 000 dolarów!) szkolną aplikację o nazwie „Skolplatform”. System miał ułatwić życie nawet 500 000 dzieci, nauczycieli i rodziców w Sztokholmie – działając jako techniczny szkielet dla wszystkich spraw związanych z edukacją, od rejestrowania obecności po zapisywanie ocen.
Platforma jest złożonym systemem, który składa się z trzech różnych części, zawierających 18 indywidualnych modułów, które są utrzymywane przez pięć firm zewnętrznych. Rozległy system jest używany przez 600 przedszkoli i 177 szkół, z oddzielnymi loginami dla każdego nauczyciela, ucznia i rodzica.
Jedyny problem? To nie działa. System jest totalną porażką.
Aby sprawdzić, co dzieci robiły w szkole, rodzice musieli przekopywać się przez niekończące się zawiłe menu. Sprawdzenie tego, czego ich dzieci potrzebowały w swoim zestawie gimnastycznym, było nad wyraz kłopotliwe – a zgłoszenie choroby dziecka było po prostu koszmarem. Dwa lata po uruchomieniu w sierpniu 2018 r., Skolplattform doprowadził wręcz do furii tysiące rodziców w całej stolicy Szwecji, którzy marnowali mnóstwo czasu na proste czynności.
Rodzice i nauczyciele skarżyli się na złożoność systemu – jego uruchomienie zostało opóźnione, pojawiły się doniesienia o złym zarządzaniu projektem, a sam system został nazwany informatyczną katastrofą. W dodatku istniały w nim luki bezpieczeństwa odnośnie dostępu do danych osobowych (potem usunięte).
Wersja aplikacji na Androida ma średnią ocenę 1,2 gwiazdki.
Christian Landgren, ojciec trójki dzieci, programista i dyrektor generalny szwedzkiej firmy konsultingowej Iteam, z frustracji zaczął tworzyć własną aplikację, otwartą platformę – Öppna Skolplatform. Na dobrą sprawę była to „skorupa” nałożona na oficjalną, fatalną aplikację, nie wykorzystująca żadnych niejawnych informacji. Do projektu dołączyli się wkrótce inni programiści.
Aplikację udostępniono 12.02.2021. Jej kody źródłowe są dostępne na GitHub:
>https://github.com/kolplattformen/skolplattformen
Władze miasta Sztokholm, zamiast z otwartymi rękami powitać rozwiązanie dramatycznie ułatwiające rodzicom i nauczycielom życie, zareagowały z typowym dla biurokratycznych tępaków oburzeniem, podbudowanym skrajną niekompetencją i najzwyklejszą bezinteresowną złośliwością. Straszyły sądami, usiłowały uniemożliwić używanie aplikacji, starały się nakazać usunięcie kodu z GitHub, zastraszały rodziców etc.
Mimo, iż władze wiedziały, iż żadne prawo nie zostało złamane i nic, co pokazuje aplikacja, nie jest chronione, w kwietniu oddały sprawę w ręce policji, nie chcąc podjąć żadnej dyskusji z jej twórcami. Bo te ku*wy nie płacą z własnej kieszeni za pieniactwo sądowe.
Po kilku miesiącach policyjni specjaliści od informatyki NIE stwierdzili żadnego złamania prawa…
Więcej na ten temat:
>https://www.wired.com/story/sweden-stockholm-school-app-open-source/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz