poniedziałek, 14 lutego 2022

Prezydent Putin o dalszej ekspansji NATO

 



Na niedawnej konferencji prasowej z okazji wizyty w Moskwie premiera Węgier Wiktora Orbana prezydent Rosji Władimir Putin mówił o dalszej ekspansji NATO i potencjalnych konsekwencjach przystąpienia Ukrainy do sojuszu transatlantyckiego.

„Ich głównym zadaniem [NATO] jest powstrzymanie rozwoju Rosji” – powiedział Putin . „Ukraina jest po prostu narzędziem do osiągnięcia tego celu. Mogą wciągnąć nas w jakiś konflikt zbrojny i zmusić swoich sojuszników w Europie do nałożenia bardzo ostrych sankcji, o których mówi się dzisiaj w Stanach Zjednoczonych – zauważył. „Albo mogliby wciągnąć Ukrainę do NATO, ustawić tam systemy broni uderzeniowej i zachęcić niektórych ludzi do rozwiązania problemu Donbasu lub Krymu siłą, a mimo to wciągnąć nas w konflikt zbrojny”.

Putin kontynuował: „Wyobraźmy sobie, że Ukraina jest członkiem NATO i jest wypchana bronią i istnieją najnowocześniejsze systemy rakietowe, tak jak w Polsce i Rumunii. Kto powstrzyma ją przed rozpętaniem operacji na Krymie, nie mówiąc już o Donbasie? Wyobraźmy sobie, że Ukraina jest członkiem NATO i podejmuje taką operację bojową. Czy musimy walczyć z blokiem NATO? Czy ktoś coś o tym pomyślał? Wydaje się, że nie”.

Ale te słowa zostały odrzucone przez rzeczniczkę Białego Domu Jen Psaki [to taki amerykański Ryszard Petru – admin] , która porównała je do lisa „wykrzykującego ze szczytu kurnika, że ​​boi się kurczaków”, dodając, że żadne rosyjskie wyrażenie strachu przed Ukrainą „nie powinno być zgłaszane jako stwierdzenie faktu.”

Komentarze Psaki są jednak oderwane od rzeczywistości. Głównym celem rządu ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego jest to, co nazywa „ okupacją” Krymu. Podczas gdy ten cel był w przeszłości formułowany w kategoriach dyplomatycznych – „synergia naszych wysiłków musi zmusić Rosję do negocjowania zwrotu naszego półwyspu”, powiedział Zełenski Platformie Krymskiej, ukraińskiemu forum skoncentrowanemu na odzyskaniu kontroli. nad Krymem – w rzeczywistości jego strategia powrotu jest czysto militarna, w której Rosja została zidentyfikowana jako „przeciwnik wojskowy ”, a której osiągnięcie można osiągnąć jedynie poprzez członkostwo w NATO.

Nie wyjaśniono, w jaki sposób Zełenski planuje osiągnąć ten cel za pomocą środków wojskowych. Jako rzekomo obronny sojusz istnieje szansa, że ​​NATO nie podejmie żadnych ofensywnych działań wojskowych w celu przymusowego odebrania Półwyspu Krymskiego od Rosji. Rzeczywiście, warunki członkostwa Ukrainy, jeśli zostałyby przyznane, musiałyby zawierać pewne sformułowania dotyczące ograniczeń artykułu 5 NATO – który odnosi się do obrony zbiorowej – w odniesieniu do sytuacji na Krymie, w przeciwnym razie stan wojny istniałby de facto po przystąpieniu Ukrainy .

Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakładałby szybkie objęcie Ukrainy „parasolem” ochrony NATO, z „grupami bojowymi”, takimi jak te rozmieszczone w Europie Wschodniej, utworzonymi na ziemi ukraińskiej jako siły „trip-wire”, a nowoczesna obrona przeciwlotnicza w połączeniu z wysuniętymi – rozmieścił samoloty NATO w celu zabezpieczenia ukraińskiej przestrzeni powietrznej. [Nie potrafię poprawić tego zdania – admin]

Po ustanowieniu tego parasola Ukraina poczułaby się ośmielona do rozpoczęcia hybrydowego konfliktu przeciwko temu, co nazywa rosyjską okupacją Krymu, wykorzystując niekonwencjonalne zdolności bojowe, które nabywała od 2015 r. z rąk CIA, aby wszcząć rebelię mającą na celu „zabicie Rosjan”.

Pomysł, że Rosja będzie siedziała bezczynnie, podczas gdy wojna partyzancka na Krymie byłaby wdrażana z Ukrainy, jest absurdalna; W obliczu takiego scenariusza Rosja z dużym prawdopodobieństwem wykorzystałaby w odwecie własne niekonwencjonalne zdolności bojowe. Ukraina oczywiście krzyknęłaby srogo, a NATO zostałoby skonfrontowane z obowiązkowym obowiązkiem obrony zbiorowej na mocy Artykułu 5. Krótko mówiąc, NATO byłoby w stanie wojny z Rosją.

To nie są czcze spekulacje. Wyjaśniając swoją niedawną decyzję o rozmieszczeniu około 3000 żołnierzy amerykańskich w Europie w odpowiedzi na trwający kryzys ukraiński, prezydent USA Joe Biden oświadczył : „Dopóki [Putin] będzie działał agresywnie, będziemy upewniać się, że uspokoimy naszych sojuszników z NATO w Europa Wschodnia, że ​​tam jesteśmy, a artykuł 5 jest świętym obowiązkiem”.

Komentarze Bidena przypominają te, które pojawiły się podczas jego pierwszej wizyty w Kwaterze Głównej NATO 15 czerwca zeszłego roku. W tym czasie Biden spotkał się z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem i podkreślił przywiązanie Ameryki do Artykułu 5 Karty NATO. „Artykuł 5 traktujemy jako święty obowiązek” – powiedział Biden. „Chcę, aby NATO wiedziało, że jest tam Ameryka”.

Pogląd Bidena na NATO i Ukrainę wywodzi się z jego doświadczenia jako wiceprezydenta za Baracka Obamy. W 2015 roku ówczesny zastępca sekretarza obrony Bob Work powiedział dziennikarzom : „Jak powiedział prezydent Obama, Ukraina powinna… móc wybrać własną przyszłość. I odrzucamy wszelkie rozmowy o strefie wpływów. Przemawiając w Estonii we wrześniu ubiegłego roku, prezydent dał jasno do zrozumienia, że ​​nasze zaangażowanie wobec naszych sojuszników z NATO w obliczu rosyjskiej agresji jest niezachwiane. Jak to powiedział, w tym sojuszu nie ma starych członków i nie ma nowych członków. Nie ma młodszych partnerów ani starszych partnerów. Są tylko sprzymierzeńcy, czyści i prości. I będziemy bronić integralności terytorialnej każdego sojusznika”.

Na czym właściwie miałaby polegać ta obrona? Jako ktoś, kto kiedyś szkolił się do walki z Armią Radziecką, mogę zaświadczyć, że wojna z Rosją byłaby niepodobna do niczego, czego doświadczyła armia amerykańska – kiedykolwiek. Wojsko amerykańskie nie jest ani zorganizowane, ani wyszkolone, ani wyposażone do walki z rosyjskimi odpowiednikami. Nie posiada też doktryny zdolnej do wspierania połączonego konfliktu zbrojnego na dużą skalę. Gdyby Stany Zjednoczone miały zostać wciągnięte w konwencjonalną wojnę lądową z Rosją, znalazłyby się w obliczu klęski na skalę bezprecedensową w amerykańskiej historii wojskowej. Krótko mówiąc, byłby to pogrom.

Nie wierz mi na słowo. W 2016 r. ówczesny generał porucznik HR McMaster, mówiąc o wynikach badania – Rosyjskiej Wojny Nowej Generacji – zainicjowanego w 2015 r. w celu przeanalizowania wniosków wyciągniętych z walk na wschodzie Ukrainy, powiedział audytorium w Centrum ds. Strategicznych i Międzynarodowe studia w Waszyngtonie pokazują, że Rosjanie dysponują lepszą siłą ognia artylerii, lepszymi pojazdami bojowymi i nauczyli się wyrafinowanego wykorzystania bezzałogowych statków powietrznych (UAV) w celu uzyskania efektu taktycznego. „Gdyby siły amerykańskie znalazły się w wojnie lądowej z Rosją”, powiedział McMaster, „byłyby to brutalne, zimne przebudzenie”.

Krótko mówiąc, skopaliby im tyłki.

20-letnie nieszczęścia Ameryki na Bliskim Wschodzie, w Afganistanie, Iraku i Syrii, stworzyły armię, która nie była już w stanie pokonać rywala na polu bitwy. [Ale za to na pewno ma w składzie więcej homoseksualistów i transpłciowców – admin]

Ta rzeczywistość została podkreślona w badaniu przeprowadzonym przez 173. Brygadę Powietrznodesantową Armii USA, środkowoamerykański komponent Sił Szybkiego Rozmieszczania NATO, w 2017 roku. Badanie wykazało, że siły zbrojne USA w Europie były niedostatecznie wyposażone, niedostatecznie wyposażone i niewystarczająco zorganizowane, aby stawić czoła agresji wojskowej ze strony Rosji. Brak realnej obrony przeciwlotniczej i zdolności do prowadzenia wojny elektronicznej, w połączeniu z nadmiernym poleganiem na łączności satelitarnej i systemach nawigacji GPS, spowodowałby częściowe zniszczenie armii amerykańskiej w krótkim czasie, gdyby zmierzyła się z rosyjską armią, która została zorganizowana, wyszkolona i wyposażona, aby konkretnie pokonać zagrożenie ze strony USA/NATO.

Problem jest nie tylko jakościowy, ale także ilościowy – nawet jeśli armia amerykańska mogłaby stanąć ramię w ramię z rosyjskim przeciwnikiem (czego nie może), po prostu brakuje jej rozmiarów, aby przetrwać w każdej długotrwałej bitwie lub kampanii. Konflikt o niskiej intensywności, który armia amerykańska toczyła w Iraku i Afganistanie, stworzył etos organizacyjny zbudowany wokół idei, że każde życie w Ameryce jest cenne i że zostaną podjęte wszelkie wysiłki, aby ewakuować rannych, aby mogli otrzymać ratujące życie lekarstwa. uwagi w jak najkrótszym czasie.

Ta koncepcja mogła być realna tam, gdzie Stany Zjednoczone kontrolowały środowisko, w którym toczyły się walki. Jest to jednak czysta fikcja w walce zbrojnej na dużą skalę. Na ratunek nie będą latać śmigłowce ewakuacji medycznej – nawet gdyby wystartowały, zostałyby zestrzelone. Nie będzie ambulansów polowych – nawet gdyby przyjechały na miejsce, w krótkim czasie zostałyby zniszczone. Nie będzie szpitali polowych – nawet gdyby powstały, zostałyby przechwycone przez rosyjskie siły mobilne.

Będzie śmierć i zniszczenie, i to w wielu. Jednym z wydarzeń, które zapoczątkowały badania McMastera nad rosyjskimi działaniami wojennymi, było zniszczenie przez rosyjską artylerię ukraińskiej brygady zbrojeń mieszanych na początku 2015 roku. Taki byłby oczywiście los każdej podobnej amerykańskiej formacji bojowej. Przewaga Rosji w ogniu artyleryjskim jest przytłaczająca, zarówno pod względem liczby rozmieszczonych systemów artyleryjskich, jak i śmiertelności używanej amunicji.

Chociaż amerykańskie siły powietrzne mogą być w stanie zorganizować walkę w przestrzeni powietrznej nad każdym polem bitwy, nic nie będzie porównywalne z całkowitą przewagą w powietrzu, jaką cieszy się amerykańskie wojsko w operacjach w Iraku i Afganistanie. Przestrzeń powietrzna będzie zakwestionowana przez bardzo zdolne rosyjskie siły powietrzne, a rosyjskie wojska lądowe będą działać pod parasolem obrony powietrznej, z jakim ani USA, ani NATO nigdy nie miały do ​​czynienia. Nie będzie kawalerii bliskiego wsparcia lotniczego na ratunek oblężonym wojskom amerykańskim. Siły na ziemi będą same.

To poczucie izolacji będzie pogłębione przez rzeczywistość, że z powodu przytłaczającej przewagi Rosji w zakresie zdolności do prowadzenia wojny elektronicznej, siły USA na ziemi będą głuche, głupie i ślepe na to, co dzieje się wokół nich, niezdolne do komunikacji, otrzymywania informacji wywiadowczych, gdy radia, systemy elektroniczne i broń przestają działać.

Każda wojna z Rosją oznaczałaby masową rzeź sił amerykańskich. W latach 80. rutynowo szkoliliśmy się, aby zaakceptować straty rzędu 30-40 procent i kontynuować walkę, ponieważ taka była rzeczywistość współczesnej walki z zagrożeniem sowieckim. W tamtych czasach byliśmy w stanie skutecznie dorównać Sowietom pod względem wielkości sił, struktury i zdolności – krótko mówiąc, mogliśmy dać tak dobre lub lepsze, niż osiągnęliśmy.

Nie byłoby tak w żadnej europejskiej wojnie przeciwko Rosji. Stany Zjednoczone stracą większość swoich sił, zanim zdołają zbliżyć się do jakiegokolwiek rosyjskiego przeciwnika, z powodu głębokich ostrzałów artyleryjskich. Nawet gdy zbliżają się do wroga, przewaga, jaką cieszyły się Stany Zjednoczone nad irackimi i talibskimi powstańcami oraz terrorystami ISIS, należy już do przeszłości. Nasza taktyka nie jest już taka sama – kiedy toczy się walka w zwarciu, będzie ona niezwykle brutalna, a Stany Zjednoczone częściej, niż nie, będą znajdować po stronie przegranej.

Ale nawet jeśli Stanom Zjednoczonym uda się wygrać dziwne starcie taktyczne z piechotą z rówieśnikami, po prostu nie ma to nic przeciwko przytłaczającej liczbie czołgów i opancerzonych wozów bojowych, które Rosja wprowadzi do boju. Nawet jeśli broń przeciwpancerna będąca w posiadaniu amerykańskich wojsk lądowych byłaby skuteczna przeciwko nowoczesnym rosyjskim czołgom (a doświadczenie sugeruje, że prawdopodobnie nie), amerykańskie wojska zostaną po prostu przytłoczone masą siły bojowej, z jaką Rosjanie zmierzą się z nimi.

W latach 80. miałem okazję uczestniczyć w ataku w stylu sowieckim, przeprowadzonym przez specjalnie wyszkolone oddziały armii amerykańskiej – „OPFOR” – w Narodowym Centrum Szkoleniowym w Fort Irwin w Kalifornii, gdzie stały dwa sowieckie pułki piechoty zmechanizowanej w starciu z Brygadą Zmechanizowaną Armii USA. Walka zaczęła się około drugiej w nocy. O 5:30 było po wszystkim, Brygada Stanów Zjednoczonych została zniszczona, a Sowieci przejęli swoje cele. Gdy coś około 170 pojazdów opancerzonych zbliża się do twojej pozycji, sprawia to, że ​​porażka jest prawie nieunikniona.

Tak wyglądałaby wojna z Rosją. Nie ograniczałby się do Ukrainy, ale obejmowałby pola bitew w krajach bałtyckich, w Polsce, Rumunii i gdzie indziej. Wiązałoby się to z rosyjskimi uderzeniami na lotniska, składy i porty NATO w całej Europie.

Tak się stanie, jeśli USA i NATO będą dążyć do przypisania Ukrainie „świętego obowiązku” z art. 5 Karty NATO. Krótko mówiąc, jest to pakt samobójczy.

Nadesłał „Carlos”.
Źródło nieustalone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...