wtorek, 23 sierpnia 2022

Dr Andrew Wakefield ma rację- autyzm!!!

Dr Andrew Wakefield ma rację- autyzm!!!


Od kilku lat mas media wszelkiego rodzaju starają się zniszczyć osiągnięcia dr Andrew Wakefielda - A.W..  Najciekawsze, że najczęściej brudną robotę wykonują podstawieni dziennikarze dla kilkuset dolarów, euro, złotych. Nic dziwnego, że potem obserwujemy taki alkoholizm lub narkomanię w tych zawodach. Pan Doktor A.W. zajmował się tylko i wyłącznie zaburzeniami układu pokarmowego dzieci. I miał pecha. Większość jego podopiecznych w pewnym okresie stanowiły dzieci z rozpoznaniem autyzmu. Poniżej trochę historii skrzętnie ukrywanej przed polskimi czytelnikami i przede wszystkim polskimi lekarzami. Jak to staram się udokumentować od 20 lat w Polsce nie ma już czasopism medycznych. Wszelkie wydawnictwa są „obsługiwane” przez przemysł. Czasopisma medyczne od co najmniej 1990 roku są po prostu tubami reklamowymi przemysłu. Jak to podał Richard Smith- redaktor jednego z najbardziej prestiżowych, swego czasu, czasopism medycznych Brithish Medical Journal -
Quote
”wszystkie czasopisma medyczne są kupowane lub co najmniej sprytnie wykorzystywane przez przemysł farmaceutyczny”.
W Polsce nawet biuletyny Izb Lekarskich są tubami reklamowymi przemysłu. Więcej znajdujemy w nich reklam aniżeli materiałów krytycznych. Nawet takie czasopisma jak Polski Tygodnik Lekarski są już tubami Merck, czy też Medycyna Praktyczna - GSK.

W takiej sytuacji pewne informacje dochodzą do lekarzy z bardzo dużym opóźnieniem, przeciętnie 20- 50 letnim. Opóźnienie to jest szczególnie widoczne i istotne w przypadku sprawy marketingu preparatów medycznych. Niestety większość personelu Służby Zdrowia nie zdaje sobie sprawy z faktów. Konkretnie już w 1992 roku redakcja Annales of Medicine postanowiła sprawdzić jakość reklam zamieszczanych w czasopismach medycznych. Okazało się, że aż 57% tych reklam nie miało żadnej wartości edukacyjnej. A 44% wprowadzało w błąd lekarzy powodując mylne przepisywanie leków, tylko 28% było użytecznych. Nawet FDA w okresie 1997- 2002 wystosowało 88 pism oskarżających firmy o naruszanie zasad reklam. Niestety Annales of Medicine musiało zaprzestać dalszych prac ponieważ zagrożono wycofaniem reklam wartości 1 500 000 dolarów. Inną podobną sprawą było zakazanie publikacji pracy naukowej o leku w Transplantologii i Stacji Dializ przez dział marketingu tego wydawnictwa. Jak się okazało to właśnie dział marketingu decydował co się publikuje w czasopiśmie, a czego nie wolno publikować ponieważ jest sprzeczne z umową zawartą z reklamodawcami. Często stosowanym sposobem dezinformacji środowisk medycznych jest  przedrukowywanie innych publikacji czasami będącymi tylko referatami na zebraniach. Takie stosowanie przedruków jest szczególnie częste w np. Medycynie Praktycznej. Wg Richarda Smitha daje to redakcjom ponad 100 000 dolarów zysku rocznie. Jak podaje dr Marcia Angel, były redaktor naczelny New ENGLAND JOURNAL of MEDICINE, w wydanej w 2004 roku, publikacji pod tytułem ”Prawda o firmach farmaceutycznych: jak one nas oszukują i co z tym robić” firmy farmaceutyczne wydały tylko w jednym roku ok. 6 miliardów dolarów na „drobiazgi” dla lekarzy. Oczywiście nie podlega dyskusji, że za te drobiazgi musieli zapłacić pacjenci czyli podatnicy, poprzez wyższe ceny leków. Wiadomo, że ok 30% ceny leków to reklama. Dlatego wprowadzono przymusowe ubezpieczenia i centralną dystrybucję np. szczepionek czy leków refundowanych. Zdziwienie budzi tylko fakt, że te reklamowe z założenia czasopisma mają poparcie Ministerstwa Zdrowia w postaci nadawanych tzw. punktów edukacyjnych. Każdy lekarz, jeżeli chce awansować musi zdobywać punkty np. poprzez kupowanie tych reklamówek.

Dr David L.Sacken z Centrum Edukacji w Ontario i dr Andrew Doxman, Dyrektor Departamentu Zdrowia, w dowcipny sposób opisali w artykule pt. „NIERZĄDNICY - JAK OSIĄGNĄĆ POZYTYWNE WYNIKI bez podawania prawdy”, czyli jak pisać prace naukawe, aby nie podawać prawdy lub oszukiwać nie narażając się na kłopoty. Można to robić np. poprzez dobór odpowiednio małej grupy porównawczej, zamiast placebo stosować inne preparaty co np. nagminnie robi sekta szczepionkowców. itd.

Dzisiaj redaktorzy czasopism medycznych oceniają, że aż 95%  tzw. niezależnych recenzentów prac naukowych jest związanych z przemysłem w taki lub inny sposób. Jest to tak pospolity proceder przekupstwa i łapówkarstwa, że wspomniany powyżej NEJM zrezygnował już w 1992 roku z poszukiwania obiektywnych recenzentów ogłaszając, że nie może znaleźć recenzentów będących do zaakceptowania  przez ośrodki branżowe przemysłu. Taki recenzent w NEJM zarabia dodatkowo ok. 10 000 dolarów rocznie,  ale jeżeli jest szczególnie „pracowity” to może zachapać nawet do 50 000 dolarów rocznie, bez żadnych „negatywnych” skutków dla swojego wizerunku ponieważ sprawy te są tajne. Czyli opinia publiczna nigdy się o niczym nie dowie. Przykładem jest jeden z onkologów z pomorskiego, który w dwa lata zarobił, wg Gazety Wyborczej 40 milionów złotych. Sami musicie się domyśleć PT Czytelnicy: za co! Stąd tylu pracowników naukowych w Polsce pracujących na kilku etatach, a patentujemy tylko ok. 100 nowych wynalazków rocznie. Przypominam nawet Korea Pł. ma ok. 14500 wynalazków rocznie. Także notowania polskich uczelni są na dobrych miejscach od końca. Politechnika Wrocławska na 21000 kwalifikowanych wyższych uczelni zajmuje miejsce jako 19 000 któraś tam. Podobnie uczelnie łódzkie czy szczecińskie.

Firmy farmaceutyczne opanowały także internet. Firma Merck płaci np. witrynom internetowym olbrzymie sumy. Spółka Medscape LLC spółka zależna od WebMD Zdrowie w okresie od 2008 roku do 2012 roku otrzymała od Mercka 3 592 850 dolarów. Nie tylko Web MD otrzymuje takie kwoty. Podobnie inne firmy farmaceutyczne dbają o zadowalanie witryn. Przegląd tzw. niezależnych witryn „medycznych - naturalnych  metod leczenia itd” wskazuje, że są one kryptoreklamami firm farmaceutycznych. Przeprowadzone przez mnie badania wykazały, że podawane na tych stronach informacje medyczne są doskonałe co do formy, a zupełnie fałszywe co do treści. Podobnie tajne opinie wprowadzono już przed laty w kraju nad Wisłą. Dobór recenzentów i kryteria tego doboru nadal pozostają ściśle tajne. Autor pracy nie dowiaduje się kto ocenia jego publikację. Pamiętam śmieszne zarzuty będące podstawą odrzucenia pracy przez redakcję, np. recenzent twierdził, że publikacja zawiera niezrozumiałe zwroty w rodzaju „kohorta badana” i kohorta porównawcza ponieważ pojęcie kohorta odnosi się do oddziału rzymskiego, a nie jest stosowane w medycynie. Po kilku miesiącach pojawiła się w czasopiśmie, praca podobna z ośrodka recenzenta.

Trochę Historii

W tym kontekście należy przyjrzeć się „sprawie" dr Andrew Wakefielda. Smutna rzeczywistość, czyli jak konsorcjum urzędników państwowych i przemysłu niszczy lekarza. Już po pierwszych szczepieniach nową potrójną szczepionką MMR rodzice zauważyli niepokojące objawy występujące u szczepionych dzieci. Dzieci "ginęły” zamykały się w sobie. Szczepienia przeciwko odrze - chorobie wirusowej - prowadzono już w latach 60 np. we Francji w 1968 roku. W Wielkiej Brytanii w latach 80 - tych ubiegłego wieku. Wyszczepialność [brzydkie pojęcie mające informować bankierów ile pieniędzy pozostało jeszcze do zebrania z danego rocznika dzieci. Czyli czy warto nasilić reklamę szczepień czy też koszty reklamy będą wyższe aniżeli zysk, że sprzedaży szczepionki], wynosiła tylko 53%. Było więc się o co bić. Do 100% jeszcze daleko!. Wprowadzenie nowej potrójnej szczepionki i pojawiające się powikłania po szczepieniu, mogły jeszcze bardziej utrudnić ściąganie pieniędzy z rynku szczepień. Powikłania były tak istotne, że ok. 1991 roku rodzice wystąpili z pozwem zbiorowym przeciwko producentowi. W W.Brytanii przysługuje w takiej sytuacji pomoc prawna. I tutaj nagle, pięć lat po złożeniu pozwu zbiorowego [tak, tak, nie tylko w Polsce sądy działają wolno]  jakiś lekarz z szpitala Royal Free Hospital ośmiela się twierdzić, że po szczepieniu u dzieci występuje stan zapalny jelit. I w dużej części dotyczy to dzieci z rozpoznanym autyzmem. Dr A. Wakefeld w celu zbadania zaburzeń ze strony przewodu pokarmowego u dzieci wykonał podstawowe badania, czyli kolonoskopię [wsadził rurkę do pupy aby zobaczyć czy jelito jest prawidłowe czy też ma np. owrzodzenia]. Jest to badanie wykonywane rutynowo w takich przypadkach przewlekłych zaburzeń ze strony przewodu pokarmowego, żylaków odbytu, krwawień etc. Cała sprawa jest doskonale przedstawiona w wielu publikacjach internetowych i świetnym filmie pt. „Usłyszeć ciszę”.

Hear the Silence (2003) / Usłyszeć ciszę - dramat o doktorze Wakefieldzie - cały film
newbielink:https://www.youtube.com/watch?v=OTOBtj83c7Q [nonactive]

Nie  ma potrzeby opisywania jej po raz kolejny. O wiele ciekawsze jest to co dziwnym trafem usiłuje się ukryć. I tak praca ponad 5 letnia dr Wakefielda i jego 12 kolegów została opublikowana dopiero w 1998 roku. W tym czasie‚ wyszczepialność na MMR doszła w wielkiej Brytanii już do 87%, czyli w ciągu ok. 10 lat podniosłą się o prawie 30%. Proszę to pomnożyć, przez te kilkadziesiąt funtów i kilkaset tysięcy dzieci rocznie. Ładna kwota. Ale w kolejnych 5 latach‚ wyszczepialność podniosła się tylko o 5% tj. do 92%. I to było to, co zaniepokoiło producentów szczepionki czyli firmę Merck, między innymi wydawcę Polskiego Tygodnika Lekarskiego, dawniej wielce szanowanego biuletynu lekarskiego. Jeszcze większy popłoch powstał, kiedy w kolejnych 5 latach „wyszczepialność” spadła do 82%. No tego to już nie mogli podarować jakiemuś tam doktorkowi. Rozpoczęła się nagonka na całego.

Po pierwsze, wynajęto dziennikarza Briana Deer do ataku na dr Wakefielda i jego kolegów. Większość z pośród nich, na te ataki, okazała się mało odporna i wycofała się z dalszych badań. Ministerstwo na wszelki wypadek obcięło wszelkie fundusze na dalsze badania potwierdzające lub wykluczające związek szczepień z stanem zapalnym jelit. Wymaga podkreślenia fakt, że w swojej pracy dr Wakefield podkreślił cyt: „nie udowodniliśmy związku pomiędzy szczepionką MMR a autyzmem”. Było to wybitne, można tak nazwać, asekuranctwo PT Autorów tej pracy, ponieważ na 12 przeprowadzonych badań 11 dzieci cierpiało na rozpoznany wcześniej autyzm. Poza tym wiadomo, że po szczepieniu dziecko „sieje” wirusami poprzez układ oddechowy do ok. 3-4 tygodni, a poprzez przewód pokarmowy przez ok. 5-8 tygodni, zakażając sąsiadów. Wiadomo np. z epidemii kokluszu w żydowskiej szkole w N.Jorku w 2009 roku, że epidemia czyli 3501 chorych, wystąpiła u dzieci prawidłowo zaszczepionych. Wiadomo także, z podstawowych podręczników medycznych, że 75% przeciwciał znajduje się w przewodzie pokarmowym, a nie we krwi. Tak więc podawanie szczepionki bezpośrednio do krwio- obiegu pomija cały naturalny system obrony człowieka. Wiadomo także, z tych samych podręczników, że większość bo aż 70% synaps nerwowych jest w układzie pokarmowym, a tylko 25% w centralnym Układzie Nerwowym CUN. Wiadomo także, że po „normalnym” przechorowaniu odry czasami dochodzi do powikłań tj. do zapalenia właśnie CUN. Czyli istnieje pewne powinowactwo wirusa do układu nerwowego. Różnica jest podstawowa pomiędzy szczepieniem a przebyciem choroby. Przebycie choroby daje odporność do końca życia, a szczepienie tylko na kilka lat, o ile w ogóle daje odporność.

Toksyczne szczepienia. Wywiad z doktorem Jerzym Jaśkowskim.
newbielink:http://www.youtube.com/watch?v=b3Wd2_vCOKU [nonactive]

Na razie brak jakichkolwiek prac naukowych wykonanych zgodnie z zasadami medycyny dowodów, potwierdzających hipotezę, że szczepienia zapobiegają chorobie [czyli odpowiednia grupa badana, grupa kontrolna i obserwacja przez dłuższy czas]. Wręcz przeciwnie, historia medycyny ostatnich 200 lat wskazuje jednoznacznie, że epidemie, poczynając od słynnej „hiszpanki- 1918/20”, wybuchają w środowisku zaszczepionych, najczęściej bezpośrednio po szczepieniu. Stąd ciągłe zwiększanie częstotliwości dawek i jednocześnie zysków koncernów. Najpierw się wmawia ludziskom, że szczepienie go zabezpieczy przed zachorowaniem, a potem wmusza kolejne dawki, ponieważ jak się nie zaszczepisz po raz drugi, trzeci czy dziesiąty to zachorujesz, a my umywamy ręce. Przecież mówiliśmy, że musisz pobrać jeszcze dawkę przypominającą, No i oczywiście nam musisz dodatkowo zapłacić, przecież wiesz głupi ludku, że pieniądze się wydaje i zawsze ich brakuje.

"Nieznane” siły wynajęły dziennikarza w celu obsmarowania naukowców pracujących z dziećmi autystycznymi. Dziwnym trafem i oczywiście bez żadnego podtekstu, wynajęty dziennikarz p. Brajan Deer nomen omen Deer czyli Jeleń po polsku, dostał dopuszczony do pełnej dokumentacji lekarskiej. Jest to bardzo zaskakujące ponieważ w krajach anglosaskich tj. Anglii i USA dokumentacja lekarska jest pod bardzo ścisłą ochroną prawną i nawet pacjent traktowany jest jako przedmiot i nie ma dostępu do własnej historii choroby. A w tym przypadku ktoś, niewymieniany oficjalnie nigdzie z nazwiska, udostępnia jakiemuś tam pismakowi historię chorób 12 dzieci, ich wyniki badań i cała resztę dokumentacji. I o dziwo, żaden prawnik w tym praworządnym państwie jakim jest W. Brytania nie protestuje przeciwko takiemu łamaniu prawa. Tak więc urzędnicy Ministerstwa Zdrowia tej pięknej wyspy, chcąc ratować własne fotele niekompetencji i oczywiście dochody, rozpoczęli akcję poprzez łamanie prawa. Artykuły szkalujące dr Wakefielda i jego kolegów oczywiście były publikowane w najbardziej poczytnych gazetach. Już po 3 latach takich publikacji, ale w 9 lat po publikacji artykułu, Generalna Komisja Medyczna [nie wiadomo dlaczego w Polsce nazywana Brytyjską Komisją Medyczną - GMC] wzięła się w 2007 roku za krnąbrnego i samodzielnie myślącego lekarza. Po dalszych 3 latach starań uznano go za winnego całej masie przekłamań i nadużyć, które rzekomo znaleziono w omawianej publikacji w Lancecie i pozbawiono prawa wykonywania zawodu lekarza na wyspach. Zupełnie nie zwrócono uwagi na to, że tego rodzaju postępowanie tj, opublikowanie przez tzw. recenzowane czasopismo, pracy nie spełniającej warunków publikacji jest dowodem na nieudolności czasopisma. Jak to, tak szanowane czasopismo jakim był Lancet, o ponad 100 letniej tradycji [od 1828 roku], posiada recenzentów którzy nie wiedzą jakie warunki naukowe musi spełniać publikacja? Przecież całe działania urzędników i ich „Jelenia” doprowadziły do wniosku, że PT Redaktorzy Lancetu to „Idioci”, którzy nie wiedzą co drukują. Suma summarum dr Wakefield musiał emigrować do Teksasu.

Małym pocieszeniem dla niego jest fakt, że od 1998 roku, a więc ‚feralnej” publikacji w Lancecie, aż 17 uniwersytetów na całym świecie potwierdziło pierwsze wyniki dr Wakefielda, tj, że po szczepieniu, wirus odry osadza się w jelicie powodując stan zapalny oraz, że najczęściej występuje to u chłopców  jednocześnie chorych na autyzm. Zdecydowana reakcja urzędników z Ministerstwa Zdrowia W. Brytanii natomiast poprawiła w istotny sposób sprzedaż szczepionki podnosząc w 2010 rok poziom wyszczepialności do 92%.

Oczywiście dr Wakefield odwoływał się do sądu, ale sędziowie w tamtym okresie zachowywali się „dziwnie”, to najdelikatniejsze określenie [szkoda „papieru” na pokazywanie tych matactw]. Natomiast do sądu odwołał się także jeden ze współautorów tego artykułu pan prof. Walker- Smith oskarżony także o te same błędy co dr Wakefield. I o dziwo sąd, nie urzędniczy a profesjonalny, uniewinnił go ze wszystkich stawianych mu zarzutów. Tak więc w tej samej sprawie jednego artykułu mamy dwa wyroki: jeden rządowej Komisji Medycznej uznającej dr WAKEFIELDA ZA WINNEGO i odbierającego mu prawo wykonywania zawodu lekarza w Anglii, oraz drugi wyrok uniewinniający prof. J.Walker- Smitha. Prawda, że to ciekawa sprawiedliwość, tym razem w wydaniu angielskim. Jak stwierdził sąd: „Rażące błędy i stronniczość , nieuwzględnianie dokumentów i argumentów, zeznań świadków Komisji Rządowej w wyżej wymienionych zarzutach wobec J.Walker- Smitha”  pozwala sądzić, że podobna stronniczość odegrała istotną rolę przy formułowaniu wyroku wobec dr. A.Wakefielda i wykreśleniu tego naukowca z rejestru brytyjskich lekarzy.

A jaka jest prawda?

A  prawda jest zawsze ciekawa i wbrew powszechnej opinii zawsze kolejne zjawiska dają się wyjaśnić w prosty sposób. I tak. Lancet należy do grupy wydawniczej Reed - Elsevier posiadające 2460 tytułów wydawniczych czasopism naukowych na świecie. W Polsce to wydawnictwo istnieje w formie spółki Urban-Partner we Wrocławiu. Urban-Partner wydaje wiele tytułów czasopism medycznych. Dyrektorem naczelnym tej grupy jest pan Crispin Davis. Bardzo dziwnym trafem p. Crispin Davis kilka miesięcy przed rozpoczęciem nagonki na dr Wakefieldsa został dołączony do zarządu firmy sprzedającej nieszczęsną szczepionkę MMR. Oczywiście jest to zupełny przypadek i broń Panie Boże niczego nie sugerujący.

Spółka wydaje między innymi 18 czasopism w Polsce:
1.Stomatologia Estetyczna - red.nacz.prof.Stanisłąw Suliborski
2.Pediatria Polska -  red.nacz. prof. Andrzej Milanowski
3.Otolaryngologia Polska - red. nacz. prof. Dariusz Jurkiewicz
4.Polski Przegląd Otorynolaryngologiczny - red.nacz. prof. Kazimierz Niemczyk
5.Reports of Practical Oncology and Radiotherapy - red naczelny prof.Julian MAlicki
6.Zaszyty naukowe WCO  - red nacz.prof.Julian Malicki
7.HIV&AIDS Review - red nacz. dr Anita Olczak
8.Acta Haematologica Polonica - red.nacz. dr hab Krzysztof Giannopoulos
9.Arch.of Civil and Mechanical Engineering  - red nacz. prof Zb.Gronostajski
1.Polish Annales of Medicine - red.nacz prof. Ireneusz Kowalski
11.Cor et Vasa - red.nacz. prof.Michael Aschermann
12.Reproductuve Biology  - red.nacz. dr hab Renata Ciereszko
13.Alergologia Polska - red.nacz.prof.Rafał pawliczak
14.Ecohydrologia &Hydrobiologia  - red.nacz.prof. Maciej Zalewski
15.Biocybernetics and Biomedical Enginering - red.nacz.prof Jan Wójcicki
16.Wiadomości Psychiatryczne - red.nacz.dr hab Filip Rybakowski
17.Położnictwo Ginekologia i Medycyna Rozwoju - red.nacz prof.Paweł Kamiński
18.Medycyna Intensywna i Ratunkowa - red. nacz.prof. Andrzej Kubler

Oczywiście także zupełnie przypadkowo i bez żadnych związków ze sprawą Elsevier wydał „fałszywy” numer Scientist w celu opublikowania 40 artykułów na zamówienie, pisanych przez ghostwriterow, czyli podstawionych naukowców, którzy za pieniądze posprzedawali swoje nazwiska w celu uwiarygodnienia nieistniejących prac naukowych.

W kilka miesięcy po tym „przekręcie” redakcja innego czasopisma The Sunday Times wynajęła znanego  dziennikarza Briana Deer do oszkalowania dr Andrea Wakefielda. Nie chodziło o doktora ale o wybicie wszystkim innym naukowcom badania szczepionek i tym samym udowadniania ich negatywnych działań. Wybór terminu nie był przypadkowy ponieważ pierwsze artykuły B. Deera ukazały się tuż przed cofnięciem pomocy prawnej Legal Services Commission. Co spowodowało pozbawienie pomocy prawnej rodzin w omówionym pozwie zbiorowym. Osobą współpracującą z p. B.Deerem był niejaki Paul Nuki kiedyś szef badań Newsroom. Oczywiście zupełnie przypadkowo p. Paul Nuki miał ojca, co obecnie nieczęsto się zdarza, i znowu zupełnie przypadkowo i bez związku ze sprawą ten jego ojciec siedział, oczywiście za odpowiednim wynagrodzeniem [wiadomo, że każda praca musi być nagrodzona proporcjonalnie do wartości], w Komitecie ds Bezpieczeństwa leków przy CSM w koncernie GSK & Pluserix laboratorium  francuskiego producenta szczepionki MMR. Czyli innymi słowy tatuś naszego Paula zatwierdził bezpieczeństwo tej szczepionki MMR. Niestety szczepionka powodowała bardzo dużo powikłań i po cichu została w 1992 roku wycofana z obrotu. Jak wiecie Szanowni Czytelnicy urzędnicy i przemysł zawsze po cichu wycofują szkodliwe leki, bez podania najczęściej przyczyny wycofania, ani nazwisk tych co dopuścili do wprowadzenia do obrotu tych nieprzebadanych leków [o tym w innym artykule].

Oczywiście zupełnie przypadkowo w tym samym zespole CSM z profesorem Nuki siedział inny profesor sir Roy Meadow i sir David Hull. Profesor Roy Meadow jest znany fachowcem od jeżdżenia po świecie i zaprzeczania związkowi szczepionek z jakimikolwiek powikłaniami. Szczególnie głośna była sprawa śmierci dziecka Sallu Clark. Jego działania dla rządu T. Blaira zostały docenione i p. prof. był nagradzany, a to wyniesieniem na stanowisko prezydenta Brytyjskiego Towarzystwa Pediatrycznego a to tytułem „sir”.

Prof. David Hull był tym, który w 1989 roku rozpoczął nagonkę na dr A.Wakefielda. Prof. D. Hull był przewodniczącym wspólnego Komitetu Szczepień i Szczepionek i to on wymusił na Departamencie Zdrowia szybką akcję przeciwko dr A.Wakefieldowi i jego kolegom. Oczywiście źródło finansowania dziennikarza Braiana Deer -[Jelenia] nie zostało nigdy podane, ale Stowarzyszenie Brytyjskiego Przemysłu Farmaceutycznego miało istotne powiązania z The Sunday Times. Na marginesie można podać, że Briana Deer wspomagał merytorycznie inny pracownik GSK aktywny członek Brytyjskiego Stowarzyszenia Medycznego dr Evan Harris. To także bardzo ciekawa postać inaczej. Ujawniono  w Parlamencie, że Urząd  Zdrowia przekazał dziennikarzowi tajne dokumenty historii chorób dzieci.

Już w 2003 roku wyszło na jaw, że dziennikarz miał dostęp do dokumentów Royal Free Hospital. Było to ewidentne łamanie prawa. Jak się okazało całkowicie bezkarne dla sprawców. Ciekawe kto ich krył? A 12 lutego 2004 roku wydawca Lancetu Richard Horton przekazuje The Sunday Times „historię” publikacji dr Wakefielda, po 6 latach od zaakceptowanej publikacji tego „prestiżowego” czasopisma. The Sunday Times czeka z publikacją aż do 5 dni tuż przed wyrokiem o wycofanie pomocy prawnej dla dzieci. Termin  nagłośniania w odpowiednim świetle całej sprawy był istotny. Publikując cykl artykułów o rzekomych nieetycznych działaniach dr Wakefielda, The Sunday Times podawał np. takie fakty nieetycznego postępowania dr Wakefielda, że „dawał” on przed badaniami dzieciom cukierki!?!?!

Dr Horton już w następnych dniach, na zakrapianym bankiecie, uzgadnia z członkami General Medical Counsil możliwości wystąpienia GCM przeciwko dr Wakefieldowi. Dr Horton przyznał się do tego podczas przesłuchań w prokuraturze w 2010 roku. Cała ta akcja propagandowa miała związek z polityką premiera Blaira jako przyjaznego dla biznesu. GSK miał sprzedaż leków w 2005 roku na poziomie 18.5 miliarda funtów, a z samych szczepionek 1.400 milionów. Tak wiec ani pan premier Blair ani GSK nie były w żadnym przypadku zainteresowane prawdą o szczepionce MMR. Pan Blair ze względów politycznych, „jak to się dzieje, że nowo wybrany premier działa na szkodę angielskich dzieci”, a GSK z powodu utraty zysków. Pomoc prawna została wycofana przez sędziego sądu najwyższego Nigiel Davisa. Uzasadnienia decyzji z dnia 27 lutego 2004 roku pan sędzia nie był łaskaw napisać  do dnia dzisiejszego tj. 2013 roku. W każdym bądź razie nie zostało nigdy podane do publicznej wiadomości. Oczywiście zupełnym przypadkiem był fakt, że sędzia sądu najwyższego sir Nigel Davis jest bratem właściciela Lancetu CEO i członka Zarządu Głownego GSK sir Crispin Davisa. To braterstwo krwi oczywiście nie ma żadnego związku z wydaniem wyroku.

Na pytanie bowiem dziennikarzy Joshua Rosenberga z Telegraph, czy to braterstwo krwi nie ma związku z wydanym wyrokiem pan sędzia odpowiedział z rozbrajającą szczerością „nie przyszło mi to do głowy". Dochodzenie w tej sprawie przez urząd sądowy, nie znalazło podstaw do oceny niewłaściwości postępowania sędziego Nigiel Davisa, który w roku 2011 przeszedł na spokojną zasłużoną emeryturę. Skąd my to znany? 15 marca 2004 roku wymieniono już dr Evan Harris rozpoczął bezprecedensowy i oszczerczy atak na dr Wakefielda i jego kolegów. Co ciekawe atak ten opierał się nie na materiałach źródłowych, ale na publikacjach gazetowych The Sunday Times. Crispian Davis za swoje działania otrzymał w 2004 roku tytuł szlachecki. I tak to się te tytuły rozmnażają.

Liczba fałszywych oskarżeń i pomówień dr WAKEFIELDA była podobna do stosowanych u nas w stanie wojennym i potem, działań służb bezpieczeństwa w stosunku do opozycji. Niczym się te metody niszczenia ludzi nie różnią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Brytyjczycy, nic się nie stało!!!

  Brytyjczycy, nic się nie stało!!! A to gagatek ! Przecie kosher Izaak … https://geekweek.interia.pl/nauka/news-newton-jakiego-nie-znamy-zb...