Mały światek Don Camillo i Wielka Rewolucja
Posted on December 1, 2021 by vrs
W roku 1954 Giovannino Guareschi, monarchista, wydawca satyrycznego pisma Candido i autor opowieści o “dialogu” między księdzem Don Camillo a komunistą Peppone,
stanął przeciwko prezydentowi niedawno powstałej Republiki Włoskiej
Alcide de Gasperiemu z “chrześcijańskiej demokracji”,
entuzjaście europejskich instytucji wspólnotowych pod egidą Pax Americana, stanowiących przedsionek i teren doświadczalny dalszej globalizacji.
Poszło o list, który zniknął a który miał napisać wg zaufanego źródła Guareschiego Gasperi podczas II wojny światowej, zachęcając dowództwo alianckie USA/UK do zbombardowania Rzymu.
Stawką był oczywiście koniec kariery politycznej chrześcijańskiego demokraty. Za znieważenie Prezydenta Republiki Guareschi stanął przed sądem i został skazany na więzienie.
Odmówił przeprosin oraz zrezygnował ze złożenia apelacji a w liście do żony napisał że ma rację.
“Chrześcijańskich demokratów” uważał za przeklętą zaporę przed złem komunizmu – zło mniejsze, ale szkodliwe.
W roku 1948 m.in. poprzez działalność Candido: rysunki i teksty satyryczne oraz chwytliwe bon-moty w stylu: “w boksie wyborczym Bóg cię widzi, Stalin nie” przyczynił się do zwycięstwa wyborczego chadecji.
Nie miał jednak złudzeń – w rozmowach opisywał stan włoskiego komunizmu jako bombę z czasowo wygaszonym lontem.
Określał siebie jako “monarchistę w Republice”, “prawicowca” w kraju podążającym nieuchronną drogą ku lewicowości, z całym jej etatyzmem i antynacjonalizmem. Jak zaznaczał był “nieprzejednanym katolikiem w czasach ‘chrześcijańskiej demokracji’.”
Jak później twierdził odsiadywanie wyroku w Parmie przez 409 dni (został przedterminowo zwolniony za dobre zachowanie) było dla niego w pewnych aspektach gorszym przeżyciem niż pobyt podczas wojny w niemieckim lagerze dla żołnierzy włoskich (m.in. w Beniaminowie koło Legionowa – por.), z którego szopkę zabrał ze sobą do włoskiego więzienia.
Zapadł ponownie na zdrowiu (pierwszy raz miało to miejsce po opuszczeniu niemieckiego obozu ważył wówczas zaledwie 45 kg) i po wyjściu na wolność, w roku 1957 musiał zrezygnować z funkcji wydawcy Candido – sam tytuł przetrwał jeszcze zaledwie cztery lata.
W roku 1962, roku rozpoczęcia wydarzenia znanego w historii jako Sobór Watykański II przeszedł zawał serca.
Mimo kuracji w rodzinnych stronach – mieszkał w ‘la Bassa’ koło Parmy, w dolinie Padu i za granicą – w Szwajcarii, latem 1968 roku, w wieku 60 lat dostał kolejnego zawału serca i zmarł. Pochowano go z flagą włoskiej monarchii.
Guareschi miał powiedzieć (por. W. Sargeant: Anti-Communist Funny Man,
“Life” 10.11.1952, nb. w tym tekście już w 1952 roku pojawia się określenie “polski obóz koncentracyjny”):
Jednoznacznie oceniał narzędzia rewolucji takie jak telewizja, którą nazywał “fabryką kretynów” oraz skierowany do mas populizm, którym się upijają i brną w straszliwe błędy.
Co ciekawe, zauważał też w społeczeństwie włoskim fałszywy mesjanizm wyrażający się zwłaszcza oczekiwaniem że przyjdzie jakiś polityk i zrobi wszystko dobrze, przy czym zauważał, że kiedy fałszywy mesjasz zawodzi – idzie jako kozioł ofiarny w odstawkę “a masy pozostają nieskalane i bez grzechu”.
Ostatnim głosem autora miała stać się wydana po jego śmierci, w roku 1969 książka Don Camillo e i giovani d’oggi tj. Don Camillo i dzisiejsza młodzież.
Pepone zbiera w niej pieniądze od towarzyszy aby otworzyć sklep i sprzedawać im samochody, motocykle i sprzęt elektryczny a następnie dzielić się dochodami. Jak widać pomysł typowo socjalistyczny.
Pojawiają się jednak w niej też wątki związane z “młodzieżową” rewolucją w Kościele – książka została napisana w roku 1968 a zatem po wprowadzeniu przejściowych zmian “Mszy ludowej” a przed wprowadzeniem nowego rytu z 1969.
Peppone mówi zatem z zadowoleniem o tym że “nawet księża wyrzucili łacinę” a jeden z jego towarzyszy wytyka Don Camillo że “skoro sam Papież może przyjąć w Watykanie sowieckiego ministra spraw zagranicznych, to z pewnością nic nieznaczący proboszcz taki jak ty może przyjąć kilku towarzyszy z miejscowej komórki komunistycznej. Czy też uważasz się za ważniejszego od Papieża?”
Przysłanego przez Kurię Rzymską Don Franciszka z powodu braku sutanny Don Camillo bierze za domokrążnego sprzedawcę.
Don Franciszek (czy też Don Chichi jak przezwie go parafia) ma nauczyć Don Camilla kapłaństwa po “nowemu” i przeprowadzić “demistyfikację” kościoła albowiem “w kościele Don Camilla nadal stał staromodny ołtarz, przy którym Don Camillo nadal odprawiał Katolicką Mszę trydencką po łacinie.
Zaś wierni nadal przyjmowali Komunię na klęcząco przed balaskami” podczas gdy “wszystkie inne kościoły w diecezji zastąpiły swe ołtarze tym co Don Camillo bez wielkiego szacunku nazwał “stołem bufetowym” lecz w kościele Don Camilla w ogóle nic się nie zmieniło.
To właśnie ta bezkompromisowość spowodowała że Kuria, przed podjęciem poważniejszych kroków dyscyplinarnych, posłała do upartego proboszcza z doliny Padu młodego księdza, którego zadaniem było przekonanie starego reakcjonisty by wprowadził zmiany Aggiornamento”.
Tu też spędza większość czasu, ukrywając się przed Don Chichim “z jego manią na punkcie reformy”, który po “demistyfikacji” kościoła jeśli chodzi o wystrój przeszedł do przebudowy wnętrz ludzkich poprzez głoszenie nowej homiletyki co sprawiło że wiele osób przestało przychodzić na Mszę.
Kolejną obsesją Don Chichiego jest oczywiście “dialog” i “prawdziwa koegzystencja”.
W końcu “Don Camillo otrzymał list od Kurii, który zaparł mu dech. Podczas gdy miał się przygotować do przeniesienia do Rughino, odległej górskiej parafii, jak głosił list, aby uniknąć cięższej kary,
wzywano go do zaprzestania schizmatyckiej działalności wywrotowej, zaprzestania odprawiania katolickiej Mszy w jego prywatnej kaplicy oraz całkowitego zaprzestania mieszania się w sprawy parafii”.
Don Camillo odpowiada: “twój tak zwany postęp zajął miejsce Boga w duszy nazbyt wielu ludzi zaś diabeł, krążąc po ulicach miasta nie zostawia już za sobą smrodu siarki lecz smród benzyny.
Modlitwę Pańską należałoby zmienić i w miejsce słów “ale zbaw nas ode złego” wstawić raczej “ocal nas od dobrobytu”.
Ostra krytyka “soborowych” reform znalazła się też w “liście” Guareschiego do Don Camilla zamieszczonym 19 maja 1966 r. w Il Borghese (źródło):
“Drogi Don Camillo!
Wiem, że masz kłopoty ze swoim nowym Biskupem. Dowiedziałem się że musiałeś zniszczyć ołtarz w kościele parafialnym i zastąpić go słynnym “gorącym bufetem” model Lercaro, odstawiając Twojego ukochanego Chrystusa Ukrzyżowanego do kąta przy drzwiach wejściowych, tak iż Zgromadzenie zwraca ku Niemu swe plecy.
Wiem, że będzie Ksiądz przerażony, ale i tak to powiem. Proszę pomyśleć, Wielebny Księże, jak cudowną rzeczą stałby się Kościół i jakąż nową siłę by ukazał, gdyby po śmierci „Proboszcza Świata” [Jana XXIII] (który przez swoją dobrotliwość i naiwność tak wiele korzyści przyniósł bezbożnikom) konklawe miało odwagę wybrać jako nowego Papieża kardynała Mindszenty’ego!
Poza wszystkim innym, był to jedyny właściwy sposób, odważny i energiczny, by uwolnić go z niewoli: gdyby kard. Mindszenty został głową niepodległego państwa Watykan, wówczas węgierscy komuniści musieliby dać mu możliwość dotarcia do swojej stolicy.
Mając Papieża Mindszenty’ego, Sobór funkcjonowałby w sposób całkowicie odmienny, Kościół Milczący odezwałby się grzmiącym głosem.
A Gromyko nie zostałby przyjęty w Watykanie i nie mógłby żywić i wzmacniać nieporozumienia, które, wytworzone z naiwności, aby wprowadzić jeszcze większy zamęt w umysłach katolików już zmąconych przez Jana 23 katolików, dało komunistom milion dwieście tysięcy głosów, co być może da im zwycięstwo w najbliższych wyborach.
Józef Mindszenty, papa katolików, którzy czują niesmak, widząc maszyny do rozdawania Hostii, stoliki bufetowe, które zniszczyły ołtarze i wygnały Chrystusa, Msze ze śpiewanym: „ye-ye” i układanie się z ekskomunikowanymi bezbożnikami.
Giovannino Guareschi”
https://nondraco.wordpress.com/2021/12/01/maly-swiatek-don-camilla-i-wielka-rewolucja/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz