Czy Rusnia przebije głową mur?
Pamiętacie może jeszcze tych wszystkich wyciągniętych z d… „ekspertów” w rodzaju gejnerała Różańskiego przekonujących, że trzymanie wojska na wschód od Wisły to głupota, bo „rosyjskie rakiety je zniszczą”. Mamy już 11 miesięcy inwazji na Ukrainę i możemy spytać, czy jakakolwiek ukraińska jednostka wojskowa została zniszczona przez rosyjskie rakiety? Przecież Rusnia nie potrafiła w ten sposób nawet porządnie uszkodzić lotnisk wykorzystywanych przez ukraińskie lotnictwo. I nic dziwnego, bo pierwszego dnia inwazji Ruscy wystrzelili na wszystkie ukraińskie cele mniej rakiet niż Amerykanie w 2017 r. na jedną syryjską bazę wojskową. Ukraińskie lotnictwo nadal działa, korzystając m.in. ze starych polskich Migów-29 wysłanych jako „części zamienne”. (Ciekawostka: wszystkie zdatne do lotu ukraińskie Iły-76 wylądowały 24 lutego w Dęblinie.) Rosyjskie samoloty i śmigłowce nie zapuszczają się natomiast poza linię frontu. To sytuacja kuriozalna, bo Rusnia dysponuje ogromną przewagą lotniczą. Jak widać przewagę tę niweluje kiepskie planowanie.
Powyżej: efektywność zwalczania skrzydlatych rakiet przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Zielonkawy – zestrzelone rakiety, czarny wystrzelone rakiety.
Rusnia prowadzi kampanię strategicznych bombardowań ukraińskiej infrastruktury od września. I co? Infrastruktura została poważnie uszkodzona, ale nadal się trzyma. Ukraińskie kanały telewizyjne jakoś nadają bez zakłóceń. Kolej działa i dostarcza sprzęt na front. Rusaki nie zdołały wywołać nowej fali uchodźców, katastrofy humanitarnej i załamania morale. Być może dlatego, że nie potrafią się skoncentrować na konkretnych, „węzłowych” celach i pomiędzy kolejnymi falami ataków rakietowo-dronowych zostawiają wielodniowe interwały. Dają w ten sposób ukraińskim energetykom i saperom (niewidzialnym bohaterom tej wojny!) czas na naprawę szkód, a obronie przeciwlotniczej czas na wypracowanie odpowiedniej taktyki i sprowadzenie zachodniego sprzętu. W styczniu Rusaki zrobiły sobie trzytygodniową przerwę w zmasowanych nalotach. Częściowo była ona skutkiem brawurowego ukraińskiego ataku na bazę Engels , ale i podmianki generała Surowikina na Gierasimowa. Być może też dostawy irańskich rakiet dla Rusni się opóźniają. Ponoć Ruscy zamówili ich tysiąc i liczą na powtórkę z salw z września i listopada.
Pamiętacie jak „eksperci” przewidywali, że w maju-czerwcu dojdzie do wielkiej bitwy pancernej o Donbas, przypominającej starcie na Łuku Kurskim? Skończyło się wielomiesięcznym szturmowaniem przez Rusaków Bachmutu – miasta wielkości Gniezna. Po utylizacji 25 tys. kryminalistów z Grupy Wagnera (to akurat bardzo mądre z ich strony, w czasie wojny też tak bym czyścił więzienia – ogółem z 50 tys. zwerbowanych więźniów, żyje ponoć jeszcze tylko jakieś 10 tys. ), atakujących w maoistowskim stylu taktyką ludzkiej fali, udało im się zdobyć miasteczko wielkości Góry Kalwarii, czyli Soledar.
To, że pod koniec lutego lub na początku marca Sowieci zaczną nową ofensywę, jest oczywistością. I prawdopodobnie będą prowadzić ją na wszelkich możliwych kierunkach (pytanie czy też na Wołyń i Lwów…), tak jak w lutym. Nie będą przejmować się przeszkodami terenowymi, umocnieniami wroga, logistyką i innymi szczegółami. Atakować będą setki tysięcy mobików – część z nich po kilkumiesięcznym przeszkoleniu, część po kilkutygodniowym. (Przypominam, że w lutym i w marcu poniosła klęskę na Ukrainie rosyjska armia zawodowa.) Ciekawe, czy uda im się zbudować przewagę w artylerii – bez której nigdy sobie nie radzą – czy też Himarsy znów ją zniwelują.
Powyżej: Ekspert (Roman Kuźniar?) twierdzi, że Abramsy i Leopardy zagrażają zdrowiu Ukraińców
Pamiętacie jeszcze różnych gejnerałów Różańskich przekonujących, że Abrams to ch…wy czołg? No to teraz w Rusni mają straszliwy ból dupy, że Abramsy trafią na Ukrainie. W skromnej ilości 31 sztuk, ale to i tak Sowietów przeraża. Poza Abramsami będą brytyjskie Challengery II, francuskie AMX 10 i być może Leclerc oraz Leopardy II niemal z całej Europy. Razem z PT-91 Twardymi, zmodernizowanymi T-72, Strykerami, Bradleyami i innymi maszynami, zbierze się sprzętu na sześć brygad pancernych. Ludziom jojczącym, że Ukraińcy będą się długo szkolić na tym sprzęcie, przypominam, że szkolą się już od miesięcy. A czy Orkowie-czołgiści są jakoś specjalnie dobrze wyszkoleni? Chyba raczej nie. Dotychczas w 100 proc. potwierdzono wizualnie utratę przez Orków na Ukrainie: 31 w miarę nowych czołgów T-90A, 10 T-90M i 3 T-90S. Niszczone są wersje przeznaczone na eksport. Nowe czołgi budowane przez Rusaków są wersjami uproszczonymi – np. ze starszymi rodzajami celowników. O ile Sowietów w czasie drugiej wojny światowej ratował lend-lease, to obecnie nie mają oni zbytnio skąd sprowadzać czołgów. No chyba, że użyją pojazdów północnokoreańskich, irańskich lub 30 T-34/85 sprowadzonych z Laosu… Lend-leasem dysponuje za to Ukraina. A pojawiają się pomysły lotniczego lend-leasu, czy zbudowania wielkich zakładów zbrojeniowych w Polsce mających zaopatrywać Ukrainę. Nic dziwnego, że Sołowiow (nazwisko rodowe: Szapiro, więc to taki rosyjski Ben Shapiro :), tak się wścieka na wieść o zachodnich czołgach, które wkrótce będą palić rosyjski sprzęt na Ukrainie.
Przy okazji zabawne jest to, na jakich totalnych wałów wyszli Niemcy. Doczekaliśmy się czasów, że zaczyna rozgrywać ich Polska Pomysł naszego rządu z pancerną koalicją dla Ukrainy okazał się strzałem w dziesiątkę. Kryptokomuszy rząd Scholza oponował, ale okazało się, że nie ma władzy kulturowej nad swoim krajem. Do Niemców przylgnęła opinia totalnych ciot, a Scholz został rozjechany w memach. Ostatecznie się ugięli, po tym jak Wielki Murzyn – generał Lloyd Austin – osobiście opierdolił niemiecki rząd. Zaiste Fryderyk II Wielki Pedał, przewraca się teraz w grobie, wystawiając zad do góry i licząc, że nawiedzi go Wielki Murzyn.
Podsumowując: gdy różni „eksperci” w stylu gejnerała Różańskiego, Packa, Kozieja czy Romcia Kuźniara, coś „radzą”, to należy zrobić dokładnie odwrotnie. Ekipa Romcia Kuźniara w BBN za prezydentury polskiego Petera Griffina kleciła „strategie” mówiące, że nie grozi nam już wojna w Europie a Rusnia jest nastawiona pokojowo. Tymczasem różne Różańskie, Cieniuchy i Klichy tworzyły wielką wyrwę strategiczną w północno-wschodniej Polsce, otwierając wrogowi drogę na Warszawę. Specjalistka od zabijania dinozaurów kamieniami przekonywała, że w razie konfliktu u naszych granic „lepiej się zamknąć w domu” i nie pomagać napadniętemu. Gdyby trzymać się ich strategii, to w przypadku wojny, Warszawa stałaby się Chersoniem. Traktowanie tych „geniuszy” jako ekspertów jest więc przykładem szkodnictwa bądź totalnego kretynizmu.
Osobną kategorię w tej paradzie kretynów stanowią wyznawcy dupowidza Jackowskiego. W 2021 roku mówił on: „Mam wrażenie, że Putin przyszłościowo myśli o poprawie stosunków z Ukrainą. (…) Na pewno Putin idzie w kierunku pojednania jeśli chodzi o Ukrainę. Czyli całkiem pokojowe nastawienie.” Na początku lutego 2022 r., gdy inwazja była już bardzo prawdopodobna, dupowidz Jackowski straszył, że Polska będzie w 2022 r. „podzielona na trzy części” i trzeba będzie z niej uciekać w „stronę Rumunii i Bułgarii” (pamiętacie różnych durnych trolli shite_eaterów pytających się mnie wówczas, czy będą uciekał do Rumunii? Stara sowiecka kalka propagandowa z lat 40-tych. Debile nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że Polska już nie graniczy z Rumunią Ogólnie dupowidz Jackowski nie ma szczęścia do przepowiedni politycznych – w 2020 r. spodziewał się, że w wyborach prezydenckich wygra Tusk. Nie trafia też z obstawianiem wyników sportowych. A swojemu przyjacielowi – gangsterowi „Pershingowi” poradził, by na feralny wyjazd do Zakopanego pojechał bez ochrony. A jeśli chodzi o znajdowanie zwłok, to też zaliczał spektakularne wpadki. Jedyne, co temu pajacowi się udaje to ośmieszanie badań nad zjawiskami paranormalnymi.
Więc na przekór wyciągniętym z dupy „ekspertom”, lipnym dupowidzom, ruskim trollom i innym shit_eaterom, kończę ten wątek melodią upamiętniającą przekazanie Challengerów II na Ukrainę.
http://foxmulder2.blogspot.com/2023/01/czy-rusnia-przebije-gowa-mur.html#comment-form
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz